Leki przeciwdepresyjne, tymoleptyki - SSRI, SNRI, iMAO, TLPD i inne
Zobacz też: Wikipedia
ODPOWIEDZ
Posty: 1628 • Strona 92 z 163
  • 2 / / 0
od wczoraj na 60mg egisa i pozytywnie
  • 992 / 17 / 0
Wróciłem po 2-3 latach do fluoksetyny. Eksperymentowałem z tianeptyną ale jej działanie po prostu zniknęło po 2msc - został tylko efekt nootropowy ale jak będę chciał nootropowego efektu to sobie aniracetam kupię lub coś takiego.

Narazie tylko kilka dni jestem na 20mg i już czuje delikatne efekty - ogólnie wszystkie anty-depy odczuwam od pierwszej tabletki ale to takie wstępne efekty... Zaliczyłem akatyzje, trzęsienie łap i ostrą bezsenność którą zbiłem... mega miksem nasennym aka Grentoo upierdolenie: trazodon 150mg + kwetiapina 200mg + mianseryna 60mg + 6mg bromazepamu
Dzisiaj czuję się w porządku, żadnego serotoninergicznego ćpania nie zamierzam ruszać, tak samo z kanna, zostaję pewnie na moim uzależniu od kodeiny oraz okazyjnego wzięcia dopaminergika (dopamina w pierwszej fazie brania SSRI mi się przyda bo zmula.)

Lubię fluoksetyne bo tak naprawdę gówno prawda, że jest SSRI (selective serotonin reuptake inhibitor) - ona nie jest tak całkiem selektywna, daje trochę po noradrenalinie oraz antagonizje 5HT2C - bez antagonizmu tego receptora to jestem fobikiem i leniem. Zobaczymy, pewnie będzie dobrze jak to zwykle na prozacu bywa. Ech, i tak zawsze wraca się do SSRI/SNRI z braku alternatyw. Wortioteksyna - ta nowość SMS (taka grupa leku) jest podobnież mega przechujowa.
SHHHHHEEEEEEEEIIIITT
  • 276 / 2 / 0
No ja od poniedzialku też ruszam z prozac , ze względu właśnie że jest najmniej selektywny ,smyra NA i antagonizuje 5ht2c , a co za tym idzie , nie jest sie zmulonym tak jak na innych SSRI,jest się lekko pobudzonym i aktywizuję , rzucam tą sertaline bo zmuła straszna, do paro nie powróce bo brałem 6 lat i już nie działa, ale jak dla mnie to nr1 .

