08.06.2011
Jak wciągaliśmy, to już byliśmy nieźle zbakani, nie byłam pewna czy brać, bo nie wiedziałam jak to zadziała. Ale jeden z współćpaczy już tego próbował i polecał, więc lusterko poszło w ruch.
Godz ok. 19, jasno jeszcze było. Może 18:30.
Z łodzi u wybrzeży Australii skonfiskowano ponad tonę kokainy wartej niemal pół miliarda dolarów amerykańskich. Policja zatrzymała pięć osób.
Z łodzi u wybrzeży Australii skonfiskowano ponad tonę kokainy wartej niemal pół miliarda dolarów amerykańskich. Policja zatrzymała pięć osób.
Policjanci z Wydziału ds. Przestępczości Zorganizowanej ustalili, że na łodzi u wybrzeży Nowej Południowej Walii znajdować się może znaczna ilość narkotyków. Podejrzanym wydało się zakup za gotówkę jachtu motorowego; transakcję przeprowadzono 28 kwietnia w Sutherland Shire w Sydney.
Do zatrzymania jednostki doszło w miniony piątek 9 maja około godziny 9.39 rano. W akcji brał udział specjalny oddział policji.
„Dwóch mężczyzn w wieku 24 i 26 lat zostało aresztowanych na pokładzie i odprowadzonych na brzeg przez policyjny statek. Zostali zabrani na posterunek w Coffs Harbour” – przekazała policja.
Na pokładzie jachtu znaleziono ponad 1100 bloków kokainy ważących łącznie 1039 kilogramów. „Zarekwirowano kokainę, z której można było wyprodukować ponad milion pojedynczych porcji, wartych na czarnym rynku 623,4 miliona dolarów (ponad 400 milionów dolarów amerykańskich – przyp. red.)” – podkreślono.
Na brzegu aresztowano kolejne trzy osoby w wieku 28, 29 i 35 lat, które dwoma pojazdami usiłowały opuścić teren, gdzie miało dojść do przyjęcia kontrabandy. Podejrzani trafili na posterunek w Taree.
Specjaliści medycyny sądowej badają obecnie skonfiskowane narkotyki. Celem jest ustalenie dokładnej wagi i czystości kokainy.
Dwóch mężczyzn oskarżono w Coffs Harbour o przemyt dużej ilości zakazanych narkotyków i udział w grupie przestępczej. Trójka schwytana na wybrzeżu odpowie za przemyt narkotyków i udział w grupie przestępczej. Śledztwo jest w koku, trwa ustalanie wspólników aresztowanych osób. Możliwe są kolejne zatrzymania.
4 osoby brały to, co ja, dwie tylko jarały. Pokój w małym mieszkanku, muzyka z laptopa, na początku Carbon Based Lifeforms, później nie ogarniałam i puszczałam swoją na słuchawkach. Wczesny, jasny wieczór. Na początku nie byłam przekonana, ale jak zajarałam, to się wyluzowałam. Nawet nie byłam jakoś specjalnie podekscytowana. Po prostu wciągnęłam i dałam się ponieść. Świeciło ciepłe, wieczorne światło, bardzo ciepło było. Czasem wręcz zbyt duszno, zwłaszcza jak towarzysze zaczęli jarać fajki.
08.06.2011
Jak wciągaliśmy, to już byliśmy nieźle zbakani, nie byłam pewna czy brać, bo nie wiedziałam jak to zadziała. Ale jeden z współćpaczy już tego próbował i polecał, więc lusterko poszło w ruch.
Godz ok. 19, jasno jeszcze było. Może 18:30.
Set - pozytywne nastawienie poprzedzone oczyszczaniem organizmu i tworzeniem odpowiedniego stanu umysłu, ciała, ducha Setting - dom, zwierzęta, kadzidła, kominek; 3 ziomków, relaksacyjna muzyka
Własnoręcznie wykonałem kilka rodzajów changi, postanowiłem jednak sprawdzić na sobie najbardziej "klasyczną" z mieszanek. Do tego typu spraw staram się podchodzić terapeutycznie, dobrze się przygotowując, by zmaksymalizować potencjał magiczny substancji. Przez tydzień więc oczyszczałem organizm i dbałem o zdrowy balans między ciałem, duchem i umysłem. Moja intencją było, aby przeżyć coś, co pogłębi mój duchowy rozwój, pomoże mi lepiej zrozumieć siebie i otaczający mnie świat, oraz utoruje nową drogę do pracy nad sobą.
Posiedzenie z paroma kumplami, oczekiwania to wyciszenie, położenie się na kanapie i wsłuchanie się w muzykę. Nastrój depresyjny, ale nie najgorszy
Od 2/3 lat siedzę w domu. Przez depresję, stany lękowe, fobię społeczną i agorafobię rzuciłem szkołę i całkowicie wykluczyłem się z normalnego życia. W maju br. poszedłem do psychiatry... lekarz zapisał mi alprazolam. Zaczynałem od małych dawek 0,25mg/0,5mg/1mg na raz i brałem dość często. Po jakimś czasie przestałem, bo nie czułem potrzeby i nie chciało mi się wiecznie być ospanym i chodzić jak po alkoholu. Wszystko zmieniło się jednego dnia, gdy postanowiłem polecieć grubiej niż zazwyczaj
Moje przeżycia są nieco trudne do opisania, bo była to moja pierwsza jazda w
życiu i nie mam do czego jej przyrównać.
Mam 21 lat i jeszcze nigdy przedtem niczym się nie odurzyłem. (zero alkoholu,
trawy, nawet papierosów itp.) Była to moja wielka życiowa idea i żadne namowy
ze strony kolegów nigdy mnie nie przekonały. Coś widocznie we mnie pękło, bo po
opisie aviomarinowych halucynacji jednego z moich przyjaciół postanowiłem
"sprawdzić jak to jest".