Historia rodem z miejskiej legendy, z jedną różnicą: to wydarzyło się naprawdę. Powietrzna kontrabanda została udaremniona przez kanadyjskie służby więzienne zakładu karnego w Abbotsford. Ptak miał przyczepiony do pleców małą kieszonkę z materiału, gdzie umieszczono towar.
Historia rodem z miejskiej legendy, z jedną różnicą: to wydarzyło się naprawdę. Powietrzna kontrabanda została udaremniona przez kanadyjskie służby więzienne zakładu karnego w Abbotsford. Ptak miał przyczepiony do pleców małą kieszonkę z materiału, gdzie umieszczono towar.
Właściwie to urocze, gdyby nie fakt, że 30 gramów skrystalizowanej metamfetaminy na plecach to naprawdę poważny problem. Większość osób w dzisiejszych czasach wzbudzają wszelkiego rodzaju antropomorfizacje (nadawanie zwierzętom ludzkich cech). Klikami „like” pod zdjęciami psów w kapeluszach, śmiesznych kotów, leniwców, papug z dorysowanymi rękoma i wielu innych. Gołąb z plecakiem? Wpisuje się wręcz idealnie w kulturę memów. Gołąb z plecakiem pełnym narkotyków? Brzmi jak gotowa postać z najnowszej części GTA albo zabawny model do Fortnite.
Niestety nie jest to jednak ani słodkie, ani bezpieczne. Wykorzystywanie zwierząt do przemytu narkotyków to także ogromne zagrożenie dla nich samych. W przypadku rozszczelnienia takich kieszonek i wejścia w kontakt z substancją skutki są trudne do przewidzenia. Coś, co ma działanie odurzające dla człowieka, dla tak małego organizmu może być zwyczajnie zabójcze. Ludzie z własnej woli wikłają się w równie mroczne historie, zwierzę nie ma pozostawionego wyboru.
Jak donosiło CBC News strażnicy więzienni mieli niełatwe zadanie w chwytaniu małego przemytnika.
- Musieli go otoczyć - opowiada John Randle ze związku Union for Canadian Correctional Officers – możecie sobie wyobrazić jak trudnym zadaniem jest schwytanie gołębia.
Przypadki wykorzystywania gołębi do przemytu narkotyków notowane są w USA już od lat 30-tych ubiegłego wieku. Pomysłowi przestępcy na przykład umieszczali je w małych aluminiowych zbiorniczkach przyczepianych do nóg ptaka. To znana historia przypadek sprzedanego do Meksyku gołębia pocztowego, który potem wrócił do domu w Teksasie z ładunkiem kokainy. Inni, co pokazuje przypadek z Nowego Jorku, podobnie do kanadyjskich przemytników, posługują się plecakami. W ostatnich kilkunastu latach do przemytu znacznie chętniej wykorzystuje się drony, jednak jak widać, „analogowe” metody przemytu powietrznego wciąż są w cenie.
W 2017 roku policja w Kuwejcie złapała gołębia z plecakiem wypełnionym 178 tabletkami extasy. Internetowym memem 2015 roku stał się z kolei „Narco Paloma”, który szmuglował narkotyki na terenie Kostaryki. Zwierzę trafiło do ośrodka dla ptaków w ZooAve, ale nie za przemyt lecz bycie inwazyjnym gatunkiem na terenie lokalnego ekosystemu.
Pewnego piątkowego wieczora, zadzwoniłem do kumpla (nazywajmy go "G") i zaproponowałem wspólne zapodawanie oparów konopnych drogą inhalacji dopłucnej. Mimo początkowych wątpliwości i oporów (ze względu na braki finansowe), G w końcu nastawił się pozytywnie do całej sprawy. Wcześniej spożywaliśmy w garażu konopie w postaci toposów, oraz grudy haszu, używając zwykłej lufki szklanej, więc tym razem postanowiliśmy spróbować innej metody. G wspomniał, że kumpel opowiadał mu jak to przypalali konopie przy pomocy tak zwanego "bociana".
Zdarzyło się to kilka dni temu. Konkretnie trzynastego października, w mieszkaniu osoby D (chciala zostac anonimowa a jest mi to dosc bliska osoba). Z pozoru miało to być inicjacyjne grzybienie jej w konkretnej ilości (40 sztuk). O ironio, chciałem z nią przy tym być wiedząc że mnie grzyby nie czeszą w sposób znaczący. Nawet dzień wcześniej wygłaszałem Mancie alias Lwu, że utarta kontroli nad grzybami to raczej cecha osobowościowa niż coś dotyczące każdego i że mnie nigdy to nie spotkało i raczej nie spotka. Tu się strasznie pomyliłem i "nagrzeszyłem" butą.