Napój o działaniu psychodelicznym, zawierający DMT – sposoby przyrządzania, opisy rytuałów, rady i wątpliwości.
Więcej informacji: Ayahuaska w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 241 • Strona 9 z 25
  • 17 / 3 / 0
pokora pisze:
Nie moge zrozumic jednego. Dlaczego Mironscy naglasniaja swoje ceremonie skoro osoby, ktore wiem, ze zajmuja sie organizowaniem ceremonii w EU i sam poznalem nie robia tego? To robi wrazenie, jakby koniecznie chcieli zarobic a nie pomoc. Poza tym. W Peru jest pelno bezpanskich psow, ktore kreca sie po ulicach, ale zaden curanero nie pozwoli, zeby jakis pies bral udzial w ceremonii a Mironscy pisza cos innego.
A w jaki sposób Mirońscy nagłaśniają swoje ceremonie? Gdzieś się reklamują, mają naganiaczy? Czy co?

Jeśli chodzi o reklamę ceremonii w EU, to jeszcze mało widziałeś - co powiesz na baner na ogrodzeniu?
Poza tym, zastanawiam się, JAKIE TO MA ZNACZENIE? Robi to wrażenie, że chcą zarobić? Ale co robi takie wrażenie??? U mnie bowiem takiego wrażenia totalnie brak...

Co do psów, to dłuższa rozkminka. W skórcie - nie tylko w Peru stosują od niepamiętnych czasów wywar i tradycji "ayahuaskowych" (sama nazwa jest symboliczna, bo albo nie wiemy jak napój dokładnie się nazywał w innych tradycjach, albo jest tak po prostu wygodniej - nazwa się "przykleiła"). A czasem nawet w jednej tradycji są sprzeczne kanony - nawet wśród curanderos z Peru.

A na koniec - nawet jeśli mieliby reklamę. I chcieli zarobić. To ja się pytam - co w tym złego? To jest ich praca, więc wiadomo, że zarabiają. Jak na przykład dobry psychiatra - też się reklamuje, zarabia i niejednokrotnie - ratuje ludziom życie (to chyba pomaga, c'nie?).

Ja rozumiem, że ktoś ma wątpliwości, chce uniknąć oszustwa i jest ostrożny. Ale LUDZIE - macie wiele opinii na necie o ich ceremoniach, prawie wszystkie pozytywne. Są też opisy doświadczeń na ich stronie. Ja byłem, wziąłem udział i tak jak napisałem kilka postów wyżej - REWELACJA. No więcej info i rekomendacji przez neta już się nie da przekazać. Ale może oni płacą mi i innym, żeby pisali pozytywnie? Albo może są tajnymi agentami, wiodącymi biednych użytkowników hyperreala na zgubę... Ręce opadają czasem.
  • 17 / 3 / 0
  • 104 / 1 / 0
badi byłeś na takiej ceremoni w czechach?
Uwaga! Użytkownik ecikpecik nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 17 / 3 / 0
Tak, jestem jednym z opiekunów podczas tych ceremonii.
Wypowiedziałem się też na ich temat króciutko w dziale o detoksie, bo pomyślałem, że może komuś się tam ta informacja przydać - http://talk.hyperreal.info/czy-komu-uda ... 4-130.html

W dwóch słowach, prowadzimy ceremonie w otoczonym naturą, pięknym miejscu (duży, prywatny i dyskretny teren). Nasz styl to neutralność "światopoglądowo" (nie mówimy nic o czakrach, energiach, bogach czy boginiach itp. itd.) z mocnym naciskiem na to, żeby każdy uczestnik miał jak najlepsze warunki do odkrycia własnej prawdy - o świecie, o sobie. Pilnujemy diety, dbamy o dobry wywar, "pracujemy" podczas ceremonii - pomagamy znieść ciężkie chwile, służymy pomocą w czysto fizycznych czynnościach, chronimy od złych energii i duchów. Mamy duże doświadczenie z Ayą, piliśmy wywar wiele razy.

