Narazie tylko kilka dni jestem na 20mg i już czuje delikatne efekty - ogólnie wszystkie anty-depy odczuwam od pierwszej tabletki ale to takie wstępne efekty... Zaliczyłem akatyzje, trzęsienie łap i ostrą bezsenność którą zbiłem... mega miksem nasennym aka Grentoo upierdolenie: trazodon 150mg + kwetiapina 200mg + mianseryna 60mg + 6mg bromazepamu
Dzisiaj czuję się w porządku, żadnego serotoninergicznego ćpania nie zamierzam ruszać, tak samo z kanna, zostaję pewnie na moim uzależniu od kodeiny oraz okazyjnego wzięcia dopaminergika (dopamina w pierwszej fazie brania SSRI mi się przyda bo zmula.)
Lubię fluoksetyne bo tak naprawdę gówno prawda, że jest SSRI (selective serotonin reuptake inhibitor) - ona nie jest tak całkiem selektywna, daje trochę po noradrenalinie oraz antagonizje 5HT2C - bez antagonizmu tego receptora to jestem fobikiem i leniem. Zobaczymy, pewnie będzie dobrze jak to zwykle na prozacu bywa. Ech, i tak zawsze wraca się do SSRI/SNRI z braku alternatyw. Wortioteksyna - ta nowość SMS (taka grupa leku) jest podobnież mega przechujowa.
Nr 2 będzie Fluoksetynka bo już ją kiedyś brałem i depresje zabiła do 0 . rzuciłem ją tylko dlatego że nie działała na fobie tak jak paro . Głupota , wiadomo że paro to najlepsze na fobie, więc nie może działać lepiej. Ale na fluo jest się aktywnym,chcę się coś robić , Pamiętam też taki efekt na niej miałem , wyostrzone zmysły , potrafiłem szybciej coś znaleźć,wiadomości przetwarzałem szybciej. Ogólnie Polecam i czekam na moje paczuszki prozacu . w Pon będa i będe wpierdalał. Mnia Mniam!!!
Zdałem dobrze maturę, dostałem się na dobre, aczkolwiek wymagające studia. Pierwszy rok jakoś przebrnąłem. Miałem straszne problemy z zabraniem się do nauki. Im więcej musiałem zrobić tym bardziej wprowadzałem się w taki nijaki stan, kładłem się na łóżko i nie robiłem nic. Czułem lęk przed tym, że mi się nie uda. Sięgnąłem więc po etylofenidat. Z odpowiednią suplementacją i etizolamem co jakiś czas, dałem sobie radę. Tak zdałem pierwszy i drugi semestr. Zostawiałem wszystko na ostatnią chwilę więc nadrabiania miałem strasznie dużo.
Przyszedł semestr trzeci, zrozumiałem, że tak dalej być nie może, żeby co sesje ładować w siebie coraz większe ilości narko, żeby tylko zaliczyć. Oczywiście brałem tylko w czasie sesji i służyło mi to tylko do nauki ilości na tyle małe, aby się nie uzależnić.
No i rozsypałem się znowu strach przed tym, że mogę nie przejść na kolejny semestr, kilka innych stresowych sytuacji w krótkim czasie i bum stałem się warzywkiem. Bezpiecznie czułem się tylko w swoim łóżku. Mimo zbliżającej się sesji nie robiłem nic. Czułem i nadal czuję lęk przed nie wiadomo czym.
Udałem się do lekarza, opowiedziałem o tym co mi się dzieje i znowu dostałem fluoksetynę 20mg dziennie oraz 1mg alprazolamu SR. Później wyprosiłem jeszcze o zwykły xanax 1mg, bo ten o zwolnionym wchłanianiu sprawił tylko to, że mój stan psychiczny ustabilizował się, ale nie poprawiał, czyli dalej cały dzień w łóżku i brak ochoty na kontakt z ludźmi. Teraz biore 0,5-1mg dziennie alprazolamu zwykłego i 1mg SR i jako tako funkcjonuje.
Dzisiaj mija 11 dzień na kuracji, pierwsze trzy dni były ok, dobry humor, chęc do robienia czegoś. Obecnie znowu leżę i nie robię nic, jak muszę gdzieś wyjść to biorę zwykły xanax wychodzę i jest dobrze, inaczej nie daje rady, boje się kontaktu z ludźmi, wyjścia z domu, albo odczuwam straszną niechęć do tego.
Tak się teraz zastanawiam czy moje lenistwo i brak motywacji to nie jest stres wywołany tym, że może mi się nie udać? Biorąc alpre po chwili wstaje i robię to co powinienem.
