Więcej informacji: Grzyby w Narkopedii [H]yperreala
Po pierwsze co do alkaloidów sporyszu - czytacie, czytacie, a czytacie niedokładnie. ;) Sporysz zawiera różne pochodne kwasu lizergowego, takie jak ergotamina czy ergobazyna (właśnie najczęściej z ergotaminy, a nie czystego kwasu lizergowego, syntetyzuje się LSD). LSA i hydroksyetyloamid kwasu lizergowego znajdują się w nasionach powoju i skądinąd Hofmann był mocno zaskoczony, kiedy je tam znalazł; nie spodziewał się, że z jednej strony grzyb (sporysz), a z drugiej roślina wyższa (powój) mogą zawierać tak blisko spokrewnione substancje. LSD natomiast samo w sobie nie występuje naturalnie (przynajmniej na razie tego nie stwierdzono), tylko jest właśnie półsyntetykiem.
Tym niemniej też myślę, że podział typu "natura dobre, chemia złe" (albo w bardziej wyrafinowej, ale równie naiwnej postaci: "naturalne psychodeliki są bardziej mistyczne i głębokie, a syntetyki są płytkie, sztuczne i z definicji rozrywkowe") jest niezbyt mądry. Doprawdy, w czasach wojny o świadomość lepiej dzielić psychodeliki na bezpieczniejsze (dobrze zbadane) i niebezpieczne (te, które cały czas są testowane przez użytkowników w roli królików doświadczalnych). Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo, porównanie LSD z jego obecnie najczęstszym zamiennikami (NBOMe) wypada dramatycznie na niekorzyść tych drugich...
Poza tym... co prawda tak się złożyło, że w ogóle nie miałam okazji próbować syntetycznych psychodelików, ale sądzę, że ten cały podział, że są one "bardziej kulturowe", jest sam w sobie czysto kulturowy. Człowiek (z grubsza) wie co bierze i wchodzi w doświadczenie z określonym nastawieniem. Myślę, że gdyby zapakować LSD i czystą psylocybinę w tabletki i dać komuś mówiąc, że to jedno ALBO drugie lub wręcz tylko, że to "jeden z klasycznych psychodelików", aż takiej różnicy by nie było. Główna obiektywna różnica to czas działania.
Choć zastanawia mnie, jak to jest pod względem wizualnym, tylko właśnie - nie mam porównania... Brałam grzyby trzy razy, dwa razy niewielkie dawki i raz dużą i oczywiście po wyższej dawce wrażenia wizualne są dużo bardziej intensywne, ale jednak - te wzory są ogólnie podobnego rodzaju i mam wrażenie, że pewien rodzaj wizji powstaje niejako na poziomie neurologicznym, a nie psychologicznym. Być może pod tym względem istnieją pewne mniejsze lub większe różnice między różnymi psychodelikami...
Co do rozróżnienia na zły syntetyk i dobra natura to no cóż, jest to znacznie głębszy problem bo i znacznie więcej czynników wpływa na to czy dana substancja jest bezpieczna/atrakcyjna. Oczywiście to wszystko czas skonfrontuje (dlatego też śmieszne jest pisanie o tym czy dany rc jest bezpieczny czy też nie) :)
adamiix pisze:Próbowałem obu specyfików w większych oraz mniejszych ilościach.Jak dla mnie to wolę grzyby ponieważ zawsze można zrobić sobie zapiekaneczke i nie ma przypału.
kfs pisze:DMT na pierwszy raz i to jeszcze w przerwie w pracy, LOL, tego jeszcze nie było
1. Natura a chemia - to podział mało sensowny, tutaj zgadzam się z @zewsząd i znikąd. Wszystkie substancje psychoaktywne są jakimiś związkami chemicznymi a czy powstały one w laboratorium czy na łące to sprawa dość mało istotna. Z jednej strony do rzeczy rwanych prosto z łąki nikt nie użył zanieczyszczonych półproduktów ani nie próbował orżnąć konsumentów, ale z drugiej zbierając rośliny/grzyby z pola można się pomylić albo trafić na osobniki zanieczyszczone. Do tego trzeba wziąć pod uwagę, że alkaloidy rzadko występują w roślinach/grzybach w wyizolowanej formie. Dostajemy raczej całą masę różnych substancji mogących wchodzić ze sobą w nieprzewidziane reakcje. Dragi z laboratorium teoretycznie są bardziej wyizolowane, ale wiadomo jak to z czystością bywa.
