Więcej informacji: Arylcykloheksaminy w Narkopedii [H]yperreala
Nie wiem skąd miałem zakodowane błędne informacje na jej temat i od kilku lat się ich trzymałem. Dosłownie w ostatnim momencie to przeczytałem, bo miałbym prawdopodobnie kolejną bliską osobę na liście osób, które użyły ketaminy tylko raz i już nigdy więcej nie spróbują.
Sam z ketaminą znam się dopiero kilka lat, czasami używam jej przez kilka dni z rzędu, czasami nie widzimy się pół roku.
Widywałem od dawna posty w których użytkownicy pisali, że jak zaczną kreską pakiet, to nie skończą dopóki pakiet nie będzie pusty.
Naprawde tego nie rozumiałem, ale też nie próbowałem zgłębiać, po prostu myślałem sobie, że to straszni hardcorowcy, a ja już jestem na to za stary.
Tak samo niewyobrażalne było dla mnie latanie po klubach i walenie ketaminy. Przynajmniej nie jako dorosła osoba, bo jako małolat niejedną imprezę w klubie czy rave zaliczyłem na 900mg DXM.
Więc jako staruszek już sobie tylko chilluje na ketaminie, nie mając sił po jednej kresce na nic, czy to na kolejna kreską, czy zwykłe wyjście z domu.
I tak do dziś mijało mi to w nieświadomości.
Dawno temu zdarzyło mi się zostać poczęstowany jakaś niewielka ilością, ale to i tak było w jakimś psychodelicznym ciągu na weekendowym plenerze i nie wiele opinii moglem sobie o niej wyrobić.
Nie miałem też jakiegoś specjalnego ciśnienia na szukania ketaminy.
Pokochałem ja dopiero kilka lat temu, gdy dostałem w prezencie od kumpla.
Wiedziałem, że czas działania jest krótki, akurat do kumpla(który nie chciał wtedy próbować) wpadła znajoma i wychyliła się, że chętnie też spróbuję ketaminy.
Nie wiem dlaczego, ale miałem w głowie zakodowane, że taką optymalną dawką sniffem jest 170mg i tyle odważyłem.
Wciągnęliśmy, zaliczyłem cudowną dysocjację, zamykając się na półtora godziny w swoim świecie.
Znajoma zrezygnowała całkowicie z dalszych przygód z ketaminą.
Po tym doświadczeniu przez długi czas trzymałem się zawsze mniej więcej podobnych dawek, często robiąc kreski na oko, tak jak pamiętałem jak wyglądała tamta.
Zawsze po podróży, zaliczonej w łóżku, byłem wyczerpany, nie miałem siły wyjść z domu, ciężko było mi utrzymać przez godziny równowagę, nie miałem siły i ochoty na zrobienie następnej kreski i powtórzenie jeszcze raz podróży.
Trafiła raz sytuacja, że pojechałem do przyjaciół, a akurat kupili nowy rzutnik, więc stwierdziłem, że teraz muszą potripować ze mną, tym bardziej, że mam ciekawy dodatek do tripa i nie przekonają mnie, że to zły pomysł. Tym bardziej, że playlistę miałem już od jakiegoś czasu przygotowaną.
No i byliśmy we trzech, miałem w pakiecie trochę ponad 0.7g ketaminy i zrobiłem z tego trzy kreski. Odpaliłem playlistę, na której był Rogal DDL, teledyski pojawiły się na ścianie, a my wciągnęliśmy te kreski wygodnie na kanapie. Chwyciłem tylko dynavapa i palnik, zastygłem w tej pozycji wgapiony w ścianę z teledyskami, nagle znalazłem się w ostatnim przedziale pociągu, a za chwilę gdzieś między torami na jakiejś Olszynce Grochowskiej, by odlecieć w kosmos i przeżyć pojebaną przygodę. Playlista była tak idealna, że gdy działanie słabło, rogal znowu ściągnął mnie na olszynkę Grochowska. Przypomniałem sobie o vapku i zapalniczce w rękach i o całym swoim ciele, czy nawet realnym istnieniu. Przypomniałem o ziomkach, którzy też od półtora godziny byli sparaliżowani i w gapieni w jeden punkt na ścianie.
Niestety oni też już nie chcą ketaminy.
Dzisiaj na wieczór zaplanowałem obejrzenie filmu z partnerką. Jednak chciałem się przygotować tak by nikt nie był zawiedziony i postanowiłem trochę poczytać co do dawkowania, by udało jej się docenić substancje.
Chciałem się upewnić, że przecież te 170mg to napewno jest lekka dawka, która pozwoli jej znaleźć się w fabule filmu. Sam jednak chciałem zażyć troszkę więcej.
Ogólnie jestem tak zdziadzialy, że ogladanie horrorów klasy b to teraz moje ulubione zajęcie na ketaminie.
Najlepsze ejst to, że od kilku lat ciągle się zastawiam jak musi wyglądać khole i jak wciągnąć 0.5g kety(założyłem, że to pewnie tyle trzeba), skoro zawsze jest taki dyskomfort i już dawki typu 0.2 odczuwam podczas tripa jako obcego w nosie.
