10.09.2007
Miliardy dolarów płyną na rynek marihuany, w miarę jak jej legalizacja otwiera nowe możliwości dla inwestorów. Czy to nowa, „zielona gorączka”?
Miliardy dolarów płyną na rynek marihuany, w miarę jak jej legalizacja otwiera nowe możliwości dla inwestorów. Czy to nowa, „zielona gorączka”?
Z roku na rok rośnie społeczna akceptacja dla marihuany. Do użytku „rekreacyjnego” została już legalnie dopuszczona w Kanadzie, Gruzji, RPA i Urugwaju, a także w 11 stanach USA. We wrześniu do tej listy dołączył, jako pierwszy w Australii, stołeczny region Sydney. Inne kraje, takie jak Holandia czy Hiszpania, dopuszczają ograniczony obrót konopnymi wyrobami. Jeszcze szersze możliwości mają pacjenci używający marihuany medycznej – korzystanie z niej jest legalne już w ponad 20 krajach w różnych częściach świata, w tym w Polsce. Przejście plantatorów i przemysły przetwarzającego konopie do strefy legalnej działalności stwarza nowe możliwości – nie tylko dla użytkowników marihuany, ale też dla inwestorów, którzy chcieliby zarobić na rozwoju tej nowej branży.
Dlatego miliardy dolarów od inwestorów płyną na rynek marihuany medycznej i rekreacyjnej. Za gigantami z branży tytoniowej czy napojów podążają inwestorzy indywidualni. Czy jesteśmy już świadkami „zielonej gorączki”? Czy zaangażowanie w konopne spółki to racjonalna decyzja inwestycyjna?
– To nie jest jeszcze zielona gorączka, ale przy inwestowaniu trzeba być selektywnym i ostrożnym – mówi w rozmowie z MarketNews24 Łukasz Wardyn, dyrektor CMC Markets na Europę Wschodnią. – To nie jest tak, że warto inwestować w każdą spółkę, bo przypomnijmy, że gdy w USA zniesiono prohibicję, nie wszyscy producenci chmielu na tym zyskali i mieli się fantastycznie.
O licznych, notowanych na giełdzie spółkach z branży konopnej niewiele wiemy. I nie każda z nich będzie notować doskonałe wyniki finansowe. – Na przykład, w stanie Kolorado w USA, który ma 5 milionów mieszkańców, jest zarejestrowanych ponad 1,4 tys. licencji na uprawy i produkcję marihuany. A są stany, w których wydano tylko po kilka licencji. Lepiej mieć w portfelu akcje tych spółek, które działają w miejscu, gdzie tych licencji jest mniej, ponieważ mają one mniejszą konkurencję – tłumaczy Łukasz Wardyn.
Inwestorzy powinni rozważyć również inne rozwiązania niż kupowanie akcji lub zajmowanie pozycji na kontrakty CFD na konkretne spółki, takie jak zaangażowanie w produkty inwestycyjne o charakterze koszykowym, które pozwalają dywersyfikować ryzyko. – Powstają różnego rodzaju indeksy giełdowe agregujące notowania tego typu spółek czy fundusze ETF. Spektrum dostępnych instrumentów finansowych jest duże, więc środki płyną na ten rynek. Z roku 2017 na rok 2018 to był 4-krotny wzrost inwestycji – dodaje ekspert CMC Markets.
wyprawa na 1sze w życiu jaranie podczas lekcji :) żeby było śmieszniej to po jaraniu - powrót do szkółki na jakieś 4 lekcje :) no i jakby tego było mało - w ten dzień miała być wywiadówka...
10.09.2007
Bardzo wysoki poziom ekscytacji związany z pierwszą próbą, lekko zdenerwowana. Pełna pozytywnego nastawienia i gotowa na przeżycie.Towarzystwo bardzo bliskiej osoby, Di. Miejsce - mój pokój. Lekkie obawy o zmarnowanie potencjału pigułki w związku z przebywaniem w pokoju.
Ekstazy - jak sama nazwa sugeruje - dostarcza niesamowitych wrażeń. Dobrej jakości, czysty towar zapewnia naprawdę euforyczną, nieoczekiwaną i niespodziewaną podróż w głąb siebie. W głąb czystej przyjemności duchowo fizycznej. A to wszystko za cudownym połączeniem amfetaminy i syntetycznej meskaliny, razem tworzących niesamowicie zgrany duet.
Miejsce akcji - mój pokój
Czas akcji - noc z soboty na niedzielę (5-6.07)
Czas trwania - około 4-5 godzin
Osoby towarzyszące - Di
Sposób zażycia i wielkość dawki - doustnie, 125 mg (pół tabletki).
Gorszego nie było, wszystko w tekście.
Poniedziałek. Otwieram oczy, na zegarku ślini się godzina 7:50. Świetnie, za 10 minut zajęcia, dlatego odwróciłem się na drugi bok i poszedłem spać dalej, wszak spałem całe trzy godziny. Po chwili jednak dopadły mnie "wyrzuty sumienia" i zwlokłem dupsko z barłogu. Jako "chwila" mam na myśli 30 minut, oczywiście. Zaczołgałem się do łazienki. Stary, wyglądasz jak gówno. Szast-prast, OK, doprowadzony do stanu używalności. Budzik wskazuje 8:45, faaak.
Acodin biorę od kilku lat. Zaczęło się po prostu od chęci spróbowania czegokolwiek. Był pierwszym lekiem, który brałam w celach rekreacyjnych. Szczerze? Nienawidzę fazy po tym specyfiku. Nie lubię tego zamieszania w głowie, tego panującego wokół chaosu. Lek nie wyostrza zmysłów. Czasem zdarza się, że powoduje miłość do całego świata i chęć czynienia dobra. Jednak więcej ma wad niż zalet. Nigdy więcej.