Zabójca dziewczynki z Góry Kalwarii był pod wpływem narkotyków

W procesie w sprawie zabójstwa 12-letniej dziewczynki z Góry Kalwarii (Mazowieckie) zeznawali w środę m.in. ojciec zamordowanej Ani oraz ojciec oskarżonego o to morderstwo 24- letniego Piotra M. Proces toczy się przed warszawskim sądem okręgowym.

Anonim

Kategorie

Źródło

PAP

Odsłony

1770

Rodzice zamordowanej dziewczynki przyszli na rozprawę w czarnych koszulkach z fotografią córki i napisem "Ania żyć chciała, ale bestia w ludzkiej skórze z rodu M. ją zamordowała".

Do tragedii doszło 26 stycznia ubiegłego roku. Piotr M. był znajomym rodziców dziewczynki, grał nawet z jej ojcem w amatorskiej drużynie piłkarskiej. Prawdopodobnie dlatego nastolatka wpuściła go do mieszkania pod nieobecność bliskich. Według ustaleń śledztwa, mężczyzna chciał początkowo jedynie okraść rodzinę. Zagroził dziewczynce nożem i ta dała mu pieniądze - 40 euro. Później zgwałcił ją i udusił. Następnie skrępował jej ciało i próbował je podpalić, aby zatrzeć ślady zbrodni. Odkręcił też kurki z gazem, licząc na wybuch. W czasie morderstwa był pod wpływem narkotyków.

Piotra M. zatrzymano w 2005 r. Zarzucono mu "zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem". Oskarżony przyznał się do winy. Grozi mu dożywocie.

W czasie środowej rozprawy ojciec Piotra M. opowiadał o problemach wychowawczych, które miał z synem. Pierwsze problemy zaczęły się w połowie lat 90., czyli gdy syn był w szóstej klasie szkoły podstawowej. Był nadpobudliwy, miał słabe wyniki w nauce. Pedagog szkolny skierował go wówczas do poradni psychologiczno- pedagogicznej w Konstancinie Jeziornej, gdzie syn leczył się przez kilka lat - powiedział ojciec oskarżonego.

Gdy Piotr M. skończył szkołę podstawową, problemy nasiliły się. Z domu zaczęły znikać wartościowe przedmioty. Coraz częściej dzwonili do nas znajomi z informacją, że syn leży gdzieś nieprzytomny. Jechałem po niego. Był pod wpływem środków odurzających. Kilkakrotnie chcieliśmy wysłać go na leczenie do poradni uzależnień. Początkowo się zgadzał, ale gdy już cała dokumentacja była gotowa - rezygnował - mówił ojciec oskarżonego.

Ojciec Piotra M. przedstawił również wyniki badań przeprowadzonych pod koniec lat 90., które wykazały, że jego syn zażywał heroinę. Zaświadczenia te włączono do akt sprawy.

W czasie procesu obrońca zgłosił wniosek o dołączenie do akt sprawy nowej opinii biegłych psychologa i psychiatry, którzy mieliby orzec, czy wieloletni nałóg miał wpływ na niepoczytalność Piotra M. Według obrońcy, przedstawione przez ojca oskarżonego wyniki badań potwierdzające, że Piotr M. od wielu lat zażywał heroinę, były nowym dowodem w sprawie. Sąd oddalił jednak wniosek obrony. Zdaniem sądu, "zebrane dotychczas opinie biegłych są pełne i jasne i uwzględniają fakt wieloletniego zażywania przez oskarżonego narkotyków".

Matka oskarżonego skorzystała z przysługującej jej możliwości nieskładania zeznań. Przed wejściem na salę rozpraw powiedziała tylko, że "do dnia dzisiejszego do końca nie wierzy, że jej syn zamordował Anię".

Ojciec zamordowanej dziewczynki, który jest oskarżycielem posiłkowym w procesie, w trakcie rozprawy usiłował dowieść, że Piotr M. w chwili dokonania zbrodni nie był niepoczytalny i działał z premedytacją. Przewód telefonu był wyrwany. Nie było możliwości, by ktoś przypadkiem się o niego potknął. Sprawca chciał, by Ania nie miała możliwości wezwania pomocy. Ania nigdy nikomu nieznajomemu nie otwierała drzwi. Piotra znała, ale miała o nim złe zdanie. Nie wpuściłaby go do środka. Musiał użyć jakiegoś fortelu, by go wpuściła - mówił ojciec dziewczynki.

Po rozprawie powiedział, że "nie ma kary, która byłaby adekwatna do tej strasznej zbrodni" i że rozumie, iż rodzice Piotra M. również przeżywają tragedię, obwinia ich jednak za to, co się stało. To rodzicie sprawują pieczę nad swoimi dziećmi. Oni je wychowują, uczą, czego wolno, a czego nie. Mogli zareagować, a niepokojące sygnały były - powiedział ojciec Ani.

