Więcej informacji: Opioidy w Narkopedii [H]yperreala
I faza: duże dawki, ale jeszcze z możliwością zwisów, noddy się zdarzały, nie trzeba było pędzić do domu żeby jak w zegarku sobie podawać ani walczyć z żyłami. Opio wypychały mnie do ludzi, pomagały mi zebrać się w sobie do zrobienia jakiegoś nudnego zadania czy innego chujstwa, w mniejszym stopniu były ucieczką. Na opio czułam się wśród ludzi komfortowo, podobnie też we własnej skórze - choć nigdy nie do końca. To było takie pstrykanie sobie raz czy dwa dziennie, ale bez bata nad dupą, że drugi raz koniecznie musi być jeśli chcę wstać sucha rano. Wtedy jeszcze miało się jakąś chęć do życia i opio traktowało na zasadzie nie do końca udomowionego potwora, z którym jednak jest się póki co w ugodowych stosunkach. Raz na jakiś czas wchodzi się na forum tematyczne i "pomaga" świeżakom czy pisze w tematach o opio lub benzo, czasem męcząc po raz n-ty te same kwestie.
II - teraz.
Branie to dla mnie coś takiego, jak mycie zębów po wstaniu z łóżka. Typowo fizjologiczna czynność, o której ciężko pisać na forach ciągle to samo. I tak trzy, cztery razy dziennie. Nie wiem, jak dalej pociągnę to finansowo. Nie jestem w stanie przysnąć ani przynoddować konkretnie nawet z benzo przy swoich obecnych dawkach, dopiero benzo + alko + baklofen dają mi taką szansę. Obecne dawki, czyli 3/4x (zależy od trybu dnia, wolne czy nie) po ~300-350mg i.v. Problemy z żyłami, a do tego wejścia robią się coraz słabsze. Stare pękają albo się 'zdrewniają', pojawiają się nowe, ciężko się oporządzić samemu + jeszcze kogoś. Opio nie działa już pobudzająco nawet na wejściu, nie działa też w zasadzie usypiająco, w sumie to bierzesz tylko po to, by nie mieć gila. Nawet źrenice reagują o wiele mniej, gdy po raz trzeci wbijasz w siebie te 300 mg i mogłyby uchodzić za w miarę normalne, tylko szkliste. Dni spędzane w samotności, rozbitek na morzu samotności przytwierdzony do własnego łóżka. Bezsenne patrzenie się w sufit godzinami, ale bez myśli 'co by było gdyby', stłumiłam w sobie już ten natłok myśli. Odciski na rękach od tak czestego przygotowywania sobie towaru w bardzo wymownych miejscach, np. na kciuku i boku palca wskazującego od przytwierdzania igły. Robienie zamówień w aptekach w pudłach po 50 pompek z gumką i 2x100 wybranych igieł, póki te nie znikną, bo tylko takimi mogę teraz podawać, a nie jest to popularny rozmiar. Stopniowo zanika nawet mrowienie przy wejściu przy pierwszym strzale po wstaniu, znika tylko trzęsawka rąk i ewenementem jest to, jak zrobię się czerwona albo będzie mi cieplej przez dłużej niż 15 minut. Jak pewnie zauważyliście i z powodu, dla którego niektórzy poczuli się przeze mnie "źle" (choć nie wiem, czy pisanie "odpisz na signale kurwa" nastraja mnie pozytywnie), socjalizowanie się jest coraz trudniejsze. Plan dnia musi zgadzać się z tymi trzema, czterema chwilami na podanie sobie, a mam na głowie jeszcze drugą osobę która nie jest samodzielna w tym temacie. Będzie musiała być, jak zacznę kolejny rok na uczelni ze względu na plan 8-20 z okienkami. Generalnie charakterystyczne dla tej fazy jest zarówno zniechęcenie do życia, jak i zanik rekreacyjnego działania branych środków, ale pominięcie nawet jednej dawki daje od razu potężnego gila, często nawet przy zachowanych czterech dawkach dziennie nie mogę rano wstać i płaczę z bólu jak stary reumatyk. Życie towarzyskie, jak i to w środku, umiera. Lękliwość wzmaga się, mimo obecności w "diecie" klonazepamu. Chciałabym mieć świadomość, że po jakiejś ciężkiej interakcji społecznej (subiektywnie) mogę wrócić do domu i oddać się noddom, ale nie udaje mi się w nie wpadać. Przygotowywanie zastrzyków i cała otoczka z tym związana jest smutnym obowiązkiem, plus nie za bardzo pozwala na podejmowanie namiastek prób prawdziwego życia. Człowiek staje się zgorzkniały i cyniczny, czasem może nieprzewidywalny, jeśli zetknie się z kwestia, na której postawił krzyżyk i w której temacie nie ma już nic do stracenia.
