Nazwa substancji: Aviomarin (Dimenhydrinate)
Doswiadczenie: thc, mdma, amfetamina, lsd, kokaina, zolpidem
Dawka: 10 tabsow (2 opakowania)
Set & Setting: Bylem w wypoczety, oczekiwalem halucynacji, jedzone u kolegi w mieszkaniu

Pięciu członków siedleckiego narkogangu „Bazyla” zostało właśnie oskarżonych przez mazowieckie „pezety” Prokuratury Krajowej o handel narkotykami i dopalaczami. Sprzedawany przez nich specyfik o nazwie „moc” nieprzypadkowo miał taką nazwę. Już 1 mg wystarczył, aby się odurzyć. Sztuczny kannabinoid był zdaniem biegłych kilkaset razy silniejszy niż THC.
Pięciu członków siedleckiego narkogangu „Bazyla” zostało właśnie oskarżonych przez mazowieckie „pezety” Prokuratury Krajowej o handel narkotykami i dopalaczami. Sprzedawany przez nich specyfik o nazwie „moc” nieprzypadkowo miał taką nazwę. Już 1 mg wystarczył, aby się odurzyć. Sztuczny kannabinoid był zdaniem biegłych kilkaset razy silniejszy niż THC.
Oskarżeni, czterech w okolicach czterdziestki, a jeden – pięćdziesiątki zajmowali się sprzedażą substancji odurzających, głównie dopalaczy. Większość oskarżonych zakończyła edukację na szkole podstawowej, jeden – gimnazjum. Byli jednak na tyle rezolutni, aby wiedzieć, jak z bazowej substancji dopalacza zrobić towar, który będzie można sprzedać.
Zresztą za produkcję i sprzedaż tych dopalaczy oraz pobicie i zdemolowanie „mieszkaniówki” (działającej bez zgody i wiedzy bossa) zostali oskarżeni przez Mazowiecki Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie. To pierwszy akt oskarżenia w śledztwie dotyczącym „grupy siedleckiej”.
Na czele tej ekipy miał stać duet Artur Ch. ps. „Gruby” vel „Bazyl” – Mirosław G. ps. „Grochal”. „Bazyl” został zatrzymany przez CBŚP w grudniu zeszłego roku., kiedy w jednej z galerii handlowych kupował prezenty na święta. Zapewne drogie, bo miał przy sobie 100 tys. zł w gotówce.
Najbardziej chodliwym towarem w ofercie oskarżonych był specyfik o nazwie 5F-MDMB-PICA, czyli 2-(1-(5-fluoropentylo) -1H-indol-3-karboksyamido) -3,3-dimetylobutanian metylu. Handlarze i ich klienci znali tę substancję pod nazwą „moc”.
I była ona adekwatna do rzeczywistości. Ekspertyza biegłego z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. dra Jana Sehna w Krakowie jasno stwierdza, że to sztuczny kannabinoid o mocy kilkaset razy większej od naturalnego THC.
Już jeden miligram wystarczy, aby się odurzyć. Zatrucie tego rodzaju substancjami może doprowadzić do ostrego zespołu wieńcowego, udaru mózgu i śmierci.
Według FDA (amerykańskiej Agencji Żywności i Leków) wspomniany specyfik „jest odpowiedzialny za wiele zatruć i zgonów na terenie USA”. Jest w pierwszej dziesiątce kannabinoidów występujących w skonfiskowanych dopalaczach w Ameryce.
Z aktu oskarżenia wynika, że siedleccy narcos sprzedali w sumie 22 kg „mocy”, oferując towar po 4 zł za gram. Ze 100 g czystego 5F-MDMB-PICA, można było zrobić 4 kg „nadającego się do spożycia” dopalacza. A przecież to nie oznacza, że kupiec sam nie włączał się w proces „uszlachetniania” towaru, aby zmaksymalizować zyski.
Gang nie ograniczał się do sprzedaży substancji bazowej. Jego członkowie sami produkowali dopalacz tzw. fakehash („zamiennik” haszyszu), nazywany przez nich „babą jagą”, „plasteliną”: i chyba najbardziej trafnie „gów**m”. Nie potrzebowali specjalistycznego laboratorium. Wystarczył duży garnek.
Zadziwiający jest skład gotowego dopalacza: „moc”, kakao, korzeń pokrzywy i węza pszczela. Jeśli chodzi o ten ostatni składnik, to w pewnym okresie grupa wykupiła niemal cały jego zapas w okolicy Siedlec.
Przed sprzedażą gotowego dopalacza dilerom gangsterzy dawali próbkę testerowi do sprawdzenia jakości. Testerem nie mógł być każdy, choć większe szanse mieli narkomani ćpający co najmniej od kilku lat.
– Kiedy okazało się, że jedna z partii „trzepie za słabo” i brzydko wygląda, gangsterzy wpadli na szatański pomysł. Do dopalacza dodali trutkę na szczury. Dzięki niej towar miał ładniejszy kolor: różowy i był znacznie mocniejszy. To cud, że nikt nie umarł po tym świństwie – opowiada jeden ze śledczych.
Dopalacze sprzedawane przez współpracujących z dilerami gangu siedleckiego, były dosyć tanie. Gram, w zależności od rodzaju towaru, kosztował w detalu od 8 do 10 zł.
Dlatego stać było na niego nawet nastolatków. A dilerzy z miast, które były opanowane przez gang, nie narzekali na brak klientów.
Głównym „bohaterem” aktu oskarżenia jest Marcin P. ps. „Batman”. Jego nazwisko pojawia się kilka razy przy okazji siłowych działań gangu.
