Pukając do kleju bram [2]

by peyotl

Anonim

Kategorie

Odsłony

7984

Opiszę jedno z ciekawszych przeżyć, które doświadczyłem po kleju. Osiagałem je stopniowo (za każdym kiraniem coraz bogatsze w szczegóły, głębsze, ciekawsze tym bardziej, iż był to cev.)

Zaczęło się niewinnie, ot kilka punktów zielono-złotych, te punkty zaczęły pojawiać się coraz częściej przy cevach w trakcie innych wizji. Najpierw rotowały wolno i właściwie bez jakiegoś uporządkowania czy ładu, później przybrały wyraźną formę, jakby kilku nici helisy, przeplatających się ze soba, przenikajace siebie, jednocześnie nici te złożone już z setki tysiecy punktów tworzyły jakby korytarz. W początkowym stanie widziałem go niejako z zewnątrz i tylko wycinek, wiedziałem że jest długi wręcz nieskończony, ale widziałem tylko jego fragment z boku, tak było przez długi czas (względnie miarą mogą być kolejne kirania). I wtedy pewnego dnia stało się.

Kiralem przy zamkniętych oczach, pojawiły się złoto-zielone punkty i nagle niesamowita jazda, punkty ułożyły się w tunel ale tym razem byłem już wewnątrz nieskończonego tunelu, bez żadnego przestoju poczułem każdą końcówką ciała, każdą komórką ba! każdym atomem niesamowite przyśpieszenie, dosłownie pędziłem całym ciałem przez ten tunel, niesamowite uczucie pędu, helisy z których zbudowany był tunel rotowały gwałtownie jak szalone, jednocześnie było czuć jakby drugi o wiele wolniejszy obrót tunelu. Ogarnęła mnie euforia i jednoczesne przeczucie że to coś więcej niż tylko film, inny poziom doznań i nagle koniec, tunel się rozpłynął, ogromne uczucie pustki i jakiegoś żalu, tęsknoty? Nie wiem, ale czułem się zawiedziony.

Taki stan utrzymywał się przez kilka kolejnych kirań, zawsze byłem po tym roztrzęsiony i zawiedziony, powoli wkradała się myśl iż jest to lot ale dokad? Jaki jest cel? Bardzo pragnęłem się dowiedzieć, niestety był to film, którego nie dało się narzucić, przychodził kiedy chciał i odchodził rownież kiedy chciał jak istota mająca własną wolę.

Kolejne loty były coraz dłuższe, aż znowu nastąpił przełomowy moment, podczas lotu obróciłem się całym ciałem i pęd czułem teraz jakbym leciał w pozycji leżącej na plecach od strony glowy, zaczęło narastać ciche buczenie, bardzo niski dźwięk, przyjemny, jednocześnie prędkość wzrosła do tak niewyobrażalnej że przestałem odczuwać sam pęd, jedynym efektem był teraz narastający dźwięk i uciekający tunel, przedtem zaś pozycja siedząca, cisza i widok mknących poskręcanych helis. Caly czas towarzyszą głębokie uczucia, euforia, podniecenie, świadomość że może wystąpić coś niezwykłego, nie istniało w tym momencie dla mnie nic. I znowu koniec, tunel się rozpłynął, wysiadka była już mniej przyjemna, rozhuśtane emocje, świadomość że dotknęło się czegoś tak niezwykłego, ale nie było dane tego zobaczyć, raz zaniosłem się płaczem po takim locie.

