wyżej czytałem, że ciemne sorty paradoksalnie były lepsze od białych. ten niestety był biały, może dlatego. niestety illegal, więc zapewne już nie będzie mi dany ciemny sort aby przekonać się
Why can't you let me go?
Ja ostatnio po miksie aco-dmt z hometem, miałem mega pozytywne doświadczenie. Zjadłem o ile pamiętam jakieś 10mg hometa i 15mg aco-dmt, dorzucając jeszcze 20mg hometa, jak się rozkręciło. Euforia i błogostan były niesamowite. Wszelkie ketony się chowają. Wszystko wirowało, falowało itd. Kolory podbite maksymalnie.
Wyskoczyłem później na miasto, na piwo ze znajomymi. Efekty były wciąż silne. Uśmiech na twarzy i wymiana spojrzeń z przechodniami, zwłaszcza laskami. Euforia i pewność siebie jak po najlepszych stimach, a raczej znacznie lepsza. Później niestety trochę pogubiłem się w mieście, zwłaszcza, że go nie znałem, bo byłem w nim pierwszy i spędziłem tam zaledwie kilka dni. Trzeba przyznać, że orientacja przestrzenna i zdolności analityczne mocno siadają na tryptaminach. Gdy efekty są jeszcze zauważalne, matematycznych zadań raczej nie rozwiążemy ;)
Później wpadłem nieco zmieszany do knajpy. Tutaj pojawił się lekki lęk, bo nie ogarniałem co się dzieje. Byliśmy w multitapie z niezłym wyborem dobrego rzemieślniczego piwa, a dzień wcześniej dałem się poznać jako piwny znawca i znajomi pytali się mnie o różne rzeczy i polegali na moich piwnych poradach. Byłem nieco zmieszany i gubiłem się w zeznaniach.
Jednak po dwóch piwach sytuacja się ustabilizowała, dekoracje w pubie wciąż żyły, a mi powróciła zdolność elokwentnego wyrażania myśli. Normalnie jestem raczej nieśmiały i może wręcz mam lekką fobię społeczną, ale wtedy było niesamowicie. Rozmowy z barmanką, brylowanie wśród nowo poznanych znajomych, genialne samopoczucie.
Podsumowując aco-dmt i w ogóle tryptaminy są dla mnie dragami idealnymi. W czasie działania, ale gdy nieogar już znika i na afterglow jestem człowiekiem jakim zawsze chciałem być. Miks aco-dmt z ho-metem jest czymś niezwykłym.
Zaczęłem o godzinie ok. 20, lecz dopiero o 22:30 pojawiły się efekty i to z całym impetem. Faza naprawdę mnie trochę przerosła, bo myślałem, że to dopiero początek, ale okazało się, że to już wszystko. Wizualnie było naprawdę bardzo ciekawie i w porównaniu do innych psajko, to naprawdę było na co oglądać - tylko większe wizualizacje miałem po końskiej dawce 25b-nbome.
Lecz mentalnie/duchowo/psychicznie było bardzo słabo. Co prawda też nie miałem dobrego okresu do brania psajko i nie skupiłem się dokładnie na efektach, myśląc, że przyjdą same - myliłem się. Nie wycisnęłem z tej fazy wiele, pisząc ze znajomymi i oglądając film. Całe przeżycie było jednakże bardzo pozytywne, lecz uważam, że psychicznie wyciągnęłem z tego mniej niż z niejednego NBOMe niestety, a to tryptaminy są bardziej mentalne.
Doświadczenie z psajko też jakieś mam, chociaż od roku nie brałem, a więc dlatego się na sam początek przestraszyłem troche efektów, ale z psajko to wielkokrotnie: 2C-P, 25B-NBOMe, 25C-NBOMe, 5-MeO-MiPT, 4-AcO-DMT.
W ten weekend poleci 30mg 4-HO-MET'a i zobaczymy czy wyjdzie lepiej. Mam nadzieję, że po tygodniu tolerancje się zresetuje, tymbardziej, że od jakiegoś pół roku zero psajko, a od roku bardzo żadko...