Chyba naprawdę muszę to przemyśleć i mojej Pani zrobić kilka malutkich kreseczek, by co chwileczkę poprawiała, aż stwierdzi, że na więcej nie przygotowała się psychicznie.
Szkoda, że tolerka tak szybko rośnie, bo po kilkumiesięcznej przerwie 100-150 mg pozwalało mi osiągnąć bardzo przyjemny stan w pozycji horyzontalnej. Wystarczył niestety krótki okres dość intensywnego kecenia i obecnie po 200 mg spokojnie mogę iść na zakupy.
No i właśnie najtrudniejsze przy tych specyfikach to jest się nie uzależnić. Jeżeli się podoba działanie to bardzo łatwo się wjebać i zacząć walić w ciągu. To jest jest jedna z bardziej destrukcyjnych substancji dla organizmu jeżeli się wali w ciągach. Oczywiście mniej niż alkohol, czy heroina, ale fakty są takie, że rozpierdala to wszystko po kolei w organizmie. Zaczyna się od pęcherza, a za tym idą jelita, nerki, żołądek. Po prostu przyspieszanie śmierci. Sam stan k-hole może przypominać śmierć kliniczną i z opisów jakie czytałem na temat obu stanów, ta teza wydaję się być bliska prawdy.
Dlatego ketamine w szczególności (jeżeli chodzi o antagonistów NMDA) należy stosować nie częściej niż raz na dwa tygodnie i uważam to za absolutne minimum jeżeli to jest nasz drug of choice. Jak ktoś ćpa w ciągach więcej substancji i do tego kete to biada mu, pozostaje współczuć traconego zdrowia.
Ja się wjebałem w dysocjanty. Jedyne co mnie chroni przed lotem dzień w dzień to tolerancja i budżet (niezła wymówka, co?). Teraz mam długą przerwę (2 miechy około na czysto od wszystkiego), ale wiem, że jakbym zakupił, to bym leciał do końca wora lub do czasu aż resztę spuszczę w kiblu. Uzależnienie psychiczne jest bardzo silne i nie odpuszcza, zwłaszcza w chwilach gdy pojawia się nuda.
Dobrym sposobem wydaję się mi kupno pudełka z zamkiem czasowym i wydzielanie sobie ilości do zażycia, po czym resztą do takowego "sejfu" wrzucamy i zajmujemy się życiem. Jak zrobi się chujowsza pogoda, gdzieś późną Jesienią, zamierzam przetestować tą strategię. Wiem, że gołąb przyleci z conajmniej dychą kety, więc będę musiał powziąć takie kroki, bo silna wola u ćpuna (nawet po dłuższej abstynencji) to coś pokroju fantazji z powieści Tolkiena. Jeszcze nie chcę kończyć eksperymentów, jeszcze mam czas i zdrowie, ale nie chcę już tak destruckyjnie do tego podchodzić.
Uważam, że racjonalnie stosowana keta może wnieść wiele dobrego dla ludzi z ciężkim bagażem doświadczeń. Dać im ulgę i pozwolić spojrzeć z innej perspektywy, a samo działanie antydepresyjne to jest tydzień/dwa, gdzie można się cieszyć życiem na trzeźwo (brzmi to abstrakcyjnie, ale tak jest). Niestety "leczymy" tylko objawy. Dojść do przyczyny to lata terapii i pracy nad sobą.
Szczerze to lepiej jebać te dragi zostać przy grzybkach psylocybinowych 3-4 razy w roku max i próbować się cieszyć życiem na trzeźwo. Zająć się sobą i nie wczuwać w to co dzieje się dookoła, na co nie mamy wpływu.
Filozofowanie uważam za skończone. DeiRow pozdrawia (pisanie o sobie w trzeciej osobie, najs) i życzy pogody ducha, a dla osób w czynnym bezpiecznych lotów. Z fartem.
Edit: w tym poście widać mechanizmy uzależnienia, łatwo je dostrzec, prośba o nie-stygmatyzowanie, dziękować
05 lutego 2025WladyslawWygiello pisze: To to jest chuj, mocne skecenie skwitowane mocnym ziołem to dopiero jest kosmos. Nie polecam, odradzam. Mieszałem ketamine z grzybami, LSD, czy DMT, mieszałem to z tamtym, brałem dysocjanty z beta-ketonami i robiłem losowe rzeczy na urwanym filmie, ketamina z MDMA i 2C-B to klasyk sam w sobie...
Ale kurde, przyjebać tyle zioła ile się zdąży na kecie..?
Piekło. Dramat. Schizofrenia. Pętle. Pamięć złotej rybki oraz umieranie i odradzanie się co chwilę... Wtedy już to dysocjantowe odcięcie od strachu nie robi roboty, strach jest w chuj i nic nie pomaga w tym obłędzie...
Fakt, jak się to przetrwa to OEV są dowolne na życzenie i z trzeźwym umysłem sterujesz halucynacjami które widzisz lekko mrużąc oczy i po chwili skupienia ten powidok zasłania Ci faktyczny obraz i żadna substancja nie daje tak realnych, tak kontrolowanych wedle życzenia i tak bezpiecznych OEV jak to...
