...czyli jak podejść do odstawienia i możliwie zminimalizować jego konsekwencje
ODPOWIEDZ
Posty: 3966 • Strona 165 z 397
  • 1179 / 124 / 0
Blu nie kopał żadnych dołów - on "kończył Monar zaocznie" ;) Nie był w żadnym ośrodku zamkniętym, a chodził tylko na spotkania do poradni monarowskiej. Podziwiam go szczerze, że udało mu się zmienić życie bez ośrodka zamkniętego. Nie wiem, może mają w tym Poznaniu rzeczywiście wybitnych terapeutów, a on to tak naprawdę brat Czaka Norrisa :)

Ja zaliczyłem całą terapię w ośrodku zamkniętym i wiem jedno: nigdy nie wytrzymałbym w trzeźwości tak długo jak mi się udało, gdyby nie Monar. Bo jest tak, chcesz rzucić idziesz na detoks, ale jak długo wytrzymasz w abstynencji skoro już wychodząc ze szpitala wszystko napierdala, jest zimno no i ta pierdolona niekończąca się depresja? Do tego rozpierdolone życie na każdej płaszczyźnie, jakieś długi, przeważnie też jakieś problemy z sądami.

Nowolipsk to jeden z bardziej zjebanych Monarów, nie wszędzie jest tak samo. Monary, przynajmniej niektóre, starają się reformować, choć jest wiele prawdy w tym co piszesz, tzn. jakieś dziwne założenia, że każdy ćpun to kompociarz, co to go wychowywała ulica, przesiedział w pierdlu za jakieś pierdółki kilka latek i należy go uspołeczniać od podstaw Tak sobie szacuję, że tego typu pacjentów - jest pewnie 70-80%. Tzn. nie tyle kompociarzy, co patoli z ulicy, po wyrokach i takich co od pierdla próbują się schronić w Monarach.

Objawy abstynencyjne odczuwa się przez wiele miesięcy i moim zdaniem dla większości (jedyny wyjątek jaki znam to Blu) nie da się wyjść na prostą bez ośrodka zamkniętego. Pozostaje wybór ośrodka. To jest niezwykle istotna kwestia. W tym, w którym byłem ja było naprawdę sielsko :gun: Pewnie mi nie uwierzycie, ale nie licząc czasu przeddorosłego czas spędzony w Monarze, to były najlepsze lata mojego życia. Jakieś góry, spływy kajakowe, zabawa i wszystko na trzeźwo :)

Jednak teraz żałuję tego czasu i uważam go za zmarnowany. W Monarach, a przynajmniej w tym co byłem, zbyt mały nacisk kładło się na terapię indywidualną. Od dziecka byłem spierdolony, posiadałem jakieś "deficyty psychiczne" i oni mnie tam nie naprostowali. Bardzo żałuję, że nie odczekałem trochę i nie poszedłem do Nowego Dworku (nie Monar). Każdy kto tam był wcześniej bardzo sobie chwalił, chociaż też nie znam żadnego co by go ukończył.

