28.09.2008

Chodzi o podmioty i osoby z Chin oraz Meksyku. To z tych krajów trafia na amerykański rynek najwięcej fentanylu – leku przewciwbólowego i anestezjologicznego, który stał się w USA popularnym narkotykiem. Jego podrabiane wersje mogą jednak zabić nawet po jednym zażyciu.
Chodzi o podmioty i osoby z Chin oraz Meksyku. To z tych krajów trafia na amerykański rynek najwięcej fentanylu – leku przewciwbólowego i anestezjologicznego, który stał się w USA popularnym narkotykiem. Jego podrabiane wersje mogą jednak zabić nawet po jednym zażyciu.
Fentanyl otrzymano po raz pierwszy w Belgii w latach 50. XX wieku. Dekadę później środek ten wszedł do użycia w medycynie. Ale od lat 80. XX wieku zaczął być także stosowany jako narkotyk.
Ma bowiem kilka zalet – jest bardzo tani (jedną dawkę można kupić nawet za pięć dolarów), bardzo mocny (nawet pięćdziesiąt razy mocniejszy od heroiny, więc wystarczy go zażyć tylko troszeczkę) i wreszcie łatwo dostępny.
Jest jednak także śmiertelnie niebezpieczny. Bardzo łatwo go przedawkować, a ponieważ prowadzi wówczas do bardzo poważnych zaburzeń układu oddechowego, człowiek umiera bardzo szybko i zwykle nie ma już czasu na ratunek.
Amerykańskie służby antynarkotykowego (np. DEA) starają się walczyć z obrotem nielegalnym fentanylem (czyli poza szpitalami i aptekami), ale jest to trudne, bo substancja ta (pod postacią tabletek, proszku czy roztworu) jest w dużych ilościach przemycana do USA.
Zwykle udaje legalne środki przeciwbólowe czy pobudzające. Bywa także mieszany (aby je rozcieńczyć) z droższymi narkotykami, takimi jak kokaina czy heroina. Jeśli jednak handlarze dodadzą przez pomyłkę za dużo fentanylu, to powstaje śmiertelna mieszkanka.
Sam fentanyl też często jest podrabiany. Miesza się tę substancję z jeszcze tańszymi. Także osoby kupujące ten narkotyk nigdy nie wiedzą co naprawdę kupują. Dlatego amerykańskie media pełne są historii, czasem bardzo młodych ludzi, którzy chcieli raz spróbować z ciekawości i od razu umierali z przedawkowania.
Z danych DEA wynika, że rocznie umiera z powodu przedawkowania narkotyków w USA nawet 100 tys. z nich. Siedmioro na dziesięć z tych osób z powodu syntetycznych opioidów – głównie fentanylu lub jego podrobionych wersji.
W grupie wiekowej 18-45 zatrucie fentanylem to obecnie najczęstszy powód zgonu. Według danych Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) liczba przypadków zatrucia tą substancją potroiła się tylko w okresie 2016-2021.
Według Waszyngtonu nieleagalny fentanyl trafia do USA głównie z Meksyku. Ale to tylko kraj tranzytowy. Bo większość będącego w czarnorynkowym obrocie fentanylu znajduje się w Chinach. Ale zarówno władze chińskie, jak i meksykańskie twierdzą, że problem nie leży po ich stronie i kwestionują informacje przedstawiane przez USA.
Sytuacja budzi ogromne napięcia polityczne, a Republikanie od miesięcy oskarżają prezydenta Joe Bidena o to, że nic nie robi, aby zwalczyć fentanolowy kryzys, który niektóre dzielnice niektórych miast (np. północną Filadelfię) zmienił w plan filmu o zombie. Ulicami snują się, albo tylko stoją w miejscu niemal nieprzytomne osoby po zażyciu fentanylu.
Miejsca te stają się też niebezpieczne, bo dochodzi tam do napadów, zabójstw i pokątnej prostytucji. Najbardziej radykali Republikanie (jak np. słynąca z kontrowersyjnych poglądów kongreswoman Marjorie Taylor Greene) domagają się nawet tego, aby wojsko USA bombardowało bazy meksykańskich gangów narkotykowych, tak jak bombardowało np. bazy Al-Kaidy czy Państwa Islamskiego na Bliskim Wschodzie.