Przeważnie jest kilku uczestników, ale zdarzają się ceremonie bardzo kameralne, np. dwie osoby. Opiekunów na jednej ceremonii jest minimum dwóch, tak, aby na trzech uczestników przypadał jeden opiekun.

Można przyjechać grupą czy zarezerwować termin tylko dla danej grupy - do ustalenia.

Szczerze i z całego serca polecam. Używamy świetnej jakości składników, przepis wypracowany przez lata na ceremoniach angielskich. Koszt to 600 zł za trzy wieczory z Ayą, po dwa picia każdy (czyli razem 6 porcji wywaru). Z jedzeniem i pobytem i wszystkim. Jeden taki wieczór potrafi zmienić całe życie - po takim czymś nie ma już odwrotu :) może też (zdarza się bardzo rzadko) wogóle nie zadziałać za pierwszym razem. Niczego nie obiecujemy, żadnego oświecenia czy miłości - każdy przeżywa to po swojemu i w swoim rytmie. 3 wieczory to w zupełności wystarczająca ilość czasu, aby naprawdę wejść głęboko, bo wywar jest bardzo dobry, mocny i skuteczny. Czasem zdarza się, że już po jednym wieczorze uczestnik ma dość "informacji" i doznań na bardzo długo, czasem ktoś dostaje totalny relaks i odprężenie, a nierzadko też zdarza się ktoś kto przeżywa totalne katharsis, bolesne oczyszczenie i "piekło". Do każdego doświadczenia podchodzimy z szacunkiem i zrozumieniem, bo przeżyliśmy to sami.

Pytaj tutaj lub na maila - lepiej tutaj, bo inni też będą mogli skorzystać. Część zahaczającą (ufam, że niecelowo) o reklamę pozwoliłem sobie wyciąć -p.Ł.K.
  • 4 / 1 / 0
Gdzieś przeczytałem że aya jest też środkiem silnie odrobaczającym. Który dokładnie składnik tak działa ?
Uwaga! Użytkownik Ramzes2011 nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 1 / / 0
Czesc,

Ktos cos wie o tej stronce?

http://www.ayahuasca.org.pl/

Warto do nich jechac? Szukam czegos sprawdzonego...

Pozdro

V
Uwaga! Użytkownik vine2012 nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 3898 / 238 / 13
ruta/caapi ma działanie odrobaczające. Oczywiście dotyczy tylko pasożytów układu pokarmowego.
Wkońcu zmęczony, bez sił i ochoty, bez domu i imienia w kanale zapomnienia;
  • 3 / / 0
Sam też jestem ciekaw tych ceremonii w Czechach. Bo po pierwsze jest bliżej a po drugie dużo taniej niż w Holandii. Ale jak na razie brakuje mi więcej danych o organizatorach i jakiś relacji ludzi. Mirońscy mają drogo (do tego jeszcze dojazd) i pomimo, że może rzeczywiście są sympatyczni to ta cukierkowa new ageowo-sekciarska otoczka mnie odpycha. No i zawsze mi tej kasy brakuje bo mam rodzinę na utrzymaniu i nie brakuje niespodziewanych wydatków. A cena czeskiej ceremonii jest ok. Niech organizatorzy rozwiną stronę o opinie, relacje, coś o sobie. Może z tego powstać fajna inicjatywa bo dużo łatwiej wyskoczyć do Czech, no i cena przede wszystkim. A spragnionych ceremonii ayahuaskowych nie brakuje.
  • 17 / 3 / 0
Polecam sprawdzić dział "Relacje" na podanej stronie. Dodaliśmy trochę opisów doświadczeń naszych gości. Miejcie na uwadze, że trochę to trwa, zanim uczestnik po powrocie do domu opisze to, co przeżył, a bardzo często jest to tak trudne do opisania, że wielu się poddaje i tego nie robi (albo robią po drugiej czy kolejnej wizycie - czasem trzeba dojrzeć do opisania czegoś takiego).

Jeśli chodzi o organizatorów, czyli ja my to określamy - opiekunów, to z oczywistych względów nigdzie nie ma naszych personaliów czy opisów.