wierzyli do końca i poszli na dno
teraz jeszcze przechylają moją łódź niepewną
odtrącam te sztywne dłonie okrutnie żywa
odtrącam rok za rokiem.
Od 2 jestem czysty jesli chodzi o opio . Teraz wale kokony weekendowo.
Z plusów? Jakich kurwavplusow ja ich nie widzę . Dawki to było do grama dziennie którego nie przekraczałem raczej . Minusow jest w huj które zauważyłem po detoxie przez który przechodziłem sam . Zanim doszedłem do normalnego myślenia , i końca deprechy i bezsennych nocy to było z 3 miechy .
Minusy;
- wyjebane na wszystko i wszystkich
- stałem w miejscu nic mi więcej nie potrzeba było do szczęście
-brak jakichkolwiek perspektyw na zmiany
- zjebany kozacki związek
- całe dnie na kanapie
- chudy jak jakiś anorektyk
- zawodowo jesli pracujecie to i tak po jakiś czasie zaczniecie pierdolic obowiązki ( chyba ze pracujecie na budowie albo macie proste zajęcie )
W razie piszcie mordki jak ktoś ma taki problem i chce rady.
I nikogo nie da rady namówić do zaprzestania . Musicie dojść do tego sami .
Pozdro.
Tramal jest dla mnie idealny. Biorę od ponad 10 lat, niekiedy mam ciągu kilku tygodniowe, a nawet miesięczne. Nikt w domu tego nie zauważa. Wszyscy myślą że biorę z powodu bólu po poważnych operacjach po których zostałem niepełnosprawną osobą.
Plusy działania Tramalu:
- lepszy humor
- lżejsze podejście do życia
- praca nie jest dla mnie uciążliwością, biorę się za to za co mam się wziąć
- niemyślenie o moim stanie zdrowia
Minusy:
- zjazdy przy dłuższej przerwie
- niewyspanie
- zapominanie jaki dzisiaj jest dzień, miesiąc, a czasami nawet rok
- ryzykowanie i nie myślenie o tym co właśnie robię
Będę brał tramal do końca życia. Nic mnie od niego nie odciągnie. Kocham ten stan po zażyciu i mimo problemów nie będę przestawał. Jego zażycie jest najlepszą rzeczą, którą mogę poczuć po lekach.
Te branie opiatów pomogło w pracy, byłem bardziej otwarty na ludzi, ukierunkowany na działanie. Ciągłe sam przez prawie cały rok, w całości prowadziłem wydział jako sam. I udało mi się to dobrze.
Natomiast powoli to mam tego rytuału dosyć. Szkoda mi kasy na kupowanie lewych leków. Te kwoty, a dość spore mogę sobie przeznaczyć na coś, co lubię robić i mi się przyda.
Nie chcę ćpać, bo ćpanie prowadzi do samotności! Już miałem najlepszą w życiu przyjaciółkę żyletkę, tak teraz już nie mam ochoty by nią była strzykawka.
To jest smutne, ale branie narkotyków powoduje zmiany które wynaturzają osobowość.
Zycie beż ćpania też jest piękne, w szczególności jak mamy drugą osobę która nas kocha i wspiera.
