Regularna praktyna uważności, czyni cuda
Opisujcie tutaj wasze doświadczenia, bo wiem że niektóre osoby z forum mają w tych dziedzinach niesamowite przeżycia
Chyba ze chodzi ci stricte o opisy przezyc przypominajacych stany mniej lub bardziej narkotyczne, uzyskane celowo, badz przypadkiem, bez uzycia egzogennych substancji, to pozniej moze cos opisze.
Wykonywanie asan i medytację mogę porównać z używaniem różnorakich narkotyków. Moim zdaniem zarówno praktyka duchowa jak i używki uzależniają. Ćwiczenie jogi oraz medytacja powodują u mnie podwyższony nastrój, nie występuje natomiast zejście, co ma miejsce np. przy amfetaminie.
Co do pracy z asanami, to lubię być trzeźwy gdy się za to biorę, czyli zazwyczaj co dnia rano. W sumie testowałem jedynie kannabis lub małe dawki % przed. Nie przeszkadza opiat zaaplikowany dnia poprzedniego.
Co do medytacji, to trawa bardzo mnie rozkojarzała. DXM i opio nie narzucają się.
Powiem Wam tylko jedno: dopóki nie wprowadzicie w życie złotej zasady z każdej religii i systemu filozoficznego sensownego (nie czyn drugiemu co Tobie niemiłe) i będziecie ranić, oceniać, krytykować i nic nie robić ze swoim cieniem personalnym to jakikolwiek rozwój, w tym duchowy przede wszystkim, to oszukiwanie się. Wystarczy mi pytanie o kokainę powyżej żeby spodziewać się jakie odklejenie jest w tym temacie XD ale każdy powód jest dobry, żeby racjonalizować ćpanie, co?
To jest bardzo ważny temat. Taki, który być może pomoże niektórym znaleźć drogę lepszą, niż regulowanie sobie emocji i sensu życia za pomocą "cudownych eliksirów". W różnych wątkach widzę tu taki trend, że trzeba łajać tych co nie rozumieją. Że jak ktoś robi głupie rzeczy - te które sami żeśmy wszyscy robili - to trzeba go jakoś potrząsnąć, wybić mu z głowy głupie pomysły, najlepiej drastycznymi metodami. Że tylko taka metoda niby działa na ćpunów.
Sorry, ale kojarzy mi się to jedynie z zastałą w Polskim systemie terapii uzależnień, Monarze i DA metodą "Fali". Wiem, wiem. Na niektórych tylko to działa, ale mamy tu wielu, również wrażliwych i inteligentnych ludzi, którzy poszukują. Może źle, może błądzą, ale jednak samo istnienie takiego tematu pokazuje, że ludzie szukają drogi nie tylko żeby się naćpać i odciąć od tego świata.
Medytacja od wieków jest jedną z dróg poszukiwania odpowiedzi. Istnieje od tysięcy lat, w przeróżnych formach. My, doświadczeni i pokiereszowani życiem, szukamy tej odpowiedzi wszędzie woków. Jedni szukają cudów, inni magii, a jeszcze inni spokoju. W ten sposób powstało też wiele dróg i systemów. Myślę, że pierwszą rzeczą, którą trzebaby wyjaśnić ludziom w tym temacie to, że słowo Medytacja i Rozwój duchowy są bardzo pojemne. W obecnym świecie jego znaczenie jest tak szerokie, że trudno jest się w tym połapać nawet doświadczonym. Czy mówimy o medytacji uważności w kontekście mindfulness, czy buddyzmu zen? Czy rozmawiamy o medytacji jogi kundalini, czy w metodzie Iyengara? Czy mówimy o rozwoju duchowym Sufich, czy Chrześcijan? Każda z tych dróg jest inna. Każda ma swoje odmienne cechy i cele. Zalety i wady. Co jest istotne tutaj to określenie tych różnic. Odzielenie ziarna od plew. Opowiedzenie innym na czym te różnice polegają.
Ze swojej strony mogę napisać tyle ile wiem ze swojej praktyki. Może jeśli opiszę swoje, i wielu innych praktykujących tą drogę, doświadczenia, ktoś poczuje, że może to być dobra alternatywa na poszukiwanie "sensu życia". Od wielu lat praktykuję buddyzm zen i na ten temat mogę się jakoś wypowiedzieć. Nie jestem ekspertem, ale praktykuję na tyle długo, żeby móc przekazać podstawy. Medytacja w tej praktyce oparta jest na uważności. Istnieje kilka sposobów na utrzymywanie tej uważności, ale jest w nich wszystkich jedna cecha wspólna. Nie odlatujemy. Uważność to uważność. Czy podążamy ścieżką Shikantaza, czy ścieżką Koanów, klucz tkwi w obecności. Może to być z początku trudne dla tych którzy są przyzwyczajenie do ciągłego przebywania w świecie fantazji, w głowie, w świecie myśli, ale zen jest świetnym sposobem, żeby w końcu zdać sobie z tego sprawę. Żeby w końcu zauważyć jak wielką część dnia poświęcamy na życiu w świecie który nie istnieje, który jest wymyślony przez nasz własny umysł. Żeby w końcu zobaczyć jak wygląda świat taki jaki jest w rzeczywistości i powoli nauczyć się go akceptować.
