Rozbito gang produkujący amfetaminę

Policja rozbiła grupę produkującą amfetaminę

Anonim

Kategorie

Odsłony

1791

Policja rozbiła grupę produkującą amfetaminę w miejscowości Worławki w woj. warmińsko-mazurskim - poinformowała Prokuratura Okręgowa w Olsztynie. Aresztowano 20 osób.

Fabryka amfetaminy działała w położonym na uboczu domu w Worławkach, 30 km od Olsztyna. Prokurator Mirosław Zelent z wydziału przestępczości zorganizowanej olsztyńskiej prokuratury powiedział, że aresztowano już 20 osób, a zarzuty mają być w najbliższym czasie postawione jeszcze 20 kolejnym osobom.

"Od roku toczy się śledztwo w tej sprawie i wiele osób jest poszukiwanych. Sprawa jest rozwojowa i nie mogę udzielić więcej informacji" - dodał Zelent.

Według nieoficjalnych wiadomości, fabryka amfetaminy działała "z doskoku". Osoby produkujące narkotyk nie mieszkały w domu w Worławkach, lecz go wynajmowały przyjeżdżając tylko po to, by produkować narkotyk.

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

Dżonkers (niezweryfikowany)
Koelga mi mówił iż są odmiany bambusa z ktorych mozna otrzymac tripy... musze to <br>przebadac
an@ (niezweryfikowany)
Fajna nawet ta stronka. Dużo o tripach. I pomyśleć że ja nie będę mogła sobie w najbliższym czasie zajarać :(
karola (niezweryfikowany)
otoz co ja chce powiedziec to dzis jest drugi dzien po skasaniu galki (30gr (holenderskiej (:D),nie wiem czy to ma jakies znaczenie ale podobno w Holandii wszystko lepsze!:)), utarte na tareczce do kubeczka,zalane goraca woda i wypite....bleeeee(smak wstretny i tepy!!!))ale jka to jadlam czy tam pilam nie sadzilam ze to bedzie cos takiego...mysle sobie huk,bedzie to bedzie cos nie bedzie to i dobrze...no i wypilam okolo 21 zapuscilam odpowiednia muzyke w tle aby lagodnie mi wkrecala klimat i leze ,mysle ...palac przy tym ziolo non-stop(jak na Holandie przystalo przeciez!)...okolo godzine po wypiciu zaczela mi sie wkrecac jazda jakas,muza zaczela mi przebijac opony mozgowe i upuszczac powietrze z calego organizmu...na wstepie wolniutko i delikatnie ale wchodzac w mocniejsze stany.zmienilam plyte bo mysle e to moze po tym paleniu tak mna miota na boki ale nic,plyta zmieniona ,cos co mnie zawsze uspokaja czyli Smolik....no i leci...a ja leze na lozku,tepo zaczynam sie gapic w sufit a z boku zaczyna mnie cos okrazac....nie no fajne uczucie to to nie bylo.zgasialam swiatlo i leze ,mysle zasne no itak tez sie stalo.spalo sie milo,tak jak jestes zmeczony i zapalisz duzo zielska to potem spisz jak susel,to ja tak wlasnie spalam..milo i slodko:)!no ale jak sie rano (czyt.14) obudzilam to ani jedna noga nie chciala isc ani druga,latwce i helikoptery mna zawladnely,reklamowka przy boku lezala bo mdlosci jak hu(!)..nie dalo rady isc nawet do kibla,stan masakryczny.w glowie krecilo mi sie jak nigdy w zyciu po niczym innym.powiedzialam wtedy sobie ze nawet dzis to jointa nie zapale:)...(rytual obowiazkowy!).....mieszkam na drugim pietrze w domku wiec nim zeszlam na parter po stromych jak huk schodach to zeszlo mi z 15 minut.rodzina patrzyla na mnie jak na chora aja ze sie otrulam ,bo co innego moglam wymyslic kiedy gnalo do kibla jak nic,beltac sie chce jak grom,oczy siwo-czerwone,zrenice jak cholera raz male raz duze,wypic chcesz cala wode swiata,masz czysta swiadomosc z jednej strony ale nie mozesz skontrolowac ruchow swojego ciala.no i caly dzien przelezalam w pokoju potem na lozku,sluchajac tylko muzyki i patrzac sie w sufit.dzis jest drugi dzien po i jednak czuje sie lepiej ale ciagle jakies cos mi siedzi w glowie czego nie moge wywalic z siebie...cos nie mojego:)...jutro jade do Polski w odwiedziny wiec nie wiem jak sie wygrzebie psychicznie po wszystkim czego doswiadczam tu.a w Polsce czeka mnie festiwal muzyki elektronicznej Astigmatic ,wiec tez pewnie nie bedzie abstynencji...ogolnie moje wrazneia po galce- lepiej NIE!pozdrowienia z Amsterdamu
