EdwardZnienacka pisze:Już chyba nie ma szans znaleźc amanity, hm ?
Zdecydowanie, wszystkie amanity już dawno zniknęły
Breslau jest niemieckie!
Krwawa Dłoń Ulsteru pisze:Czerwone kapelusze mają moc i są dość smaczne. Jakby ktoś nie wpadł, to polecam dopalić na peaku.
Chyba inaczej rozumiemy pojęcie peak, albo masz na myśli jakieś bardzo niskie dawki. Nie ma możliwości dopalenia na peaku mocnego muchomorowego doświadczenia.
pokolenie Ł.K. pisze: ?
Przez pojęcie peak nie rozumiem stanu w którym nie wiem co to znaczy "peak" i "dopalić" tylko szczyt stanu przy jakiejkolwiek dawce.
Przyjąłem 3-4krotność niskiej dawki, efekt po dopaleniu określiłbym jako najmocniejszy w krótkiej historii mojej psychonawigacji, sugerujesz że mogę przyjmować dawki w porównaniu z którymi moja była niska bez większych obaw o zatrucie organizmu, czy wyrażasz podziw że byłem w stanie dopalić?
A tak na poważnie, czym charakteryzuje się mocne muchomorowe doświadczenie (poza niemożnością dopalenia)?
Krwawa Dłoń Ulsteru pisze: A tak na poważnie, czym charakteryzuje się mocne muchomorowe doświadczenie (poza niemożnością dopalenia)?
pokolenie Ł.K. pisze:
To co się działo później pamiętam, jak na takiej intensywności doświadczenia zadziwiająco dobrze, problem tylko nieco z chronologią zdarzeń co można wytłumaczyć tym, że czas przestał istnieć (znaczy obywałem się bez niego, ale o tym trochę później).
A więc psychodeliczny rollerkoster, albo to, co ktoś na erowidzie określił jako "loop", choć moje określenie wydaje się trafniejsze bo ostatecznie to nie było zwyczajne zapętlenie, tylko środek lokomocji i droga jednocześnie. Zupełnie bez ostrzeżenia, nagle, wszystkie zmysły zaczęły odbierać tylko szum a ja zostałem wrzucony w coś co wyglądało jak właśnie rolerkoster zrobiony z tego, co widać na ekranie nie łapiącego sygnału telewizora. Wrażenie, że teraz to już tak będzie, zwyczajnie - skończyła się projekcja świata. I te fale/spadanie i bycie wynoszonym, największa mieszanka euforii i cierpienia następujących cyklicznie, jakiej zdarzyło mi się doświadczyć, wznoszenie się ku świadomości, wolności i euforii, szczyt fali - punkt przeczucia tego co się zaraz stanie-i spadanie nie w nieświadomość, która byłaby błogosławieństwem, ale w znużenie, grozę i udręczenie. Jak ktoś czytywał Castanedę - tak właśnie mógłbym wyobrazić sobie zmierzanie do dzioba Orła - każda myśl czy uczucie, którego próbowałem się uchwycić po prostu wypadała mi i wpadała w niosący mnie percepcyjny szum, a jednocześnie wciąż robiłem coś - przebywając na tym euforycznym, wznoszącym brzegu fali gorączkowo upraszczałem wszystko - siebie, kiedy znajdowałem się znowu w tym miejscu, okazywało się, że jest ukryta opcja-coś z tego co zdążyłem zrobić było łatwiej dostępne, nie musiałem zaczynać wszystkiego od początku. Pytania i odpowiedzi, ale to ciągle za dużo, nagle pierdut - "jakie jest najważniejsze pytanie?". Może teraz to i głupie, ale chodziło o to, co pozwoliło mi wysiąść - pytanie, które jest odpowiedzią-"jakie jest najważniejsze pytanie?".
Myślę o tym teraz i wydaje mi się takie sobie, najwyżej sprytne ,bo myślę i jest to tylko jedna z rzeczy w mojej głowie. Wtedy była jedyną. Momentalnie wszystko zatrzymało się i wysiadłem. Ale bynajmniej nie tutaj.
