Wszystko zaczęło się 8 marca, gdy w czasie spotkania w auli szkolnej, źle poczuła się jedna z dziewcząt. Później zaczęły uskarżać się następne i jeden chłopiec. W sumie do szpitala przewieziono osiem osób. - Wszyscy mówili, że jedli lizaki - prezenty na Dzień Kobiet - mówi Alina Mańka, dyrektor szkoły. - Natychmiast zebraliśmy wszystkie lizaki i inne słodycze, które wtedy jedli uczniowie, papierki i patyczki. Grzebaliśmy w koszach. Wszystko zabezpieczyliśmy i przekazaliśmy policji. Sprawa zrobiła się poważniejsza, gdy drugiego dnia do lekarzy trafiły następne uczennice, a u dwóch z nich wykryto opiaty, czyli śladowe ilości narkotyków.
Chore dzieci przyjmowały szpitale im. Raszei i im. Krysiewicza w Poznaniu. Wczoraj dziesięciu kolejnych uczniów, którzy tylko skarżyli się, że coś im dolega, od razu skierowano do szpitala. - Niekoniecznie mogły być to narkotyki. Badania miały bowiem ujemne wyniki - mówi Irena Perlik-Gattner ze Szpitala im. Raszei. - Nie mogliśmy tylko zrobić badań na LSD, bo ilości, jakie może wytrzymać organizm, są za małe, by je wykryć w naszych warunkach. Ale materiały przekazaliśmy do Zakładu Medycyny Sądowej. - Stan przewiezionych do nas uczniów jest zupełnie prawidłowy, dolegliwości ustąpiły i na razie, oprócz tych dwóch przypadków opiatów, nic nie można znaleźć - dodaje Grażyna Urbańska, ordynator ze Szpitala im. Krysiewicza.
Nikt nie wstrzyknął
Mówi się, że ktoś mógł wstrzyknąć do opakowań lizaków narkotyk. - To niemożliwe - zapewnia Alina Mańka. - Pudełko odpakowano przy wszystkich, lizaki były zawinęte w folię, nigdzie nawet na moment nie były wynoszone, a dziewczętom wręczali je nasi najlepsi uczniowie. Feralne słodycze, zakupione w jednej z wrocławskich firm, były już w szkole konsumowane dwa tygodnie temu i nic nikomu wtedy nie dolegało. Podejrzewano zatem zatrucie tlenkiem węgla, ale szkołę dokładnie sprawdzono także i pod tym kątem. Bez efektu. - Można mówić o jakiejś psychozie, ale z drugiej strony nie da sie niektórych zachowań symulować: dreszczy, zawrotów głowy, bólu brzucha, osłabienia - mówi Halina Bobrowska, lekarz ze szpitala im. Krysiewicza. - Jedna z dziewczynek, po podłączeniu pod kroplówkę nawadniającą czuła się dobrze, a po czterech godzinach, nagle - już gorzej.
Nie lizali
Tymczasem ku zdumieniu wszystkich, wczoraj do szpitala trafili gimnazjaliści z Jerzykowa, którzy... nie jedli lizaków. - Teraz już czuję się lepiej, ale miałem zawroty głowy - informuje Adrian Ambroszczyk. - I ja nie jadłem lizaków, nie mam też żadnych kontaktów z narkotykami. Jak słyszę, już w mediach robią z nas ćpunów. Wczoraj lekcje odwołano do poniedziałku. W Jerzykowie mieszkańcy mówią teraz przede wszystkim o lizakach. Gimnazjalista Maciej Wolniak mówi, że słyszał o tym, że jego koleżanki trafiły do szpitala, ale nie wierzy, że miały jakiś kontakt z narkotykami. Mówi, że ktoś wspominał o środkach odchudzających. Burmistrz i sekretarz gminy zapewnili pomoc psychologiczną dla rodziców. W poniedziałek ma się z nimi odbyć specjalne spotkanie. Andrzej Borowiak, rzecznik poznańskiej Komendy Miejskiej, który wcześniej mówił o lizakowej psychozie, zapewnia, że sprawa będzie wyjaśniona jak najszybciej się da.
Grzegorz Okoński
Do poniedziałku zawieszono lekcje w gimnazjum w Jerzykowie koło Poznania; kilkanaścioro uczniów tej szkoły zatruło się nieznaną substancją, u dwóch dziewcząt w organizmie wykryto pozostałości narkotyków.
Zajęcia zawiesiliśmy, aby wyciszyć cały niepokój, jaki powstał wśród uczniów - powiedziała dyrektor Zespołu Szkół w Jerzykowie Alina Mańka.
W ciągu trzech ostatnich dni w szkole na dolegliwości żołądkowe skarżyło się 21 osób, 13 z nich trafiło do szpitala, z tego sześć zostało na obserwacji.
U dwóch dziewczynek po badaniach toksykologicznych wykryto pozostałości narkotyków, czekamy na wyniki pozostałych badań - powiedziała Anna Wicha z zespołu prasowego poznańskiej policji.
Policja usiłuje ustalić, w jaki sposób narkotyki dostały się do organizmu kilkunastoletnich dziewczynek. Mogły być zażyte jako narkotyki, mogły być też podane jako składnik leku - wyjaśniła Magda Wicha.
W gimnazjum w Jerzykowie dziewczynki z okazji Dnia Kobiet były częstowane lizakami. Policja zabezpieczyła część lizaków. Dopiero po analizie laboratoryjnej bezie można stwierdzić czy lizaki mają związek z zatruciem - mówił rzecznik poznańskiej policji podinsp.
Andrzej Borowiak.
Komentarze