Loty zdarzały się nadal, nieraz krótsze bez obrotu ciała, za każdym razem ogromne emocje, przy starcie zawsze czucie ogromnego pędu. Potem nastąpiły dwa kolejne zwroty a właściwie jeden, czyli dotarłem na koniec tunelu. Jak już mówiłem, po obrocie ciała następowało wyraźne przyśpieszenie i narastający niski, wolno wibrujący dźwięk, tak było dotychczas aż za którymś razem ped uległ tak potwornemu przyśpieszeniu że helisy zniknęły, a ja tak przyśpieszyłem ze osiągnęłem koniec nieskończonego tunelu! Wydaje się to dziwne, ponieważ mam świadomość że tunel jest nieskończony i że nawet lecąc z tak zawrotną prędkością nigdy nie osiągnę końca (zresztą jak może mieć nieskończony tunel jakiś koniec?), ale takie było uczucie, po prostu wszystko zniknęło i za chwilę czułem już jakby hamowanie, kolejny obrót ciała ale już bez mojej świadomości, po prostu byłem w pozycji siedzącej i bardzo wolno płynęłem przez końcówkę tunelu, to co ujrzałem (prosze wybaczyć mi ubogość języka ale nie odda tego żadne słowo), heh śmiesznie nazwać to czymś nieziemskim bo calość po prostu z tym tunelem była nieziemska, tunel wychodzil w czarną przestrzeń, przed moimi oczyma unosił się ogromny obiekt.

Dlaczego pisze obiekt? Rozmiary megagigantowe dosłownie przytłaczał swoim ogromem, to nie oddaje jego rozmiarów, ja po prostu nie widziałem jego wysokości ani szerokości, jego wielkość po prostu się czuło, widzialem za to czarną przestrzeń przed nim, pod sobą i nad sobą ale jak spojrzałem wprost to widziałem tylko jego, niesamowicie skomplikowaną konstrukcję, bardzo bogatą w szczegóły, stan ducha? to już nie była euforia, nie wiem co mnie ogarnęło, ogromne pragnienie aby się do niego zbliżyć, czułem podświadomie że to jest właśnie cel, nie wiedziałem co to jest, ale jak się może czuć jakiś mały punkt zawieszony w czarnej przestrzeni przed czymś tak niewyobrażalanym? I tu znowu przykry koniec, dosłownie wciągnęło mnie do tunelu, który zniknął, poczułem tylko jak lecę znowu leżąc na plecach i czar prysł, po tunelu nie został żaden złoty najdrobniejszy punkt. Pustka w głowie ale już nie ściskał mnie żal, nie czułem tego potwornego smutku i przygnębienia jak po samym tylko locie. Potem nastąpił kolejny i niestety ostatni i niedokończony lot, nie że przerwany ale niespełniony, już mówie dalej.

znowu zaczął się lot, euforia , podniecenie, czuję znowu tę niesamowitą prędkość, ale teraz czekam na kolejne etapy, jest obrot ciała, dobry znak, wręcz błagam w myślach aby to się nie skończyło, narasta buczenie, tunel znikł, i znowu jestem na końcu tunelu, widzę ten wspaniały obiekt, jego zielonkawa poświata wypełnia końcówkę tunelu, dosłownie chłonę go wszystkim czym się da, jest przeogromny, tam nie mogę okreslić odległości, po prostu rozmiary i odleglości się czuje, tak to najlepsze określenie, odległości się czuje. Tym razem płynę poprzez tę czarną przestrzeń do obiektu i nagle spływają na mnie jakby strumienie uczuć, miłość, podniecenie, euforia, jakże banalnie brzmią te uczucia w tym stanie, który mnie ogarnął

