Alkohol etylowy pod każdą postacią.
Więcej informacji: Etanol w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 815 • Strona 80 z 82
  • 666 / 299 / 0
@Gumijagoda
Rozumiem Cię doskonale. Ja również miałem problemy z oddychaniem, po prostu czułem że nie umiem oddychać, oddech bardzo płytki, w nocy budził mnie właśnie bezdech, zabierało mnie pogotowie, myślałem że umieram, że tak właśnie wygląda początek śmierci. Nie umiałem oddychać, nie umiałem oddać spokojnie moczu, to był Lęk który paraliżuje całkowicie, nie czułem nóg, do łazienki chodziłem na czworaka. Samotność potrafi zabić.
Mamy Nowy Rok.. można mieć postanowienia noworoczne. Ja również mam swoje postanowienia.. Życzę Ci aby twoje się spełniły :)
Pozdrawiam
Bóg rozdaje karty.. diabeł je miesza...
  • 42 / 9 / 0
Dzięki. No i szczęśliwego nowego.

Przekichane, po tym ciągu dochodziłam do siebie 3 dni, 3 dnia był sylwester i chociaż nie wypiłam dużo to znowu mam AZA i zdycham. Pewnie jutro też będzie mnie skręcać.
Nie rozumiem, myślałam, że po takiej krótkiej przerwie jak się napiję to nie włączy mi się aza, będę po prostu zmęczona i pójdę spać a tu taki uj.
  • 39 / 9 / 0
Czytam tutaj i może powinniśmy jednak zdefiniowac ciąg alkoholowy.

Codziennie picia kilku piwek wieczorem to nie jest dla mnie żaden ciąg alkoholowy, tylko codzienne picie piwek wieczorami.

Ciąg rozumiem wtedy, kiedy pijesz CAŁY CZAS z przerwami na spanie, kiedy Cię odetnie itp. To jest dla mnie ciąg, gdy przez kilka dób masz non stop kilka promili, a gdy finalnie przestaniesz chlać, to módl się, żeby syndrom odstaiwenia nie wysłał Cię na intensywną.
  • 1974 / 517 / 0
Nie mordko, to też jest ciąg, nie ważne ile dziennie i w jakich porach, ważne, że walisz codziennie, to dalej jest picie codziennie.
jak nie chcesz nie musisz wpierdalać
:tabletki: :świnia:
  • 2394 / 649 / 0
Blokowiska jak najbardziej dobrze prawi. ja wlasnie w takim ciągu już jestem ponad 10 lat. Był okres kiedy brałem opiaty (parę lat) ,teraz mam od dwóch lat problemy z pregabaliną - ale te 4 do 8smiu piwek są pite codziennie.

Dzisiaj mam trzeci dzień bez browarów i mimo obstawy lekowej która zagłusza wszelkie objawy fizyczne to co się dzieje w baniaku jest straszne. Non stop mam przed oczami ziumniutkie piwa. Nawet w mózgu kreują się oszustwa typu -idź chociaz po 2! piwa co Ci szkodzi...
jestem ciekaw ile tak wytrzymam alternatywą jest tylko kolejny detox zamknięty ;/
  • 39 / 9 / 0
No to here we go again - niestety.

Długo się trzymałem, jak na swoje realia, naprawdę długo i to w takiej formie, że lekarz w tv by powiedział, żeby każdy facet po 40 roku życia tak o siebie dbał.

Pracuję fizycznie ma akord, więc rzuciłem się w wir pracowy reperując budżet. Wolny czas, a dużo sobie go nie zostawiałem, by nie robić głupot, to poszedłem w sport, bieganie, trening z własnym obciążeniem, ideolo.

Kurwa, no muszę się przyznać - jeśli jesteś alkusem, który boi się zderzenia z piciem, to musicie wiedziec, że te skromne 3 miesiące sprawiło, że uwierzyłem, że życie będzie już łatwiutkie. Uśmiechnięty, elokwentny, bez wygrzanej japy, organizm dobrze odżywiony, dotleniony, wybiegany - z uzywek to jedynie kawa. Pięknie i kolorowo.

Tutaj mógłbym skończyć tę opowieść, gdyby to było forum "Można tym jebnąć i żyć inaczej, i na bank się opłąci" - nie wtierdzę, że jest inaczej, bo sobie dobrze przez ten kwartał odpocząłem, no ale bądźmy szczerzy - czytelnicy tegoż wątku wiedzą, o co tutaj chodzi.

Unikałem sytuacji jak ognia, a kontrolowałem sytuację do tego stopnia, że nawet sobie wypiłem dwa razy po jednym, zimnym piwku jako totalny aperitiff przy pracach domowych gdy pomagałem rodzinie - można, pomyślałem - no i faktycznie alkohol mógłby dla mnie nie istnieć.

Natomiast jeśli zaliczyłeś w życiu więcej niż jeden ciąg, to już prawdopodobnie wiesz, że wyzwalaczem może być wszystko i nigdy nie wiesz, kiedy to się stanie - ja tak mam. Mogę odmówić milion razy alkoholu, nie mam z tym najmniejszego problemu, mogę wozić najebanych kolegów po imprezach autem i mi to zwisa, ani przez sekundę nie mam ochotę się dołączyć, bo wiem, że to syf, a nawet to nie jest najważniejsze - po prostu szkoda mi czasu na najebkę. Ale przyjdzie ten dzień i godzina, że coś we mnie puści, i wtedy to już nie jestem ja - to alko mną steruje i wcześniej czy później trafię do wodopoju.

Pamiętam taki piątek, gdy wracałem samochodem z pracy i mijałem setkę sklepów z alko, jak to w dużym mieście, i każdy z nich mijałem z ulgą wiedząć, że jak się zatyrzymam, to wiadomo po co. Minąłęm ich mnóstwo, uśmiechnięty, że mi się udało, i w ten piątek nie polecę z tematem. Auto do garażu, zadowolony z siebie - wytrzymałem. Za pół godziny już zapierdalałem pieszo do sklepu, bo mi się nawet nie chciało zjeżdżać windą do parkingu, tam mnie dojebała myśl o zimnym piwko. Wiem, że wiecie, jak to jest, gdy to już nie Ty sterujesz swoim życiem.

Teraz piszę po 3 dobach ciągu, ostrych, do odcinki, czyli tylko pijesz i śpisz, a jak otwierasz oczy, to albo pijesz to, co masz na stole, albo idziesz do sklepu naprawić ewentualne braki. Ktoś z mocniejszych zawodników powie, że 3 dni to mało - owszem, ale wystarczyło. Mój najlepszy wyczyn w stylu "Pijesz ile tylko możesz i nie jesz nic po drodze, i tak do odciny" to były prawie 2 tygodnie, i powiem, że jak mnie potem trafiła AZA, to już wiedziałem, że gdybym popił jeszcze kilka dni, to by była tragedia. Pociętych filmów tam było chyba więcej niż zapamiętanych dni, i wtedy to już miałem wszystko -bezsenność ze 3 doby jak nie lepiej, na klatce piersiowej siedział mi słoń, wypociłem 3 oceany, tętno miliard albo wcale, trzepanko, lęki, głosy, halucynacje, sen na jawie tak realny, że nie wiedziałem, co jest prawdą, a co nie, idąc na otwarcie sklepu o 6 rano ubierałem się na 3 tury, bo nie miałem sił, a było lato - out of order ze 3-4 doby, a potem kilka dni było już tylko chujowo, czyli taka zwała, że zwykłego człowieka by ten kac przeraził, a ja bym go brał w ciemno, z uśmiechem, bo przy AZA kac to jest zabawa.

