Stary hak na wrocławskiego prokuratora

W sprawie syna nie kiwnąłem palcem - przekonuje prokurator

Anonim

Kategorie

Źródło

Gazeta Wyborcza

Odsłony

5000

Do dziennikarzy kilku gazet trafiła kopia policyjnego meldunku sprzed siedmiu lat. Dotyczy zatrzymania za narkotyki syna Janusza Jarocha, szefa wrocławskiej Prokuratury Okręgowej

Anonimowi informatorzy twierdzą, że sprawę syna prokuratora zatuszowano i Rafał Jaroch, 23-letni wówczas student Wydziału Prawa, uniknął kary. Dziś kończy aplikację prokuratorską.

Ludzie prokuratora Jarocha rozpracowują właśnie poważne korupcyjne afery. Jedna z nich dotyczy Agencji Nieruchomości Rolnych. Zatrzymano już jednego z pracowników wrocławskiego oddziału ANR. Jest podejrzany o branie łapówek. W tej sprawie przewijają się nazwiska wysoko postawionych osób powiązanych z organami ścigania.

Janusz Jaroch nie wyklucza, że wyciągnięcie historii sprzed lat może mieć związek z nadzorowanymi przez niego śledztwami.

Syn prokuratora

...został zatrzymany 14 października 1998 roku przez patrol policji z komisariatu na Krzykach. Wychodził właśnie z pubu. Z policyjnego meldunku wynika, że miał przy sobie "około 100 porcji tzw. trawki", czyli marihuany. Trafił na dołek. Nie przyznał się, że jest studentem prawa. Powiedział, że ma podstawowe wykształcenie i nigdzie nie pracuje. Przekonywał, że w worku jest zwykła suszona trawa. Chciał ponoć przed kolegami udawać, że ma marihuanę i może ją załatwić. Następnego dnia był już na wolności. Policjanci nie próbowali nawet przeszukać jego mieszkania. Ale musieli wiedzieć, kogo zatrzymują, bo o błahej z pozoru sprawie poinformowali nawet oficera dyżurnego Komendy Głównej.

- W sprawie syna nie kiwnąłem palcem - przekonuje Janusz Jaroch.

- Nie wykonał pan żadnego telefonu po jego zatrzymaniu? - dziwimy się.

- Nie. A za syna mogę ręczyć. Wierzę, że to był wygłup. Rzeczywiście infantylny, ale on jest trochę naiwny - odpowiada.

Dopiero następnego dnia po zwolnieniu Rafała policjanci zbadali trawę z woreczka testerem do wykrywania narkotyków. Z akt wynika, że nie były to narkotyki.

Policyjne działania

I w tym momencie zaczyna się najbardziej kontrowersyjny fragment tej historii. Trzy dni po tym badaniu policja zniszczyła trawę i umorzyła dochodzenie. Zgodnie z prawem takie umorzenie musi zatwierdzić prokurator. Policja przekazała prokuraturze swoje umorzenie do zatwierdzenia, ale dopiero po dwóch miesiącach. Procedury nakazują zrobić to najpóźniej w ciągu dwóch tygodni.

Prokuratura bez sprzeciwu zatwierdziła policyjną decyzję.

Dariusz Szyperski, szef krzyckiej prokuratury, pamięta, że policja nie uzgadniała z nimi zniszczenia jedynego dowodu.

- A co by było, gdybyście nie zgodzili się na to umorzenie, tylko kazali wysłać susz ekspertowi od narkotyków?

- Policjanci mogliby mieć postępowanie dyscyplinarne - przyznaje.

Małgorzata Wilkosz-Śliwa z Prokuratury Krajowej jest zdziwiona postępowaniem wrocławskiej policji: - Policja nie ma prawa niszczyć dowodów do czasu uprawomocnienia umorzenia. Zwykle robi się to, gdy przestępstwo się przedawni.

Zygmunt Skwierawski, ówczesny zastępca naczelnika dochodzeniówki na Krzykach, nie pamięta tej sprawy: - To było tyle lat temu.

Nie mogliśmy zapytać ówczesnego szefa krzyckiej dochodzeniówki, bo nie pracuje już w policji.

Ryszard Zaremba, rzecznik komendanta wojewódzkiego: - Nie jestem w stanie dotrzeć dziś do ludzi, którzy coś wiedzą o tej sprawie.

O zatrzymaniu syna prokurator Janusz Jaroch nigdy nie poinformował swoich szefów.