EDIT
Jeszcze parę zdań do @userd.
!. Szacuje się, że skuteczność terapii w ośrodkach zamknietych monarowskich oscyluje wokół 15%, przy czym można się czepiać metodologii, bo wyleczonego uznaje się tego, który ukończył terapię.
2. Ten kto ukończył terapię zwykle zachowuje abstynencję przynajmniej przez kilka lat.
3. Monar ma rzeczywiście w sobie coś z sekty, ale to jakoś nie przeszkadza bardzo przebywając tam.
4. Z tymi dociążeniami to też jest sporo legend.
Ostatnio zmieniony 10 marca 2017 przez mniemanolog, łącznie zmieniany 1 raz.
  • 1678 / 265 / 0
Ja ukończyłem Nowy Dworek, tylko byłem za młody i zbyt głupi by wszystko co przepracowałem wcielić w życie i szybko się powaliłem bo "wiem lepiej". Pokora fajna rzecz, wypadałoby ją mieć jak zaczynacie chcieć zrywać z tym gównem.
Największy przegryw na forum
  • 398 / 24 / 0
Żeby nie ćpać, to trzeba zmienić całą filozofię życia. Dobra terapia (dyfuzja konitywna, elastyczność psychiczna). Nie da się wygrać "walki z uzależnieniem", niczego nie załatwi "silna wola". Ludzki umysł (szczególnie ćpuna) to nieustające pole walki. Niestety nie da się tej bitwy wygrać, im bardziej się starasz, tym więcej energii tracisz. Grunt to opuścić strefę wojny, odnaleźć spokój umysłu i szczęście. W chuj trudne zadanie, ale do zrobienia.
Ciekawe czy jeśli klony by nie uzależniały, ale nadal miały takie samo działanie, to dana osoba byłaby ćpunem.. Etykiety, oceny... No z tym Monarem to lekka satyra się zaczyna robić %-D, podobnie jak te opowieści, że z opiatowcami można na poziomie pogadać, a ci od stymulantów to debile :-D. Beka.
Uwaga! Użytkownik ggyo nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 1179 / 124 / 0
10 marca 2017ggyo pisze:
Żeby nie ćpać, to trzeba zmienić całą filozofię życia. Dobra terapia (dyfuzja konitywna, elastyczność psychiczna). Nie da się wygrać "walki z uzależnieniem", niczego nie załatwi "silna wola". Ludzki umysł (szczególnie ćpuna) to nieustające pole walki. Niestety nie da się tej bitwy wygrać, im bardziej się starasz, tym więcej energii tracisz. Grunt to opuścić strefę wojny, odnaleźć spokój umysłu i szczęście. W chuj trudne zadanie, ale do zrobienia.
Nie wiem co to "dyfuzja konitywna", a o elastyczności psychicznej tylko się domyślam, o szczęściu przez jakieś pół roku po detoksie też bym nie pisał. Ale trafiłeś w sedno z całą tą "strefą wojny" (o ile dobrze zrozumiałem). Moje początki w Monarze były chujowe i tak mniej więcej sobie wmawiałem: "odpuść, nie myśl! Przecież nie zdechniesz! a jak zdechniesz, to trudno", stałem się na jakiś czas stękającym z bólu automatem, czy tam robotem. Po kilku miesiącach zaczęło się poprawiać i powoli zaczynałem awansować w tej sekciarskiej społeczności, co bardzo łechtało moje ego :)

Z moich doświadczeń wynika, że leczący się opiatowcy są jednak bardziej rozgarnięci, serio.
  • 1678 / 265 / 0
10 marca 2017ggyo pisze:
podobnie jak te opowieści, że z opiatowcami można na poziomie pogadać, a ci od stymulantów to debile :-D. Beka.
Kiedy to prawda. Nie skreślam stymulantowców, ale jak po kilkuletnim ciągu na detox/do ośrodka trafia typowy stymulantowiec i typowy opiatowiec to różnica jest spora. To przecież nie z powodu tego, że człowiek jest taki a nie inny tylko z tego, jak dane środki działają na mózg. Inne neuroprzekaźniki, inaczej rozjebany układ nagrody, przeważnie inna osobowość. Inny rodzaj ciśnienia na przyjebanie. Stimsiarz z długim stażem, nawet jeśli ogarnięty społecznie i tak dalej, to przeważnie jest sparanoizowany człowiek z psychozami, ale też planami i stymulantowym podejściem do życia, milionem pomysłów. Emocjonalni. A opiowraki wyprani z emocji sobie siedzą, czekają aż ten jebany skręt przejdzie, średnio z pomysłami na cokolwiek, planami, wszystko utopione w stylu życia opiatowca. Ideały, marzenia owszem. Zainteresowania też. Ale to często dwa światy. Opiatowiec nie wie co dalej, książkę by poczytał, coś stworzył. Stimsiarz rozkminia jak tu firmę założyć i rodzinę założyć. Opiatowcom rodzina nie potrzebna. Stimsiarze narwani są. Za dużo mówią. Nie myślą co mówią. Opiatowcy wolą słuchać.

To z moich doświadczeń mówię. Może pierdolę.
Największy przegryw na forum
  • 1179 / 124 / 0
Dobrze pierdolisz. Mam takie same doświadczenia. Przy czym stimsiarze w monarach, prócz psychoz mają zdiagnozowaną schizofrenię, która to nie wiedzieć czemu, z czasem zanika. Przychodzi czas i spierdalają z ośrodka, bo na przykład wiosna.