Nr 2 będzie Fluoksetynka bo już ją kiedyś brałem i depresje zabiła do 0 . rzuciłem ją tylko dlatego że nie działała na fobie tak jak paro . Głupota , wiadomo że paro to najlepsze na fobie, więc nie może działać lepiej. Ale na fluo jest się aktywnym,chcę się coś robić , Pamiętam też taki efekt na niej miałem , wyostrzone zmysły , potrafiłem szybciej coś znaleźć,wiadomości przetwarzałem szybciej. Ogólnie Polecam i czekam na moje paczuszki prozacu . w Pon będa i będe wpierdalał. Mnia Mniam!!!
  • 1 / / 0
Parę słów wstępu. Jestem studentem drugiego roku w trakcie sesji. Moja psyche znowu nie wytrzymała i rozsypałem się. Znowu bo miałem już tak 4 lata temu. Warto wspomnieć, że nie brałem do tamtego czasu żadnych używek, poza sporadycznym paleniu mj i alko. Wtedy jeszcze nie wiedzieli co mi jest bo głównie narzekałem na okropny ból głowy, leżałem całymi dniami w łóżku i nie chciałem chodzić do szkoły, ani z nikim się spotykać. Czułem lęk przed chyba wszystkim oczywiście nikomu o tym nie mówiąc. Nie wierzyłem wtedy w coś takiego jak depresja, uważałem to za stek bzdur, coś wyimaginowanego co pozwalało ludziom oderwać się od codziennych obowiązków wmawiając sobie właśnie depresję. Zaczęło się jeżdżenie po lekarzach prześwietlenia głowy, aż w końcu trafiłem do pewnego neurologa, właśnie z owym prześwietleniem, doktor popatrzył na mnie, stwierdził ze fizycznie z głową wszystko ok, zadał kilka pytań, pomacał po karku, miałem strasznie napięte mięśnie, które z tego co pamiętam odpowiadały w jakimś stopniu za stres. Po krótkiej rozmowie dostałem fluoksetynę 20mg i alprazolam 1mg SR oba raz dziennie, alprazolam 0,25mg rano i po południu, oraz 1mg który miał być używany tylko w sytuacjach kryzysowych. Kuracja trwała jakieś dwa miesiące. Pokochałem wtedy xanax, życie stało się nareszcie proste, przestałem odczuwać lęk przed wyjściem z domu, ludźmi, niesprostaniem swoich lub czyiś oczekiwań. Nie wiem w jakim stopniu pomogła mi fluoksetyna, ale po odstawieniu Xanaxu pozbierałem się do kupy w niecałe dwa tygodnie. Miałem odstawiać go stopniowo zastępując hydroksyzyną, ale nie spodobała mi się. Powodowała u mnie tylko senność, mogłem spać całymi dniami i nocami, więc odpuściłem sobie zamianę alprazolamu na hydroksyzynę. W tydzień zszedłem z 1mg Xanaxu do zera, a drugi tydzień próbowałem się pozbierać i oczywiście udało się. Dwa tygodnie od odstawienia Xanaxu wróciłem do żywych. Prozac wtedy też odrzuciłem.
Zdałem dobrze maturę, dostałem się na dobre, aczkolwiek wymagające studia. Pierwszy rok jakoś przebrnąłem. Miałem straszne problemy z zabraniem się do nauki. Im więcej musiałem zrobić tym bardziej wprowadzałem się w taki nijaki stan, kładłem się na łóżko i nie robiłem nic. Czułem lęk przed tym, że mi się nie uda. Sięgnąłem więc po etylofenidat. Z odpowiednią suplementacją i etizolamem co jakiś czas, dałem sobie radę. Tak zdałem pierwszy i drugi semestr. Zostawiałem wszystko na ostatnią chwilę więc nadrabiania miałem strasznie dużo.
Przyszedł semestr trzeci, zrozumiałem, że tak dalej być nie może, żeby co sesje ładować w siebie coraz większe ilości narko, żeby tylko zaliczyć. Oczywiście brałem tylko w czasie sesji i służyło mi to tylko do nauki ilości na tyle małe, aby się nie uzależnić.
No i rozsypałem się znowu strach przed tym, że mogę nie przejść na kolejny semestr, kilka innych stresowych sytuacji w krótkim czasie i bum stałem się warzywkiem. Bezpiecznie czułem się tylko w swoim łóżku. Mimo zbliżającej się sesji nie robiłem nic. Czułem i nadal czuję lęk przed nie wiadomo czym.
Udałem się do lekarza, opowiedziałem o tym co mi się dzieje i znowu dostałem fluoksetynę 20mg dziennie oraz 1mg alprazolamu SR. Później wyprosiłem jeszcze o zwykły xanax 1mg, bo ten o zwolnionym wchłanianiu sprawił tylko to, że mój stan psychiczny ustabilizował się, ale nie poprawiał, czyli dalej cały dzień w łóżku i brak ochoty na kontakt z ludźmi. Teraz biore 0,5-1mg dziennie alprazolamu zwykłego i 1mg SR i jako tako funkcjonuje.
Dzisiaj mija 11 dzień na kuracji, pierwsze trzy dni były ok, dobry humor, chęc do robienia czegoś. Obecnie znowu leżę i nie robię nic, jak muszę gdzieś wyjść to biorę zwykły xanax wychodzę i jest dobrze, inaczej nie daje rady, boje się kontaktu z ludźmi, wyjścia z domu, albo odczuwam straszną niechęć do tego.
Tak się teraz zastanawiam czy moje lenistwo i brak motywacji to nie jest stres wywołany tym, że może mi się nie udać? Biorąc alpre po chwili wstaje i robię to co powinienem.
Przepraszam za tak długi wątek, po alprze czasem jestem dość wylewny, a nie mam z kim się tym podzielić.
  • 572 / 47 / 0
Bertie pisze:
