Strona internetowa dla uzależnionych

Osoby uzależnione od narkotyków, alkoholu, komputera a nawet hazardu mogą szukać pomocy na internetowej stronie, którą uruchomił lubelski Ośrodek Leczenia Uzależnień

Anonim

Kategorie

Źródło

Gazeta.pl 19-07-2002

Odsłony

9173
Osoby uzależnione od narkotyków, alkoholu, komputera a nawet hazardu mogą szukać pomocy na internetowej stronie, którą uruchomił lubelski Ośrodek Leczenia Uzależnień przy al. Tysiąclecia 5

Strona działa od kilku tygodni, a jej zasoby są stale poszerzane. Zawiera kompendium wiedzy na temat uzależnień i sposobów radzenia sobie z nimi. Jest także idealnym poradnikiem dla rodziców zagubionych i często bezsilnych wobec zachowań dzieci. Zainteresowani znajdą tu opis działania różnych substancji psychoaktywnych i wpływu, jaki wywierają na zażywające je osoby.

- Narkotyki w życiu młodych ludzi pojawiają się nieprzypadkowo. Stanowią najczęściej zastępcze środki zaradcze na różne niezaspokajane potrzeby i problemy dziecka. To dzięki nim chociaż przez chwilę młody człowiek może doświadczyć uczuć i doznań, których mu brakuje w życiu - napisali autorzy strony.

Rodzice są w stanie skutecznie pomóc swojemu dziecku w zerwaniu z uzależnieniem. Trzeba tylko wiedzieć, jak się do tego zabrać, a w tym potrzebna jest pomoc profesjonalistów. Przed udaniem się do poradni warto przestudiować strony w internecie albo pogadać na czacie.

Jak zmienia się zachowanie osób będących pod wpływem narkotyków? Jakie są oznaki używania narkotyków? Główne determinanty powstawania uzależnień, gdzie szukać pomocy - to główne tematy, jakie można znaleźć na nowo powstałej stronie.

- W każdy piątek między godziną 20 a 22 spotykamy się na czacie. Obsługują go psychologowie z naszego ośrodka - informuje szef lubelskiego Ośrodka Leczenia Uzależnień, Paweł Fijałkowski.

Adres strony: http://strony.wp.pl/wp/lublin.olu

Czat: http://polchat.pl/chat/?
room=uzaleznienia_narkomania_i_inne

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

scr (niezweryfikowany)

&quot;Zależność psychiczna to potrzeba, pragnienie (przymus) przyjmowania danej substancji psychoaktywnej. Siła tego przymusu jest kilkanaście razy większa niż w przypadku alkoholu czy papierosów. &quot; <br> <br>wspaniala strona. polecam ;) <br>
jacenty (niezweryfikowany)

&quot;Zależność psychiczna to potrzeba, pragnienie (przymus) przyjmowania danej substancji psychoaktywnej. Siła tego przymusu jest kilkanaście razy większa niż w przypadku alkoholu czy papierosów. &quot; <br> <br>wspaniala strona. polecam ;) <br>
janusz (niezweryfikowany)

no hehe mocne, polecilem strone matce.
to ja (niezweryfikowany)

jestem uzależniony od wielu żeczy i mam z tym poważny problem, niemogę się obejść bez powietrza, wody, jedzenia. no skoro tego potrzebuję i niemogę bez tego żyć to jest to uzależnienie, przynajmniej wy tak sądzicie więc prosze pomóżcie mi. <br>ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha <br>P.S. nieznam osoby któraby sobie zmarnowała życie przez marichuane a niektórzy uwarzają ją za niebezpieczny narkotyk, cóż tylko współczuć takim braku własnego rozumu :)
tyna (niezweryfikowany)

jestem uzależniony od wielu żeczy i mam z tym poważny problem, niemogę się obejść bez powietrza, wody, jedzenia. no skoro tego potrzebuję i niemogę bez tego żyć to jest to uzależnienie, przynajmniej wy tak sądzicie więc prosze pomóżcie mi. <br>ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha <br>P.S. nieznam osoby któraby sobie zmarnowała życie przez marichuane a niektórzy uwarzają ją za niebezpieczny narkotyk, cóż tylko współczuć takim braku własnego rozumu :)
Zajawki z NeuroGroove
  • Dekstrometorfan
  • Katastrofa

Codzienna depresja

Jest to opowieść o trzech podróżach, które mimo użycia niewielkich ilości substancji, doprowadziły mnie do iście bieluńskiego stanu. Oznaczyłem kategorie jako "katastrofa", bo choć nie jest to tzw bad trip, ani nic złego się nie stało, to jednak moje delirium i solidne halucynacje, zostawiły trwały ślad w psychice.