Są też ciężkie przypadki po kocie (manganizm, czy jakoś tak). Widziałeś takich? (Skretynienie + objawy jak przy porażeniu mózgowym).

Zaraz mi tu jakiś moderator klapsa da :)
  • 105 / 4 / 0
mało co/kto wygląda gorzej od kociarzy....
rozkminiłem w końcu ocb z moim starym sąsiadem,
że wyglądał jak jebana mumia i chodził jak 90-latek xD
jako małolat zawsze myślałem że ma tak po helupie
każdy wiedział że koleś był hardcore ćpunem
obecnie ok 40-letni koleś jest prowadzony przez mamę na zakupy
po chleb i pietruszkę
Uwaga! Użytkownik weedkend jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 299 / 8 / 0
Blu mam pytanie. Napisałeś kilka stron wcześniej do users, że po 4 miesiącach się dobrze nie oczyścił z benzo. Masz na myśli to, że trudno z benzo się wypłukać, czy z każdej substancji przyjmowanej długo i w dużych ilościach? Np. opio, czy Zdrugs?
Oni patrzą z pogardą na każdy mój wyskok, się klepią po czołach.
Idę z podniesioną gardą, na złość - nie wiem co to pokora.
  • 3175 / 366 / 0
Miałem na myśli dwie sprawy. Benzo/opiaty znikają z organizmu maksymalmnie po dwóch tygodniach ale zaburzony przez nie OUN (neuroprzekaźniki, układ gaba, nawet fizycznie sama struktura mózgu) na dojście do stanu "przed" może potrzebować rok, niekiedy nawet wiecej. To też oczywiście zależy od stażu brania i wielu innych czynników. Tak twierdzą neurobiolodzy i ja się z tym zgadzam. Także po tych 4 miechach, jak userd brał wcześniej 10 lat, to jego organizm odczuwał nadal mocno negatywne skutki brania, anhedonię, apatię, fizycznie uszkodzony układ nagrody i wiele wiele innych.

Druga kwestia to sama psychika, tu na zmiany też potrzeba wielu miesięcy a nawet lat. Po 4 miechach twoja psychika nadal ma włączony "ćpun mode" nawet jak nie bierzesz i myślisz trochę bardziej zdroworozsądkowo niż wcześniej.
  • 692 / 70 / 0
I to jest najwiekszym problemem rujnujacym w wielu przypadkach proces terapeutyczny. Jedyna chyba opcja wyzbycia sie natretnych narkomanskich mysli jest kompletne odciecie sie od popkultury i "toksycznych" ludzi, miejsc, wydarzen...
BKiHKAL - Beta Ketones I Have Known And Loved: Fuck You α-PVP %-D
ODPOWIEDZ
Posty: 3966 • Strona 165 z 397
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Medyczna marihuana długoterminowo poprawia jakość życia pacjentów

Australijscy medycy mówią, że pacjenci, którym przepisano medyczną marihuanę, mogli liczyć na poprawę ogólnej jakości życia związanej ze zdrowiem, a także zmniejszenie zmęczenia i zaburzeń snu przez okres jednego roku. Lęk, depresja, bezsenność i ból również ulegały osłabieniu.

[img]
Ten napój to hit w USA. Sprzedaż rośnie jak szalona, alternatywa dla drinków

Rewolucja na rynku napojów trwa – Amerykanie coraz częściej sięgają po napoje z THC zamiast po alkohol. To już nie nisza, a branża warta setki milionów dolarów, która zmienia oblicze rynku spożywczego i wywołuje poruszenie wśród regulatorów.

[img]
Częste używanie konopi ma związek ze zwiększoną śmiertelnością pacjentów z rakiem jelita grubego

Osoby z rakiem jelita grubego i udokumentowaną historią częstego używania konopi były ponad 20 razy bardziej narażone na śmierć w ciągu pięciu lat od diagnozy w porównaniu z osobami bez takiej historii - informuje pismo „Annals of Epidemiology”.