Szóstka licealistów zatruła się dopalaczami

Pięć dziewczyn i jeden chłopak z objawami zatrucia trafiło do białostockiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego.

syncro

Kategorie

Źródło

Gazeta Wyborcza Białystok

Odsłony

2632

Pięć dziewczyn i jeden chłopak z objawami zatrucia trafiło do białostockiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego.

Do zatrucia - jak się okazało dopalaczami - doszło we wtorek podczas szkolnej wycieczki. Dziecięcy Szpital Kliniczny w Białymstoku po południu poinformował dyżurnego Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku, że na oddział trafili licealiści zatruci dopalaczami.

- Trafiło do nas pięcioro licealistów z Białegostoku cztery dziewczyny i jeden chłopak w wieku 16 lat, z objawami takimi jak wymioty, niektórzy mieli również halucynacje. Wieczorem trafiła do nas jeszcze jedna dziewczyna z podobnymi objawami. Obecnie ich stan jest dobry, dwójka przebywa na oddziale ratunkowym, pozostała czwórka w naszych klinikach - wyjaśnia Janusz Pomaski dyrektor Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.

Policjanci zaczęli wyjaśniać okoliczności tego zdarzenia. Ze wstępnych ustaleń wynika, że tego dnia przed południem odbywała się, połączona z ogniskiem, plenerowa impreza integracyjna, w której brali udział uczniowie jednego z białostockich liceów. W trakcie imprezy wychowawcy zauważyli niepokojące zachowanie pięciorga uczniów.16-latek i jego 4 koleżanki słaniali się na nogach, wymiotowali, mieli przekrwione oczy i drżały im ręce. Cała piątka nastolatków trafiła do szpitala, gdzie po udzieleniu pomocy wszyscy pozostali na obserwacji.

Jak udało się nieoficjalnie dowiedzieć Gazecie chodzi o licealistów XIII LO. Szesnastolatek kupił dopalacze w jednym z białostockich sklepów i poczęstował nimi kolegów.

Dodajmy, że wieczorem do białostockiego szpitala zgłosiła się jeszcze jedna osoba która również już w domu poczuła się źle.

To nie pierwszy taki przypadek. W poniedziałek do podobnego silnego zatrucia dopalaczami doszło w Bydgoszczy, tam do szpitala trafili gimnazjaliści.

Rzecznik praw dziecka Marek Michalak podczas pobytu w Białymstoku potwierdził, że dopalacze to jeden z trudniejszych problemów z jakimi rodzice, szkoły jak i całe państwo musi się teraz zmierzyć.

- Niestety trzeba to przyznać ale obecnie z dopalaczami trwale sobie z tym nie radzimy. Ratunkiem może się okazać czujność nas dorosłych w ochranianiu najmłodszych przed tymi szkodliwymi substancjami - komentował rzecznik w odniesieniu do informacji o zatruciu uczniów dopalaczami.

Oceń treść:

Average: 8.5 (2 votes)

Komentarze

Anonim (niezweryfikowany)

<p>Sami sobie lipę robią niech zaczną handlować czymś co nie wpierdala ludzi do szpitala bo zamkną ten interes.Zresztą wcale bym się nie zmartwił.</p>
Anonim (niezweryfikowany)

<p>Hahahaha, to teraz ludzie zobaczcie tak naprawdę kto jest winien tylu wypadkom!! Czy jest osoba która oprócz mnie zobaczyła że po ostatniej delegalizacji RC'ków pakują do dopalaczy syf (z braku pomysłów) po którym się można tylko i wyłącznie otruć sam osobiście byłem świadkiem że mój kumpel rzygał krwią. BRAWO POLITYCY! Wszystko było ok póki się nie wjebali do kolekcjonerskich rzeczy, tyle razy to delegalizowali że już nie mogą nic innego pakować jak trutkę na szczury więc czekajmy na następną delegalizację to po 1 mahu będziemy martwi :D (Nie tykam tego szajsu chociaż miałem z nim kontakt tuż przed delegalizacją). BLESS YA, NATURE ROX!!</p>
Anonim (niezweryfikowany)

<p>Wcześniejsze JWH były całkiem pozytywne, ale niestety po ostatniej delegalizacji jak zapaliłem Tajfuna to było ze mną... źle. Zadzwoniłbym wtedy po karetkę pewnie gdybym był w stanie, niestety nie byłem. Silna depersonalizacja, zaburzenia równowagi... Miałem wrażenie że mózg mi się zatrzymał - rozmawiałem jakiś czas później z kolegą który powiedział że po najnowszym "Tajfunie" z dopalaczy miał to samo. Nie wiem jak Wy, ale ja więcej tego syfu nie ruszam. Naturalna, nielegalna i prawem ścigana MJ jest o niebo lepsza dla zdrowia, zarówno psychocznego jak i fizycznego.</p>
Mały (niezweryfikowany)

