Najdłużej 6 nocek nie przespanych. Początki z wdupianiem, dostałem kontakt do ziomka który miał całkiem fajny sprzęt i poleciałem grubo. Mam bardzo zniszczoną pamięć przez 2 lata ostrego grzania wszystkiego, ale ten dzień pozostawił rysę na psychice prawdopodobnie do końca życia. Nie fukałem wtedy często i generalnie porządnego zwała jeszcze nie miałem więc to co się działo to była dla mnie totalna paranoja i na dodatek myślałem że postradałem wtedy zmysły. Fukałem weekend w pracy tak coby fajnie czas leciał i była siła, niewiele z tych 6 dni pamiętam. Ale na pewno wyglądałem jak zombie, bez jedzenia waga spadała, a na dodatek pewnie pierdoliłem już później jak potłuczony jakieś pierdoły. Pamiętam moment kiedy zaczęła się psychoza, siedziałem wtedy w aucie (dziennie maria grana była) i paliłem blanta. W lusterku jakaś czarna postać, gdzieniegdzie byli oni i postanowili w końcu przyjść. Miałem otwarte okno, na krawędzi wzroku widziałem, że ktoś obok stoi więc się wystraszyłem się i zamknąłem okno. Byłem przestraszony, pojechałem do domu bo miałem spore przesłyszenia. Wszędzie czyhała policja, wszyscy ludzie zdawali się na mnie patrzeć. Autentycznie każdy który szedł miał twarz zwróconą w moją stronę i wiedział wszystko, niektórzy rozmawiali o mnie i się śmiali. Byłem już w pokoju i chciałem zapalić sobie papierosa na balkonie, Paliłem i widziałem 2 gości rozmawiających na ławce, było ciemno i haluny były mocniejsze, zdawali sie zbliżać i oddalać, strasznie mi się wzrok już jebał. Nie umiem tego opisać, drzewa mówiły, ciemność blokowiska lat 80 na Śląsku przybierała różne kształty. Pod balkonem miałem shizy, że któś nagle wskoczy i się na mnie rzuci, obsrałem zbroje już na maksa, styki mi w mózgu przepaliło porządnie. W pokoju czułem obecność cieni, zza ściany ktoś się wychylał, sąsiedzi mówili o mnie, a wszędzie były kamery zainstalowane. Siedziałem skulony na łóżku, bałem się, błagałem żeby to się skończyło, prawie płakałem gdy znowu ktoś podciągał się przez balkon. Zacząłem pisać do 2 przyjaciół od ćpania, że zbzikowałem i coś złego mi się stało. Serce biło mocno, kuło mnie, w głowie jakby spięcie, ciężki dech, drgawki, rzucało mnie na łóżku wtedy. Obok mnie siedział Vaas z Far Cry 4, ale nie chciałem z nim rozmawiać. Kazałem mu wypierdalać i dać mi spokój ale on sobie siedział jak gdyby nigdy nic to go olałem. Pisałem dalej z ziomami, błagałem ich żeby zadzwonili po karetkę bo ja umieram, że to już koniec w głowie dalej rozpierdol, fizycznie czułem, że już nie wytrzymuje i to naprawdę koniec mojego żywota. Obaj siupali dużo więc wiedzieli o co cho, cały czas mnie uspokajali, że to normalne czasem jak się za grubo poleci bez spania, jedzenia. Nie wiem ile pisaliśmy, jeden z nich musiał zwijać i nawet poprosił jego znajomą, żeby ze mną pisała w razie czego. Płakałem skulony i WTEDY się zaczęło, nagle paniczny strach i w mojej głowie dziesiątki głosów mówiły i obrażały śmiejąc się ze mnie. Pamiętam 2 te głosy - koleś lektor z Ivony i kobieca wersja. "Ty ćpunie jebany zginiesz, Fajnie ci teraz?, Jesteś jebanym narkomanem". Więcej nie pamiętam, ale bardzo mnie obrażały. Normalnie jakby 10 osób stało obok i mówiło w tym samym momencie. Bałem się cienia i ciemności bo tam były największe haluny, dlatego też bałem się iść do toalety bo było tam ciemnio. Panika. Strach. Koszmar. Znalazłem jakieś benzo od dziadków, zarzuciłem i szybko wróciłem do łożka. Zasnąłem, spałem 18h. Od tego czasu
futer bardzo okazyjnie wjeżdża. Pamiętam jeszcze jakaś akcje w tym właśnie ciągu jak mi odjebało, patrze na zegarek 9:30, wkręciłem sobie ,że zmienili u nas i jak w Ameryce mamy czas 12 godzinny i jest noc. Dzwonię do swojej dziewczyny i pytam czemu jej nie ma jeszcze przecież miała być. Zaspanym głosem oznajmiła, że jest rano i ona idzie do pracy przecież i będzie o 21:30. Także jazdę na maksa musiałem mieć, żeby pomylić dzień a noc. W pracy (2) kierowniczka się na mnie dziwnie patrzyła i spytała czy mam problem z dragami bo ktoś w jej rodzinie i ona wie. Na szybko powiedziałem, że biorę leki które powodują podobne symptomy. A jeszcze ją zjebałem, że to nie śmieszne bo to poważna choroba jest x D.