Dlatego teraz siedzę po 3 dniach ciągu, na szczęście 3 dni to jeszcze mnie nie niszczą aż tak masymalnie, bo w sumie po 40h od zakończenia picia najgorsze już chyba za mną. Raczej mnie nie potrzepie, byłem w sklepie po zapasy, nawet wczoraj mokry jak świnia dałem radę zrobić zakupy, serducho już też bije w normie, także chyba pożar ogarnięty.

Piszę dlatego, żeby nie zapomnieć , kim jestem, i co mi grozi, oraz dlatego, że może komuś moje rady pomogą, choć dobrych rad tutaj już widziałem sporo. Zapewne to kwestia osobnicza, zapewne inni mieli dużo mocniej, ale może komuś się przyda.

- mój podstawowy błąd - nie jem, gdy piję, i na pewno wielu też to zna. Jeśli lejesz w siebie przez kilka dób non stop tylko alkohol, i nie jesz, nie pijesz mineralnej i w Twoich żyłach płynie tylko alkohol, to AZA będzie przeokrutna i nie musi być to długi ciąg. Wiem, że łatwo się mówi, żeby jesć i najlepiej dużo pić, a podczas chlania każdy ma to gdzieś, ale straty będą zdecydowanie mniejsze.

- klin, gdy Cię telepie - nie mówię, że mam rację i wiem, że to złe, ale u mnie, gdy mnie już dobrze trzepało a byłem w stanie sobie załątwić alkohol, bo czasem nie da się wstać, to rozsądne picie małych ilości sprawia, że największe pierdolnięcie nawet nie tyle odsuniecie w czasie, co złagodzicie i to odczuwalnie. W takim stylu jak ja piję, czyli do odciny cały czas, to odcięcie zródła alko jednym ruchem ręki jest tragiczne, lepiej mieć przy sobie kilka piw i pić po jednym, choćby to miało sprawić, że odsuwasz trzepanie o godzinę. U mnie się to opłacało, choć pragnę drugi raz nadmienić, że wiem, że to kontrowersyjna teza i niektórzy mnie będą chcieli za takie porady zlinczować, natomiast działa.

- medykamenty. Nigdy nie używałem benzodiazepin, zazwyczaj bojąc się ich interakcji z alkoholem i zwlaszcza tego, że zasnę i się nie obudzę - cóż, na trzeżwo to wiem, ze benzo to idealny środek przeciwpadaczkowy i uspakajający, jednak kiedy mam tak kosmiczne lęki, że boję się o własne życie, to bałem się, dlatego na ten temat nie mam wiedzy, choć na bardzo, bardzo czarną godzinę jestem zaopatrzony. Natomiast używałem hydroksyzyny, która nie jest w takich sytuacjach szczególnie mocna ani nasenna, ale trochę zbija niepokój. Cudów po niej nie będzie, ale potrafi poprawić nastrój.

- AZA w domu i naprawa - lać w siebie wysokozmineralizowaną wodę mineralną, wszelkiej maści izotoniki, te domowej roboty jak najbardziej też, glukozę, jeśli masz, miód. Prawda jest brutalna, ale przy przerwaniu ciągu jesteś już tylko i wyłącznie związkiem chemicznym ze stratami w gospodarce mineralnej, a że skłądamy się z wody i jesteśmy wypłukani, to trzeba lać. Magnez, potas i witaminy z grupy B - końskie dawki, uderzeniowe, i od razu powiem, że naprawdę warto mieć w domu bardzo dobrej jakości witaminy. Bardzo dobre to znaczy o wysokiej zawartości, ale i bardzo dużej przyswajalności. Kupiony w Żabce rozpuszczalny magnez o smaku cytrynki to możesz się napić po upalnym dniu, a nie kiedy czas Cię nagli, więc powtórzę - mieć w domu zestaw mocnych i dobrej jakości witamin, i to nie preparaty złożone, tylko te główne - magnez, potas, B - jednostkowe. Najgorsze musisz i tak przeczekać, a czym szybciej ustabilizujesz gospodarkę, tym krócej będzie zdychanie - dobre witaminy to absolutnie podstawa.

