Kolejna ofiara dopalaczy na Pomorzu? 37-letni mężczyzna zmarł, mimo reanimacji. Do zdarzenia doszło w sobotę, późnym wieczorem w Sopocie. Policjanci otrzymali zawiadomienie o dwóch mężczyznach, którzy zażyli substancje odurzające. Mundurowi zatrzymali cztery osoby, które mogą być z tą sprawą związane.
- Otrzymaliśmy zgłoszenie, że przed kinem w Sopocie znajduje się dwóch mężczyzn, którzy dziwnie się zachowują i najprawdopodobniej są pod wpływem dopalaczy - powiedziała "Dziennikowi Bałtyckiemu" Karina Kamińska z Komendy Miejskiej Policji w Sopocie.
Funkcjonariusze na miejsce pojechali wraz z pogotowiem. Obu mężczyznom udzielono pomocy medycznej. - Jedna z tych osób była w dobrym stanie, mężczyzna odmówił przewiezienia do szpitala, więc udzielono mu pomocy na miejscu. Druga osoba, 37-latek, był reanimowany, zmarł w karetce - relacjonuje sopocka policjantka.
Jak dowiadujemy się od funkcjonariuszy, przy denacie znaleziono lufkę, z której najprawdopodobniej palił środek odurzający. Mundurowi podkreślają, że na tę chwilę jednak zbyt wcześnie by powiedzieć, czy były to dopalacze.
- Nie wykluczamy tego, ale wykaże to dopiero sekcja zwłok mężczyzny i badanie zabezpieczonych przedmiotów - mówi Karina Kamińska.
W sumie zatrzymane zostały cztery osoby, ale nikt jak do tej pory nie usłyszał zarzutów. Choć policjanci prowadzą na razie działania "w sprawie", a nie "przeciwko" komuś, to jednak ich prace prowadzone są w kierunku "udzielenia substancji odurzających".
Niewykluczone jednak, że w poniedziałek prokurator zmieni tor tej sprawy i będzie ona prowadzona w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci.