01 maja 2017enough pisze:

Wchłonęła mi się jakoś niedawno 2ga wszywka i sprzeciwiłem się szantażowi tate z mamą, ażebym się zaszył ponownie, pod groźbą wycofania wsparcia finansowego (wykładają na czynsz dla mojej rodziny). Naltrekson okazał się diabelnie pomocny w przetrwaniu pierwszych miesięcy bez opio, ale też po drodze dojrzałem do wyjścia z nałogu, grzanie mi zbrzydło, nie oferując już dawnego błogostanu, a jedynie umożliwiając uniknięcie skręta. Zdałem sobie sprawę z tego, że życia polega na doświadczaniu i zmianie, a nie na znieczulaniu. Obecnie bez większego trudu ignoruję z rzadka pojawiające się głody opiatowe, a sny grzejniczane już dawno mnie porzuciły.
Poza tym druga wszywka źle mi się przyjmowała, choć nie miałem takich objawów negatywnych jak co po niektórzy z udzielających się w tym wątku, to miejsce implantacji mnie swędziało, bolało i było obrzęknięte i czerwone z 1.5 miesiąca. Wolę uniknąć mocniejszych rewelacji przy kolejnym zaszyciu.
Myślę, że 4krotne zaszycie się może być zasadne w przypadku ludzi nie mających wewnętrznego postanowienia do zmiany stylu życia, ale w odniesieniu do znikomej reszty działa jako mechanizm marketingowy.