Przepraszam za tak długi wątek, po alprze czasem jestem dość wylewny, a nie mam z kim się tym podzielić.
Bertie pisze:Parę słów wstępu. Jestem studentem drugiego roku w trakcie sesji. Moja psyche znowu nie wytrzymała i rozsypałem się. Znowu bo miałem już tak 4 lata temu. Warto wspomnieć, że nie brałem do tamtego czasu żadnych używek, poza sporadycznym paleniu mj i alko. Wtedy jeszcze nie wiedzieli co mi jest bo głównie narzekałem na okropny ból głowy, leżałem całymi dniami w łóżku i nie chciałem chodzić do szkoły, ani z nikim się spotykać. Czułem lęk przed chyba wszystkim oczywiście nikomu o tym nie mówiąc. Nie wierzyłem wtedy w coś takiego jak depresja, uważałem to za stek bzdur, coś wyimaginowanego co pozwalało ludziom oderwać się od codziennych obowiązków wmawiając sobie właśnie depresję. Zaczęło się jeżdżenie po lekarzach prześwietlenia głowy, aż w końcu trafiłem do pewnego neurologa, właśnie z owym prześwietleniem, doktor popatrzył na mnie, stwierdził ze fizycznie z głową wszystko ok, zadał kilka pytań, pomacał po karku, miałem strasznie napięte mięśnie, które z tego co pamiętam odpowiadały w jakimś stopniu za stres. Po krótkiej rozmowie dostałem fluoksetynę 20mg i alprazolam 1mg SR oba raz dziennie, alprazolam 0,25mg rano i po południu, oraz 1mg który miał być używany tylko w sytuacjach kryzysowych. Kuracja trwała jakieś dwa miesiące. Pokochałem wtedy xanax, życie stało się nareszcie proste, przestałem odczuwać lęk przed wyjściem z domu, ludźmi, niesprostaniem swoich lub czyiś oczekiwań. Nie wiem w jakim stopniu pomogła mi fluoksetyna, ale po odstawieniu xanaxu pozbierałem się do kupy w niecałe dwa tygodnie. Miałem odstawiać go stopniowo zastępując hydroksyzyną, ale nie spodobała mi się. Powodowała u mnie tylko senność, mogłem spać całymi dniami i nocami, więc odpuściłem sobie zamianę alprazolamu na hydroksyzynę. W tydzień zszedłem z 1mg xanaxu do zera, a drugi tydzień próbowałem się pozbierać i oczywiście udało się. Dwa tygodnie od odstawienia xanaxu wróciłem do żywych. Prozac wtedy też odrzuciłem.
Zdałem dobrze maturę, dostałem się na dobre, aczkolwiek wymagające studia. Pierwszy rok jakoś przebrnąłem. Miałem straszne problemy z zabraniem się do nauki. Im więcej musiałem zrobić tym bardziej wprowadzałem się w taki nijaki stan, kładłem się na łóżko i nie robiłem nic. Czułem lęk przed tym, że mi się nie uda. Sięgnąłem więc po etylofenidat. Z odpowiednią suplementacją i etizolamem co jakiś czas, dałem sobie radę. Tak zdałem pierwszy i drugi semestr. Zostawiałem wszystko na ostatnią chwilę więc nadrabiania miałem strasznie dużo.
Przyszedł semestr trzeci, zrozumiałem, że tak dalej być nie może, żeby co sesje ładować w siebie coraz większe ilości narko, żeby tylko zaliczyć. Oczywiście brałem tylko w czasie sesji i służyło mi to tylko do nauki ilości na tyle małe, aby się nie uzależnić.
No i rozsypałem się znowu strach przed tym, że mogę nie przejść na kolejny semestr, kilka innych stresowych sytuacji w krótkim czasie i bum stałem się warzywkiem. Bezpiecznie czułem się tylko w swoim łóżku. Mimo zbliżającej się sesji nie robiłem nic. Czułem i nadal czuję lęk przed nie wiadomo czym.
Udałem się do lekarza, opowiedziałem o tym co mi się dzieje i znowu dostałem fluoksetynę 20mg dziennie oraz 1mg alprazolamu SR. Później wyprosiłem jeszcze o zwykły xanax 1mg, bo ten o zwolnionym wchłanianiu sprawił tylko to, że mój stan psychiczny ustabilizował się, ale nie poprawiał, czyli dalej cały dzień w łóżku i brak ochoty na kontakt z ludźmi. Teraz biore 0,5-1mg dziennie alprazolamu zwykłego i 1mg SR i jako tako funkcjonuje.
