Czy istnieje jakis sposob, aby dowiedziec sie, czy mam doczynienia z amfetamina, czy z jej "bardziej niegrzeczna siostra", metamfetamina (pewnie marzycielka ze mnie) :-) ?

Hmm praktycznie niemozliwe dla ulicznych czystosci.... meth raczej napewno bedzie w formie chlorowodorku i jako taka bardzo latwo sublimuje czyli podgrzewamy na foli idze ladny dymek i jest szansa ze to meth no i jezyk lekko cierpnie od dymu, sam dym nie jest jakos hardkorowo straszny napewno delikatniejszy od tytoniu czy zielska tylko ten chemiczny smaczek prawie taki jak zapach lekko gorzkawy ehh ciezko opisac i stymulacja fizyczna jest mniejsza chodz to ciezko stwierdzic bo jesli mety wezmiemy tyle samu co amph ojjj strasznie by to wyjebalo.... no i ja nie mialem wogole rozjebanych oczu po meth a po amph w huj, ogolnie rozróżnienie.... sadze ze to niemozliwe przez zwyklego juzera.

Takiej odpowiedzi sie wlasnie obawialam... Pare dni temu przyjaciel poczestowal mnie jakims marcepanopodobnym tworem, koloru mlecznobialego, ktory, jak twierdzil byl amfetamina. Masa miala delikatnie slodkawy zapach (amfa nie pachnie!)... Nie mam zaufania do takich wynalazkow (bo zapewne zawieraja w sobie wiecej toksycznego gowna niz czegokolwiek innego), ale ostatecznie naiwnoscia byloby twierdzic, ze bialy proszek, ktory dostajemy wsypany do woreczka jest "czysciutki i zdrowy" ;). Przyjaciel twierdzil, ze probowal kilka tygodni temu i konsumpcja nalezala do udanych. Wiec dalam sie skusic z nadzieja, ze nie trzeba bedzie wzywac pogotowia. Pierwsza porcja, ktora polknelismy, to ok 120mg, podzialalo na mnie nie bardzo szybko, ale bardzo przyjemnie, zniknelo zmeczenie, naplynela fala przyjemnych ciarek i pozytywna energia, oczywiscie podniosl sie poziom gadatliwosci ;), po ok 4 godzinach dorzucilismy taka sama porcje, ale tym razem wtarlismy to scierwo w podniebienie i dziaslo. Przyjemny efekt utrzymywal sie do okolo kolejnych 3 godzin, potem przyszlo delikatne znurzenie, ale nadal czulam sie lekko "high", a zasnelam dopiero 10 godzin od drugiego przyjecia.. Zejscie nie bylo dosc lagodne, moze dlatego, ze wmusilam w siebie wiecej plynow, witaminek i kilka owocow.. Dopiero potem dopadla mnie refleksja, ze moze to nie byla amfetamina, tylko troche inne scierwo, z ktorym wolalabym nie miec do czynienia.. Na sama mysl o tym bola mnie zeby :). Dlatego zastanawiam sie, czy mozna uchronic sie przed przypadkowym zazyciem meth? Przygody z bialkiem zdarzaja mi sie sporadycznie, ale tym bardziej wolalabym uniknac takiego "bonusu" ;).

Nie pachnie - śmierdzi, jak każda amina.

...raz smierdzi raz nie...raz zgnilymi jajami raz chemia(jakby proszkiem do prania)...roznie to bywa ale z calkiem bezwonna feta za czesto niemialam doczynienia....raczej z totalnym smierdzielem

marcepanopodobna meth? to chyba z zakładów ciężkiej syntezy organicznej "Blachownia" gdzie na stołówce zamiast ketchupu podają stary zrecyklingowany czerwony lakier od poloneza ;)

Ja dotychczas z zadnymi "ciezkimi smierdzielami" nie mialam do czynienia ;)...
A co do tego marcepanu.. Nie pierwszy raz sie z tym szajsem spotykam w tej szerokosci geograficznej, tylko nigdy nie dalam sie na to namowic :/. Tu gdzie mieszkam, chemiofile delektuja sie kokaina (ktora poza paleniem jest najbardzoej ogolnodostepna), a wielu z nich fety nawet nie mialo okazji zobaczyc ;).

zapach marcepanu oznacza, że masz do czynienia z ketonem - prawdopodobnie moze byc to kath, czyli za bardzo utleniona efedryna ;) i do tego nieoczyszczona :)

ja dostalam dziwny proszek-bialutki,troche lepki,prawie bezwonny,lekko slodkawy,slabo piecze wnos i slabo wali(chociaz mam juz taka tolerancje ze zadko cos mnie wyjebie)chociaz spac sie niechce przez kilka godz..-podono towar sprawdzony

raz smierdzi raz nie...raz zgnilymi jajami raz chemia(jakby proszkiem do prania)...roznie to bywa ale z calkiem bezwonna feta za czesto niemialam doczynienia....raczej z totalnym smierdzielem


Jak to moj brachol kiedys powiedzial ze feta jebie chujem kapitana kuitra rybackiego