No dziwne działanie, ale chuj, po roku brania już tak nie jest. A nadal mnie usypia! Co prawda, minimalnie słabiej, gastro też mniejsze... Ja to nie żywy byłem 150mg, no wtedy jest się nieżywym. Potem jest git. Nic mi tak dopaminy nie podnosi, jak mirta. Doczytałem gdzieś nawet (ncbi.gov), że możliwe jest, iż leczy zespół serotoninowy. Arcyciekawe.

skąd wiesz że Mirta ci podnosi dopaminę?W jakiej dawce ją bierzesz,i z czym łączysz jesli mozna wiedziec.

Mirta podnosi dopamine, znajdziesz to odmętach badaniań na (ncbi.nlm.nih.gov). Łączone jest z 225mg wenlafaksyny. Czyli 30mg mirty + wenla, i naprawdę czuje, że żyje. Ale sama zabawa neuroprzekaźnikami to mało, trzeba samemu pracować nad sobą, ale to combo znacząco to ułatwia.

to nie mirta tylko wenla w wysokich dawkach dziala na dopaminę. Tzn wenla na pewno, nie slyszalam nic takiego o mirtazapinie.

Natomiast faktem jest, ze polaczenie tych dwoch leków uwaza się za dające najsilniejszy efekt antydepresyjny, najbardziej aktywizuje. taka kombinacja dla pacjentow z naprawde b. ciezka depresja wg mnie

Coś tam o dopie czytałem, ale źródła nie chce mi się szukać, bo pubmed o każdym w sumie leku daje po 50-500 opisów badań, ale coś o dopie było. No i fakt, tylko dla ludzi z ciężką depresją. No ja mam, lub miałem, lekooporną. No żeby kurwa, 10 antydepresantów, każdej jebanej grupy jaka istnieje, nie działało, to chyba gruba przesada... Ale cóż. Wenlfa+mirta, paliwo rakietowe. Mnie to spiduje mocniej aniżeli amfa. Buuu, mnie amfa w ogóle nie spiduje, po kresce 500mg, poszedłem sobie spać. Wyjebka to raczej nie była, bo oczy wyjebana jak 5zł, sucho ciutke w buzi. Ale dobrze się spało. ADHD mam? W sumie każdy stymulanty, miast mnie przyspieszyć, ładnie wyostrza zmysły i uspokaja delikatnie.

wenla i mirta Ci blokują działanie stimsów przecież;)chyba ze od zawsze tak masz:)

Od zawsze! I w sumie dobrze... Wiem, że nie każdy toleruje mirte, ale jest mianseryna! Spotkałem się z opinią, że gdy jedno z nich działa źle, to warto spróbować drugiego. Różnica... niby wydaje sie niewielka, ale jest moim zdaniem kluczowa. Naprawdę warto, ustawiają sen! Nic tak nie stabilizuje snu, jak one! I nie uzależniają, jak benzo, zolpi... Ja potrzebowałem kopa jak najsilniejsze, jak najmocniejszego. Bo byłem już zmęczony nieudanym leczeniem, i te leki, to były ostatnie jakie miałem spróbować. Jeśliby nie zadziałały, to bym nie pisał. Fobie, depresja, wszystko sobie odeszło. Co prawda, rozkręcało się to 3-6 msc... I już jest stabilnie, żadnym dragiem nie umiem tego zdestabilizować. Więc mówię, jak jesteście zmęczeni, to można spróbować "rocket fuela"... Jednak stymulacja na początku jest ogromna. Dobra bo odbiegam od tematu... Czy ktoś może podesłać linki, mówiące dlaczego mirtazapina ułatwia sen? Wiem, jest działanie "histaminowe" (jak hydroksyzyna) ale nie możliwe by ono usypiało! Może na początku, przez 7dni, potem wyrabia się tolerancja. No i mi alergie zniknęły, więc ładny efekcik uboczny. Czyżby receptory serotoninowe? Odwrotny ich agonizm, powoduje sen? I jak jest z tym "wyrabianiem" tolerancji na psychodeliki? Ubytek psychodeli widziałem na mianserynie, na mircie nie ma tego "zabójczego" jak dla mnie skutku ubocznego...

a jak z apetytem po 30mg mirty u ciebie? Zastanawiam sie czy nie zmienic ketrelu na mirte tylko boje sie tego tycia i zmulenia moze 15mg bylo by dobre do 200 serty?

Z apetytem to u mnie bez zmian. A i Grentoo to z tymi antydepresantami to tak jak u mnie. No bo brałem specyfiki zawierające klomipraminę, fluoxetynę, paroxetynę i kompletna klapa, lekko coś drgnęło po sertralinie, ale też nie za bardzo, potem moklobemid 150 mg i katastrofa (silne lęki, osłabienie, ale dobry sen). Na razie idzie citalopram 20mg + mirtazapina 15mg no i chyba zaczyna coś działać: zmęczenie ranne prawie ustąpiło a ja jakby spokojniejszy i troszeczkę weselszy, muzyka w radiu niby ta sama, ale teraz jakoś przyjemniej brzmi, odczucia węchu, wzroku i smaku też te same ale jakoś fajniejsze wrażenia emocjonalne wywołują. Ogólnie wszystkie bodźce zewnętrzne w tym nowym "wydaniu" nagle przywołały wspomnienia strasznie dawne, kiedy byłem małym dzieckiem i moja depresja była chyba jeszcze minimalnie nasilona. Te nowne wrażenia emocjonalne niby z tych samych zmysłów przypomniały mi coś co zapomniałem strasznie dawno temu - wszystko jakby lekko bardziej mnie zainteresowało i lekko przyjemniej się odbierało. Więc chyba mirtazapina zaczyna działać i zastanawiam się czy nie spróbować dawki zapisanej przez doktorka 30mg.
Acha i sam citalopram 20mg jako jedyny lek antydepresyjny też dla mnie raczej nieskuteczny, ale mam nadzieje że razem mirtazapina i citalopram coś wreszcie konkretniej ruszą.
Mam teraz nadzieje, że te miłe wrażenia nie znikną i się ustabilizują.
No i przy okazji dobrze wiedzieć że mirtazapina to skuteczna odtrutka przy przedawkowaniu amfetaminy, choć ja jej już dawno nie zażywałęm.
pozdr

Hmm. Mi mirtazapina, przywróciła normalny apetyt, który już po 150mg wenlafaksyny, zmiejszał się znacznie. Jak dostaniesz duuużo SSRI, to pewnie obejdzie się bez tycia. Jakby jednak bylo kiepsko, to można jeszcze mianseryne przetestować.