Dzisiaj mija 11 dzień na kuracji, pierwsze trzy dni były ok, dobry humor, chęc do robienia czegoś. Obecnie znowu leżę i nie robię nic, jak muszę gdzieś wyjść to biorę zwykły xanax wychodzę i jest dobrze, inaczej nie daje rady, boje się kontaktu z ludźmi, wyjścia z domu, albo odczuwam straszną niechęć do tego.
Tak się teraz zastanawiam czy moje lenistwo i brak motywacji to nie jest stres wywołany tym, że może mi się nie udać? Biorąc alpre po chwili wstaje i robię to co powinienem.
Przepraszam za tak długi wątek, po alprze czasem jestem dość wylewny, a nie mam z kim się tym podzielić.
Wpychając na siłę tjokodin do mordy
Debatujący - Palikot, czy Korwin?
Ooo! Święty kaszlodynie - O! Święta makiwaro
Święty gieblu i święta maczano
W sumie tylko mirtazapiny mi do szczęścia brakuje.
Depresja mała, anhedonia jakaś tam jest ale idę w zapartę i coś robię.
Fobie prawie poznikały ale brakuje tutaj magii mirtazapiny.
Sprawdzi się u mnie połączenie bupropionu + okruszek fluoksetyny (by tylko trochę serotoniny było 10 lub 5 mg) będzie przyjebanie na 3 ważne neuroprzekażniki i możę coś z tego wyjdzie . Sam bupropion nie leczy depresji ,tak jak same ssri nie leczy depresji. w Mózgu musi być równowaga A SSRI z perpsektywy czasu , bardziej szkodzą niż pomogą i po odstawieniu ludzie latami nie mogą dojść do siebie . Odstawił bym paroksetyne po 2 latach to bym wychwalał te leki w niebogłosy,ale co z tego jak dalej jestem w mega depresji i to większej niż przed braniem SSRI.Na krotką metę te leki pomagają na dłuższą szkodzą. Te leki to nasienie Satana. Szkodzi kurestwo tak że wylądujemy z parkinsonem i agonistami dopaminy bedziemy się leczyć. Pamiętajcie że Anhedonie macie od SSRI i to powoduję depresje mega,przynajmniej u mnie.
A ja depresje mam paradoksalnie od brania SSRI. zaburznia w dopaminię takie że nie wstaję z łużka no bo po co , a po 2gie nie mam siły.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/marsz-wyzwolenia-konopi-w-warszawie-28-05-2022-r-.jpg)
Zróbmy przykrość „gangom ze Wschodu” i zalegalizujmy marihuanę (na dobry początek)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/nowenarkogis.jpg)
Coraz więcej Polaków przedawkowuje nowe narkotyki. Raport GIS
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/cognitivemarijuana.jpg)
Długotrwałe używanie marihuany może mieć wpływ na zdolności poznawcze
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/image-1-1038x692.png)
Największa w historii analiza potwierdza: marihuana skuteczna w leczeniu objawów nowotworowych
W ciągu ostatnich miesięcy świat nauki zyskał dostęp do największej metaanalizy dotyczącej zastosowania marihuany w terapii nowotworów, przeprowadzonej przez Whole Health Oncology Institute we współpracy z The Chopra Foundation i opublikowanej w prestiżowym czasopiśmie Frontiers in Oncology. Wyniki są jednoznaczne – istnieje przytłaczający konsensus naukowy, że medyczna marihuana skutecznie łagodzi objawy choroby nowotworowej i poprawia jakość życia pacjentów.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/trafiloimsie.jpg)
Zamiast paneli podłogowych narkotyki. KAS zatrzymała kontener z marihuaną
Funkcjonariusze Pomorskiego Urzędu Celno-Skarbowego w Gdyni skontrolowali kontener, który przypłynął z Kanady do portu w Gdańsku. Zgodnie z deklaracją, w kontenerze miały być drewniane ekologiczne panele podłogowe, a odbiorcą była firma w Polsce.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/f5.large_.jpg)
Ulubiona muzyka uruchamia układ opioidowy mózgu
Słuchając ulubionej muzyki odczuwamy przyjemność, niejednokrotnie wiąże się to z przeżywaniem różnych emocji. Teraz, dzięki pracy naukowców z fińskiego Uniwersytetu w Turku dowiadujemy się, w jaki sposób muzyka na nas działa. Uczeni puszczali ochotnikom ich ulubioną muzykę, badając jednocześnie ich mózgi za pomocą pozytonowej tomografii emisyjnej (PET). Okazało się, że ulubione dźwięki aktywują układ opioidowy mózgu.