Parę słów wstępu. Jestem studentem drugiego roku w trakcie sesji. Moja psyche znowu nie wytrzymała i rozsypałem się. Znowu bo miałem już tak 4 lata temu. Warto wspomnieć, że nie brałem do tamtego czasu żadnych używek, poza sporadycznym paleniu mj i alko. Wtedy jeszcze nie wiedzieli co mi jest bo głównie narzekałem na okropny ból głowy, leżałem całymi dniami w łóżku i nie chciałem chodzić do szkoły, ani z nikim się spotykać. Czułem lęk przed chyba wszystkim oczywiście nikomu o tym nie mówiąc. Nie wierzyłem wtedy w coś takiego jak depresja, uważałem to za stek bzdur, coś wyimaginowanego co pozwalało ludziom oderwać się od codziennych obowiązków wmawiając sobie właśnie depresję. Zaczęło się jeżdżenie po lekarzach prześwietlenia głowy, aż w końcu trafiłem do pewnego neurologa, właśnie z owym prześwietleniem, doktor popatrzył na mnie, stwierdził ze fizycznie z głową wszystko ok, zadał kilka pytań, pomacał po karku, miałem strasznie napięte mięśnie, które z tego co pamiętam odpowiadały w jakimś stopniu za stres. Po krótkiej rozmowie dostałem fluoksetynę 20mg i alprazolam 1mg SR oba raz dziennie, alprazolam 0,25mg rano i po południu, oraz 1mg który miał być używany tylko w sytuacjach kryzysowych. Kuracja trwała jakieś dwa miesiące. Pokochałem wtedy xanax, życie stało się nareszcie proste, przestałem odczuwać lęk przed wyjściem z domu, ludźmi, niesprostaniem swoich lub czyiś oczekiwań. Nie wiem w jakim stopniu pomogła mi fluoksetyna, ale po odstawieniu xanaxu pozbierałem się do kupy w niecałe dwa tygodnie. Miałem odstawiać go stopniowo zastępując hydroksyzyną, ale nie spodobała mi się. Powodowała u mnie tylko senność, mogłem spać całymi dniami i nocami, więc odpuściłem sobie zamianę alprazolamu na hydroksyzynę. W tydzień zszedłem z 1mg xanaxu do zera, a drugi tydzień próbowałem się pozbierać i oczywiście udało się. Dwa tygodnie od odstawienia xanaxu wróciłem do żywych. Prozac wtedy też odrzuciłem.
Zdałem dobrze maturę, dostałem się na dobre, aczkolwiek wymagające studia. Pierwszy rok jakoś przebrnąłem. Miałem straszne problemy z zabraniem się do nauki. Im więcej musiałem zrobić tym bardziej wprowadzałem się w taki nijaki stan, kładłem się na łóżko i nie robiłem nic. Czułem lęk przed tym, że mi się nie uda. Sięgnąłem więc po etylofenidat. Z odpowiednią suplementacją i etizolamem co jakiś czas, dałem sobie radę. Tak zdałem pierwszy i drugi semestr. Zostawiałem wszystko na ostatnią chwilę więc nadrabiania miałem strasznie dużo.
Przyszedł semestr trzeci, zrozumiałem, że tak dalej być nie może, żeby co sesje ładować w siebie coraz większe ilości narko, żeby tylko zaliczyć. Oczywiście brałem tylko w czasie sesji i służyło mi to tylko do nauki ilości na tyle małe, aby się nie uzależnić.
No i rozsypałem się znowu strach przed tym, że mogę nie przejść na kolejny semestr, kilka innych stresowych sytuacji w krótkim czasie i bum stałem się warzywkiem. Bezpiecznie czułem się tylko w swoim łóżku. Mimo zbliżającej się sesji nie robiłem nic. Czułem i nadal czuję lęk przed nie wiadomo czym.
Udałem się do lekarza, opowiedziałem o tym co mi się dzieje i znowu dostałem fluoksetynę 20mg dziennie oraz 1mg alprazolamu SR. Później wyprosiłem jeszcze o zwykły xanax 1mg, bo ten o zwolnionym wchłanianiu sprawił tylko to, że mój stan psychiczny ustabilizował się, ale nie poprawiał, czyli dalej cały dzień w łóżku i brak ochoty na kontakt z ludźmi. Teraz biore 0,5-1mg dziennie alprazolamu zwykłego i 1mg SR i jako tako funkcjonuje.
Dzisiaj mija 11 dzień na kuracji, pierwsze trzy dni były ok, dobry humor, chęc do robienia czegoś. Obecnie znowu leżę i nie robię nic, jak muszę gdzieś wyjść to biorę zwykły xanax wychodzę i jest dobrze, inaczej nie daje rady, boje się kontaktu z ludźmi, wyjścia z domu, albo odczuwam straszną niechęć do tego.
Tak się teraz zastanawiam czy moje lenistwo i brak motywacji to nie jest stres wywołany tym, że może mi się nie udać? Biorąc alpre po chwili wstaje i robię to co powinienem.
Przepraszam za tak długi wątek, po alprze czasem jestem dość wylewny, a nie mam z kim się tym podzielić.
Jestes o krok do wjebania sie w alpre i uwierz mi ta milosc zle sie dla ciebei skonczy.
  • 5 / / 0
Nie odczuwam żadnego działania tego leku, oprócz pieczenia przełyku jak go nie popiję dużą ilością wody. W ogóle nie chce mi się wierzyć, że leki psychotropowe w znaczący sposób pomagają, oprócz efektu placebo. Zażywałem już wiele psychotropów i większości z nich nie odczuwałem działania.
  • 2466 / 15 / 0
fluo jest dobrym prochem gdyby nie problemy z zasypianiem i napierdalanie nogami
Ćpający kaszlodyn ponad dacz dachami
Wpychając na siłę tjokodin do mordy
Debatujący - Palikot, czy Korwin?
Ooo! Święty kaszlodynie - O! Święta makiwaro
Święty gieblu i święta maczano
  • 992 / 17 / 0
Ano mam takie napierdalanie nogami - RLS bodajże się profesjonalnie to nazywa, mało komfortowe. Problemy ze snem... no są, a walić to, w środe mirtazapiny dorzuce do tych 40mg fluoksetyny i jakoś będzie.