Napiszę w dwóch słowach o nas i naszym stylu prowadzenia ceremonii. Nie jesteśmy Oświeconymi Szamanami czy Wielkimi Nauczycielami. Przyjmujemy rolę opiekuna, mamy doświadczenie w pracy z ayahuaską i w prowadzeniu ceremonii. Wiele razy piliśmy święty wywar na różnych ceremoniach w Europie, niektórzy pili np. jeden ze składników przez 12 miesięcy codziennie, czyli poznawaliśmy Ayę i prowadzimy wszystko dokładnie według jej instrukcji. Jeśli chodzi o naszą rolę, to opiekun jest jak woźny, wywar jest kluczem, a samo doświadczenie jest bramą, przez którą uczestnik przechodzi. Robimy tak z dwóch powodów - po pierwsze, u nas ayahuaska jest pierwszą i ostateczną nauczycielką. To ona jest więc najważniejsza. My tylko dbamy o bezpieczeństwo, według jej instrukcji prowadzimy ceremonie, pomagamy, wspieramy, dbamy o czystość itp. Po drugie robimy tak ze względu na własną "higienę umysłową", to znaczy w takim systemie jest niemożliwe, abyśmy zbudowali na tym ego, czyli "Jestem wielkim oświeconym szamanem i to ja jestem doświadczeniem". Według nas takie podejście związane z budowaniem ego jest mało praktyczne (z wielu powodów, np. oświecony szaman ma zawsze rację).
W naszej linii przekazu czerpiemy więc najważniejsze informacje i instrukcję od Ayi, pijąc ją regularnie. Dopiero potem inspirujemy się pracą innych opiekunów, organizatorów czy szamanów w europie. Czyli można powiedzieć, że ta linia przekazu jest niezniszczalna - bo Jej nie można zniszczyć, można zabić wszystkich szamanów, czy zabronić przez prawo stosowania jej w jakimś miejscu i czasie, ale ten przekaz i tak przetrwa w świecie nie fizycznym. Innymi słowy, my nie kontynuujemy pracy szamanów na tej ziemi (lub w naszej grupie kulturowej), którzy pracowali z Ayą, bo ich przekaz został "zbawiony" ogniem i mieczem przez Kościół Katolicki, tylko odkrywamy tą piękną tradycję na nowo, odkopujemy to, co zostało zakopane, ukryte.
Czyli jest to styl potocznie zwany przez organizatorów w europie - po prostu stylem europejskim :) Są osoby, którym bardziej odpowiada styl egzotyczny, czyli Ameryka Południowa czy Brazylia. Jest też duże zapotrzebowanie u nas na lokalny, zgodny z tutejszymi warunkami, styl. I to jest ok, dla każdego coś dobrego. Moim zdaniem, styl egzotyczny ma swoje dwie duże wady - po pierwsze białym ludziom jest bardzo trudno rozpoznać oszusta egzotycznego. Bo wygląda inaczej, używa symboliki nam nie znanej. Tak naprawdę dla nas każdy "dziki" wygląda jak mega fachowy szaman, bo jesteśmy z zupełnie innej kultury. Po drugie - szamani egzotyczni stosują metody dopasowane do ich ludzi (temat rzeka).

Robimy sporo ceremonii, sporo pracujemy z Ayą, zarówno w kontekście ceremonii jak i indywidualnej pracy.
Przepis jest wypróbowany przez lata, materiał roślinny mamy świeży, zbierany z zachowaniem szacunku dla rośliny. Podczas ceremonii wywar pije zawsze jeden z opiekunów jako pierwszy. Jak wiadomo, wywar to 50% doświadczenia z Ayą. Druga połowa to kontekst, czyli w tym wypadku - kontekst ceremonii.

