Trip report przeniesiony z forum hyperreal.info
Policjanci użyli broni palnej, aby zatrzymać młodych mężczyzn podejrzewanych o uprawianie konopi w powiecie starachowickim w woj. świętokrzyskim - poinformowała rzeczniczka świętokrzyskiej policji, Elżbieta Różańska-Komorowicz.
Do zdarzenia doszło w czwartek. Policjanci urządzili zasadzkę na nieużytkach w miejscowości Szeligi, gdzie przed miesiącem odkryli posadzone konopie. Usiłowali zatrzymać trzech młodych mężczyzn, którzy na plantację przyjechali fiatem 125 p.
W momencie zatrzymania mężczyźni zaczęli uciekać. Dwóm udało się wsiąść do samochodu, którym chcieli rozjechać policjantkę. Policjanci oddali strzał ostrzegawczy, a następnie trzy strzały w kierunku samochodu. Uszkodzili oponę i lusterko. Mimo to uciekający nie zatrzymali się. Rozpoczęto pościg. Podejrzewanym udało się przejechać jeszcze ok. dwóch kilometrów i dopiero wtedy niesprawne auto zatrzymało się. Nikt nie został poszkodowany - powiedziała Różańska.
Dwaj zatrzymani mężczyźni są w wieku 19-22 lat, pochodzą z gminy Brody. Zostaną im postawione m.in. zarzuty czynnej napaści na funkcjonariusza oraz zarzuty z ustawy o zapobieganiu narkomanii. Poszukiwany jest trzeci mężczyzna, który zdołał uciec - dodała.
Na plantacji rosło ok. 5 kg dojrzałych roślin konopi. W mieszkaniu jednego z zatrzymanych znaleziono nasiona i susz konopi.
Delikatna nerwowość, ale też ekscytacja wywołana wyczekiwanym pierwszym razem na kwasie. Stresujący tydzień, dzień wcześniej zdane prawko, co poprawiło mi bardzo humor. Miejsce: dom ziomka, brałem z dziewczyną, najlepszym przyjacielem, jego dziewczyną i paroma innymi ludźmi, których wcześniej nie znałem.
Piszę ten tripraport, aby spróbować poukładać sobie w głowie i przypomnieć co się działo tamtego wieczoru i przy okazji się tym z kimś podzielić. Ramy czasowe nie będą zbyt dokładne, ponieważ całkowicie straciłem poczucie czasu, także nie sugerujcie się nimi za bardzo.
Nastrój bardzo dobry, brak zmartwień, otwartość na nowe doświadczenie, chęć poznania. Okoliczności również bardzo dobre, wolna chata u kumpla, wakacje, brak obowiązków, zaufane osoby.
Tekst opisuje sytuację, która mogłaby wydarzyć się (oczywiście nie doszło do niej) pół roku temu, dlatego nie zrobię raportu sensu stricte, gdyż szczegółowego przebiegu zdarzeń nie odtworzę. Będzie to przywołanie najbardziej znaczących wspomnień.
DZIEŃ 1
Było nas czterech. Ja, Jacek, Placek i Mariola. Początkowo tylko ja z Jackiem mieliśmy podróżować. Placek miał zioło, jednak przyłączył się do nas w trakcie. Mariola tylko piła, potem się zmyła. Miała robotę na drugi dzień.
Jest piątek, dostałem właśnie paczuszkę z moim kwasem. Mam jeszcze resztki MDMA w razie gdyby trip okazał się lipny. Wszystkie obowiązki wykonane i o godzinie 14:00 postanawiam wrzucić kartona i iść na dłuuugi spacer.
T+0
Wrzucam karton. Postanawiam dobre 20 minut żuć go w ustach bez połykania śliny, żeby nic nie zmarnować. Wychodzę więc na spacer po mieście.
T+30
Spotykam dwóch ziomków którzy widzą mnie jak idę z ustami pełnymi śliny. Od razu tłumaczę jaka jest sytuacja (w zasadzie nie muszę tłumaczyć bo jeden z nich od razu się domyślił), połykam ślinę i chwilę z nimi gadam. W międzyczasie fizycznie zaczynam czuć że wchodzi, więc cieszę się że nie zostałem oj*bany na kasę.
T+50
Komentarze