Administracja Bidena długo wolała jednak starać dyplomatycznie wpływać na Pekin i Mexico City, aby tamtejsze władze zaczęły współpracować z amerykańskimi w walce z fentanylowym szlakiem od laboratorium w Chinach po ulice Filadelfii czy San Francisco.
Ta strategia jednak nie przyniosła dotąd efektu, więc teraz administracja USA postanowiła działać inaczej. Departament Skarbu poinformował o nałożeniu sankcji na osoby, firmy i instytucje, które w ocenie Waszyngtonu zajmują się produkcją i przemytem do USA fentanylu i jego podrobionych wersji.
Sankcje objęły w sumie 17 osób oraz podmiotów z Chin i Meksyku – w sumie trzynaście chińskich i cztery meksykańskie. Chodzi o odcięcie ich od możliwości rozliczeń z podmiotami w USA, zarekwirowanie majątku i ograniczenia w podróżowaniu.
Władze Chin i Meksyku ostro na te sankcje zareagowały. Rzecznik prasowy ambasady Chin w Waszyngtonie Liu Pengyu oświadczył, że są to „bezczelne sankcje, które tylko zwiększą liczbę przeszkód we chińsko-amerykańskiej współpracy w zakresie zwalczania narkotyków”.
„To poważne naruszenie praw i interesów kilkunastu firm i osób, a Waszyngton próbuje przerzucić na innych winę za swoje zaniedbania. Zamiast tego powinien wzmocnić nadzór nad handlem lekami na receptę” – dodał chiński dyplomata.
mały pokój, wieczór, dobre nastawienie
28.09.2008
Początkowo mój dom. Świętowanie ostatniego dnia sesji.
Po jakichś piętnastu minutach od wzięcia substancji postanowiłem włączyć muzykę aby umilić sobie oczekiwanie na przyjście pierwszych efektów. Niestety jak na złość głośniki basowe przestały działać. Korzystając z tego, że byłem jeszcze całkowicie trzeźwy a wkrótce mogło to się zmienić pośpiesznie sprawdziłem ustawienia komputera, prawidłowość podłączenia okablowania, zasilanie. Przyczyny usterki nie udało mi się jednak zdiagnozować.
Pozytywny nastrój, jesienny wieczór, sam w swoim pokoju.
Słowem wstępu, poznawaniem działania różnorakich substancji psychoaktywnych, zainteresowałem się między 6 klasą, a pierwszą gimnazjum. Poznawaniem świata i podważaniem wszystkich jego reguł, według własnej woli, dużo wcześniej. Pierwszy dżosz wleciał koło 13 roku życia, pierwsze kaszlaki rok później, a 3 lata później, zainteresowałem się chodzeniem na praktytki z badań nad stymulantami w domach znajomych. I mimo, że wtedy wyglądało to jak najlepszy dla mnie okres, to była to zgubna droga. Nie powiem że na dno, bo w szerszej perspektywie kurewsko na szczyt (chociaż jeszcze do niego daleko).
Daleko od domu, tak jakbym po prostu wyszedł na spacer... Nastawienie psychiczne przed zażyciem bardzo pozytywne, ale chyba nie miało to wielkiego znaczenia.
To była bardzo nieodpowiedzialna akcja, która zaowocowała trudnym, aczkolwiek ostatecznie owocnym doświadczeniem...
T+???? : Noc, siedzę na przystanku autobusowym. "Co się, kurwa, stało?", mniejsza z tym. "Która godzina?", mniejsza z tym. Dookoła pusto, nic się nie dzieje. Wstaję, jestem w stanie chodzić. Przez chwilę, bo potem zauważam dziwne przyciąganie od strony wiaty przystanku. To grawitacja, ale wówczas o tym nie wiedziałem. Dziwne uczucie wywoływało poruszanie się dookoła wiaty będąc non stop do niej przyklejonym.