W czasie rozprawy oskarżony siedział z głową nisko spuszczoną. W dłoni trzymał różaniec. Gdy zeznawali jego rodzicie, płakał. Kolejną rozprawę sąd wyznaczył na 17 lutego.

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

smok (niezweryfikowany)

no to go zapier....
Andreas (niezweryfikowany)

kurde musicie umieszcza ctakei smutne newsy? <br> <br>dragi cyz nie dragi... ch*** bym spalil zywcem.
El Igorro (niezweryfikowany)

A co to ma do rzeczy, że to ścierwo ćpało hel czy co tam jeszcze? <br>Ćpał czy nie ćpał, powinien zdechnąć.
SonOfKyuss (niezweryfikowany)

A co to ma do rzeczy, że to ścierwo ćpało hel czy co tam jeszcze? <br>Ćpał czy nie ćpał, powinien zdechnąć.
El Igorro (niezweryfikowany)

A co to ma do rzeczy, że to ścierwo ćpało hel czy co tam jeszcze? <br>Ćpał czy nie ćpał, powinien zdechnąć.
Anonim (niezweryfikowany)

<P>Witaj niewyrazaj sie o czlowieku ktorego niezasz tak on wie ze zrobil zle bardzo zle i dotej pory ma to przed oczami myslisz ze chcial to zrobic celowo to jestes w bledzie niezasz go wiec nie oceniaj.</P>
dziennik aFekt (niezweryfikowany)

wieloletnie niezażywanie witaminy THC spowodowalo, ze ten zwyrodnialec, to zwierze w ludzkiej skórze skłonilo sie w strone sekciarskiej odmiany chrzescijanstwa, zwanej Rzymską albo Paciorkowcami (od ich znakow charakterystycznych - paciorków zakonczonych niewielkim krzyżykiem, które są przez nich pocierane, gdyz wierza oni, ze spowoduje to objawienie sie jakiejs blizej nieokreslonej istoty). Ta zwyrodnialcza religia i poglady pisolityczne spowodowały, ze ten niegodziwiec zrezygnowal z przyjmowania biblijnego ziela Salomona, a przerzucil sie na pomiot szatana, wyrosły z jego krwi i przerobiony przez chemikow i na ciecz powstałą z gnijących owoców i warzyw. To doprowadzilo do zbrodni. red. nie ponosi odpowiedzialnosci za listy od czytelnikow, chyba, ze napisze to Chuck Norris, bo on rzadko zostawia wybór....
Zajawki z NeuroGroove
  • Marihuana




Cała akcja miała miejsce w lato, bodajże 2 lata temu. Poszliśmy

z kolegami nad rzekę w takie fajne miejsce, gdzie spotykała się

punkowa młodzież. Wielu rzeczy nie pamietam z racji tego ze to

bylo dawno temu. Wzieliśmy ze sobą mary jane. Wtedy paliłem

jeszcze rzadko, więc po każdym upaleniu miałem...super stan:) Tego

dnia mialem jednak trip życia:} Pamietam że jakiś czas po

spaleniu zioła, zrobiło mi sie trochę słabo. Postanowiłem więc

  • MDMA (Ecstasy)

I kolejna impreza techniczna z pod znaku CITYBEATS tym razem gościem była Gizelle, miejsce bibki (dom działkowca) masakrycznie wypasione a to dzięki idealnej izolacji od otoczenia :) fajny undergroundowy klimacik ;). Bibka była wypasiona pod względem muzy i ludzików z których duża część to były mi dobrze znane mordki (Pozdrowionka dla wszystkich bibowiczów). Pozatym była cudna pogoda, nawet ognisko było hehe czegoś takiego jeszcze nie widziałem - istne acidowe ognicho, które płonęło tuż przed lokalem z którego dochodził rytmiczny pulsujący bicik :D mmmmmmm.

  • Calea zacatechichi
  • Tripraport

W moim łóżku, po pracy, gotowy na wielkie senne wojaże.

Wszystkie sny które byłem sobie w stanie przypomnieć na tyle żeby je opisać:

  • Dekstrometorfan
  • Gałka muszkatołowa
  • Katastrofa
  • Kodeina

Moj pokoj, spokoj. Bylam chora, mialam katar, zatkane zatoki i bol gardla, przecenilam swoje mozliwosci. Nastawienie jak zawsze przy g m pozytywne, oczekiwalam najmocniejszego z dotychczasowych tripow z ta substancja.

Godzina 0 - Przed chwila wypilam gesta breje skladajaca sie ze startej galki muszkatolowej w ilosci trzech orzechow oraz wody. Miksture przegryzlam fantastycznym jogurtem malinowym. Jest godzina 19:05, a ten trip report zamierzam pisac na biezaco, co wlasnie robie.