Bo oto moi drodzy okazało się, że jestem językiem. Nie w sensie anatomicznym, tylko lingwistycznym, w znaczeniu relacji między ludźmi i rzeczami, które sobie w swoim czasie (pozaczasie) tworzyłem jako środowisko aby się rozwijać. A muchomor jak zapewne się domyślacie był furtką jakiej nie omieszkałem sobie pozostawić aby przypomnieć sobie swoją naturę. Doprawdy, bycie Bogiem o czym przez chwilę pomyślałem było poniżej moich ambicji i zainteresowań.
Nie mam na myśli ayahuascowego "wszystko jest wszystkim" ani szałwiowych, depersonalizacyjnych lotów. Mówię o personalnym, logicznym, potężnym doświadczeniu intelektualno-wizyjnym. Bycie Językiem nie przeszkadzało mi w pamiętaniu, kim była osoba, która tego dokonała. Stałem sobie na własnych nogach w jakimś czarno-brązowym obszarze, a obok leżało sobie pozwijane w takie jakby rolki moje życie. Wiedziałem, że jestem tu i ono się skończyło, że będę mógł jak zechcę oglądać je i zmieniać. Nie czułem się samotny, czułem raczej ulgę i ciekawość.
Później/wcześniej stałem sobie w podobnym obszarze i rozmawiałem z moim kolegą Krzywym, który był ostatnią osobą która pozostała. Wiedziałem,że kiedy powiem mu to co wiem, wtedy już go nie będzie, czułem wdzięczność dla niego, że kiedy był to był i tyle ciekawych rzeczy się wydarzyło i tyle się nauczyłem. W rękach trzymałem swoją gitarę, co kształtu gitary bynajmniej nie miała, dotykałem po prostu wszystkiego co w rzeczach może być zajebistego, sprężystości, ciężaru, lekkości, szorstkości, wszystkiego. Pomyślałem o mojej gitarze i byłem zachwycony że coś takiego wymyśliłem.
Później/wcześniej widziałem byt i niebyt w postaci dwóch wyłaniających się z czarnego tła żywo-srebrnych monet, które obracały się ku sobie, stając się jedną czarną moneta, która znikała w tle.
Później/wcześniej stwierdziłem, że coś mi przeszkadza i kiedy zlokalizowałem źródło, zachwycony że i to wymyśliłem nahaftowałem sobie na kołdrę.
To co się stało później jest nie do opisania,było natomiast z pewnością najbardziej przerażającą rzeczą jakiej doświadczyłem w życiu.Myślę,że wiem teraz co ludzie mają na myśli opisując pustkę ponieważ to było właśnie to. Było tak,jakby całe moje wcześniejsze życie z wszystkimi i wszystkim było jednym długim snem z którego obudziłem się w pustce w której nic nie istnieje,nigdy nie istniało i nie miało istnieć w przyszłości.Nic nie jest bardziej przerażające i zwichrowane niż umysł nie tylko odcięty od wszystkiego ale także zdający sobie sprawę,że to wszystko nigdy nie istniało,że było tylko marzeniem.Czas wyciagał się tak dalece w przyszłość,że przestawała ona istnieć,przeszłość,teraźniejszość i przyszłość były jednym.Zanosiłem do kogos kogo nie było błagania o śmierć,ale dla samotnego nieśmiertelnego bytu nie było ucieczki
Niezwykle trudno to opisac,ale spróbuję:
Było tak,jakbym wiedział wszystko i nie wiedział niczego w tym samym czasie.Bez przerwy ucząc się w nadziei znalezienia wyjścia,zbliżenia do celu i nagle zdając sobie sprawę,że to wszystko zrobiłem juz wcześniej i wcale nie przyniosło mi powodzenia.Świadomość,że nigdy nie opuszczę tego cyklu blaknącej pamięci i błogiego zapomnienia przezywanego tylko po to aby powtórnie odnaleźć siebie w kolejnej rozdzierającej serce podróży odkrycia i porażki.Od nowa i od nowa,prędzej i prędzej.Każda rotacja tego cyklu była coraz mniejsza i mniejsza,szybsza i szybsza.Teraz to musi się wyjaśnic,zatrzymać,to będzie prawdziwa lekcja dla mnie,wreszcie mogę to ogarnąć.Cykl zaczyna się rozmywać i dotrwałem z pewnością kresu tego wszystkiego.
