Od 1 lutego weszła w RFN w życie ustawa zakazująca hodowli konopii
indyjskich. Nie wolno hodować konopi nawet w doniczkach i skrzynkach
balkonowych na własny użytek. W odpowiedzi zwolennicy haszyszu
nazywający się sami "Haszyszowa guerilla", podjęli akcję wysiewania
konopi, na publicznych terenach zielonych.
"Guerilla" rozesłała pod prywatne adresy w całych Niemczech
kilogramowe paczki z nasionami konopi, deklarowane jako pokarm
dla ptaków. Wezwała do rozsiania nasion w parkach, na trawnikach
i zieleńcach miejskich. Rozesłano tonę nasion, co wystarcza na
wysianie 80 mln. sztuk rosliny.
- Jeśli wzejdzie tylko milion roślin - mówi jeden z organizatorów
akcji - konopie zwycieżą, ponieważ dalej będą się już wysiewać
same. Będzie ich tak wiele, ze władzom nie pozostanie nic innego
jak je zaakceptować.
Równocześnie posłowie z frakcji Zielonych, którzy domagają się
legalizacji haszyszu i marihuany zażądali, aby Komisja Ruchu
Drogowego Bundestagu poddała się testowi na działanie narkotyku.
Posłowie powinni wypalić jointa i siaść za kierownicą samochodu,
aby się przekonać, ze ogranicza on zdolność do prowadzenia
samochodu w znacznie mniejszym stopniu niż alkohol. W ubiegłym
roku przed uchwaleniem obniżenia dopuszczalnej granicy stężenia
alkoholu we krwi za kierownicą z 0.8 do 0.5 promila, posłowie
przeprowadzili na sobie takie testy - pili i jeździli samochodami
(po terenie zamkniętym).
Konopi indyjskich bronią także rolnicy i wielu naukowców.
Jest to jedna z najbardziej wydajnych i o wielostronnym zastosowaniu
roślin użytkowych, która tylko z powodu swoich ubocznych
skutków została całkowicie wytępiona. Unia Europejska finansuje
badania nad zmianami genetycznymi w konopiach, które
wyeliminowałyby z rośliny substancje narkotyczne.