Włochy: Rzeka kokainą płynąca

Oto, drogie dzieci, co należy zrobić by podczas najbliższego seansu pracy niewolniczej przy zbieraniu czegośtam wyrobić 500% normy i kupić po powrocie jakieś trendy cokolwiek. Destylować! Destylować! A potem sprzedajemy i fajrant!

Anonim

Kategorie

Źródło

RMF FM

Odsłony

5241

Nawet cztery kilogramy kokainy dziennie trafia do włoskiej rzeki Pad. Narkotyk dostaje się do niej razem ze ściekami. Każdy, kto zażywa kokainę, wydala bowiem kilka procent czystego narkotyku.

Z kokainy, która płynie w wodach Padu, można przygotować nawet 40 tysięcy porcji dziennie. Jeżeli produkcja trwałaby rok, jej wartość sięgnęłaby stu milionów euro.

Próbki wody pobrano koło miasta Pavia niedaleko Mediolanu. Ich analiza doprowadziła naukowców do wniosku, że spożycie kokainy we Włoszech jest dużo większe niż do tej pory myślano. Na każde tysiąc osób między 15 a 34 rokiem życia, mieszkających na północy kraju, narkotyk zażywa aż 27. Podobne badania prowadzone są także w innych częściach krajów.

Naukowcy już zastanawiają się, jak tę metodę wykorzystać do pozyskiwania innych narkotyków, w tym zwłaszcza heroiny. A agquarx zastanawia się, czy nie wyciągnąć podręczników do chemii organicznej i analitycznej i nie zabrać się za wody Wisły poniżej Stolicy...

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

rkw34 (niezweryfikowany)
swietnie napisany artykol. zwraca uwage na wazny problem.
pytanie (niezweryfikowany)
Kiedy wróci Neuro Groove i Forum??????
A :-} { A.A } {-: A (niezweryfikowany)
Kiedy wróci Neuro Groove i Forum??????
rkw34 (niezweryfikowany)
kiedy to forum bedzie do k. jasnej!
Zajawki z NeuroGroove
  • Benzydamina
  • Retrospekcja

Bardzo pozytywne, jak to zwykle z takimi substancjami- Sam w domu

Godzina 20:57- Przed sobą mam szklankę z kwaśnym sokiem w którym rozpuszczona jest Benzydamina. Znam ten smak, nic nowego, nic przyjemnego.

21:22- Właśnie skończyłem męczarnię z wlaniem w siebie tego ustrojstwa. Czuję już jak się ładuje- Narasta pisk w uszach, a ja czuję się dziwnie. Później narasta pisk jescze bardziej, pojawia się lekkie znieczulenie ciała. Jest póki co niepokojąco, ale tak jest zawsze ;)

21:33- Pojawiają się pierwsze smugi i halucynacje, a raczej omamy których nie ma wiele- z 10 na 5 minut, a w dodatku każda ta halucynacja była związana z pająkami...

  • Inne
  • Tripraport

Działka nad zbiornikiem wodnym, względna pogoda i niezły humor. 8 osób. Wśród tych 8 osób roboczo wyróżniłem grupę gamma (D.,I.,K.,W.,), grupę alfa (sinus i M.) a także siebie i Cosinusa. Grupy oznaczone greckimi literami alfabetu nie znały się ze sobą, a ja i Cosinus znaliśmy wszystkich. Powodowało to u mnie pewnie wątpliwości co do wrzucania sajo w takiej liczebności

 

Wstęp

Jak w każde kanikuły miał odbyć się „jakiś tam sajko trip”. Jak rok temu padło na działkę w okolicy idealnie się do tego nadającej. Różnicą była liczba osób – nie wrzucałem wcześniej niczego psychodelicznego w takiej grupie. Zebraliśmy się na miejscu o godzinie 21. Kilkanaście minut zeszło nam na ustaleniu tego gdzie właściwie idziemy (w sumie to jak zwykle chuja co ustaliliśmy) i zebranie niezbędnych do przetrwania w głuszy itemów.

Faza

  • 3-MMC
  • Pierwszy raz

Miejsce : Dom mój pokój zwany przez przyjaciół ,również ludzi oświeconych  "TRIP ROOMEM".

 

Poddałem się po tygodniu czystości , wziąłem 3-mmc to moje pierwsze doświadczenie z tym stymulantem i "kryształem miłości"(zredukowana opinia o metemefku . Rozjebało mnie(z ciekawości zajebałem również sniffa ,ODRADZAM I TO NIE PIERWSZY RAZ W TYM TR) , tętno  granicach 140 uderzeń na minutę, mam totalna gonitwę myśli a piszę to tylko dlatego bo muszę coś robić , TABSY NA USPOKOJENIE !!!

Walnąłem 5 tabsów skład :melisa , chmiel rumianek , KURWA!...na bank pomoże ; /....

  • 2g
  • Grzybki
  • Grzyby halucynogenne
  • Grzyby Psylocybinowe
  • Pozytywne przeżycie

Dwaj przyjaciele u boku, Sudety, zima, lekki stresik, rozluźnienie

       Śnieg skrzypiał, a buty łamały lód, który zbudował się wokół źdźbeł trawy. Marcin wypił zupkę instant z meksykańcami już 20 minut temu. Zbliżyliśmy się do stawu, w którym w lato gnieżdżą się łabędzie i stroszą pióra na każdego, kto znajdzie się zbyt blisko ich gniazda. Teraz był cały skuty lodem po paru dniach mrozu sięgającego -16°C. Kamil kucnął przy brzegu i zjadł swoją działkę, jemu smakują. Ja musiałem zalać je herbatą, dopiero wtedy mnie nie skręca od aromatu. Czekając aż się zapażą wbiłem się na lód. Straszył mnie pękając lekko, ale był na tyle gruby, że nie pękł.