W książce Pinchbeck pisze, że na jednym z tripów grzybowych oglądał sobie cevy jak zawsze. W pewnym momencie z zielonych wizualizacji ukazał mu się z niesamowitą ostrością i realnością, bez żadnego powodu rząd zielonych elfów. W jednej chwili otworzył oczy, gdyż wydało mu się to tak dziwne i niedorzeczne, że jego świadomość wręcz nie mogła tego znieść.
Innym razem po powrocie z imprezy, będąc pod wpływem alkoholu bezmyślnie wciągnął duuużą ścieżkę dpt. Doświadczenie było przerażające, miał wrażenie, że opętały go jakieś demony. Ponadto kilka dni po doświadczeniu wyczuwał w swoim domu tę grozę, obecność jakiś "nieczystych sił", tak bardzo się tym przejął, że zadzownił po swoją koleżankę, która była jakąś wróżką i przyniosła kulę. Po wykonaniu jakiś szamańskich praktyk sytuacja się poprawiła. Nietety po pewnym czasie koleś znowu zaczął to czuć w swoim domu, sam użył kuli, nieświadomie zaczął wykonywać jakieś pieśni i gesty, co na stałe załatwiło sprawę.
Pinchbeck w książce opowiada też o znajomym Robercie, którego do urodzenia prześladowało przeświadczenie, że ma powołanie szamańskie. Po zjedzeniu muchomorów ukazały mu się trzy duże grzyby i zapytały go "Dlaczego nas zjadłeś?". On odpowiedział: "Podążałem za swoim marzeniem". Trzy grzyby namówiły się chwilą między sobą i wydały się być usatysfakcjonowane odpowiedzią. Najwyższy z nich zapytał: "Ale czy jesteś gotowy podążać tą ściężką?". Robert bez namysłu i wachania odpowiedział: "Tak, jestem". Od tamtego momentu posiadał szamańskie zdolności.
Z kolei innego kolesia spotkała taka sama sytuacja, on odpowiedział: "Bo chciałem mieć fazę". Grzyby na to: "W takim razie jeśli jeszcze raz nas zjesz, zabijemy cię". Nie powtórzył eksperymentu.
W książce możemy znaleźć wiele innych, podobnych relacji.
Co o tym sądzicie? Przeżył ktoś coś podobnego? Tylko nie spinajcie mi tu dupy i nie mówcie, że dyskusja jest na poziomie "bajeczek z dzieciństwa", bo się wkurwie. Opisałem tylko to co przeczytałem w książce, sam nie doświadczyłem niczego podobnego, no może oprócz tego sylwestra, na którym zjadłem 5 kapsułek z lsa na zejściu po jakimś mephedronie, czy czymś w tym stylu, co poskutkowało 3 godzinnym atakiem paniki (najgorszy stan w moim życiu), co zdażało mi się jeszcze miesiąc po sylwestrze. Czyżby to był brak szacunku i duch rośliny się na mnie zemścił? :) hehe. Nie wiem, ale wiem, że każdy z was może ruszyć wyobraźnią i napisać co o tym sądzi.
Rozrywkowym ćpunom, którzy już wymyślili na mnie pojazd czytając ten tekst, DZIĘKUJĘ. Idzie się dalej wypowiadać jak fajnie jest po mefie i jaki jest wasz rekord wciągniętych kresek.
Pozdro.
Po muchomorach byłem złączony w parę z jakąś istotą, i mieliśmy "zmienników", drugą parę istot, takich jak my.
Po daturze... no wiadomo ;-)
Po THC ogólnie łapałem manię prześladowczą: gapili się na mnie ludzie, których oczywiście nie było.
Po grzybach... grzyby to jeden wielki gąszcz abstrakcyjnych istot lub... jednej, uniwersalnej. Żadnych skrzatów nie widu. Za to odczuwa się, doświadcza emanacji potężnej inteligencji. Poprzez śpiew można wejść w interakcyjny kontakt z transcendentalnymi istotami.
W hipnagogiach i wielu tripach "prześladuje" mnie oko... Widzę po prostu ludzkie(boskie) oko, kojarzące się z Odynem, JHWH, z Jedynym.
Po DXM wchodziłem w kontakt z różnymi duchami, często wpisanymi w geometrie jakiegoś symbolu, pentagramu na przykład. Dawało się wyczuwać płeć. Niejednokrotnie nie miały te istoty rzadnej postaci, nie występowały w wizjach, a manifestowały się jedynie poprzez mentalny kontakt.
Najbardziej zastanawiają mnie mckennowskie Tryptaminowe Krasnale. Nie miałem przyjemności palić DMT, ale czytając opisy owych istot zauważyłem znaczne podobieństwo do istot objawiających się po paleniu SD, czy zażyciu grzybów psilocybinowych, choć tylko w przypadku DMT można mówić o istotach posiadających konkretną postać.
Najlepiej, żeby wypowiedział się ktoś, kto palił DMT, salvię.
Ps: masz może tę książkę w postaci polskojęzycznego PDFa? Jak tak to zarzuć linkiem.