Jeśli chodzi zaś o romantyczną wizję kochającej nas natury, to cóż: naturalne dla niektórych drapieżników jest żywienie się ludźmi a jakoś nieśpieszno nam do tego, żeby stać się pokarmem. Żaden grzyb ani roślina nie ma "na celu" bycie smaczną ani zdrową. "W interesie" organizmów leży raczej, żeby nie dać się zjeść. Nawet jeśli ktoś wierzy, że ekosystem jest samoregulującym się organizmem, to nikt nie powiedział, że któraś z takich regulacji nie będzie się wiązała z wyrządzeniem krzywdy temu lub owemu indywiduum ludzkiemu. Na dokładkę wszystko wskazuje na to, że nawet taka mniej dobrotliwa wizja jest błędna. Hipoteza Gai (samoregulującego się organizmu) wykoncypowana przez J. Lovelocka oraz Lynn Margulis została gruntowanie skrytykowana (Peter Ward - "Hipoteza Medei"). Bliższy prawdzie jest obraz ekosystemu nie jako Gai - kochającej matki, lecz Medei - dzieciobójczyni (ekosystemu mającego tendencję do tracenia stabilności). No ale to nie forum o ekosystemach tylko o dragach ;P
2. Jeżeli chodzi o Groffa, regresje itd., to przykro mi to mówić, ale jest to jedna z największych bzdur jakie pojawiły się w psychologii. Teoria COEX-ów czyli matryc okołoporodowych, traum z dzieciństwa itd. jest zakorzeniona w klasycznej psychoanalizie, która została już dawno temu zdyskredytowana. Jedyne dowody na jej ważność i skuteczność zostały źle przeprowadzone lub wręcz sfabrykowane (sam Freud sfabrykował dowody na wyleczenie z urojeń pacjenta, nijakiego człowieka-wilka). "Cofanie" się do dzieciństwa nie jest rzeczywistym powrotem do wspomnień, lecz kreacją nowych wyobrażeń. Człowiek do pewnego wieku nie tworzy wspomnień biograficznych. Traumy wcale nie mają takiego wpływu na późniejsze problemy w życiu jak by się mogło wydawać (no chyba, że ktoś dostanie młotkiem w głowę). Dla zainteresowanych tematem polecam książki Stevena Pinkera, Tomasza Witkowskiego oraz Judith Harris.
3. No to teraz najważniejsze. Z LSD miałem do czynienia 9 razy, z grzybami (cubensisy) tylko dwa razy (raz 2g raz 5g), więc jakoś super doświadczony nie jestem, ale wydaje mi się, że ważnym wyróżnikiem jest obecność lekkiej stymulacji w przypadku kwasów. O tym, że efekt nie wynikał tylko z S&S jestem prawie pewien. Za każdym razem - od słabych połówek do mocno nasączonych całych kartonów - zawsze miałem poczucie, że LSD dostarcza lekkiego pobudzenia, które przydaje się do ogarnięcia długiej fazy. Na mnie osobiście działa to bardzo pozytywnie. Wystarczy, że mam odrobinę więcej energii i już mam dużo lepszy humor. Jeżeli chodzi o długość - co kto lubi. Ja tam lubię odpłynąć na długo - choćby i kilkanaście godzin. Grzybami trudniej mi się było nacieszyć, choć nie zawsze ma się cały weekend na żarcie kartonów. Potwierdzam też, że podobnie jak u poprzedników faza na kwasie była u mnie klarowniejsza (cokolwiek to znaczy).