Ja sam raczej nie należę do entuzjastów 4-aco-dmt, 4-ho-met bije go na głowę i liczę, że doświadczę jeszcze takiego tripu. Może dam szansę mieszance, jeśli da radę ogarnąć obydwie substancje.
4-aco-dmt w ilości 20-25mg zadziałało na mnie skrajnie introwersyjnie. chociaż jestem introwertykiem z natury, to ta cecha mojego charakteru została podbita maksymalnie - praktycznie przez całą fazę powiedziałem może kilka słów, odzywałem się bardzo lakonicznie.
doświadczyłem też spłycenia myśli i infantylizacji - czułem się bardzo dziecinnie, miałem sporo retrospekcji, czasem chyba pojawiały mi się fałszywe wspomnienia... oprócz tego całemu tripowi towarzyszyła melancholia i nostalgia - za latami, którymi przeżyłem i za tymi, którymi nie dane mi było ujrzeć.
tęskniłem też za znajomymi, których akurat ze mną nie było.
niektórzy mogliby to przeżycie uznać za "romantyczne" w literacki sposób. smutek, nostalgia - tak pewnie czuli się narodowi wieszcze w epoce romantyzmu. nie było jednak dla mnie do końca przyjemne, więc raczej im nie zazdroszczę ;)
plusem było poczucie chęci zmiany swojego życia i głęboka introspekcja na koniec tripa. w tej chwili wszystkie swoje zachowania zacząłem postrzegać bardzo symbolicznie - nawet wieczorny prysznic zdawał się być zaczątkiem czegoś nowego, a konkretnie zmyciem z siebie dotychczasowego życia.
czy coś się w moim życiu zmieniło? tak, od tamtej pory nie wróciłem do psychodelików i absolutnie ani przez chwilę nie czułem ich braku.
Brałem to ze znajomym ok. 20-25mg. Dobrym pomysłem było pozostać w parku na zdecydowaną większość tripa. Ogólnie jestem raczej introwertycznym typem, chociaż na pewno nie aspołecznym - tym razem moja introwersja została maksymalnie podbita i przez całą podróż odzywałem się kilka razy, jedynie półsłówkami. Nie był to przyjemny efekt - czułem się jak ktoś z fobią społeczną.
Kiedy tylko pojawił się ktoś w pobliżu, czułem się zagrożony. Trąciło to trochę paranoją - szczególnie paranoiczna była sytuacja w metrze, kiedy wszyscy ludzie wyglądali sztucznie, jakby podejrzewali że jesteśmy intoksykowani, ale nie chcieli dać po sobie tego poznać.
Całemu tripowi towarzyszyło poczucie melancholii i nostalgii. Tęskniłem za znajomymi, których akurat nie było oraz zdarzeniami, które niegdyś przeżyłem.
Miałem retrospekcje z dzieciństwa, część z nich możliwe że była nawet fałszywa.
Ogólnie infantylizacja była drugim najsilniejszym odczuciem - powróciłem do stanu małego dziecka, miałem bardzo dziecinne skojarzenia, martwy ptak leżący na drodze skojarzył mi się z "króliczkiem".
Niechęć do rozmowy, brak głębokich refleksji oraz introspekcji - tak zapamiętałem ten trip. Rozkminy były bardzo jałowe, wizualizacje pojawiały się tylko od czasu do czasu w postaci tańczących wzorów.
Jest jeden plus tego tripu. Po całej podróży poczułem chęć zmiany swojego życia i wszystkie zachowania zacząłem postrzegać jako symboliczne, prowadzące mnie do tego celu. Nawet wieczorny prysznic wydawał mi się znacznie bardziej odświeżający, tak jakbym zmył z siebie brud całego swego dotychczasowego życia. Pod tym względem środek na pewno wywarł na mnie głębokie wrażenie, dlatego myślę, że zastosowanie w psychoterapii nie powinno być kwestionowane.
Ale mimo tego w dużych dawkach raczej nie polecam.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.