Opole: medyczna marihuana sprzedała się w niecały tydzień

Choć za gram konopi trzeba w aptece zapłacić 60 zł, chętnych nie brakuje. Gdy jedna z opolskich aptek rozpoczęła sprzedaż suszu, skończył się on w niecały tydzień.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Gazeta Wyborcza/Rynek Zdrowia

Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła.

Odsłony

438

Choć za gram konopi trzeba w aptece zapłacić 60 zł, chętnych nie brakuje. Gdy jedna z opolskich aptek rozpoczęła sprzedaż suszu, skończył się on w niecały tydzień.

Jerzy Przystajko, farmaceuta z Opola, który prowadzi aptekę na terenie miasta i dzięki którego staraniom opolscy pacjenci po raz pierwszy otrzymali możliwość leczenia medyczną marihuaną, informuje, że "marihuana nie przeleżała nawet tygodnia".

Apteki nie prowadzą sprzedaży gotowych leków z marihuany. Dostępne są jedynie tzw. leki recepturowe wykonane przez aptekarzy z surowców farmaceutycznych sprowadzonych z zagranicy. Na polskie uprawy konopi dla lecznictwa Sejm nie wyraził zgody, dlatego susz sprowadzany jest z Kanady.

Przystajko zaznacza, że czeka teraz na sprowadzenie do aptek olejów z konopi. Przypomina, że producent rozpoczął już procedurę rejestracyjną, jednak "nie ma najmniejszych szans, aby w tym roku pacjenci mogli korzystać z tej zdecydowanie bardziej wydajnej metody leczenia".

Jak czytamy w Gazecie Wyborczej, pacjent zużywa miesięcznie średnio 30-40 g suszu, a w przypadku niektórych chorych może być to znacznie więcej.

Farmaceuta ocenia, że przede wszystkim potrzeba wytycznych klinicznych do stosowania konopi dla samych lekarzy. Dodaje, że obecnie wszystkie zalecenia lekarze czerpią z publikacji zagranicznych.

Oceń treść:

Average: 8.5 (2 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • 6-APB
  • Bad trip

Set: Oczekiwałam euforii, empatii i intensywnego kontaktu ze światem zewnętrznym. Sitting: impreza ze wszechobecną psychodelą , masa ludzi, silne bodźce dźwiękowe

 

 

 Przybyłam do obcego mi środowiska, w który miało odbyć się pewne wydarzenie. Miałam określone oczekiwania co do przeżyć, które miały stać się moim udziałem, ale rozczarowałam się koszmarnie.

Ok 21 przyjęłam 6apb,  a po jakiejś godzinie 25c-nbom. Oczekiwałam empatii, pięknych i inspirujących odczuć. Chciałam poszerzyć paletę emocji związanych z kontaktami międzyludzkimi. Wyszło zupełnie odwrotnie.

W drodze na imprezę

  • Grzyby halucynogenne
  • Przeżycie mistyczne

Piękny jesienny dzień, las i nasłonecznione zbocze na jego skraju; nastawiony jak zwykle optymistycznie, nieco podekscytowany; w podróż wyruszam samotnie

12.30. Intoksykacja. Spożywam pokarm bogów – łysiczki zanurzone w zupce grzybowej Smaczna Porcja. Nazwa nie kłamie, mimo psychodelicznego dodatku, zupa pozostaje całkiem smakowita.

Do plecaka pakuję śpiwór, wodę, odtwarzacz mp3 – i jestem gotowy do podróży!

+0.15. Po 15 minutach zaczynam już odczuwać pierwsze efekty, uczucie, że coś w środku zaczyna się dziać, jakaś nieokreślona zmiana. Wychodzę z domu i udaję się w stronę pobliskiego lasu.

  • Kofeina
  • LSD-25
  • Tripraport

Pozytywne nastawienie, był to mój drugi trip na kwasie, pierwszy poza domem. Jedyne czym się stresowałem to reakcją mojego kolegi, który pierwszy raz brał LSD a wcześniej miał styczność tylko z marihuaną i używkami dla szaraków (alkohol, nikotyna, kofeina)

 Oboje z kolegą byliśmy długo zafascynowani sposobami zmian percepcji i stanu ducha. Fascynowało to nas ale jednocześnie preferowaliśmy pozostawiać to w sferze fantazji bo przecież "skąd my to ogarniemy?" "nie chcę skończyć jak ćpun" "a co jeśli mam jakąś chorobę psychiczną?". No ale cóż, los bywa zaskakujący i skończyło się na tym, że zdobyłem możliwość ogarnięcia LSD. Mój pierwszy raz z tą substancją był niesamowity, aczkolwiek jak jest opisane w "Doświadczenie" ,był to połowiczny efekt WOW.