Prowadzi salon prasowy, a słyszy: "Niech pani da dopalacze"

Pani Dorota mierzy się z nieustanną obserwacją i nalotami młodzieży szukającej dopalaczy. Wszystko dlatego, że poprzednio był tu sklep... z dopalaczami.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

olsztyn.wm.pl
Paweł Jaszczanin

Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła.

Odsłony

736

Pani Dorota mierzy się z nieustanną obserwacją i nalotami młodzieży szukającej dopalaczy. Wszystko dlatego, że poprzednio był tu sklep... z dopalaczami.

— Salon prasowy prowadzi pani ze wspólniczką. Wiedziałyście jaki sklep był tutaj wcześniej?

— Wiedziałyśmy, bo jesteśmy z Zatorza, więc ten wybór był w pełni świadomy.

— Trochę pani jednak zaryzykowała...

— Fakt, to ogromne ryzyko. Może nawet większe, niż mi się zdawało, ale pomyślałyśmy sobie, że to dobry pomysł dla młodzieży, pewna alternatywa — zamiast dopalaczy znajdą u nas gazety. W pobliżu naszego salonu są szkoły, same też mamy dzieci, więc ten problem jest nam znany. Trochę chciałyśmy też uspokoić ludzi. Ale oni dalej się boją. Mamy też naloty młodzieży pod wpływem narkotyków. Jak tylko zrobiło się cieplej, są po prostu tłumy.

— Domyślam się, że nie przychodzą po czasopisma.

— Dzieciaki wchodzą i mówią, że chcą „to, co kiedyś się tu kupowało. Da pani dopalacze”. Niestety, takie mniemanie o tym lokalu wciąż się utrzymuje.

— A dorośli? Też kontrolują, co pani sprzedaje?

— Była tylko jedna konkretna sytuacja. Przyszedł do nas prokurator z kontrolą. Po kontroli stwierdził tylko, że „ma nadzieję, że tak zostanie, że jest tu tylko prasa”. Ale ja kontroli się nie boję. Powiedziałam, że może nawet przychodzić codziennie, tylko żeby był porządek (śmiech).

— Wie pani skąd ta kontrola?

— Nie. Prokurator przedstawił mi tylko legitymację. Podejrzewam, że ktoś to po prostu zgłosił. Ludzie się boją i obserwują. Bo tak naprawdę czuję się ciągle obserwowana w tym lokalu. Ludzie patrzą, czy ktoś tu wchodzi i po co, obserwują z balkonów...

— Skoro tak jest, to nie myślała pani o tym, żeby jednak zrezygnować z tego miejsca?

— Jestem twardą osobą i to w ogóle nie wchodzi w grę. Dlatego że coraz więcej osób mi zaufało. Przychodzą po gazety, życzą powodzenia i cieszą się, że nie ma tu już dopalaczy, że ten rozdział jest zamknięty. Od kwietnia będziemy miały totolotka, więc mam nadzieję, że ludzie w końcu uwierzą w to, że nie ma tutaj nic poza prasą. Zwłaszcza, że wraz z totolotkiem pojawi się w lokalu monitoring.

— Od kiedy prowadzi pani salon?

— Otwarcie było 8 lutego, więc stosunkowo niedawno. Może po prostu potrzeba czasu, żeby ludzie się przestawili? Nasz salon w ogóle nie przypomina tego poprzedniego sklepu. Mamy ładną wystawę, stronę, sprzedajemy bilety do Andergrantu.

— Boi się pani trochę tych nalotów młodzieży?

— Gdybym była sama, to byłoby o wiele gorzej. Ale trzeba sobie jakoś dawać radę. Obserwuję drzwi, więc jakby co, to się zabezpieczam i je po prostu zamykam.

— Czy pomysł na biznes pojawił się niezależnie od tego miejsca? Czy dopiero gdy ten lokal się zwolnił, pomyślała pani o salonie prasowym?

— Już dawno miałam zamiar otworzyć coś swojego, ale musiałam nabrać odwagi. Fakt, wahałam się co do lokalu. Oglądałam też kilka innych, również na Zatorzu, bo chciałam żeby wszystko było blisko. Niby są tutaj sklepy, ale kiosku już nie ma.

— Ma pani już jakieś plany na rozwój?

— Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to planujemy otworzyć drugi punkt w jakimś atrakcyjnym miejscu w Olsztynie. Wszystko zależy od przyjęcia naszego pomysłu.

Oceń treść:

Average: 9 (3 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Grzyby halucynogenne

Ogólnie neutralne samopoczucie, nijakie. Miejsce: dzika przyroda, jezioro.

Pojechałem samotnie nad mało uczęszczane jezioro z cudownym soczkiem z wywarem z ostatnich kilku gram grzybków które mi zostały. Rozbiłem namiot nad samym brzegiem, perfekcyjnie osłonięty przed obserwacją z naprzeciwległej strony brzegu dzięki gałęziom drzew uginającym się w stronę wody i tworzącym swoisty parasol. Jest tam też spróchniała stara wędkarska kładka na którą dało się wejść. Moim sąsiadem był bóbr, około 15 metrów ode mnie, co okazało się dopiero na drugi dzień po zażyciu. Często odwiedzały mnie też różne ptaki (o których bardzo dziwną obserwację napiszę później).

  • Grzyby halucynogenne

Wszystko, co zostanie napisane poniżej to wytwory mojej, będącej "pod wpływem" wyobraźni. Proszę o wyrozumiałość :-)

Zjadłem 20 grzybków. Może dla Was to mało, ale to moje pierwsze doświadczenie z halucunogenami. Jest po prostu zajebiście (boże, jakie to piękne słowo - zawsze oddaje całą głębię sprawy ;-) Jak sobie pomyślę, co by się stało, gdybym zjadł więcej... ech...

  • Szałwia Wieszcza


-Salvia Divinorum + D-RIBOSE

-Doświatczenie - szerokie spektrum srodków zmieniających stany swiadomośći





Moje pierwsze spotkanie z świętą rośliną :



Po zapoznaniu się z wszystkimi informacjami na temat SD postanowiłem przetestować na własnej skrze działanie tego „halucynogenu”

Mój najlepszy kumpel wreszcie przyjeżdża z Wiednia i ma dla mnie trochę suchych liści

Mój towarzysz miał już doświadczenia z SD ale mówił że nić się nie działo , taka bardzo słaba trawka


  • 4-HO-MET
  • Miks

Po dwumiesięcznym odpoczynku od sajko, naszła mnie ochota na tripa i wtedy przyszedł pomysł zmiksowania  Metocyny z 5-MAPB do miksu w sposób zupełnie nie planowany doszło dopalenie kilku lufek maczanki na BB-22.

15:40