Z rzeczy, które w większej mierze były zależne od S&S: kwas bardziej zapadał mi w pamięć i przez następnych ileś dni chodziłem jakiś taki bardziej usatysfakcjonowany życiem. Po grzybach wracałem i jest trochę tak jakby nic się nie stało. Inną sprawą (też możliwe, że S&S) były inne rodzaje wizuali. Po dużej dawce grzybów występowały efekty "makro" - np. cały drugi plan podjeżdżał do mnie, albo nie byłem w stanie określić gdzie jest góra a gdzie dół. Duża dawka LSD powodowała raczej zintensyfikowanie mniejszych zjawisk: wyskakujące wszędzie drobne wzory geometryczne, rozmywające się i wyostrzające na przemian obiekty, falowanie itp. Nie żeby kwas nie dawał ładnych widoczków. Kwasowe panoramy to coś absolutnie wspaniałego. Ostatnia rzecz - na grzybach mniej było symbolicznych skojarzeń.
Najogólniej mówiąc uważam, że grzyby potrafią porwać w podróż bez trzymanki, gdzie obserwuje sie i słyszy wiele, niekoniecznie mając jakikolwiek wpływ na to. Bardziej zabierają do swoich realiów, do grzybowej krainy.
LSD bardziej przypomina mi pod tym względem MDMA - tak jakby te substancje działały jak pstryczek zgaś/zapal światło. Wszystko niby pozostaje normalne, ale świadomość jest inna. Nie ma absurdu, nie ma magii, są silne emocje, wyraźne wspomnienia i spora empatia.
Może nie będę w tejże chwili obiektywny, bo mam grzybowego tripa
no ale
Panie i Panowie
Jest pięknie
To chyba zależy od człowieka, co jest lepsze. Jeden woli ciszę, spokój i zwyczajne zatracenie w czasie. Ktoś inny woli aktywnie spędzać czas.
Tak czy owak, grzyby dla mnie to #1 jeśli chodzi o ulubione narkotyki. WSZYSTKIE narkotyki jakich próbowalem... są po prostu magiczne, do niczego niepodobne. Mają to coś, co mnie osobiście urzeka. Podróż w inny wymiar.
Domykam kod. dsn
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/cannaheart.jpg)
Marihuana zwiększa ryzyko rozwoju chorób serca
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/germancannaclubs.jpg)
Niemiecki ekspert: trudno dostrzec w legalizacji konopi cokolwiek pozytywnego
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/cognitivemarijuana.jpg)
Długotrwałe używanie marihuany może mieć wpływ na zdolności poznawcze
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/receptomat_og_image.png)
W marcu wyraźne odbicie. 88 tys. recept z receptomatów na medyczną marihuanę i opioidy
Ostatni kwartał przyniósł spadek liczby recept wypisywanych na leki kontrolowane, choć w marcu odnotowano odbicie, wyraźne zwłaszcza w przypadku medycznej marihuany - informuje w środowym wydaniu "Dziennik Gazeta Prawna".
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/mandarynki.jpg)
To nie zgniłe mandarynki. 24-latek niósł w torbie tak zapakowane narkotyki. Wpadł, bo spanikował
"Dzięki czujności, doświadczeniu i doskonałemu rozpoznaniu terenu, policjanci z Wydziału Wywiadowczego Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie kolejny raz skutecznie uderzyli w przestępczość narkotykową."
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/lotnisko-w-pyrzowicach-.jpg)
Przemytnicy kokainy z Kolumbii skazani. Pachnące mentolem narkotyki przylatywały na Śląsk
Gliwicki sąd skazał sześciu członków grupy przestępczej, która drogą lotniczą przemyciła na Śląsk kilkadziesiąt kilogramów kokainy. Przewożona ją w paczkach z napisem "Rolls Royce".