Kuba Powiatowy pisze: Czytałem na zagranicznych forach, że Amanity kupowane w sklepach etnobotanicznych często nie miały żadnego działania psychoaktywnego. Czysta loteria.
Przy trzecim, rok temu, postawiłem wszystko na jedną kartę, tzn. zaryzykowałem taką dawkę, o której poczciwa babunia z dziecinnych wspomnień mówi "o żesz k. zdechniesz". Jakoś 4 duże i 3 mniejsze spreparowane kapelutki.
Pierdut. Już po pół godz. raptem "rozłazi się" percepcja. Pamięć krótkotrwała dostaje czerwoną kartkę. I tak, w tym stanie próbując słuchać MP3 zasypiasz...
Muscimol to żadne tam Lsd, niby mu bliżej do dysocjantów ale też nie. Żadne tam CEVy lub OEVy. nie na tym to polega. Teraz już wiem. Po prostu ŚNISZ, ale nie zwyczajnie, jak to ma sie w zwyczaju śnić będąc upierdolonym życiem. SEN przypomina Lucid Dreaming ale to też nie tak. Wcale nie jesteś świadomy swego stanu. Masz zupełnie nową tożsamość. Jesteś ty i są jeszcze TAMCI... Jeden "działa" z Tobą, tworzycie parę. Później pałeczkę przejmuje "druga zmiana". Nie myśl nawet ŻE JESTEŚCIE LUDŹMI. Ludzie nie przenikają betonowych struktór.
A co tam wogle jest? Jest wysoki las. Jest wysoki nieboskłon. I jest właśnie... poczucie potężnej wysokości.
Co tam się dzieje? Jak to zwykły, zwyczajny pracowity dzień w "astralu": trwa budowa... Pośrodku lasu stoi szara, betonowa wieża czy wieżowiec (drzewo świata?), bardzo smukły i wysoki. Nie ma okien. Jest jednolity. Nie ma pomieszczeń, korytarzy, wind czy schodów... Lita, betonowa bryła, na której szczycie wiruje w poziomie "terminal", wg którego ruchu poruszasz sie ty i twój duchowy kompan. Tymczasem "druga zmiana" czeka "piętro niżej" w tym litym klocu.
Po co? Nie wiem. Tak już musi być: sama wasza obecność zgodna z ruchem wirówki "rozbudowuje" wieżowiec w pionie, wyżej i wyżej... Potem następuje zamiana, tak jakby zmiennikom nigdy nie było dane sie spotkać, chociaż zawsze dzieli was tylko jedno "piętro".
W międzyczasie wędrujesz na balkony zawieszone tuż pod samą kopułą nieba i zjeżdżasz w dół niczym nie podpartymi, wielokilometrowymi zjeżdżalniami, budzisz się, zasypiasz, słyszysz co dzieje się dookoła w pokoju "na jawie", oglądasz dziwne wirujące machiny, jakby młynki scinające na pół jajka zrobione z różnych materiałów.
Rano budzisz się jakby nigdy nic i nic nie pamię tasz. Od dziewczyny dowiadujesz się że pociłeś się jakby zraszał cię deszcz.
Kilkadziesiąt godz później wracają wspomnienia dziwnego, mistycznego snu...
Następnym razem, rok później nie porywasz się jvż na takie dawki. Miksujesz muscimol z psylocybiną i stwierdzasz że jest srogo acz zajebiście. :-)
-jak to w końcu jest ze skórką: ściągać czy nie ściągać? Jedni piszą, że ściągać bo truje, inni nie ściągać bo najlepsze bubu w skórce siedzi. No bo blaszki mogę bez straty wyciąć tak?
-czy jak podsuszę na słońcu a potem na trochę wrzucę do piekarnika to przetrwają mi do następnego sezonu żebym miała zapas na zimowe rytuały szamańskie?
no i czy jak mam taki komunistyczny piekarnik bez regulacji temperatury to poradzę sobie z pieczeniem, nie wypalę substancji albo coś? robił to ktoś w takim oldschoolowym?
A najlepsze 'bubu' jest pod tuż pod skórką. Więc albo jej nie ściągaj albo zrób to delikatnie ;-)
Ja zrywałem ją od razu przy zbieraniu cylindrów na szybkiego w sumie i działały jak należy.
A blaszki wypierdzielaj jak najbardziej...
