Na cztery i pół roku więzienia skazał wrocławski Sąd Okręgowy Grzegorza C., który jesienią 1999 roku został zatrzymany na granicy niemiecko-holenderskiej z ponad kilogramem heroiny. Już rok temu sąd orzekł wobec niego taką samą karę, uznając, że Grzegorz C. przemycał narkotyki. Tym razem czyn jego zakwalifikowano jako udział w obrocie narkotykami
Przed rokiem wrocławski Sąd Okręgowy wymierzył Grzegorzowi C. taką samą karę, ale określił przestępstwo jako przemyt. Obrona miał wątpliwości, czy taka kwalifikacja jest prawidłowa. Sąd Najwyższy rozstrzygnął: nie jest w świetle polskiego prawa przemytem nielegalne przewożenie towarów przez granice inne niż polska. Sprawa wróciła na wokandę.
Nie było sporu o fakty. We wrześniu 1999 roku oskarżony wywiózł z Polski 25 gramów kokainy, trochę amfetaminy, LSD i ecstasy. Twierdził, że narkotyki te miał na własny użytek. W Holandii od nieznajomego o imieniu Darek dostał przeszło kilogram narkotyku, który miał przewieźć do Niemiec. Mężczyzna obiecał mu za to 2 tys. marek. Grzegorz C. miał nie wiedzieć, że przesyłka zawiera nie "miękką" marihuanę, jak poinformował go Darek, ale silnie uzależniającą heroinę.
Prokurator żądał za oba czyny łącznej kary sześciu lat więzienia. Obrona uważała, że zgodnie ze stanowiskiem Sądu Najwyższego Grzegorz C. powinien zostać uniewinniony od zarzutu przemytu i skazany tylko za posiadanie niewielkiej ilości narkotyków na własny użytek.
Sąd inaczej ocenił poczynania oskarżonego. Przemytu wprawdzie nie było, ale przewożąc heroinę z Holandii do Niemiec, Grzegorz C. wziął udział w obrocie znaczną ilością narkotyku.
Obrońca Piotr Hornung znowu ma wątpliwości. - Za uczestnictwo w obrocie towarem uważa się pobranie go od jednej osoby i przekazanie innej. Tymczasem mój klient twierdzi, że pobrał narkotyk od Darka i Darkowi miał go w Niemczech oddać. Najprawdopodobniej wniosę apelację, bo tę kwestię trzeba jasno rozstrzygnąć - powiedział nam po rozprawie.
Komentarze