Mam nadzieję, że nikt nigdy na świecie nie będzie musiał takich rad już czytać, niestety wiem, że tak nie będzie.

Zapomniałbym - podczas AZA nie radzę myśleć o przyszłości, co będzie, że świat jest do dupy, a Ty masz przejebane. Ataki paniki i tak są nieuniknione, i nie warto im pomagać.

Pić, pić, pić witaminy i minerały, przegryźć owocem lub warzywem, miodem i glukozą, i jeśli nie są to jakieś koszmarne ciągi, a Ty nie masz alkoholizmu w zaawansowanej formie, to przy lekkim i średnim przebiegu AZA (takie miałem przy zachowaniu opisowym) pomoże, natomiast też zdaję sobie sprawę, że ktoś majaczący, bez kontaktu i z mocną padaczką, w rasowym delirium, to oczywiście szpital i kroplówka, bo tutaj na witaminki już za późno.

Zdrowia życzę :)
  • 227 / 75 / 0
W moim przypadku napierdalanie codziennie alkoholu zaczęło się od wyjazdu do Niemiec za pracą, wcześniej zdarzały się cugi do odciny po 5 dni, ale o dziwo bez AZA, wystarczyły elektrolity i ciepły posiłek. Waliłem praktycznie tylko weekendowo pt, sb i w nd czteropak na klina w grę wchodził również mefedron lub koka. Od wyjazdu do Niemiec zaczęło się niewinnie 2 piwa dziennie po robocie później 3 a na koniec 5. Oczywiście w weekend jazda do odciny z udziałem prochów.
Z roboty mnie wyjebali po akcji jak wpadłem tygodniowy ciąg alkoholowo-metamfetaminowy po którym wyskoczyłem przez okno bo psy mi na chatę wbiły.
Wyjechałem do Holandii z powodu utraty pracy i problemów z Temidą sprawiedliwą.
Tam zaczęło się na ostro, picie po 6 12 proc. piw po robocie i wiadomo weekend bez ograniczeń. Żadnej pracy nie byłem wstanie utrzymać dłużej jak 2-3 msc bo wpadałem w ciągi kasacyjne po tydzień dwa gdzie potrafiłem robić po 2 flaszki dziennie i browarki na zapitę. Miałem tego dość i postanowiłem się zaszyć esperalem, wszystko pięknie fajnie z tym że dla alko znalazłem szybko zastępstwo w postaci mefedronu waliłem identycznie jak alko pn-pt po pracy i usypianie się marihuaną a weekend wiadomo. Po 4 msc okazało się że wszywka to placebo jak naćpałem się jak świnia benzo RC i w którymś momencie 2 tyg Black outu odważyłem się sprawdzić skuteczność wszywki, okazała sie placebo być kurwa. Pewnie popłynąłbym z benzo, alko i prochami gdyby koledzy z Holandii mi nie zajebali tych tabsów i nie tęperowali z alko zero wódki pod pretekstem przyjacielskiego wpierdolu na ogar(za co wdzięczny im jestem), niestety drogi się rozeszły ja początkowo sam się pilnowałem z zasadą zero wódki tylko browary bo sam zdałem sobie sprawę że to po niej i innym mocnym alko wpadam w cugi a barowy jestem w stanie kontrolować niestety, zaczęłem eksperymentować z wódką po czasie i miałem wrażenie że nauczyłem się ją pić z rozwagą.
Niestety zdarzył mi się cug i na dwa dni zachlałem do pracy ostatnio,od pt-wt wódka w ilości0,7l dzień i browarki włączył mi się kompletny pojebmode rozjebałem rower elektryczny, którym do pracy jeździłem skacząc po nim bo wyjebałem się z niego i się wkurwiłem, wywarzyłem z bitą drzwi do swojego pokoju na mieszkaniu pracowniczym sam nie wiem czemu a na domiar złego wszystkich chodziłem i wkurwiałem na mieszkaniu, ale na szczęście szansę poprawy dostałem...
