Marihuana przydatna przy dializie

Zwalczanie nudności jest jedną z najważniejszych zalet marihuany. Jeden głęboki wdech dymu może zatrzymać zbliżające się wymioty. Oto list wysłany przez pacjenta do UKCIA.

Anonim

Kategorie

Źródło

www.ukcia.org"

Odsłony

7643

Uwielbiam wasz serwis. Nie tylko jako palacz marihuany, lecz także jako były pacjent poddawany dializie (nowa nerka działa bez zarzutu), który silnie wierzy, że kanabis zapobiega symptomom niewydolności nerek i dializy. Historie opowiadane przez pacjentów, szczególnie tych poddawanych chemioterapii, są jednocześnie pozytywne, smutne i wprawiające w złość.

Efekty uboczne dializy nie mogą się równać do objawów towarzyszących chemioterapii, ale czuję że też muszę się z wami podzielić swoją historią. Zaskoczyło mnie, że w sieci nie ma artykułów potwierdzających mój pogląd na sprawę, ale własne doświadczenie i racjonalne spojrzenie na fakty utwierdza mnie w moich przekonaniach.

Przemyślcie to:

  • Częstym efektem ubocznym niewydolnosci nerek jest brak apetytu i mdłości wywołane wysokim poziomem toksyn we krwi pomiędzy zabiegami dializy.
  • Jednym z najczęstszych efektów palenia marihuany jest zaostrzenie apetytu.

Z subiektywnego punktu widzenia, długotrwałe dializy niszczą nadzieję i wywołują obawę gdy zbliża się kolejny zabieg - większość pacjentów, w szczególności starszych, którzy nie mają szans na przeszczep, przed każdą kolejną sesją sprawia wrażenie pogrążonych w depresji i ospałych.

Uczucie "upalenia" marihuaną zmienia mój stan umysłu, dzięki czemu mam optymistyczne podejście do każdego kolejnego zabiegu i jestem weselszy (a nawet przynoszę z domu drugie śniadanie).

Często z niewydolnością nerek wiąże się wysokie ciśnienie krwi (tak jak w moim przypadku). Po zapaleniu marihuany jestem bardziej beztroski i rozleniwiony - przypisuję to interakcji kanabisu i leku obniżającego moje ciśnienie. Unikałbym jednak używania urządzeń mechanicznych w tych momentach odurzenia.

Używałem marihuany na długo przed i po nadejściu choroby, więc moje wrażenie nie zbliża się nawet do średniej statystycznej ewentualnych doświadczeń wśród pacjentów. Ale opisując swoją historię, chciałbym właśnie zachęcić do dokładych badań. Od mojej transplantacji minęły już 3 tygodnie i ani nie zapaliłem, ani nawet nie poczułem na to ochoty, od momentu operacji. Wspaniałe uczucie dobrze działającej nerki, regularne wizyty w toalecie i koniec regularnych zabiegów wprawiają mnie w taki nastrój, którego żadne zioło nie zastąpi.

Dziękuję za wysłuchanie mojej opinii i życzę wsystkiego najlepszego tym, którzy odważnie zmagają się na codzień z zabiegami dializy. Jestem z wami, życzę wam siły i łaski Bożej.

- Anon, Południowa Afryka
na podstawie materiałów z www.ukcia.org

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

MaRiG (niezweryfikowany)

przez ostatnie trzy miesiące danemi było pracować na stacji dializ jednego ze szpitali specjalistycznych. codziennie przeprowadzaliśmy dializy na kilkunastu stanowiskach na trzy, czasami na cztery zmiany, dziennie po kilkadziesiąt osób. prawda, niektórzy znoszą tę procedurę źle, inni przejmują się swoim zdrowiem aż za bardzo. przekrój jak w typowej grupie. większość osób w Polsce ma przewleką niewydolnosć nerek jako powikłąnie w związku ze źle leczoną cukrzycą. to troche inne realia niż w południowej afryce. zalecam wstrzemięźliwość w polecaniu cioci z PNN palenia canabis. może to niekoniecznie pozytywnie wpłynąć na jej inne choroby a interakcje z lekami jakie używa mogą być nieprzewidywalne. nie zamierzam tu marudzić, artykuł jest ciekawy, do przemyślenia. bardziej jednak interesuje mnie, jako onkologa, zastosowanie wyciągów z canabis jako antyemetyków u osób poddawanych leczeniu systemowemu. koszty leków przeciwwymiotnych są olbrzymie a reforma (kolejna) nie polepszyła- znacznie pogorszyła sytuację pacjentów i lekarzy.
Tyberiusz (niezweryfikowany)

dziekuje, polece mojej chorej mamusi ;-) <br>
M. (niezweryfikowany)

dziekuje, polece mojej chorej mamusi ;-) <br>
Zajawki z NeuroGroove
  • 4-ACO-DMT
  • Retrospekcja

W towarzystwie nowopoznanego kolegi - B, o którym niewiele wiedziałem. Mój pokój w akademiku, trochę zagracony i nieposprzątany. Ogólna kondycja fizyczna i psychiczna mogłaby być lepsza. Pomysł na wypróbowanie 4-ACO-DMT wpadł mi do głowy wręcz natychmiast po obudzeniu się w sobotę o godzinie 13:00. Wiedziałem, że po tak później pobudce nie zrobię niczego szczególnie konstruktywnego w ciągu dnia. Na tripa decydowałem się wiedząc, że warunki nie są szczególnie korzystne, ale i tak najlepsze jakie jestem sobie w stanie zorganizować w obecnych warunkach.

 

  • Etanol (alkohol)
  • Kodeina
  • Pierwszy raz
  • Tabaka
  • Tytoń

Nastrój w ciągu dnia kiepski, ale nastawienie pozytywne. Sierpniowy nudny wieczór w swoim pokoju.

 

Pierwszy raz z kodeiną.

Zachęcona trip reportami i artykułami z hyperka, postanowiłam wreszcie sama przekonać się o działaniu tego specyfiku. Wspomnę, że to mój drugi - nie licząc THC oczywiście - eksperyment z substancjami (pierwszy – benzydamina, niecały miesiąc wcześniej),  więc ciągle czuję ten dreszczyk emocji a zarazem lekkiego niepokoju.

  • 3 4-DMMC
  • Metoksetamina
  • Pozytywne przeżycie

Okolo tygodniowy ciag na MXE, nowa dostawa z 3,4-DMMC jako gratis. Swietne samopoczucie, lekkosc bycia i zycie bez stresu zupelnie.

                                                                                   PRZYGOTOWANIE

  • LSD-25
  • Pierwszy raz

Ogólne podekscytowanie i trochę strach .

Ogólne pierwsza styczność z lsd była na nocce u kolegi w piwnicy, wtedy mój przyjaciel na którego mówimy rudy wziął pierwszy raz lsd, kupił kwaha 250ug z czego okolice 50ug dał mi a sam wziął 200, z tych 50ug mi nic nie weszło. Drugi raz gdy brałem lsd była to już większa dawka 140ug a zaczęło się od pomysłu mojego i przyjaciela na którego mówimy banan, by na zbliżającej się osiemnastce kolegi zażyć tą substancje. 

okolice godziny 16/17