miałem wiele bad-tripów, głównie po lsd i prochu.
dla mnie to nic innego, jak zwykły atak paniki nadinterpretowany przez substancję psychoaktywną.
trzeba się tego mocno trzymać i puszcza.
oczywiście łatwo to wydłubać z jazdy dopiero, jak ma się atak na trzeźwo i porównanie.
chyba że wizja odjedzie w kosmos i damy się zjeść panice - tak miałem tylko po kwasie, zero widzenia na oczy. tylko wirujący kosmos w głowie i jakieś psychomorficzne gluty wszędzie. i depersonalizacja do poziomu superstruny. gruuuubo.
najgorsze, że w badtripach też jest coś ciekawego.
otarcie się o chorobę psychiczną. psychozę indukowaną.
zajebioza :D
pozddro tripperzy
Pilzenzeit, pilzenzeit, pilzenzeit...
Jeżeli miałby niwelować bad tripa to moim zdaniem po kwasie. Chlorowodorek prometazyny (czyli czynny składnik dipherganu) jest pochodną Fenotiazyny. Pochodną fenotiazyny jest też chlorpromazyna, którą z tego co wiem leczy się właśnie skutki porytych jazd. Chlorpromazyne chyba ciężko dostać a difka jest bardzo popularna więc jeżeli ma takie działanie to warto się zaopatrzyć przed kwadratową nocą.
Ostatnie kadry z mojej pamięci, to rozsuwające się drzwi stacji i pierwsze 2-3 kroki w środku. Nie mam typowej wyrwy w pamięci, równie dobrze te 3 godziny mogło dzielić mrugnięcie okiem. Nie pamiętam momentu odzyskania świadomości. Pierwsze wspomnienie, to chłód krzesła pod gołą dupą, łapy i nogi w pasach. No i oczywiście, stara, gruba jak beczka piguła, nachylająca się nade mną, ze strzykawką do pobrania krwi. Zapytałem w pełni trzeźwy "co pani robi?". Po chwili konwersacji okazało się że jestem na lodówie, łapy w pasach bo podobno się rzucałem( :nuts: ). Heroiczna akcja kumpli sprawiła że już po kwadransie zmieniałem fartuch na swoje ubranie :-)
Podobno na stacji, podszedłem do zgrzewek z piwem i wywinąłem na nie orła. Jako że waliło ode mnie bimbrem i wszystko wskazywało na %, wylądowałem na wytrzeźwiałce. Kumple po 30 minutach poszli mnie szukać. Od pracowników stacji dowiedzieli się co i jak. Przytomnie pojechali do zaprzyjaźnionego lekarza, zerwali go z łóżka i razem pojechali na lodówe. Lekarz zaświadczył że jestem chory i zdarzają mi się omdlenia :-) Wypisali mnie. A rachunek za izbę i tak przyszedł :-/
BUDZE sie kurwa na jakimś polu, bez koszulki, leżąc w trawie z wuchtą rosy, które chyba były szczynami. Wszystko sie rozmywa, serce zapierdala jak pojebane, obraz śnieży, nie moge sie podnieść. Jak już złapałem równowage i zdałem sobie sprawe, ze łeb mi zaraz rozkurwi z bólu, słysze takie hujowe :eee: zza krzaka. To ten kumpel, bez butów, bez kurtki, z podartymi spodniami. Byliśmy na drugim końcu miasta, do chaty jakieś 2-3 km. Była godzina 19. 11 godzin. Jeszcze nic sobie nie przypomniałem. Otrzpałem się z trawy i kopnąłem coś miękkiego. To był inny kumpel, który znalazł się chuj wie skąd. Ze złamaną nogą. I chuj i skonczyło się w szpitalu.
Potem gadałem z babką z 24h obok mojej chaty. Mowiła że jak wyszliśmy z klatki na czworaka i zanim zniknęliśmy za zakrętem (jakieś 500m) minęły dobre 2 godziny.
I nikt nic nie pamięta. Tajemnicza noc. Straciłem po tym czucie w stopie, też dziwna wiksa.
Ale w jednej sprawie są na pewno zgodni
Że trzeba mieć miejsce w którym można się rozjebać
Ostro zabalować a później wszystko sprzedać
zero widzenia na oczy. tylko wirujący kosmos w głowie i jakieś psychomorficzne gluty wszędzie. i depersonalizacja do poziomu superstruny. gruuuubo.
jako, że piątek to pijemy, zarzucamy i idziemy potańczyć do "studenckiego klubu", gdzie wpuszczano nas, czyli 15-18 latków. no to wódka, z meliny na osiedlu, sprawdzona. psychotropy przeróżniaste, akurat tej nocy padło na Zyprexe i Seronil. MJ, no i ta nieszczęsna popita smakująca jak domestos.
pamiętam jak dziś, jak moja ówczesna przyjaciółka obraca listek Zyprexy między palcami i pyta się "to co?", ja oddaje jej butelkę ciepłej wódki, sięgam po popitkę, a ta w tym czasie wjebała chyba z 8 tabsów się głupio cieszy. Ja beka bo zjarana, O. sięga do mojej torby, znalazła Seronil i zaczęła wsypywać proszek z kapsułek. nie wiem i nie chcę wiedzieć ile tam tego poszło. no to co? no to zdrowie. no i się bawiłam do białego rana na szpitalnym korytarzu czekając na O. i wypytującą każdego co z nią, a te kurwy nie chciały mówić...
no, a raz po pijaku bawiliśmy się na ruinach zamku i laska spadła z dosyć wysoka i też szpital. trepanacja itp...
i odwieczne pytanie:
...nie za mało?
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.