Czas - sclerotia zjadłem o 12:10, po godzinie drugą paczkę.

Hiszpańskie służby narzekają na bezczelność handlarzy narkotyków. Z powodu koronawirusa przestępcy musieli zmienić metody transportu, jednak zdecydowanie nie zawiesili działalności. Nagranie udostępnione przez policję pokazuje ich determinację.
Hiszpańskie służby narzekają na bezczelność handlarzy narkotyków. Z powodu koronawirusa przestępcy musieli zmienić metody transportu, jednak zdecydowanie nie zawiesili działalności. Nagranie udostępnione przez policję pokazuje ich determinację.
Handlarze narkotyków w biały dzień zacumowali w porcie. Hiszpańska policja opublikowała nagranie pokazujące grupę zamaskowanych mężczyzn, który przypłynęli motorówkami do Puerto de la Duquesa w Andaluzji. Przestępcy w pośpiechu ładowali białe kontenerki do motorówki.
Prawie nie przejmowali się świadkami. Zakapturzeni lub zamaskowani mężczyźni przemykali między nielicznymi przechodniami i przejeżdżającymi sporadycznie samochodami. Jeden z nich pogroził tylko autorowi nagrania, którego wskazał palcem. Policja wyjaśniła, że gangsterzy musieli uzupełnić zapasy paliwa, szmuglując drogą morską narkotyki.
Gangi narkotykowe wcale nie zawiesiły swojej działalności z powodu pandemii koronawirusa. Nowe obostrzenia utrudniają im pracę: częste kontrole drogowe i blokady sprawiają, że transport lądowy narkotyków jest znacznie bardziej ryzykowny niż zwykle. Jednak to nie oznacza, że przestępcy nie potrafią dostosować się do sytuacji.
"Handel narkotykami się nie zakończył. W Maroku są narkotyki, a w Europie klienci i dużo pieniędzy" - krótko podsumowuje hiszpańska straż graniczna.
W trudnych warunkach przestępcy robią się bezczelniejsi. Hiszpańska Gwardia Cywilna informuje, że w ostatnich dniach wielu funkcjonariuszy oddelegowano do kontroli przestrzegania kwarantanny koronawirusowej. Dlatego gangi narkotykowe częściej zdobywają się na ryzykowne ruchy, licząc na rozproszenie policji i wojska - informuje "El Mundo".
Moja pierwsza podróż (może i ostatnia), bo nie miałem jeszcze do czynienia z psychedelikami, jedynie z Maryjane. Nastawienie - oczekiwałem wejrzenia i przygotowałem się porządnie do akcji (ale jak się okazało nie do końca). Bałem się, ale nie jakoś bardzo, kto się nie boi jest głupcem. Miejsce - Kamieniołom w Kozach, woj. śląskie, nie jest to jednak bezpieczne miejsce o czym później. Dzień bezchmurny, warunki atmosferyczne perfekcyjne, nie polecam podróży jeśli ktoś jest podatny na nieidealną pogodę. Nie miałem kompana który (która by mnie przypilnowała) co okazało się ryzykiem.
Czas - sclerotia zjadłem o 12:10, po godzinie drugą paczkę.
Żadne. Wzięte kompletnie spontanicznie.
Dawka: 25mg
Set & Setting - weekend, ciepły dzień roku 2009. Nastrój bardzo dobry ze względu na to, że w plenerze wypiłem sobie ze znajomymi po 3 zimne piwka. Wracając do domu spotkałem starego przyjaciela, który powiedział, że ma pieniądze, fajki i ochotę do picia. Jako, że moja matka poinformowała mnie, że wychodzi na noc postanowiłem przyłączyć się do przyjaciela i jego kolegów ze szkoły.
Doświadczenie - MJ, dopalacze, alkohol.
Dawkowanie - 30 tabsów. 5 co 2-3 minuty zapijane piwem.
Byłem ciekawy tego, jak to będzie. Spokojna i cicha noc. Nie brałem opiatów przez dwa ponad miesiące, więc tolerancja spadła, chciałem się zabawić, choć trochę.
23:50 - Znalazłem pudełko z nazwą leku, której nigdy wcześniej nie widziałem, nie słyszałem. Szukałem czegoś na ból głowy, dokuczał mi on przez ostatnie dwa dni, tym razem było tak samo. Znalazłem coś, przewróciłem opakowanie na drugą stronę, czytam, widzę napis „tramadol” coś tam. O tym słyszałem. Przejrzałem pół internetu, dowiadując się czy to to, o czym myślę. Cóż, czemu nie, zabawimy się. Nie brałem żadnych opiatów od trzech miesięcy więc czemu nie. Podobno wolno należy brać, więc wziąłem jedną tabletkę. (75mg)