Obiekt zaczyna się otwierać, w tym momencie zdaję sobie sprawę że to jest brama, brama ale jaka brama, tak złożona, tak ogromna, zreszta słowo 'brama' jest zupełnie nieodpowiednie ale tylko tak mogę przybliżyć to coś, zresztą jak już mówiłem język ludzki nie jest w stanie tego opisać (ot to tylko moja nieporadna próba, która właściwie wnosi więcej zakłamania niż prawdy, ale coż staram się), zobaczyłem jak ten obiekt powoli sie otwiera, tryliony uczuć przelatujących przez głowę, czułem jakby drugi świat, który był za tą brama i którego za chwile miałem stać się częścią, cały czas tryliardy uczuć, przestrzeń jakby się obróciła cała razem ze mną i obiektem, leżę na plecach a obiekt jest nade mną, powoli się unoszę w górę, nie widze już przestrzeni, mam tylko przed sobą ten ogromy obiekt, niezwykle złożony, przeważa zieleń i czerń, (chciałbym opisać szczegóły ale są tak złożone, zresztą wydaje się że jest w nim więcej wymiarow niż 3), mam świadomość że jak brama otworzy się to nie będzie odwrotu, ale żadnego niepokoju, zresztą gdzie przy tych przepływających uczuciach, dźwięk który był w tunelu jest teraz dosłownie rykiem, wypełnia przestrzeń, nie drażni po prostu czuję że jest potężny, ogarniają mnie pierwsze elementy tej bramy to nie jest materia to jakby pasma energii, ta zieleń, jednocześnie wiem że to ogromna masywna konstrukcja, po prostu nieziemska technologia, technologia nie z tego wszechświata, jestem atakowany przez zmysły, uczucia nie do opisania, brama cały czas się otwiera, powoli ale to jest megaogrom, (dziś śmiało przyrównałbym to do calego układu słonecznego, przynajmniej takie mam skojarzenie, zresztą nie wiem, ale rozmiar jest ogromny, po prostu go czuję, nie jestem w stanie tego ogarnąć wzrokiem, w tym momencie po prostu czułem), jestem przekonany że jak brama się otworzy to nie wrócę, nie wrócę na ziemie, nie wrócę w to miejsce gdzie siedziałem i kirałem, nagła chwila zawachania, dosłownie przemkneła przez mój umysł i to był koniec, całkowite zerwanie natychmiastowe filmu, siedziałem z workiem w naszym stałym miejscu gdzie kiraliśmy. Byłem oszołomiony, przed chwilą byłem tak blisko czegoś nieziemskiego, czułem że to nie był film, dlaczego sie zawachałem ? co mi strzelilo do głowy ? nie wiem, ten film już nigdy do mnie nie wrócił...

Po latach, ten tekst zresztą też piszę po latach, lubię sobie tłumaczyć iż rzeczywiście było to coś więcej niż zwykły film, w tamtym czasie byłem o tym dosłownie przekonany, uczucie że straciłem coś niebywałego ale co gorsza bezpowrotnie, napełniło mnie goryczą, co by było gdybym się wtedy nie zawachał ? Może ceną, którą trzeba było zapłacić, była śmierć ? Pamietajmy że klej niszczy bezpowrotnie komórki nerwowe, a może to był krzyk umierajacych komórek, nie wiem, ale wiem jedno, chciałbym to przeżyć jeszcze raz - zapłacilbym dowolną cenę.

Komentarze

gamma (niezweryfikowany)

brawo, nie ma to jak zachecic dzieci do wachania klejow.

SaB (niezweryfikowany)

Dzieci nie trzeba zachecac do niczego zachecac.. Zreszta to jest serwis obiektywny, a autor opisal swoje przezycia, widocznie mu sie podobalo. Zapomnial tylko dodac, jak bardzo to niszczy banie i jak trudno sie wyrwac z ciagu.

alfa (niezweryfikowany)

a co za gówno dokładnie kirałeś......nikt nigdy o tym nie pisze

wujek dobra rada (niezweryfikowany)

Kieraj sobie chłopczyku dalej swój butaprenik w domowym zaciszu. Dla mnie jestes juz przegrany i pierdolniety. Typowy narkomanie z lat 40, 50 i 60.