Komentarz

W tej historii przerażająca jest nieudolność, niefrasobliwość i głupota tak policji, jak i prokuratury. Najpierw są narkotyki, potem ich nie ma. Dowody na to, że to nie narkotyki, w ekspresowym tempie znikają. Prokuratura nie reaguje na dwumiesięczne opóźnienie w przesłaniu dokumentu dotyczącego syna jednego z prominentnych kolegów po fachu i w ogóle nie docieka, dlaczego dowody jego niewinności zniszczono. Prokurator Jaroch ani słowem nie wspomina o sprawie syna swoim przełożonym. Przez siedem lat jest cicho. Aż nagle ktoś zapobiegliwy wyciąga stary dokument. Rozpoczyna się kolejne rozdanie, bo nie ulega dla nas wątpliwości, że w tych instytucjach toczy się brudna gra, a pierwsze rozdanie to właśnie dziwne ruchy wokół młodego Jarocha. Obie instytucje same sobie przygotowały ten pasztet. Smacznego.

Renata Grochal, Marcin Rybak
Gazeta Wyborcza/Wrocław 08-05-2005

Sprawdzą akta sprawy syna prokuratora okręgowego

Prokuratura Okręgowa sprawdzi, czy policja i Prokuratura Rejonowa nie popełniły błędu podczas dochodzenia w sprawie syna Janusza Jarocha, szefa Prokuratury Okręgowej

Pisaliśmy o tym w poniedziałek. Siedem lat temu kończący dziś aplikację prokuratorską Rafał Jaroch został zatrzymany przez policjantów. Podejrzewali, że ma przy sobie około 100 porcji marihuany. Wtedy chłopak przekonywał, że w worku jest zwykła suszona trawa. Z akt sprawy wynika, że potwierdziło to badanie zrobione narkotestem. Trzy dni później policja zniszczyła jedyny dowód rzeczowy i umorzyła dochodzenie. Szef krzyckiej prokuratury twierdzi, że nikt nie pytał prokuratora nadzorującego dochodzenie o zgodę na zniszczenie dowodu. Dopiero po dwóch miesiącach otrzymał do zatwierdzenia decyzję o umorzeniu sprawy (powinien ją dostać najpóźniej po dwóch tygodniach). Ale prokurator nie ponaglał policjantów. Zgodził się na umorzenie. Nawet gdyby chciał sprawę dalej prowadzić i na przykład oddać "trawkę" biegłemu do badania, niewiele mógłby zrobić, bo jedynego dowodu już nie było.

Według Małgorzaty Wilkosz-Śliwy z Prokuratury Krajowej policjanci nie mieli prawa niszczyć dowodu. Mogli to zrobić dopiero po uprawomocnieniu się postanowienia o umorzeniu dochodzenia. Dlaczego tak się pospieszyli?

Ryszard Zaremba z dolnośląskiej policji: - Jeśli otrzymamy w tej sprawie jakieś zastrzeżenia z prokuratury, będziemy to badać.

Dariusz Szyperski, szef krzyckiej prokuratury: - Ta sprawa dotyczy również naszego prokuratora, dlatego przekazałem ją do Prokuratury Okręgowej, żeby tam zbadano, czy wszystko było w porządku.

Andrzej Rola, zastępca prokuratora okręgowego: - Na razie czytam akta. Dziś zdecyduję, co dalej.

Jeśli okaże się, że policjanci i prokurator popełnili jakieś błędy, grożą im postępowania dyscyplinarne.

Kopia policyjnego meldunku sprzed siedmiu lat dotyczącego zatrzymania syna prokuratora okręgowego (wówczas naczelnika Wydziału ds. Przestępczości Zorganizowanej) trafiła do dziennikarzy kilku redakcji. Ujawniono ją w momencie, gdy ludzie Janusza Jarocha prowadzą poważne korupcyjne śledztwa. Prokurator okręgowy nie wyklucza, że ujawnienie tej notatki może mieć związek właśnie z tymi sprawami.

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

:) (niezweryfikowany)

taki tester do wykrywania narkotykow czy expert od narkotykow to musi miec zajebiste zycie ;)
expert (niezweryfikowany)

taki tester do wykrywania narkotykow czy expert od narkotykow to musi miec zajebiste zycie ;)
ChiKenn (niezweryfikowany)

. . . daaaajcieee naaaam, równeeee prawaaaa !!! . . .
szlag (niezweryfikowany)

no fajnie, że w naszym pięknym kraju robia takie przekręty. ja myślałem że to uczciwy kraj ;]
BenY (niezweryfikowany)

. . . daaaajcieee naaaam, równeeee prawaaaa !!! . . .
nildur (niezweryfikowany)

Czy policjanci mieli inne wyjscie? Jakby udupili syna prokuratora, to przepuszczalnie mogliby stracic prace. I jest teraz porabana sprawa. <br> &quot;Jeśli okaże się, że policjanci i prokurator popełnili jakieś błędy, grożą im postępowania dyscyplinarne. &quot; <br>Jak zamierzaja sprawdzic bledy, skoro nie ma dowodow? Jakby udalo by im sie znalezc te bledy, to ten synek moglby dostac jakas kare? Kurewsko watpie... to był tylko temat do gazety, na tym ta praca polega.
nildur (niezweryfikowany)

Czy policjanci mieli inne wyjscie? Jakby udupili syna prokuratora, to przepuszczalnie mogliby stracic prace. I jest teraz porabana sprawa. <br> &quot;Jeśli okaże się, że policjanci i prokurator popełnili jakieś błędy, grożą im postępowania dyscyplinarne. &quot; <br>Jak zamierzaja sprawdzic bledy, skoro nie ma dowodow? Jakby udalo by im sie znalezc te bledy, to ten synek moglby dostac jakas kare? Kurewsko watpie... to był tylko temat do gazety, na tym ta praca polega.
pan ciekawski (niezweryfikowany)

to smierdzi na kilometr....koles wychodzi z baru i co od razu policja go przeszukuje i znajduje trawe....dziwne nie.... jest kilka mozliwosci: 1 albo byl juz zajebany i policja go przeszkukala i znalezli co trzeba 2 albo koles robil pod kuratela starego duze sprzedaze ziola i paly sie zaczaily (choc to tez dziwne bo powinni mieli miec pewne dyrektywy nieoficjalne) 3 albo to byl przypadek.... najbardziej uwazam za prawdopodobna 2 wersje choc piersza mogla istniec swoja drogą....
kolo (niezweryfikowany)

w tym wypadku szkoda,ze kolesia nie skazali!!!!!!!! <br>wtedy synalek pana prokuratora nie moglby tak szybko isc na aplikacje tylko za pare ladnych lat, bo bylby osoba karana i musialoby nastapic zatarcie skazania. osoba karana w sprawach karnych (nie mylic z wykroczeniami) nie moze isca na aplikacje. <br> <br>a ja jakbym byl zlapany to mialbym juz po aplikacji zapewne :/ <br> <br>jebac uklady !!!!!!! i policje za to co zrobila!!! <br>tatusia rozumiemi jezeli cos tam zarzadzil ,bo jaki rodzic by nie bronil swoich dzieci ??
Zajawki z NeuroGroove
  • Marihuana
  • Metoksetamina
  • Przeżycie mistyczne

Miejsce: bezpieczny domek na uboczu Pierwszy mocniejszy samotny trip z lekką dozą niepewności.

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że poniższy trip raport będzie raczej nieudolną próbą opisania czegoś czego nie da się opisać słowami. Zdecydowałem się na publikację ponieważ dokonałem pewnych spostrzeżeń które mogą okazać się pomocne niektórym użytkownikom.

  • Gałka muszkatołowa


# nazwa substancji - gałka muszkatołowa Kamis, cała

# poziom doświadczenia użytkownika - pierwszy raz

# dawka, metoda zażycia - 24 cale gałki na 4 os. w sumie po 6 na głowę

# "set & setting" - środek wakacji, słoneczny dzionek, namiot na działce w górach - "żyć nie umierać"







No wiec zacznijmy od początku:




  • Bad trip
  • LSD-25

Set: stan psychiczny - stabilność psychiczna/emocjonalna raczej poniżej przeciętnej, nastrój - neutralny, myśli i oczekiwania - żadnych, kwas jak kwas, biorę fazę taką jaka jest. Setting: miejsce - mieszkanie przyjaciela, w którym czuję się na maxa komfortowo ludzie - grono najbliższych przyjaciół, z którymi przerobiłem dziesiątki kwasów i masę innych substancji eksperymentalnie.

Witam,

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że piszę ten badtrip raport głównie dla moich przyjaciół, bo nie podzieliłem się z z nimi jeszcze wrażeniami po tym tripie i chcę być z nimi otwarty, a w formie pisanej mogę zawrzeć o wiele więcej szczegółów niż w przypadku opowiedzenia im tego na poczekaniu.

  • Szałwia Wieszcza

Podróżnicy- studenciki- przyjemniaczki

Substancja – Szałwia x20

Okoliczności – piękny słoneczny dzień, parodniowe tańce pod głośnikiem, czyli leśne techno :)

Doświadczenie- trawa, kilometr lajnów, parę razy kapelusze, dxm, tramadol, nad resztą musiałabym pomyśleć, więc się nie liczy.

randomness