Siema
Ostatnio robiłem trochę fizycznie co po zimowej przerwie przez pierwsze parę dni wiązało się ze sporymi zakwasami, jednak zauważyłem coś ciekawego.Mianowicie parę minut po szurnięciu mijają wszystkie bóle - zarówno mięśni jak i ścięgien nadwyrężonych ciężką pracą. Znajomy stwierdził, że na ból zęba szczur mu bardzo pomógł przetrwać weekend.

Pytanie brzmi: z czego wynika przeciwbólowe działanie amfetaminy ? Zwiększona aktywność układu (nor?)adrenergicznego czy coś innego ? Interesuje mnie możliwie szczegółowe wyjaśnienie naukowe, a nie 'bo jesteś na bani i nie czujesz bólu' - tyle to i ja wiem ;)

w Piątek cholernie mnie bolały 2 kły i akurat szuter kumpel miał i ból ustąpił po pięciu minutach, tego tematu starczyło do DZIŚ godziny 13 , jest 23;03 i zaczyna mi już pół mordy pulsować, czeka mnie w nocy męczarnia i jeszcze gęba cała pożarta :(
dołączam się do pytania tur3k'a :P

Intensywnie ćwiczę na siłowni od paru lat jednak przez studia zdarza mi się zafurać raz czy dwa do roku. Wszelkie zakwasy czy stłuczenia po amfetaminie odczuwam znacznie bardziej intensywnie. Dlaczego taki efekt?

Bardzo ciekawy temat. Aż sobie trochę poszukałem o zwalczaniu bólu przez stymulanty. Możliwe, że to przez wzrost poziomu dopaminy stymulanty skutecznie rozprawiają się z bólem (także chronicznym).
Źródło: https://www.practicalpainmanagement.com ... management

Imo to bardziej że się nie myśli o bólu, niż bardziej nie znieczuenie zasadnicze..........

Też zauważyłem przeciwbólowe działanie amfetaminy. Mam zerwane więzadło w lewej dłoni, generalnie boli cały czas. Po przyjęciu wlada natomiast, ból zdecydowanie zanika, momentami praktycznie całkowicie mijając.
Powtarza się to regularnie, za każdym razem taki sam efekt.
amfetamina powoduje zwiększone wydzielanie neuroprzekaźników pobudzających w mózgu, które odpowiedzialne są za wydzielanie dopaminy i noradrenaliny.
Zwiększone wydzielanie dopaminy dostarcza nam przyjemności, bo jest ona "nagrodą" jaką daje nam mózg za realizowanie podstawowych zadań mających utrzymać nas przy życiu (np. jedzenie) albo mających zapewnić przetrwanie gatunkowi (seks).
feta oszukuje mózg, każąc mu strzelać dopaminą bez konieczności "zapracowania" na nagrodę.

Co do noradrenaliny natomiast - uważam że to ona działa przeciwbólowo. Nie bez powodu adrenalina i noradrenalina nazywane są "hormonami walki i ucieczki". Wydzielana jest przez nadnercza w sytuacji zagrożenia, ma za zadanie mobilizować organizm do walki, zapewniać koncentrację i skupienie, oraz wywołać uczucie stresu.
Myślę że w momencie podwyższenia poziomu noradrenaliny w krwiobiegu, mózg w jakimś stopniu zaczyna ignorować mniej istotne bodźce (takie jak uczucie bólu) celem wyostrzenia najpotrzebniejszycb zmysłów; wzrok, słuch.
Zwróćcie uwagę jak zachowuje się organizm kiedy np. zlamiemy rękę.
Momentalnie zalewa nas fala gorąca, serce przyspiesza, czujemy panikę kiedy dociera do nas ze zlamaliśmy kulasa. Momentalnie odwracamy uwagę od bólu na rzecz szukania pomocy, a boleć zaczyna dopiero jak się uspokoimy, a więc kiedy poziom hormonów spadnie.

W każdym razie, tak mi się wydaje

Skoro po tylu latach zostałem wywołany do tablicy, mimo że to nigdy tak naprawdę nie była moja bajka to łapcie coś ciekawego:

What do monoamines do in pain modulation?
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5604728/

Od wtorku jestem nafukany a nie śpię od poniedziałku, bo wtedy dopadł mnie ból zęba. Chciałem się dzisiaj trochę przespać i po kilku godzinach od ostatniej dawki juksu, ból zęba porwocił, że mnie z wyra wyjebalo. Dobrze że miałem coś odłożone na rano. Czuję że ból staje się łagodniejszy. Jednak nie adekwatnie do odczucia przyjemności z dopaminy może zapominamy o bólu i zmieniamy obiekt koncentracji?

Mam też teorie ze amf. Tak jak pseudoefedruna obkurcza naczynia krwionośne przez co nie są uciskane tak nerwy z zęba. Przeciwbólowe działanie mają endorfiny a nie dop/ser/nor.
Pozdrawiam, z fartem łobuzy. A ja musze cisnąć dalej z tematem póki nie ogarnę stomatologa