Pozdro.

kombizzzle (niezweryfikowany)

a co za gówno dokładnie kirałeś......nikt nigdy o tym nie pisze

peyotl (niezweryfikowany)

neurogroove nie jest tablica informacyjna o szkodliwosci uzywek, lecz i tu cytuje "Przyczyną utworzenia tych stron była chęć przestawienia, czy chociażby przybliżenia odczuć jakich doznaje człowiek pod wpływem "narkotyków ". "
naturalnym, wiec jest to iz, wszelkie opisy sa subiektywne, przez co moga byc moze sprawiac wrazenie, reklamy zachecajacej do brania "narkotykow ", jednakze kazdy przecietny, myslacy czlowiek potrafi odroznic reklame od opisu przezyc. jezeli kogokolwiek opis zainspirowal do wziecia, coz - jego sprawa, ja nie zachecam i nie zabraniam.

co do szkodliwosci kleju, wystarczy przeczytac bodajze moje ostatnie zdanie z opisu by wysnuc odpowiednie wnioski, coz gdy ktos nie potrafi myslec, nie mi odpowiadac za jego braki rozumu.

substancje - generalnie byl to klej butapren lub jego pochodne o zblizonych walorach smakowo-zapachowych ;) niestety w tamtych czasach nie umieszczali skladnikow na etykietach jak i nie zapisywyalem nazw poszegolnych klejow, w kazdym badz razie byl to klej.

p.s
najwiekszy krzyk podnosza zazwyczaj najwieksi idioci

autechrex (niezweryfikowany)

Kiram od 7 lat z krótkimi przerwami. To nie orawda że klej niszczy jestem normalmym, zdrowym facetem. Mam dobrą prace,własne mieszkanie i żone. Miałem 1ooo filmów wiele z nich łączyło się w całość, jak seriale, co jedna jazda to dokładna kontynuacja poprzedniej nawet gdy występowały dłuższe odstępy czasu. Miałem wiele filmów w które nikt by nie uwierzył, wydaje mi się że opanowałem sztukę otwierania zamkniętych miejsc umysłu, i niepoznanych żeczywistości do perfekcji. Kirałem chyba we wszystkich ciekawych miejscach, i łączyłem klej z wieloma narkotykami. Chcecie to napiszcie do mnie może czymś się podzielimy... andrzejk102@wp.pl

fizzzi (niezweryfikowany)

po kleju sie powtarza

QrA (niezweryfikowany)

klej jest ok, ale dla ludzi którzy potrafią się opamietać i zdają sobie sprawe z jego szkodliwości, kleju lepiej próbować juz na wyzszym szczeblu, czyli po takich standardach jak mj, hasz, piksy, spidy, kwasy, grzyby itp.

kali (niezweryfikowany)

peyotl,jest prosba - odezwij sie do mnie na mejla,twoj opis ma cos wspolnego ze mna(nigdy nie kiralem ,nie bede,bleee,ale to co opisales jest mi w jakis sposob bliskie)napisz to wyjasnie,pozdrowki

Cameel (niezweryfikowany)

Kieraj sobie chłopczyku dalej swój butaprenik w domowym zaciszu. Dla mnie jestes juz przegrany i pierdolniety. Typowy narkomanie z lat 40, 50 i 60.

Pozdro.

peyotl (niezweryfikowany)

Kieraj sobie chłopczyku dalej swój butaprenik w domowym zaciszu. Dla mnie jestes juz przegrany i pierdolniety. Typowy narkomanie z lat 40, 50 i 60.

Pozdro.

angree (niezweryfikowany)

Kieraj sobie chłopczyku dalej swój butaprenik w domowym zaciszu. Dla mnie jestes juz przegrany i pierdolniety. Typowy narkomanie z lat 40, 50 i 60.

Pozdro.

TOKSYKOMANIAK 666 (niezweryfikowany)

E CZŁOWIEKU CO TY DOKŁADNIE KIRAŁEŚ

BO CIEKAWY TRIP (nie pasuje do butaprenu wiec jak możesz to napisz )

Wojtas (niezweryfikowany)

Ty, jak myślisz, że kirając klej zobaczysz jądro wszechświata to się grubo mylisz kolo. Takie haluny to tylko wizualny wyraz realnej masakry i jatki, którą klej robi z Twojego mówzgu... To coś jak mroczki, jak pierdolniesz banią w coś, tylko zwielokrotnione parę tysięcy razy... Kirajcie dalej i sami się zabijajcie, będzie mniej debili.