Szczerze to nie wiem czy żałuję czy nie. Moje życie przed opio (i narkotykami w ogóle) było niesamowicie przeciętne i nudne, rzygałem już tym. W ogóle to miałem plan kopnąć w kalendarz już 5 lat temu, było wtedy blisko. A tak jakoś żyje, mimo że wjebany po uszy w opiaty.
Nie bierzcie moich rad poważnie, konsultujcie to z bardziej obeznanymi osobami a najlepiej lekarzem. Słuchacie mnie na własną odpowiedzialność.
11 lutego 2019Jestemzwami996 pisze: @Jamedris jestem ciekawa- jak radzisz sobie z koniecznością zażycia dawki na przykład właśnie podczas zajęć na uczelni? Rozumiem sytuację, gdy jest się w domu, ale tak wśród ludzi?![]()
Nie ma w tym nic trudnego. W domu sobie przygotowujesz dawkę, a na uczelni idziesz tylko do kibla i tam w samotności wbijasz się w żyłę i podajesz. Nic ciekawego i trudnego. Zgraja gapiów przy tym wokół ciebie się nie zbiera...=] Często proste rozwiązania są najlepsze.
Chyba, że jesteś wyjątkiem i póki co bierzesz mocniejsze opio na sportowo bądź jakoś je kontrolujesz, ale serio - takich ludzi jest niewielu. Bardzo niewielu. Zdrowia.
![[mem]](https://hyperreal.top/wtf/memy/4/4d74c755-cec4-4d83-afea-3be96bee72d5/847x6h.jpg?X-Amz-Algorithm=AWS4-HMAC-SHA256&X-Amz-Credential=nxyCWzIV8fJz5t5dUSIx%2F20250511%2FNOTEU%2Fs3%2Faws4_request&X-Amz-Date=20250511T094103Z&X-Amz-Expires=3600&X-Amz-SignedHeaders=host&X-Amz-Signature=f68667604444d53c598b16813f53f3f1f5376695df0adc7bcb54a99b4fae36a4)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/221176_r2_940.jpg)
Alkohol zabija 82 osoby dziennie. "W Radomiu jest więcej monopolowych niż w całej Szwecji"
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/mjleaves.jpg)
Polska zmaga się z "treatment gap". Psycholog: etykieta ćpuna blokuje dostęp do pomocy
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/germancannaclubs.jpg)
Niemiecki ekspert: trudno dostrzec w legalizacji konopi cokolwiek pozytywnego
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/fent400.jpg)
USA: największe w historii aresztowania członków mafii fentanylowej
Władze federalne poinformowały we wtorek o skonfiskowaniu ponad 400 kilogramów fentanylu w największej w historii operacji Agencji ds. Zwalczania Narkotyków (DEA). Aresztowano 16 osób oraz zabezpieczono rekordową sumę gotówki liczoną w milionach dolarów, broń palną i pojazdy.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/jelitko.jpg)
Częste używanie konopi ma związek ze zwiększoną śmiertelnością pacjentów z rakiem jelita grubego
Osoby z rakiem jelita grubego i udokumentowaną historią częstego używania konopi były ponad 20 razy bardziej narażone na śmierć w ciągu pięciu lat od diagnozy w porównaniu z osobami bez takiej historii - informuje pismo „Annals of Epidemiology”.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/diler_warszawa_15.jpg)
18-latek złapany na gorącym uczynku. W biały dzień sprzedawał narkotyki na ulicy
Bielańscy wywiadowcy zatrzymali dwóch mężczyzn na gorącym uczynku podczas transakcji narkotykowej. 18-latek przekazał 20-latkowi blisko 20 gramów marihuany. W wyniku dalszych działań funkcjonariusze zabezpieczyli przy nim oraz w jego mieszkaniu dodatkowe narkotyki – marihuanę i tabletki zawierające MDMA. Obaj trafili do policyjnej celi. Prokurator zastosował wobec 18-latka środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego.