Różowa kokaina rzekomo „zalewa Europę”. Czy mamy się czego obawiać?

Narkotyk, który w te wakacje zyskał medialny rozgłos po policyjnym rajdzie na magazyn na Ibizie, coraz pewniej wchodzi na rynek europejski. "Różowa kokaina", która z prawdziwą kokainą nie ma wiele wspólnego, została przechwycona przez policje już w kilku krajach Unii.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

muno.pl
Wiktor Knowski

Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła - pozdrawiamy serdecznie! Wszystkich czytelników materiałów udostępnianych na naszym portalu serdecznie i każdorazowo zachęcamy do wyciągnięcia w ich kwestii własnych wniosków i samodzielnej oceny wiarygodności przytaczanych faktów oraz sensowności zawartych argumentów.

Odsłony

1422

Narkotyk, który w te wakacje zyskał medialny rozgłos po policyjnym rajdzie na magazyn na Ibizie, coraz pewniej wchodzi na rynek europejski. "Różowa kokaina", która z prawdziwą kokainą nie ma wiele wspólnego, została przechwycona przez policje już w kilku krajach Unii.

Pod koniec sierpnia tego roku hiszpańska policja najechała na kilkanaście siedzib brytyjskiego gangu działającego na Ibizie. Wówczas, oprócz poważnych ilości innych narkotyków, ogromnej sumy pieniędzy w banknotach różnych walut i pokaźnego arsenału pistoletów i karabinów, organy ścigania przechwyciły ponad 13 kilogramów „różowej kokainy”. Mimo swojej medialnej nazwy substancja najczęściej nie ma wiele wspólnego z kokainą. Stanowi raczej mieszankę różnych, sztucznie zabarwionych substancji. Czym więc naprawdę jest „różowa kokaina”? Odpowiedzi na to pytanie musimy szukać aż na północnym wybrzeżu Ameryki Południowej, wśród młodych gangów Kolumbii.

Różowa kokaina, czyli narkotyk młodych narcos

W Kolumbii „różowa kokaina” znana jest przynajmniej od dekady. Wśród tamtejszych gangów funkcjonuje pod nazwą „tusi”, czytanego zwykle jako angielskie „2C”. Młode pokolenie tamtejszych producentów narkotyków stworzyło ją jako alternatywę dla konwencjonalnych substancji imprezowych. Etymologicznie jej nazwa nawiązuje do substancji 2C-B, zsyntetyzowanej już w latach 70. przez słynnego psychofarmakologa, Alexandra Shulgina.

To właśnie „ojciec chrzestny psychodelików” przedstawił światu całą rodzinę związków 2C. Zażycie odmiany 2C-B skutkuje podniesieniem nastroju, pobudzeniem i emocjonalnym otwarciem, a nawet efektami wizualnymi czy synestezją (np. widzenie dźwięków). Odkrycie Shulgina, znanego powszechnie jako twórca MDMA, w Europie przez długi czas pozostawało raczej ciekawostką. 2C-B z pewnością nie mogło konkurować na rynku z takimi narkotykami jak MDMA czy kokaina.

Tusi to jednak przede wszystkim marka, nie pojedyncza substancja. Choć zdarzają się partie zawierające w dużej mierze 2C-B, jak chociażby ta przechwycona latem na Ibizie, „różowa kokaina” to najczęściej mieszanka różnych narkotyków. Ulubionymi środkami mieszanymi przez młodych narcos są ketamina i MDMA. Do tych dodawane są później charakterystyczny różowy barwnik i truskawkowy olejek zapachowy.

Na podbój Europy

Tusi, dobrze znane organom ścigania w Ameryce Południowej, w ostatnich latach znalazło drogę na rynek europejski. Choć partia przejęta przez hiszpańską policję była do tej pory największa, „różowa kokaina” pojawiła się już w kilku krajach Unii. Znaleziono ją również w Austrii, Szwajcarii i Wielkiej Brytanii.

Pierwsze raporty na temat różowego proszku na europejskich imprezach pojawiły się w 2021 roku. Wydaje się więc, że dopiero po okresie surowych restrykcji pandemicznych pojawiły się pierwsze szlaki przewozu tusi do Europy. To prawdopodobnie wzmożony popyt na tzw. narkotyki imprezowe sprowokował ekspansję substancji na nasz kontynent. Do tej pory nie pojawił się jednak żaden raport wskazujący na obecność tusi na rynku polskim.

Tusi – zagrożenia

Choć spożywanie jakiejkolwiek nielegalnej substancji psychoaktywnej wiąże się z pewną dozą niebezpieczeństwa, zarzucanie tusi niesie ze sobą kilka szczególnych zagrożeń. Pierwsze dotyczy tego, jaką mamy pewność, co faktycznie bierzemy. Jak już wspomnieliśmy, „różowa kokaina” to przede wszystkim marka. Pod tą nazwą może pojawić się wiele różnych substancji, które zostały wymieszane w nieznanych proporcjach.

Choć użytkownicy nielegalnych substancji najczęściej nie mogą mieć zupełnej pewności co do jakości i składu środków, które biorą, w przypadku tusi różnice mogą być jeszcze większe. Należy tutaj zaznaczyć, że najczęściej w mieszance znajdują się relatywnie bezpieczne środki, takie jak ketamina (znana powszechnie jako środek znieczulający dla koni) czy MDMA (coraz częściej wykorzystywane przez terapeutów w różnych zakątkach świata). Jednak jakakolwiek ruletka substancjami, dodatkowo w sytuacji skrajnego wycieńczenia organizmu na imprezie, może okazać się wyjątkowo niebezpieczna.

Mieszanie substancji może być wyjątkowo niebezpieczne. Na przykład mieszanie dwóch leków depresyjnych, takich jak alkohol i benzo, jest szczególnie ryzykowne, ponieważ może drastycznie spowolnić oddech i tętno. Dobrą praktyką dla osób, które chcą mieszać różne środki, jest korzystanie z narzędzi takich jak TripSit, aby uzyskać pewien wgląd w szczególnie ryzykowne interakcje. Istnieje również stałe ryzyko, że ludzie nie wiedzą, co znajduje się w środkach, które biorą. Dlatego potrzebujemy usług testowania narkotyków, takich jak The Loop, aby ludzie mogli dokonywać świadomych wyborów.

– mówił w rozmowie z magazynem Dazed, Dr. Hannah Thurgur współpracująca z brytyjskim ośrodkiem Drug Science.

Oceń treść:

Brak głosów
Zajawki z NeuroGroove
  • Marihuana

Był to jeden z weekendów w wakacje 2003. Zaczeło się w piątek, wiadomo jak każdy weekend. do wyboru mam dwie opcje: impreaz housowa albo wyjazd na dziełke z ekipą, wybieram tą pierwszą zwłaszcza, że opcja działkowa jest aktualna cały weekend. a jak impreza to trzeba jechać do sklepu--->telefon--->dojazd, odbiór--->powrót, wszystko w 15min. bez problemów. zakupiliśmy z kumplem jedną sztukę fety, 6 draży i funfa(5g zioła)-wszystko dla nas dwóch- i czekamy do godziny wyjścia. ustawiliśmy się o 21 z nim i z kumplem z lachą.

  • Marihuana
  • Pozytywne przeżycie

Różne, czytaj w raporcie

22.02.2019 (albo jakiś inny dzień lutego)

-Idziesz zapalić? - pyta sąsiad
-Nie mam, ale jak dasz to chętnie.
-Pewnie. Ada nie ma nic przeciwko temu, że jarasz?
-Sama jara. Nie dużo, bo tylko w pracy, jak się wkurwi, ale zawsze coś.
-Ta, w pracy? XD
-Noo, a czemu nie?

Sąsiad miał na myśli zioło, a ja myślałem, że chodzi o papierosy

Idziemy chodnikiem, jest ciemno. Nagle wyciąga blanta z kieszeni i odpala tego łotra.

W moim mózgu mały Error. Po chwili już kumam bazę i mówię:

  • Grzyby halucynogenne


Doświadczenie: w zeszłym roku raz po 40 surowych grzybków w obecności kolegi i drugi raz samotnie 70 suszonych. Pierwsza faza superpozytywna, natomiast druga mnie przerosła, miałem przez kilka miesięcy deprechę.


Najpierw chciałem się podzielić fantastyczną metodą na zarzucenie grzybów: bierzemy je do buzi i...żujemy przez 2-3 minuty, aż w ustach zostanie nam malutki sprasowany kawałeczek, który wypluwamy. Same korzyści:



  • Faza wchodzi po około 20 minutach

  • LSA
  • Marihuana
  • Tripraport

Mieszkanie, nastawienie zawsze pozytywne niezależnie od warunków, brak specjalnego przygotowania, Impuls. Oczekiwania pozytywne po Poznaniu psychodelików nastawienie na ciekawe nowe doświadczenie. Zaczynam sam potem wpada ziomek posiedzieć jak zawsze. Nie do pilnowania, tripy w samotności to dla mnie żadna nowość nie mam z tym problemu.

14.00
Przepłukane nasiona powoju, heavenly blue z castoramy w opakowniu VERDE, producent W.Legutko  w ilości 150, czyli 5g. Wepchnięte barbarzyńsko do ryja. Smak mocno grzybowy, czyli taki, którego nienawidzę. Najgorzej było całość porządnie rozgryźć, gdyż z miejsca bierze na bełta ale to kwestia smaku raczej. W każdym razie w porównaniu z truflami, to i tak miód maliny. Zapite soczkiem z pomarańczki i tragedii nie ma. Czekam na efekty w międzyczasie zapalę papieroska i się zrelaksuje przy jakimś serialu.

randomness