huruka (niezweryfikowany)

w tych wizjach nie jesteś sam......dawno , dawno temu ...nie będę się rozpisywał,.,,,,,
bo takich przypadków mieliśmy dziesiątki .,,,,ale to było bardzo dawno temu....jeden z nich :
koles zbiera energię z "nieba" ....nadchodzi burza, descz, kieruje strumień energii w drzewo , w momencie kiedy snop energi osiąga drzewo , trafia w nie piorun burzy.....a dzrzew było setki.,......dziwne, nie ?
Wizja ? może, ale drzewo faktycznie zostąło trafione piorune, zapewne zbieg okolicznosci..... ja mam teorię na to , ale to już inna sprawa,,,,bo widzimy to co chcemy widziec, a narkotyki w jakiś sposób uaktywniają nieużywane części móżgu,,,,,,ale to tylko takie tam moje bzdety . pozdrawiam i sorry za błedy.

andrzej (niezweryfikowany)

Kiram od 7 lat z krótkimi przerwami. To nie orawda że klej niszczy jestem normalmym, zdrowym facetem. Mam dobrą prace,własne mieszkanie i żone. Miałem 1ooo filmów wiele z nich łączyło się w całość, jak seriale, co jedna jazda to dokładna kontynuacja poprzedniej nawet gdy występowały dłuższe odstępy czasu. Miałem wiele filmów w które nikt by nie uwierzył, wydaje mi się że opanowałem sztukę otwierania zamkniętych miejsc umysłu, i niepoznanych żeczywistości do perfekcji. Kirałem chyba we wszystkich ciekawych miejscach, i łączyłem klej z wieloma narkotykami. Chcecie to napiszcie do mnie może czymś się podzielimy... andrzejk102@wp.pl

toX1c (niezweryfikowany)

Totalbutaprem - zolto czarny
Klej kontaktowy firmy uni-flex

El Igorro (niezweryfikowany)

Pewnie coś w tym (kleju) jest. I pewnie tak jak z innymi rzeczami coś tam się we łbie otwiera. Ale ja jednak uważam (być może się mylę), że za dużo to zdrowia kosztuje. Myśleliście kiedyś o tym czy jest może jakiś (jeden lub kilka) składnik w tym morzu klejowego gówna, który daje tego rodzaju trip? A gdyby tak go jakoś wyekstrahować i używać bez niszczenia głowy tysiącami trucizn zawartych w produkcie końcowym tzn kleju?

Bartosz (niezweryfikowany)

Bardzo interesujące. Moja rada: Weś budapren zmieszaj z benzyną dodaj lodu wstrząśnij wypij, połkinij granat i stań nad ogniem to dopiero jazda

normi (niezweryfikowany)

nawet gdyby po kleju byla najwspanialsza faza na swiecie to i tak bym tego nie ruszyl! wystarczy mi, ze poppatrze na goscia z mojego rejonu... kira chyba z 5lat, ma ich ok.26, a wyglada na 40! policzki pozapadane, zeby w strasznym stanie, w glowie taka pustka, ze juz teraz zachowuje sie jak niedorozwiniety.
hehe, to nie dla mnie!!!

Silas (niezweryfikowany)

Nie lepiej sobie przypalić?

DAVID (niezweryfikowany)

Ja tez kirałem klej dłuzszy czas.Faza jest poprostu nieporównywalna do niczego co brałem(a brałem sporo ;-). Razem z kumplami dawalismy ostro jazzu przez pół roku. Jedna faza była najbardziej namacalna i realistyczna.Kirałem az nagle poczułem,ze moje ciało oddziela sie od ducha .W jednej chwili uniosłem sie nad swoim ciałem i widziałem siebie skulonego i tylko dzwiek dzwonów koscielnych i Ten głos, który mi mówi: Teraz zostaniesz w tym stanie.... "Nagle poczułem lęk wewnetrzny wrecz paranoiczny strach przed tym czego nie znam.W tym momencie obudziem sie wybiegłem z temtego miejsca.Juz nigdy nie miałem takiej fazy.Sadze ze stałem na granicy zycia i smierci i wybrałem zycie.Nie napierdalam kleju juz 3 rok,ale cały czas mnie ciagnie do niego. NIE wiem co tym razem wybiorę...........