 

TRIP PIERWSZY - MARIHUANA + 300mg DXM

  • Bad trip
  • Grzyby halucynogenne

Ostatnimi czasy dość często używałem substancji takich jak 4-HO-MET czy 25C-NBOMe, zawsze w towarzystwie, choć nigdy lekkomyślnie. Gdy po tych "zabawach" sięgnąłem po grzyby, okazały się działać słabiej niż zawsze, dlatego postanowiłem zrobić przerwę od psychodelików. Przy okazji obiecałem sobie również nigdy więcej nie używać substancji psychoaktywnych laboratoryjnego pochodzenia i korzystać wyłącznie z darów natury. Akurat tak się złożyło, że w trakcie tej przerwy rozstałem się ze swoją jedyną kobietą, co było dla mnie ogromnym ciosem. Od jakiegoś czasu myślałem o grzybach, wydawało mi się, że jestem już gotowy. I tak mnie tchnęło, akurat w najgorszy dzień, kiedy byłem najbardziej przybity i zdewastowany emocjonalne, żeby odbyć podróż. Wiedziałem, że S&S wykluczają cokolwiek pozytywnego, co mogłoby się zdarzyć podczas tripu. Mimo wszystko, postanowiłem sobie dokopać, spróbować coś zrozumieć, obrać nową drogę, a przede wszystkim stawić czoło największemu bólowi w najbardziej niesprzyjających warunkach. Stało się. Wieczorem, w swoim pokoju, zjadłem 4g suszonych łysiczek. Nigdy wcześniej nie przekraczałem 2,5g. Z głośników rozbrzmiewały Carbon Based Lifeforms, jako tło podróży.

Łysiczki skonsumowałem około godziny 23, w postaci proszku zapitego wodą, zmielone wcześniej w młynku do kawy. Zwykle pierwsze efekty działania grzybów odczuwam po 25-30 minutach. Tym razem początkowa fala otarła się o mnie po niecałych dziesięciu. Już wtedy wiedziałem, że będzie to coś nietypowego, wcześniej mi nieznanego. Kolejne 10' było podsycaniem ciekawości, wzrastaniem podniecenia nowym doświadczeniem. Minęło 25 minut od konsumpcji, a ja miałem już dość. Musiałem bezpowrotnie wyłączyć muzykę.

  • 1P-LSD
  • Pierwszy raz

Nie wiem czego oczekiwać, pozytywne nastawienie na dobre przeżycie(?), załatwiony kumpel do tripsitu. Pogoda średnia - zachmurzone i mokre, ale nie pada.

Był to mój pierwszy raz z jakimikolwiek psychotropami i tak zlansował mi mózg, że nie mam słów.

 

Zacznijmy od początku, godzina koło 13. Wyjeżdżamy z kumplem spod centrum handlowego gdzie kupiliśmy sobie ulubioną potrawę na później - gdybym zgłodniał. Kurczak w specyficznym, dość kwaśnym sosie. Kolega prowadzi. Jedziemy gdzieś nad pobliskie jezioro. Wkładam karton pod język.

T: 0:00 - godz. 13

Jedziemy nad jezioro. Nic szczególnego. Trzymam karton bez smaku pod językiem. Czekam aż coś się wydarzy.

T: 0:10

  • Cytyzyna
  • Pierwszy raz

I: Ciąg kofeinowy, brak snu, odprowadzanie dziewczyny na pociąg, działka, mieszkanie. II: Set: Jestem w dobrym nastroju, choć zmęczony. Ostatnio prawie ciągle czuję zmęczenie, może to przez to, że 5 dni temu odstawiłem kofeinę po ciągu, a może dlatego, że dużo zadań na siebie biorę, może przez pogorszenie odżywania, nie wiem. Nie jadłem nic od około 3 godzin. Jestem po pracy, z moją dziewczyną, Ajlo. Setting: Jesteśmy nad rzeką, w najbardziej naturalnych terenach, w które możemy dojść na spokojnie z buta z domu. Jest popołudnie. III: Set: Lekko niewyspany. Czuję się dobrze, lekko zmęczony ciężką drogą tutaj oraz rozmawianiem przez telefon o ciężkich rodzinnych sprawach. Jestem na czczo. Setteing: Jestem na krańcu naturalnej wyspy na rzece. Jest przed południem i jest ciepło.

Pierwszy raz wziąłem Desmoksan będąc na fazie w ciągu kofeinowym, na dużych niekontrolowanych dawkach i na braku snu. Wziąłem 3 tabletki i jedyne, co zaobserwowałem, to mocniejsze czucie serca, założyłem więc, że to optymalna dawka.

 

//Około 2 tygodnie później//

 

Substancja: Desmoksan 3 tabletki = 4,5 mg Cytyzyny = ~0.08 mg/kg. Postanowiłem wziąć taką dawkę po poprzednim doświadczeniu i przeczytaniu całego tematu na hypie oraz informacji w internecie.

 

randomness