<p>Ja po Melange'u (po 1 buchu) z wiadomej strony miałem silne zawroty głowy, serce waliło jak głupie, otępienie niesamowite i chciało mi się rzygać. Myślałem że może zły dzień ale za drugima razem było to samo, dopalacze to chemiczny ogłupiający SYF, resztę opakowania wywaliłem, nie miałem zamiaru już więcej tego palić. Recenzji "produktu" na ich stronie nawet nie mam zamiaru pisać bo pewnie zostanie usunięta, a te pozytywne recenzje to chyba sami sobie piszą, żal.</p><p>Dodam tylko że parę lat paliłem MJ i nigdy nie miałem choćby jednego z tych objawów (no chyba że rzyganie ale to po zmieszaniu z dużą ilością wódki). Polski kraj - chore państwo.</p>
Zajawki z NeuroGroove
  • Marihuana

Bardzo dawno temu wybrałem się na obóz żeglarski nad Wdzydze (to takie duże jezioro koło Kościeżyny - woj. gdańskie). Oczywiście na obozie ponowały jasne zasady: żadnego alkoholu, fajek, nie mówiąc już o dragach. A że organizator był trochę pojebany to przestrzegał tych zasad, w każdym razie trzeba było strasznie uważać. Do wyjazdu długo się przygotowywałem i ostatecznie zabrałem kilka lufek i ze 4 gramy dobrego skunika. Jedengo wieczora uznałem, że czas już iść przypalić. Było już ciemno i niepostrzeżenie mogłem się oddalić z obozu.

  • Bromo-DragonFLY
  • Marihuana

Set & Setting- dobre nastawienie, nie brzydka pogoda, zaufani towarzyszący podróżnicy, godz.13 centrum miasta

Dawka- 1 papierek Bromo-DragonFly + marijuana kilka godzin później +pół piwa też kilka godzin później

Wiek- 18lat

Doświadczenie- Alkohol, Marihuana, Kodeina, Pseudoefedryna, DXM, Benzydamina, 4-HO-Met, Extasy, Mieszanki ziołowe, Bromo-DragonFly, Grzyby cubensis b+

  • Etanol (alkohol)
  • Grzyby halucynogenne
  • Miks

weekend, siedzę sam w domu, perspektywa grania na kompie/siedzenia na necie/oglądania filmów. Ogólny nastrój - dobry. Komfort psychiczny związany z bezpieczeństwem w domu i pewnością bycia samemu.

Siedzę sobie wieczorkiem, gram w Call of Duty, popijam drinkami, żeby sobie umilić czas. Niestety z mj strasznie lipnie było na osiedlu, nie udało mi się niczego pochytać więc - wódka stary przyjaciel. Ok. godz 21, już lekko sfazowany alkoholem, miałem niesamowitą chcicę na palenie. Brak możliwości, ale non stop wracałem do tego myślami. Wtedy też mnie olśniło, że jeden kumpel ma przecież grzyby, podobno te lepsze, czyli cubensisy, a nie nasze polskie łysiczki. Kumpel mnie uprzedzał, że już po połowie tego co kupiłem jest niesamowita bania grzybowa.

  • 4-ACO-DMT
  • Dekstrometorfan
  • Miks

Lekkie zmęczenie fizyczne jak i emocjonalne. Przez trzy dni gościliśmy u siebie ojca Kosmo i jego partnerkę. A, że goście to byli zabawowi to i lały się oporowe ilości browarów, a Akodin z Thiokodinem sypały się garściami. Mój organizm przyjął to nadzwyczaj dobrze, a nawet tego wyczekiwał, hehe. Nie mam swobodnego dostępu do ww. substancji. I bogu dzięki. Jedynymi efektami ubocznymi nadmiernego, bądź co bądź, eksploatowania organizmu, była lekka zgaga i niewyspanie, z powodu dzwięków wydawanych przez mojego teścia, kiedy śpi. Przypominają pracujacy kombajn. Decyzja o wrzuceniu tryptaminy była spontaniczna. Reasumując: stan fizyczny: 7 na 10, psychiczny: 9 na 10. Czułam kompletny luz i świadomość, że nic nie ciąży mi nad głową i pierwszy raz od jakiegoś czasu wszystko układa się po mojemu, nawet bez mojej ingerencji.

  Opisywany trip miał miejsce wczoraj, czyli trzeciego maja. Cały dzień (właściwie to tydzień) obfitował w dosyć intensywne przeżycia. Do tego w ostatnim miesiącu pobijam rekordy w częstotliwości jedzenia DXM w dawkach antydepresyjnych. A jak wielu z Was zdaje sobie sprawę, poprzeczkę zawiesiłam sobie wysoko. Ostatnim psychodelikiem jaki przyjmowałam było 2c-t-4 tydzień wcześniej, co w moim przypadku nie powinno mieć wpływu. Poprzednim razem przyjęłam 25 mg 4-aco-dmt i 300 mg DXM.

randomness