W sumie tylko mirtazapiny mi do szczęścia brakuje.

Depresja mała, anhedonia jakaś tam jest ale idę w zapartę i coś robię.
Fobie prawie poznikały ale brakuje tutaj magii mirtazapiny.
SHHHHHEEEEEEEEIIIITT
  • 276 / 2 / 0
od dziś właśnie dołaczyłem mirte do 20 fluo , a fluo biorę już 30 dni , efektów brak. z tym że ja biorę SSRI nie przerwanie od 2009 roku . pewnie mózg i receptory się powypalały . Czuję działanie tylko w sensie takim że już nie myślę o śmierci i nie smucę się zbytnio. Ale powoduję ten lek anhedonie . niedługo wypierdalam te ssri i daje sam bupropion. bo to tylko powoduję anhedonie która wpędza w depresje bo człowiek się nie realizuję . jebana serotonina. Czas coś dać na noradrenaline i dopaminę. bo przez te SSRI taka degrengolada jest w mózgu że masakra , dopaminy to tam nie ma , stąd anhedonia. w mózgu musi zachowana być homeostaza ,a nie że napierdolimy hamowanie wychwytu zwrotnego w 85% a zaniżymy dopaminę , tak się nie leczy depresji , bo człowiek będzie kwitł zamknięty w domu i obudzi się z ręką w nocniku (tak jak ja) no bo po co coś robić i się realizować jak jest fajnie.
Sprawdzi się u mnie połączenie bupropionu + okruszek fluoksetyny (by tylko trochę serotoniny było 10 lub 5 mg) będzie przyjebanie na 3 ważne neuroprzekażniki i możę coś z tego wyjdzie . Sam bupropion nie leczy depresji ,tak jak same ssri nie leczy depresji. w Mózgu musi być równowaga A SSRI z perpsektywy czasu , bardziej szkodzą niż pomogą i po odstawieniu ludzie latami nie mogą dojść do siebie . Odstawił bym paroksetyne po 2 latach to bym wychwalał te leki w niebogłosy,ale co z tego jak dalej jestem w mega depresji i to większej niż przed braniem SSRI.Na krotką metę te leki pomagają na dłuższą szkodzą. Te leki to nasienie Satana. Szkodzi kurestwo tak że wylądujemy z parkinsonem i agonistami dopaminy bedziemy się leczyć. Pamiętajcie że Anhedonie macie od SSRI i to powoduję depresje mega,przynajmniej u mnie.

A ja depresje mam paradoksalnie od brania SSRI. zaburznia w dopaminię takie że nie wstaję z łużka no bo po co , a po 2gie nie mam siły.
  • 79 / / 0
Będę brał tego 120 (piszą ze to max w artykułach dla lekarzy). Może głupota ale 20 czy 40 po miesiącu też nie daje efektów. Kiedyś to 20 działo ale to czasy jak mózg nie był przesiąknięty chemią.
ODPOWIEDZ
Posty: 1628 • Strona 92 z 163
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Największa w historii analiza potwierdza: marihuana skuteczna w leczeniu objawów nowotworowych

W ciągu ostatnich miesięcy świat nauki zyskał dostęp do największej metaanalizy dotyczącej zastosowania marihuany w terapii nowotworów, przeprowadzonej przez Whole Health Oncology Institute we współpracy z The Chopra Foundation i opublikowanej w prestiżowym czasopiśmie Frontiers in Oncology. Wyniki są jednoznaczne – istnieje przytłaczający konsensus naukowy, że medyczna marihuana skutecznie łagodzi objawy choroby nowotworowej i poprawia jakość życia pacjentów.

[img]
Zamiast paneli podłogowych narkotyki. KAS zatrzymała kontener z marihuaną

Funkcjonariusze Pomorskiego Urzędu Celno-Skarbowego w Gdyni skontrolowali kontener, który przypłynął z Kanady do portu w Gdańsku. Zgodnie z deklaracją, w kontenerze miały być drewniane ekologiczne panele podłogowe, a odbiorcą była firma w Polsce.

[img]
Ulubiona muzyka uruchamia układ opioidowy mózgu

Słuchając ulubionej muzyki odczuwamy przyjemność, niejednokrotnie wiąże się to z przeżywaniem różnych emocji. Teraz, dzięki pracy naukowców z fińskiego Uniwersytetu w Turku dowiadujemy się, w jaki sposób muzyka na nas działa. Uczeni puszczali ochotnikom ich ulubioną muzykę, badając jednocześnie ich mózgi za pomocą pozytonowej tomografii emisyjnej (PET). Okazało się, że ulubione dźwięki aktywują układ opioidowy mózgu.