Nie wykorzystałem jej tydzień temu odkupiłem od znajomego lorafen, miał być na zjazdy po stimach, a głupi ja po zaprawie bimbrem i browcami wpadłem na kretyński pomysł spróbowania tabsów w tym stanie skończyło się tygodniowym ciągiem gdzie nic nie jadłem ciągle spałem i wstawałem tylko na szklankę bimbru/wódki lub na tabsa benzo cały poobijany jestem bo jak w takim stanie dotrzeć do sklepu cało? Robotę straciłem przygarnął mnie znajomy by do polski nie wracać a ja siedzię drugą dobę na objawach abstynencyjnych... Tak to u mnie w skrócie wyglądało
Uwaga! Użytkownik MefedronowyKoneser nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 1127 / 433 / 0
Jakieś 12 lat chlania, czego druga połowa praktycznie dzień w dzień, średnio 6-8 piw dziennie. W końcu udało się rzucić po wielu staraniach. Zaraz dwa miesiące bez alko — prawie, bo się najebałem raz z ciekawości. Chętnie odpowiem na pytania.
  • 491 / 101 / 0
Siema, pytanie mam do bardziej doświadczonych w temacie. Tak jakoś z braku innego zajęcia wyszło, że od kwietnia pije, można powiedzieć, że codziennie w godzinach popołudniowo-wieczornych, browarki w ilości ok. 6-7 sztuk. Od 2-3 tygodni obserwuje, że już mi to chlanie nie poprawia samopoczucia, nie czuje się lepiej (tak, po piciu się ożywiałem, chciało mi się coś robić, byłem o dziwo kreatywniejszy), teraz po prostu pije i zamulam. To normalne? Coś jak po paleniu zioła przez długi czas i wystarczy zrobić przerwe?
  • 4178 / 685 / 2117
@Qlop Tolerancja na alkohol z czasem się zwiększa – to pierwsza kwestia. Po drugie, alkohol działa jako depresant, co oznacza, że długofalowo będzie miał negatywny wpływ na nastrój. Każde kolejne spożycie może wywoływać efekt odwrotny do zamierzonego, potęgując uczucie przygnębienia zamiast poprawy samopoczucia. Przerwa wskazana.
https://tiny.pl/dkvnh (Słoń „raper” o [hyperrealu]).
Chcesz wspomóc narkopedię swoją wiedzą? Pisz na — martwamysz/at/tuta.io
Dołącz do Hajpowego Mastodona - kliknij„link na końcu”i dołącz do naszej społeczności! — https://hyperreal.cyou
ODPOWIEDZ
Posty: 815 • Strona 80 z 82
Artykuły
Newsy
[img]
Francja: Minister: narkotyki są przyczyną 20 proc. wypadków śmiertelnych na drogach

Minister transportu Francji Philippe Tabarot powiedział w piątek, że narkotyki są przyczyną 20 proc. wypadków śmiertelnych na drogach w tym kraju. Dzień wcześniej w wypadku autobusu szkolnego zginęła 15-latka, a wstępne badanie kierowcy na obecność narkotyków dało wynik dodatni.

[img]
Polska spółka ma zgodę na import dużej ilości marihuany medycznej

THC Pharma - spółka zależna od Cannabis Poland - otrzymała z Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego pięć pozwoleń na zsumowaną ilość 249,99 kg na import do Polski surowca farmaceutycznego jakim jest marihuana medyczna.

[img]
Będzie minimalna cena za gram alkoholu? Czarny scenariusz dla browarów

Ministerstwo Zdrowia analizuje możliwość wprowadzenia minimalnej ceny za gram alkoholu, co skutkowałoby głównie wzrostem cen piwa. To spełnienie marzeń przemysłu spirytusowego - mówią piwowarzy - informuje wtorkowy "Puls Biznesu".