by yakamuchi
Tajlandia otworzyła pierwszą i jedyną – przynajmniej na jakiś czas – klinikę specjalistyczną, w której lekarze będą stosować techniki medycyny tradycyjnej razem z kuracjami konopnymi.
Tajlandia otworzyła pierwszą i jedyną – przynajmniej na jakiś czas – klinikę specjalistyczną, w której lekarze będą stosować techniki medycyny tradycyjnej razem z kuracjami konopnymi.
"To klinika pilotażowa, ponieważ nie mamy wystarczającej ilości lekarzy znających się na konopiach" – przyznał otwarcie minister zdrowia, Anutin Charnvirakul, w trakcie poniedziałkowej konferencji prasowej w stolicy kraju.
Tajlandia zalegalizowała medyczną marihuanę w 2017, żeby umożliwić obywatelom korzystanie z tradycyjnych form lecznictwa oraz by pobudzić gospodarkę. Dzięki temu utworzono 25 szpitalnych oddziałów konopnych na terenie całego kraju, ale są one otwarte tylko przez 2-3 dni w tygodniu, bo w Tajlandii brakuje specjalistów od marihuany.
Kwiatostany są produkowane przez kilka instytucji naukowo-medycznych i stan taki ma się utrzymać przez kolejne 4 lata, po zakończeniu których rząd planuje – przynajmniej oficjalnie – liberalizację rynku. Marihuana rekreacyjna pozostaje jednak, jak na razie, nielegalna.
Klinika będzie w stanie obsłużyć dziennie 200-300 pacjentów, ale już wiadomo że zainteresowanie będzie ogromne, jak widać było po tłumach ludzi czekających na swoją receptę na olej z konopi.
Duża część z nich zażywa ekstrakt z marihuany, by leczyć chroniczny ból, ale są również osoby walczące z rakiem czy borykające się z poważnymi przypadłościami psychicznymi.
Jak powiedział 69-letni Waraporn Boonsri, który cierpi na ciężką bezsenność: "Na początku trochę się obawiałem, ale poczytałem potem trochę o efektach i zdecydowałem, że lepiej jest zażywać marihuanę, bo jest naturalna."
Anutin Charnvirakul, który katapultował się do pozycji ministra w nowym rządzie przez efektowną karierę w budownictwie, swoim wiejskim wyborcom obiecywał gospodarczą bonanzę opartą m.in. na uprawie konopi, a teraz dodał że marihuana została w końcu “zdestygmatyzowana”, gdyż ludzie zrozumieli, że jest to “przede wszystkim lekarstwo”.
set: wolne, kolejny dzień ujaranej zmuły przed TV z moim mężczyzną, ostatnio lekki dołek psychiczny setting: w chuj fajny las
Powietrze dzisiaj jakieś inne, bardziej niż zwykle chce się czuć je w płucach. Dopieszczamy jeszcze atmosferę nutą cytrusowego dymu i zgodnie wsiąkamy głębiej w kanapę.
Dzionek był przepiękny, humor też. Jedynie zmęczenie to minus.
Do czytania poniższego tekstu najlepiej puścić sobie tę składankę https://www.youtube.com/watch?v=eu_MZy84dUc - w dziwny sposób nadaje płynności i pozwala mi się utożsamiać z sobą z tamtej chwili, kiedy to piszę. Może i wam nada rotacji.
>>>Jak doszedłem do tego stanu<<<<
[Przejdź od razu do nagłówka "Uderza!", jeśli się śpieszysz ;)]
Paskudna listopadowa aura, nienajlepsze samopoczucie, niewyspanie po 3-meo-pcp, pustka w glowie.
Nie zapowiadało się kolorowo. Za oknem szaro, jak i szare były nasze oczy od niewyspania i dawkowania 3-meo-pcp. Działanie antydepresyjne tego ostatniego jest sprawą mocno przesadzoną. Czułam się całkowicie listopadowo siedząc tak na kanapie z Kosmo i przyglądając się niewidzącym wzrokiem bujającym się na wietrze drzewom. Kosmo wstał, co ledwie zarejestrowałam kątem oka i zdjął coś z półki. Tym czymś była zalegająca tam od kilku miesięcy setka grzybów.