Może brzmi to dla niektórych dziwacznie, ale medytacja (przynajmniej w duchu zen) nie ma służyć do tego żeby przenieść się na jakiś "wyższy" wymiar świadomości. Ona ma służyć temu, żeby tą świadomość poszerzać. Żeby w każdej chwili, w każdej sekundzie zdawać sobie sprawę z tego jak bardzo jesteśmy pod wpływem naszych myśli, uczuć, emocji. Może niektórym wydaje się to bardzo niezwykłe, trudne, czy niezrozumiałe, czy cokolwiek, ale zasady są bardzo proste. Techniki utrzymywania uważności również są proste. Medytacja może polegać na utrzymywaniu uwagi na własnym oddechu, na liczeniu, na skupianiu się na odczuciach z własnego ciała. Istotne, że nie staramy się "odlecieć". Istotne, że staramy się - w końcu - obrać kierunek przeciwny, czyli "wrócić" do rzeczywistości. Wrócić do oddechu, do ciała, na ziemię. Bo te rzeczy, możemy mieć pewność, istnieją naprawdę. Jeśli miałbym w krótki sposób charakteryzować medytację zen to będzie to właśnie "powrót do rzeczywistości", a nie osiąganie jakiś odlotów, niezwykle odległych stanów obudzenia, satori, nirwany, czy jak to tam sobie nazwiecie. Chodzi o to żeby w końcu zacząć czuć własne ciało, jego potrzeby, ból i przyjemność. Chodzi o to żeby w końcu poczuć zapach, smak i dźwięki wokół, a nie cały czas przed nimi uciekać. W momencie kiedy komukolwiek udaje się choćby i przez chwilę być naprawdę uważnym i obecnym osiąga swoje Satori, jest oświecony. Wielu z Was może to się wydać nudne i muszę przyznać, że takie właśnie jest. Życie generalnie jest nudne jeśli patrzymy na nie porównując do np. filmów, gdzie wszystkie dłużyzny są wycięte. Ale to czasem właśnie w tych dłużyznach może tkwić życie, nie tylko w momentach wzniesień i upadków. Jeśli chodzi o wszelkie odloty, wizje, czy sztuczki magiczki, to wielu mistrzów zen naucza o nich jako przeszkodach na Drodze. O magii, nieludzkich zdolnościach nauczają jako o cukierkach, które mają nas zwieść na drodze do tu i teraz.
Nie będę się dłużej rozwodził, żeby nie zaciemniać tematu. Jeśli ktoś chce spróbować medytacji to powinien po prostu wybrać technikę i zacząć ją praktykować. Istotne, żebyście zanim zaczniecie to robić, poszukali trochę rzetelnych danych na temat poszczególnych dróg, wybrali bliską dla siebie i po prostu zaczęli to robić. Najlepiej w grupie innych doświadczonych osób, żeby uniknąć samookłamywania się.
Tyle jeśli chodzi o zen. Chętnie poczytam o innych metodach. Innych drogach. Wspomniana już tutaj joga wydaje mi się wspaniałą drogą powrotu do ciała, ale wiem, że istnieje też wiele ścieżek ezoterycznych. Ja sam staram się już nie oddalać za bardzo od rzeczywistości, bo wiem, że tylko dojrzali, silni i doświadczeni badacze mogą porywać się na podróże astralne ;) Napisz @LeszekSmieszek jak to u Ciebie wyglądało.
Wiesz, mam już stabilne i ugruntowane podejście, wiarę, filozofię, nazwij jak chcesz w tym aspekcie. Nie mogę tego określić żadnym terminem, bo sztywne terminy i modele wiary czy filozofii to ograniczniki na pewnym etapie i albo kurczowo się człowiek chwyta jakichś nauk i stoi w miejscu albo już w pewnym momencie rozpoczyna relację z tym czymś wyżej na własną rękę, gdyż głębsze zrozumienie przechodzi już przez samodzielną praktykę i końcowe odstawienie na półkę świętych ksiąg, nauk, itd.
Jeśli o mnie chodzi to mój pogląd na te sprawy jest gdzieś między naukami Jezusa, Gautamy Siddharthy, wykładami starego już brodatego Alana Wattsa oraz pojęciami takimi jak integracja osobowości, konfrontacja z jaźnią, cień personalny, gnostycyzm, jedność przeciwieństw i wiele innych, nie określę tego żadnym pojedynczym pojęciem, bo wykraczam już poza definicję.
Jeśli jednak czegoś się nauczyłem na pewno i mogę tu powiedzieć to to, że nie jestem żadnym guru czy nauczycielem i nie chcę dla nikogo być autorytetem, wyznacznikiem, czy wskazówką. Zmarnowałem wiele lat na słuchanie pseudooświeconych osób czy to, że moja data urodzenia w numerologii to 33, imię oraz nazwisko to 66, a razem dają 99. Wiem, jak mi zaszkodziło sugerowanie się innymi ludźmi i nie chcę dla nikogo być przystankiem czy przeszkodą co jest nieuniknione nieważne jak bardzo chciałbym być pomocny.