W październiku 2019 r., miał brać udział w ataku na Tomasza J. Ponoć „Bazyl” miał do niego pretensję, że kupował towar od innych handlarzy.
Miał też „mówić farmazony na mieście”, co może oznaczać np. krytykę bossa lub jego organizacji. To były wystarczające powody, aby dostał wycisk.
Zlecenie trafiło do „Batmana” i jednego z braci K. Ci zaś dopadli Tomasza J., wybili szyby w jego samochodzie i osaczyli na jednej ze stacji paliw.
Następnie na scenie pojawił się sam „Bazyl”, który podszedł do mężczyzny i uderzył go w twarz.
O wiele poważniej wyglądała akcja gangu w jednym z bloków przy ul. Rytla w Siedlcach. Odpowiedzialny za lupanary Karol B. miał ustalić, że działa tam tzw. mieszkaniówka, czyli miniagencja towarzyska, z jedną lub góra dwiema prostytutkami. Przybytek nie opłacał się przestępcom i nie miał także „licencji” na działanie na tym terenie.
„Batman” wraz z Markiem K. (późniejszym skruszonym) wpadli do mieszkania i zdemolowali lokal. Ponadto wymalowali sprayami wulgarne napisy na ścianach klatki schodowej.
Z relacji skruszonych członków grupy (a jest ich kilkoro, w tym najbliższy współpracownik bossów) wynika, że działała ona co najmniej od 2015 r. do 20 stycznia 2021 r. O wszystkim decydowali „Bazyl” oraz „Grochal”, np. na czym i gdzie można zarobić, czym dana osoba może się zajmować.
Ten pierwszy był uważany za ważniejszego. Ekipa zarabiała największe pieniądze na narkotykach i dopalaczach, ale kontrolowała także prostytucję na „swoich” terenach: w Siedlcach, Mińsku Mazowieckim czy Łukowie. Miała ambicje, aby poszerzać swoje wpływy.
Jak w każdej szanującej się organizacji przestępczej, i w tym przypadku gang dysponował specjalnym funduszem na wypiski dla uwięzionych kamratów i honorarium dla adwokata. Organizowali także zbiórki, kiedy była szansa, że kompan zostanie zwolniony za poręczeniem majątkowym.
Na bandycki zasiłek mogły także liczyć rodziny uwięzionych.
Skruszeni wyjaśniali, że grupa dysponowała także kilkoma pistoletami, maszynowym Skorpionem i tzw. pompką (strzelbą typu pump action).
Śledczy z mazowieckich „pezetów” zbywają milczeniem pytania, czy ta broń była używana przez gangsterów. Na pewno niektóre sztuki zabierano na tzw. rozkminki, czyli rozmowy dwóch zwaśnionych grup.
Arsenał uzupełniały tzw. batony, czyli pałki teleskopowe, maczety, kastety i noże. „Bazyl” miał kamizelkę kuloodporną, którą trzymał w gołębniku.
Do tej pory w śledzie zarzuty usłyszało ponad 40 osób związanych z gangiem siedleckim. Wielu zatrzymanych zdecydowało się na współpracę z organami ścigania, składają oni obszerne wyjaśnienia. A to oznacza kolejne zatrzymania i nowe zarzuty dla już ujętych gangsterów.
Nazwa substancji: Aviomarin (Dimenhydrinate)
Doswiadczenie: thc, mdma, amfetamina, lsd, kokaina, zolpidem
Dawka: 10 tabsow (2 opakowania)
Set & Setting: Bylem w wypoczety, oczekiwalem halucynacji, jedzone u kolegi w mieszkaniu
Set - pozytywne nastawienie poprzedzone oczyszczaniem organizmu i tworzeniem odpowiedniego stanu umysłu, ciała, ducha Setting - dom, zwierzęta, kadzidła, kominek; 3 ziomków, relaksacyjna muzyka
Własnoręcznie wykonałem kilka rodzajów changi, postanowiłem jednak sprawdzić na sobie najbardziej "klasyczną" z mieszanek. Do tego typu spraw staram się podchodzić terapeutycznie, dobrze się przygotowując, by zmaksymalizować potencjał magiczny substancji. Przez tydzień więc oczyszczałem organizm i dbałem o zdrowy balans między ciałem, duchem i umysłem. Moja intencją było, aby przeżyć coś, co pogłębi mój duchowy rozwój, pomoże mi lepiej zrozumieć siebie i otaczający mnie świat, oraz utoruje nową drogę do pracy nad sobą.
koncert electro na plazy nad jednym z polskich jezior, znajomi, mile nastawienie
Ku przestrodze, moze ktos kto to przeczyta bedzie mial z tylu glowy ze ecstasy to nie tylko zabawka
Snilo mi sie ze wybieralem sie na koncert electro i znalazlem na lawce w parku kilka rozowych supermenow.
Zawsze sprawdzam co jem, wiec ochoczo wpisalem w domu w google "pink superman ecstasy". Ku mojemu lekkiemy zdziwieniu, pojawily sie wyniki "PMMA pink superman death" o zgonach po zjedzeniu różowych supermenów. Wyskoczyły ostrzeżenia, "nie jeść tego", "zgony po superman" itd. Na dole jej zdjęcie, bardzo twarda, brudny róż, bez przedziałka z tyłu.
.
A wiec, moja ''przygoda'' z kodeiną zaczeła sie od czystej ciekawośći. Gdy miałem zobaczyć dlaczego zmarł Lil Peep (amerykański raper), przeszedłem do raportu o fentanylu itd, aż do artykułu o Kodeinie. Gdy dowiedziałem się że można legalnie kupić opakowanie w aptece, zainteresowało mnie to, aż do takiego stopnia, że musiałem następnego dnia udać sie do pobliskiej apteki.