Muchomorek w łaśnie tak działa że sie usypia lecz to taki dysocjacyjny. Lecz na mnie działał też troche jak klasyczny psychodelik, lecz nie do końca... Trudno to wyjaśnić.
Po zmiksowaniu z DXM'em (radze uważać!) nie usypiasz, ale ten amanitowy sen porywa Cie w CEV'ach a OEV'y też potrafią zaskoczyć. Lecz chuj tam wtedy wizuale... Odczucia psychiczno-fizyczno-duchowe są na prawde przepotężne.
A gdy dojdzie do tego Salvia to taki miks byłbym w stanie robić góra 2-3 razy do roku. Po takim tripie świat nie jest już taki sam :-)
Otóż pewnego listopadowego, deszczowego, wilgotnego dnia postanowiłem wsiąść na rower łudząc się, że znajdę grzyba z gatunku Psilocybe Semilanceata. Moja poszukiwania trwały 4 godziny. Przez ten czas zjadłem ze 100 grzybów, które z wyglądu przypominały łysiczki. Co do jednych byłem prawie pewien, że to one. Na nadziei się skończyło.
Zawiedziony wróciłem do domu. Od pół roku miałem przeogromną chęć poznania grzybków, szczerze powiedziawszy, ta myśl nie dawała mi spokoju.
W jednym momencie przypomniałem sobie młody sosnowy las rosnący niedaleko. Od razu wziąłem jakieś papierowe pudełko i wsiadłem na rower.
Na miejscu znalazłem to czego szukałem. Zebrałem 4 różnej wielkości kapelusze z białymi kropkami. Wszystkie były mokre, brudne, z przyklejonymi igłami sosny. Oczyściłem je nieznacznie.
Po powrocie do domu poczytałem o przyrządzeniu amanitek. Położyłem kapelusze na kuchence i parzyłem je przez 30 min. Potem pokroiłem w kosteczkę. Wrzuciłem do garnka z wodą, podgrzewałem aż powstał oleisty wywar.
Do dzisiaj jak przypomnę sobie smak tego brązowego, gęstego płynu chce mi się żygać.
Po około 20 min poczułem największe mdłości w moim życiu. Czułem w brzuchu ten okropny smak. Trwało to z godzinę.
Następnie ogarnęła mnie senność. Dziwna senność. Czekałem na coś mocniejszego.
Poszedłem odwiedzić rodzinę mieszkającą na przeciwko. Do dzisiaj nie zapomnę jak zajebiście mi się z nimi gadało, z łatwością się wysławiałem i żarcik mi się znacznie poprawił :D. Wszystko miało miejsce wśród tego sennego klimatu. Ogółem czułem się zajebiście, tak jakby samo to, że "trwam" sprawiało mi przyjemność. Zacząłem czytać książkę z chemii, z koncentracją nie było problemu, treść rozumiałem na jakimś takim innym poziomie świadomości. Miałem uczucie, że "wiem wszystko". Chodzi mi tylko o uczucie.
Ale ja chciałem więcej. Przypomniałem sobie, że ludy syberyjskie piły swój MOCZ, aby do organizmu wprowadzać czysty muscimol. Wpisałem w duckduckgo frazę "picie moczu". Pojawiła mi się strona o urynoterapii - cudownej kuracji własnym moczem. Pomyślałem, że skoro to nie szkodzi, a nawet może mieć pozytywny wpływ na zdrowie to nie odmówie :D. Poszedłem do łazienki ze szklaneczką, której objętość nie wystarczyła na moją potrzebę. Ze smutkiem w oczach patrzyłem jak reszta moczu się marnuje lecąc z mojego siura do kibla. :)
Trzymam szklankę w ręku i zastanawiam się: Pić, czy nie? Wącham płyn. Czuję amoniak i ciepło. Dobra. Chluuuup. Takiego smaku nigdy nie miałem w ustach: ciepły, słony, chemiczny płyn. Do dna!
Wyszedłem z łazienki z bananem na twarzy, nawet mi się nie odbiło :D. Znowu lecę na pogawędkę z rodziną. Jest zajebiście, ale wzmocnienia efektów nie zauważyłem. No to znowu lece ze szklaneczką do łazienki. Łącznie wypiłem nawet do 1 litra swoich szczuchów. Skończyło się na tym, że pożygałem się do zlewu kawałeczkami amanitek, brązowym oleistym płynem i wiadomo, czym jeszcze.