Jeśli mogę coś ludziom w tym temacie dać i nie mieć obaw o to, że zaszkodzę, to jedynie jest to właśnie pierdolnięcie obuchem słownym skrajnego odklejenia oraz napomknięcie o złotej zasadzie co już uczyniłem. Zresztą jestem osobą uzależnioną która właśnie ma za sobą najtrzezwiejsze 45 jakoś dni życia i innym uzależnionym mogę dać przykład i nadzieję w temacie "TymekDymek i jego historia" w dziale "Opisz swój przypadek", co od półtora miesiąca mniej lub bardziej starannie czynię. Dziękuję Ci za odpowiedź i przyznaję, że odpisuję jedynie po lekkim przejrzeniu niedokładnie całości, a teraz to wyślę, przeczytam co napisałeś i podtrzymuję, że nie będę czytał tematu o rozwoju duchowym na forum dla osób głównie chorych i uzależnionych, bo nawet pomijając wszystkie powody jakie podałem wyżej, po prostu nie będę w stanie nie zabrnąć w jałową dyskusję, czego czynić nie chcę.
Edycja: po przeczytaniu Twojej wypowiedzi dodać jedynie chcę, że podoba mi się Twoje podejście i nie ma w Twojej wypowiedzi ani jednej rzeczy, z którą bym chciał polemizować. Jeśli uważasz, że możesz tu coś zdziałać, to wiem, że temat o tak istotnej rzeczy na tym specyficznym forum ma jednego opiekuna i cieszy mnie to ogromnie @can-d
Edit2: zapomniałem dodać na koniec, bo pisałem to trochę w biegu, ultymatywnie dodam jeszcze, że ostatecznie wiem, że nic nie wiem i cytując pewien film: prawda ostateczna jest taka, że nie ma prawdy ostatecznej. Jak to zrozumiesz, to już zostawiam do własnej interpretacji, ale wydaje mi się, że na pewnym pułapie pewne rzeczy stają się jasne, a także konieczne jest pogodzenie się z fundamentalną niemożnością zrozumienia pewnych rzeczy ultymatywnie oraz to, że pewne rzeczy wymykają się słowom i jak bardzo byś chciał, nie przekażesz tego, bo to nie tylko jak wymyślić i wyobrazić sobie nowy kolor, ale wręcz spróbować go opisać czy wyjaśnić niewidomemu kolory i mieć pewność, że myślicie o tym samym. Koniec końców nie jestem nikim, kto może kogokolwiek czegokolwiek nauczyć w tej kwestii. Dzięki @can-d za tutaj i chętnie zobaczę Cię w innych tematach, w których się udzielam.
![[mem]](https://hyperreal.top/wtf/memy/6/6d7bd909-95f5-4302-a41c-c15f5c7c48e5/shroom.jpg?X-Amz-Algorithm=AWS4-HMAC-SHA256&X-Amz-Credential=nxyCWzIV8fJz5t5dUSIx%2F20250530%2FNOTEU%2Fs3%2Faws4_request&X-Amz-Date=20250530T092102Z&X-Amz-Expires=3600&X-Amz-SignedHeaders=host&X-Amz-Signature=e1513927e853715fb421e07db6c68d5ffa24e63546fe3e1e19272327137a57b9)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/jurekpatryk.jpg)
Ćpali po 96 godzin, żeby cokolwiek poczuć. Fragment mocnego reportażu Patryka Jurka
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news/klefedronfabrik5.jpg)
Polski narkobiznes zwiększa zasięgi. Czarny rynek domaga się towaru
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/psyloszwajcaria.jpg)
Szwajcaria – jedyne miejsce w Europie z legalną terapią psychodeliczną
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/1a12346x60.jpg)
W sieci znaleźli ogłoszenia, zatrzymali 22-latka. Po raz kolejny za narkotyki
Policjanci zatrzymali 22-latka podejrzanego o posiadanie i udzielanie znacznej ilości narkotyków. Mężczyzna miał docierać do klientów w sieci i oferować im sprzedaż marihuany i 4CMC. W przeszłości był już zatrzymywany w związku z podobną sprawą.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/latajacy-holender-1.jpg)
1 na 50 przewoźników był karany za narkotyki – nietypowe badanie z Holandii
Holenderski urząd statystyczny CBS (Centraal Bureau voor de Statistiek) opublikował wyniki nietypowego badania, mogącego wskazywać na powiązania między branża narkotykową a innymi, legalnymi sektorami gospodarki. Skupiono się przy tym na właścicielach firm oraz prezesach, a na szczycie rankingu pojawili się między innymi przewoźnicy.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/271-216683_g.jpg)
18-letni diler zakopał narkotyki w lesie. Po zatrzymaniu grzecznie zaprowadził tam policjantów
Za posiadanie i udzielanie narkotyków odpowie 18-latek zatrzymany przez lipskich kryminalnych. Policjanci zabezpieczyli środki odurzające oraz wagi, a część narkotyków podejrzany ukrywał w słoiku zakopanym w ziemi. Młodemu mężczyźnie grozi kara nawet do 10 lat więzienia.