Próbowałeś bielunia? Czytałem w tej książce, że jest on kojarzony z duchem jakiejś szyderczej czarownicy. Miałeś coś podobnego?
Pierwsze spotkanie z 2ce różniło się od następnych dramatycznie, podczas gdy zwiększyłem dawke jedynie z 15mg do 20stu. Pojawienie się tych istot, które z wyglądu do złudzenia przypominają obcych (Szarzy) sprawiło że całe doświadczenie potoczyło się zupełnie innym torem, to był zupełnie odmienny trip od poprzedniego. Oczywiście odnosząc się do tego zjawiska sceptycznie można by powiedzieć, że nie spotkałem się z żadnymi duchami egzystującymi sobie na 'zewnątrz', a są oni jedynie treściami mojego własnego umysłu, jednak trudno jest mi o tym w ten sposób myśleć po tym, jak za ich sprawką czułem wybitnie rzeczywisty ból na ciele, a w obolałych miejscach skóra nabrała wręcz purpurowego koloru. Pamiątka po tym zdarzeniu jest lekko widoczna do dzisiaj.
[ external image ]
Oni <3
Ponadto zastanawiające jest też to, że zawsze w ich obecności słyszę charakterystyczne dźwięki, jest to coś w rodzaju języka którym się ze mną komunikują. Są niemal IDENTYCZNE jak choćby te w kawałku shpongli "Vapour Rumors" (który zresztą traktuje o pozaziemskiej inteligencji. Posłuchajcie sobie w szczególności od 6:30) ale nie tylko, bo spotkać je można nawet w hiciorach rmfu.
Piszę o tym wszystkim dlatego, że zastanawia mnie jak bardzo takie spotkania potrafią wpłynąć na jakość, długość i intensywność tripów, zmieniając je niekiedy do takiego stopnia że ta sama substancja przyjmowana w praktycznie tych samych warunkach i ilościach, w niewielkim stopniu przypomina swoje wcześniejsze oblicze.
Edycja
A tak konkretnie to 6minuta 53sekunda tych Shpongli do 7:40 jeszcze szczególniej.
chÓj z innymi żyjątkami po tym specyfiku , nibykotki zafascynowały mnie najbardziej i święcie wierzę w ich istnienie.
raz na bani rozmawiałem o nich z mamą , że nie potrafi ich dostrzec itd , dostałem placka w twarz.. hmm
Who am I to disagree?
Travel the world and the seven seas
Everybody's looking for something
Hm... Jeśli o bielunia chodzi: nie miałem spotkania z wiedźmą, ale mam znajomego, który widział właśnie czarownice(po bieluniu oczywiście). U mnie było to standardowe delirium: nieco stawonogów, umykający spod tyłka fotel i umykające na ścianie drzwi, ludzie, których nie było itd., itp. Nic ciekawego, zważywszy, że narobiłem przed Matką przypału i tym sposobem wylądowałem w szpitalu.
Nie wiem czy pielęgniarkę można porównać do wiedźmy xD Ale pamiętam koszmarną halucynację: przebudziłem się w łóżku szpitalnym. Noc. Nade mną nachyla się pielęgniarka, a w wyciągniętych przed siebie rękach trzyma taśmę klejącą. Za jej plecami stoją wszyscy pacjenci z zakaźnego z zaklejonymi taśmą ustami. I słyszę tekst pielęgniarki: teraz na ciebie przyszła kolej.
To tyle pieprzenia o diabelskim zielu.
Motyw obecności Szaraków miałem raz po DXM tripując o północy w lesie(na NG jest raport) i po gałce w łóżku, gdy bałem się wychylić głowę spod kołdry.
Czytałem TR w którym koleś raz bodajże zapalił SD i nie chciał więcej, bo ujrzał pare cm przed swoją twarzą szaraka. Poczęstował nią za to jakiegoś gówniarza na jakimś koncercie. Dzieciak zwiał... Gdy wrócił, opowiedział dla kolesia o kosmicie...
Ktoś tam pisał o Niej po grzybach. Dla mnie permamentnie jednak to był On. Złożony z wszystkich nas, ze wszystkiego tak jakby. Ale kazał mi siedzieć cicho, więc trzymam język za zębami.
Jeżeli po wizycie Obcych miałeś(masz do dzisiaj!) ślady fizyczne na ciele, to zapewne tych Obcych nie doświadczyła tylko twoja psychika, ale również ciało. Ten motyw w Vapour to jakiś autentyk, czy zwykły sampelek? Nie raz tego słuchałem rozumując, że historyczny Kontakt dokona się właśnie dzięki psychodelikom.
Ten motyw w Vapour to jakiś autentyk, czy zwykły sampelek?
Podobnie stereotypowa Lady Salvia, ale...
.. pisze: Po Salvi moją świadomość, a właściwie elementy percepcji oplatała sieć inteligencji, złożona z bezpostaciowych, elementarnych świadomości... zupełnie mi obcych, prześmiewczych, komentujących mnie samego.
Naprawdę interesujący wątek, o ile nie zbłądzimy w "jak najadłem się benzydaminy, to firanki zmorfowały mi się w pająka".
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.