Zajawki z NeuroGroove
  • Alkohol
  • Grzyby halucynogenne
  • Marihuana
  • MDMA
  • MDMA (Ecstasy)
  • Nikotyna
  • Retrospekcja
  • Yerba mate

Kilkudniowa wycieczka, nastroje bojowe. Postawa z kategorii "Świat jest nasz, hasta la vista. Będę się dobrze bawił a wy możecie mi naskoczyć i oblizać".

Lęk i Odraza w Województwie Małopolskim, czyli historia o tym jak dwóch młodych adeptów sztuk narkotycznych przemierzało niewielki kawałek świata. Od tatrzańskich łąk przez brudne, zatłoczone ulice aż po pokoje bez klamek. W euforii i ekstazie, a także w niepokoju i desperacji, cały czas będąc tylko pionkami na kosmicznej planszy.

 

Akt 1 - Bezdomność fundamentalna na przekór ustawowym myślokształtom:

  • Grzyby halucynogenne
  • Marihuana
  • Przeżycie mistyczne

Set: Trudny okres w życiu, dużo stresu, bardzo częste myśli samobójcze, natrętne i raczej pesymistyczne przemyślenia o świecie i śmierci. Nastawienie do grzybów było pozytywne i przeważała duża ciekawość, ale zważając na mój stan psychiczny, było też wiele niepewności i obaw. Setting: dom dwóch znajomych, przyjazne otoczenie, na środku ustawiony duży, kolorowy abstrakcyjny obraz, który traktowaliśmy jako punkt odniesienia; jedna osoba, której wcześniej nie znałem i jeden trip sitter, który cały czas był trzeźwy.

Całe moje doświadczenie z substancjami psychoaktywnymi zamykało się do tej pory na THC oraz etanolu, ale od dłuższego czasu chciałem spróbować grzybków i LSD. Kiedy więc mój znajomy (nazwę go tutaj H.) powiedział, że zamówił growkit i właśnie szykują się do suszenia drugiej partii grzybów, od razu powiedziałem, żeby brali mnie pod uwagę, kiedy będą chcieli je testować. Parę dni temu dostałem wiadomość, że mam wpadać, bo dzisiaj będzie ten dzień. Szybko zjawiłem się w domu H. Na stole zobaczyłem wagę i całe pudełko pięknie ususzonych grzybów.

  • Grzyby halucynogenne


Okolo 20-30 grzybkow (trudno ocenic bo bylo najpierw

zmrozone a potem rozmrozone i nie wysuszone co dalo

nieprzeliczalna papke kto wie moze to bylo 40?)



1/4 kwasika (slynna zupka)






Wybralam sie do Krakowa na muzyczne co nie co

czyli podziwiac Jelinka za sterami, tanczacego

z plytami ( a chlopak potrafi!).





Nie podam czasu bo orientacje stracilam juz rano

  • LSD-25


cze .... loga wysylam z kwasnego dzionka(Czwartek):


8:00 przychodzi do mnie 2 zaufanych ludzi- 1 przynosi 3 papierki z obrazkiem

usmiechnietego kota zAlicji wkrainie czarow


8:45 siedzimy u mnie w kuchni i rozdrabniamy 1/2 afgaaana (?)


9:00 postanawiamy obejrzec jakis film bo za bardzo w kuchni przyciaga nas

okno na swiat :)


9:05 czemu mam tyle kaset!?!?!?!?


9:10 wreszcie znalazlem to co nam pasuje: kreskooowka "Sasiedzi"- zaczyna

byc

fajnie

randomness