Ale zanim tam się dobrnie to trzeba przejść jebane piekło i wiem co mówię, bo dociąganie esketaminy po różnych psychodelikach i stymulantach razem mi nie robiło kuku, a jebane ziółko na peaku mnie zmiotło z planszy.
Nie wiem, czy nie można po tym oszaleć i pierdolca dostać na amen. Pewnie nie jak się nie ma predyspozycji, ale i tak ostrzegam. Przebicie się na DMT to jest chuj cienki w porównaniu z tym.
Zjadłem ciastko z mj i pomyslalem ze raz taki mix se zrobie . keta krotko trzyma bedzie okej. Sporawa kreska kety aż wpadłem w dziurę. Dziura była straszna . W skrócie widziałem krwawej sceny , koniec świata i gniew bozy .
W tej dziurze pojawiła się tez wizja , wkretka że przeczytałem na hajpie że mix mj z ketaminą rowna się game over. Że nikt z tego nie wyszedl normalny i już psychuszka.
I faktycznie. Z dziury wyszedłem ale zobaczyłem że to na co patrzę ro się przewija do przodu i cofa. Np wspollokator idzie do mnie z przerażona miną a potem wraca się jakby tyłem.
Tak jak taśmę przewijało się na magnetowidzie.
Machałem rękami to pojawiała się poświata i w tej poświacie ruchu rak zaczynały latać kolorowe ptaszki .
Tak mi siadło na banie że zapomniałem zupełnie o tym mj, uwierzyłem w tą wkrętkę z mixem.
Zacząłem płakać ze juz będę pierdolniety do końca życia. Że już na smietnik do Czubów się nadaje . Kazałem dzwonić po karetkę żeby mi eutanazje zrobili bo ja tak nie będę żył.
Karetka przyjechała. Wzięli mnie do szpitala 50 km dalej . Nie wiem czy mi benzo nie dali . Pewnie tak .
Zacząłem na szczęście wracać do siebie jeszcze w karetce
Uważajcie na mixy dysocjantow z psychodelikami .
Nawet wytrawny gracz.ktory panuje nad banią może po dyso zapomnieć swoich strategii i go weźmie jak dziecko
Dodam że ja zioła nie pale i ogólnie mi nie służy a tutaj to ciastko poszło.... .
The methapor of Life
ledzeppelin2@safe-mail.net
![[mem]](https://hyperreal.top/wtf/memy/c/ccdd794a-039e-4f77-9d1a-a2c3935321c6/462542476_396920196802251_2145355144104619128_n.png?X-Amz-Algorithm=AWS4-HMAC-SHA256&X-Amz-Credential=nxyCWzIV8fJz5t5dUSIx%2F20250901%2FNOTEU%2Fs3%2Faws4_request&X-Amz-Date=20250901T112301Z&X-Amz-Expires=3600&X-Amz-SignedHeaders=host&X-Amz-Signature=9f91bb9e6434b9947945fe8138393e10059a4272c74cc2b1a303821e14528b67)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/jurekpatryk.jpg)
Ćpali po 96 godzin, żeby cokolwiek poczuć. Fragment mocnego reportażu Patryka Jurka
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/weedatwork.jpg)
Jeden na dziesięciu trzydziestolatków pracuje pod wpływem. Naukowcy biją na alarm
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/mozg-jointy-1000.png)
„Tysiąc jointów później” – co naprawdę dzieje się z mózgiem stałego palacza marihuany?
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/gorlice.jpg)
Okultystyczne rytuały czy "zabawa" pod wpływem medycznej marihuany? Co wydarzyło się na Górze Cment
"Wszystko wskazuje na to, że ktoś uczynił sobie z cmentarza miejsce zabawy. Jak niebezpiecznej? Nie wiadomo. Być może pod wpływem leczniczej marihuany, której sprzedaż prowadzona jest tylko na receptę. Opakowanie po takim leku, leżało wśród świec, lampek, kartek z dziwnymi, niemożliwymi do odczytania tekstami, ale też monetami, drewnianymi figurkami i chustami."
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/klefedronpruszkowski.jpg)
CBŚP zlikwidowało laboratorium narkotykowe. Zabezpieczono ponad 800 kilogramów klefedronu
Policjanci Centralnego Biura Śledczego Policji, działając pod nadzorem Prokuratury Krajowej, przeprowadzili skoordynowaną akcję w powiecie pruszkowskim. Na terenie posesji odkryto kompletną linię produkcyjną do wytwarzania narkotyków oraz zabezpieczono setki kilogramów niebezpiecznej substancji psychotropowej w postaci klefedronu o czarnorynkowej wartości ponad 4 mln PLN.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/eatingdisorders.jpg)
Zaburzenia odżywiania: marihuana i psychodeliki pomagają skuteczniej niż konwencjonalne leki
Pionierskie badanie osób żyjących z zaburzeniami odżywiania wykazało, że marihuana i substancje psychodeliczne, takie jak grzyby czy LSD, najlepiej łagodzą objawy u respondentów, którzy leczyli się za pomocą leków bez recepty.