I nagle BUM! Cykl był częścią cyklu.
Frustracja,zawód,strach,wściekłość.
Mój umysł został pochwycony w pętlę i byłem przekonany,że będę zmuszony myśleć to samo wciąż od nowa przez resztę życia
Krawawa Dłonio, rozumiem już Twoje pojecie peaku, i uważam je za właściwe, z tym, że koncepcja dopalania dotyczyć może jak widać jedynie dość niskich dawek. W dużych efekty są albo podobne do opisywanych wyżej, ale jest nimi właśnie głęboki sen, w którym także, jak wiadomo, dopalać nie sposób.
Chyba, że się akurat przyśni
Mówię o personalnym, logicznym, potężnym doświadczeniu intelektualno-wizyjnym.
Od nowa i od nowa,prędzej i prędzej.Każda rotacja tego cyklu była coraz mniejsza i mniejsza,szybsza i szybsza.
I nagle BUM! Cykl był częścią cyklu.
Potem ułożyłem sobie w głowie zasłyszaną koncepcję wszechświata jako wielkiego wielowymiarowego wzoru geometrycznego, w którego 6 wymiarowym przekroju, wierzchołki są przeżyciami, a boki myślami, a jedną z łamanych jest moja 4 wymiarowa wymiarowa egzystencja. Czułem jego graniastość i miałem wrażenie że moja linia jest na jego obrzeżach. Potem uznałem że muszę wytłumaczyć to i kilka innych kwestii moim kolegom i szlag trafił dalsze przemyślenia. Potem broniłem koncepcji Boga jako stwórcy świata, w czym pomógł mi fakt że interlokutor był trzeźwy i pewnie w gruncie rzeczy się ze mną zgadza. Ale nie robiłem tego wszystkiego przez sen, więc wyobrażam sobie że może być mocniej.
Sen po tripie był bardzo dziwny (ale pamiętam tylko ostatnią scenę, którą był wzór LSD, mam nadzieje że to oznacza że mam wziąć LSD), ale chyba próbowałem w nim dopalić, bo ponoć mówiłem przez sen do kolegi który był zjarany "Pokaż mi swoje wizuale!" co można zinterpretować jednoznacznie. Nie polecam dopalania w czasie snu.
Można je suszyć jak i gotować. Z tym że gotowane powodują mdłości przy spożyciu gorsze niż wilec purpurowy. Lepiej wypić gęsty wywar. I spać.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/zrzut.jpg)
Biały popiół vs. czarny popiół: Prawda o wskaźnikach jakości konopi
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news/klefedronfabrik5.jpg)
Polski narkobiznes zwiększa zasięgi. Czarny rynek domaga się towaru
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/chimpanzees-sharing-fruit.jpg)
Szympansy biesiadują? Sfilmowano je, gdy dzieliły się owocami zawierającymi alkohol
Ludzie od dawna spożywają alkohol i od tysiącleci odgrywa on rolę we wzmacnianiu więzi społecznych. Nowe badania wskazują, że nasi najbliżsi krewni – szympansy – mogą wykorzystywać alkohol w podobnym celu. Po raz pierwszy udało się sfilmować szympansy, które dzielą się sfermentowanymi owocami, w których stwierdzono obecność alkoholu.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/jrt-treated-cortical-neuron.jpg)
Nowa nadzieja dla pacjentów ze schizofrenią. Opracowano przełomowy lek inspirowany LSD
Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis stworzyli nową cząsteczkę o nazwie JRT, która może zrewolucjonizować leczenie schizofrenii i innych chorób mózgu. Lek działa podobnie do LSD, ale nie wywołuje halucynacji. Dodatkowo, wykazuje silniejsze działanie niż stosowana obecnie ketamina.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/profesor.jpg)
Profesor znów za kratami. Spec od narkotyków zwany także Chemikiem zatrzymany w Skarżysku
Na pięć lat trafi za kraty 73-letni mężczyzna w półświatku znany niegdyś jako Chemik lub Profesor czyli człowiek wielokrotnie notowany za przestępstwa narkotykowe, między innymi za wyprodukowanie na początku lat 2000 w laboratorium w Bliżynie dziesiątek tysięcy tabletek ecstasy.