Poszedłem do swojego pokoju położyć się w ciszy i ciemności. Cały czas czułem subtelne działanie amanitek, odmienny stan świadomości. Czułem się, jakbym bez problemu mógł teraz wykonać wszelkie ćwiczenia relaksacyjne wymagające dobrej koncentracji. Tak też zrobiłem. Mogłem utrzmać się w stanie nie-myślenia o niczym, ale tak leżałem i leżałem i nic się nie działo.
Bardzo chciałem więcej, no ale już nie było jak sie bardziej porobić. Nie mogłem zasnąć z godzinę. Ale przyjemnie leżało się w tym stanie. Na drugi dzień dobre samopoczucie, żadnych problemów zdrowotnych.
To był chyba mój najlepszy zdragowany dzień w życiu. Bez kitu.
A ja czekam do sierpnia żeby znowu wybrać się do mojego, kochanego sosnowego lasku :D. Nie wstydzę się autentyczności tej historii w końcu niewielu by się tak poświęciło!
Dziś łaziłem za zwykłymi grzybami, ale nic nie mogłem znaleźć, później już zmęczony cholernie postanowilem się wspiąć na jeszcze jedną górę. Prawie na samym szczycie rósł sobie średniej wielkości grzyb...
Na miejscu go obrałem, teraz suszy się w promieniach zachodzącego już słońca, jutro będę jeszcze łaził, może znajdę więcej, wtedy przystąpię do konsumpcji :D
dodano:
na muchomorki jednak jeszcze zawczesnie, znalazłem tylko 2 duze grzyby ale nie wiem czy jadalne, nie bralem chociaz wygladaly ok, od spodu mialy takich puch a nie blaszki ale to jeszcze o niczym nie swiadczy
@Blazee: jak opowiadałem praktykantom u siebie, że na Syberii czy tam Kaukazie pili siuśki tych co wcześniej jedli grzyby to patrzyli na mnie z rozdziawionymi japami. Jak im opowiem o kolesiu który pił własne siuśki żeby mieć mocniejszą fazę to już w ogóle.
Z resztą myślę, że picie własnych siuśków mogło co najwyżej wydłużyć czas fazy a nie ją wzmocnić bo tylko uzupełniałeś muscimol w organizmie a nie dorzucałeś do pieca.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/zrzut.jpg)
Biały popiół vs. czarny popiół: Prawda o wskaźnikach jakości konopi
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/psyloszwajcaria.jpg)
Szwajcaria – jedyne miejsce w Europie z legalną terapią psychodeliczną
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/marsz-wyzwolenia-konopi-w-warszawie-28-05-2022-r-.jpg)
Zróbmy przykrość „gangom ze Wschodu” i zalegalizujmy marihuanę (na dobry początek)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/kpp_sejny.jpg)
Nie mógł pogodzić się z rozstaniem, rozsypał "biały proszek" na dachu auta byłej partnerki
36-latek dobijał się w gminie Giby (Podlaskie) do drzwi swojej byłej partnerki. Awanturował się i krzyczał, a na koniec rozsypał na dachu jej samochodu amfetaminę. Został zatrzymany przez policję. Był tak pijany, że nie był w stanie dmuchnąć w alkomat.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/271-216683_g.jpg)
18-letni diler zakopał narkotyki w lesie. Po zatrzymaniu grzecznie zaprowadził tam policjantów
Za posiadanie i udzielanie narkotyków odpowie 18-latek zatrzymany przez lipskich kryminalnych. Policjanci zabezpieczyli środki odurzające oraz wagi, a część narkotyków podejrzany ukrywał w słoiku zakopanym w ziemi. Młodemu mężczyźnie grozi kara nawet do 10 lat więzienia.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/metaukropol.jpg)
CBŚP i ukraińska Służba Bezpieczeństwa rozbiły grupę przestępczą produkującą metamfetaminę
Funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji z Zarządu w Poznaniu, we współpracy z jednostką śledczą Służby Bezpieczeństwa Ukrainy z obwodu zaporoskiego, pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Poznaniu oraz prokuratury ukraińskiej, przeprowadzili skoordynowaną operację wymierzoną w zorganizowaną grupę przestępczą, która zajmowała się nielegalnym wywozem z Polski do Ukrainy leków zawierających pseudoefedrynę, które następnie były wykorzystywane do produkcji metamfetaminy.