Gościliśmy młodych uczestników, którzy nigdy w życiu nie doświadczyli zmienionego stanu świadomości, doświadczonych podróżników, którzy przed przyjazdem do nas pili wywar samotnie (wcześniej wydając niezłą kasę na nie udane eksperymenty) i przyznali, że samotnie i na ceremonii to zupełnie inna aya, buddystów, ateistów itp. itd. To ważne, że każdy właściwie, spełniając pewne warunki, jest u nas mile widziany - bez względu na religię, przekonania itp. dlatego że robimy to tak neutralnie światopoglądowo, jak się da. Oczywiście, jak ktoś pyta nas o nasze osobiste poglądy, chętnie opowiadamy, przedstawiamy swoje zdanie. Ale sama ceremonia jest neutralna - nie ma wróżenia z kart, opowiadań czym jest a czym nie jest ayahuaska, nie ma żadnej ideologii itp. To wszystko służy temu, aby uczestnik/uczestniczka odkryła swoją własną prawdę. Uważam, że było by to niemożliwe w kontekście jakiejś ideologii - czyli mówię np. że aya jest matką, pełną miłości i współczucia. A ktoś podczas ceremonii nie widzi żadnej matki, żadnej kobiety. Ba, czasem nawet nie ma żadnych wizji. Ma zupełnie inną podróż, bardzo głęboką i cenną, jednak nad ranem jest niezadowolony, bo nie zobaczył Matki ayahuaski! Rzeczywistość, prawda, Bóg, objawiały mu się przed jego oczami, pokazywały mu jego własną prawdę, a on odpowiedział "nie dzięki, czekam na Matkę Ayę".

Jeśli chcesz zadać mi pytanie, wyślij mi PW, na forum mogę nie zauważyć.
Mile widziane sugestie co do strony! Dzięki!
  • 14 / / 0
Obiecałem Badiemu relację z mojej podróży, jednak nic co mógłbym napisać nie jest w stanie oddać głębi doświadczenia. Poddałem się, a zamiast tego chciałbym w kilku słowach wyrazić moje podziękowanie za gościnę i opiekę w czasie trzech ceremonii. Cieszę się, że mogłem Was poznać. Dziękuję za Waszą otwartość, bezpośredniość, bezpretensjonalność. Za stworzenie bezpiecznej, przyjaznej przestrzeni. ayahuasca to naprawdę medycyna duszy. Mam nadzieję, że jeszcze do Was wrócę.
ODPOWIEDZ
Posty: 241 • Strona 9 z 25
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Newsy
[img]
Ulubiona muzyka uruchamia układ opioidowy mózgu

Słuchając ulubionej muzyki odczuwamy przyjemność, niejednokrotnie wiąże się to z przeżywaniem różnych emocji. Teraz, dzięki pracy naukowców z fińskiego Uniwersytetu w Turku dowiadujemy się, w jaki sposób muzyka na nas działa. Uczeni puszczali ochotnikom ich ulubioną muzykę, badając jednocześnie ich mózgi za pomocą pozytonowej tomografii emisyjnej (PET). Okazało się, że ulubione dźwięki aktywują układ opioidowy mózgu.

[img]
Psychodeliki mogą odwracać zmiany neuroimmunologiczne wywołujące strach — nowe badania

Czy psychodeliki mogą być kluczem do leczenia zaburzeń lękowych i depresyjnych? Najnowsze badania sugerują, że ich rola sięga znacznie dalej niż zmiana percepcji. Naukowcy z Mass General Brigham odkryli, że psychodeliki mogą regulować interakcje pomiędzy układem odpornościowym a mózgiem. To przełom, który może odmienić podejście do leczenia depresji, lęku i chorób zapalnych.

[img]
Szympansy biesiadują? Sfilmowano je, gdy dzieliły się owocami zawierającymi alkohol

Ludzie od dawna spożywają alkohol i od tysiącleci odgrywa on rolę we wzmacnianiu więzi społecznych. Nowe badania wskazują, że nasi najbliżsi krewni – szympansy – mogą wykorzystywać alkohol w podobnym celu. Po raz pierwszy udało się sfilmować szympansy, które dzielą się sfermentowanymi owocami, w których stwierdzono obecność alkoholu.