Da choo (niezweryfikowany)
otoz co ja chce powiedziec to dzis jest drugi dzien po skasaniu galki (30gr (holenderskiej (:D),nie wiem czy to ma jakies znaczenie ale podobno w Holandii wszystko lepsze!:)), utarte na tareczce do kubeczka,zalane goraca woda i wypite....bleeeee(smak wstretny i tepy!!!))ale jka to jadlam czy tam pilam nie sadzilam ze to bedzie cos takiego...mysle sobie huk,bedzie to bedzie cos nie bedzie to i dobrze...no i wypilam okolo 21 zapuscilam odpowiednia muzyke w tle aby lagodnie mi wkrecala klimat i leze ,mysle ...palac przy tym ziolo non-stop(jak na Holandie przystalo przeciez!)...okolo godzine po wypiciu zaczela mi sie wkrecac jazda jakas,muza zaczela mi przebijac opony mozgowe i upuszczac powietrze z calego organizmu...na wstepie wolniutko i delikatnie ale wchodzac w mocniejsze stany.zmienilam plyte bo mysle e to moze po tym paleniu tak mna miota na boki ale nic,plyta zmieniona ,cos co mnie zawsze uspokaja czyli Smolik....no i leci...a ja leze na lozku,tepo zaczynam sie gapic w sufit a z boku zaczyna mnie cos okrazac....nie no fajne uczucie to to nie bylo.zgasialam swiatlo i leze ,mysle zasne no itak tez sie stalo.spalo sie milo,tak jak jestes zmeczony i zapalisz duzo zielska to potem spisz jak susel,to ja tak wlasnie spalam..milo i slodko:)!no ale jak sie rano (czyt.14) obudzilam to ani jedna noga nie chciala isc ani druga,latwce i helikoptery mna zawladnely,reklamowka przy boku lezala bo mdlosci jak hu(!)..nie dalo rady isc nawet do kibla,stan masakryczny.w glowie krecilo mi sie jak nigdy w zyciu po niczym innym.powiedzialam wtedy sobie ze nawet dzis to jointa nie zapale:)...(rytual obowiazkowy!).....mieszkam na drugim pietrze w domku wiec nim zeszlam na parter po stromych jak huk schodach to zeszlo mi z 15 minut.rodzina patrzyla na mnie jak na chora aja ze sie otrulam ,bo co innego moglam wymyslic kiedy gnalo do kibla jak nic,beltac sie chce jak grom,oczy siwo-czerwone,zrenice jak cholera raz male raz duze,wypic chcesz cala wode swiata,masz czysta swiadomosc z jednej strony ale nie mozesz skontrolowac ruchow swojego ciala.no i caly dzien przelezalam w pokoju potem na lozku,sluchajac tylko muzyki i patrzac sie w sufit.dzis jest drugi dzien po i jednak czuje sie lepiej ale ciagle jakies cos mi siedzi w glowie czego nie moge wywalic z siebie...cos nie mojego:)...jutro jade do Polski w odwiedziny wiec nie wiem jak sie wygrzebie psychicznie po wszystkim czego doswiadczam tu.a w Polsce czeka mnie festiwal muzyki elektronicznej Astigmatic ,wiec tez pewnie nie bedzie abstynencji...ogolnie moje wrazneia po galce- lepiej NIE!pozdrowienia z Amsterdamu
deff (niezweryfikowany)
HMmmmmmmmmmm no ciekawe co byście powiedzieli na moje samopoczucie po siedmiu i pół wiadra z mixa hasz i skun miałem dośc ale niekture opowieści to naprawde poezja narkomana
Zajawki z NeuroGroove
  • Banisteriopsis caapi
  • DMT
  • LSD-25
  • Marihuana
  • Tripraport

Set: Podniecenie z powodu nadchodzącego nowego roku, pierwszy psychodeliczny sylwester w moim życiu. Dom i grupka znajomych. Setting: Pomimo kilku wpadek owego dnia pozytywnie. Oczekiwałem mocnego rżnięcia umysłu.

Witam w moim drugim raporcie, noworocznym!

Trzech nas było, na kwasie: (J)a, (M)ors i (R)ak.

Dwoje ich było, na winie: (S)okół i (P)apuga

I on jeden, na dropsie: (A)mbroży

 

Słowem wstępu:

R miało dzisiaj z nami nie być, ale kosmicznym zbiegiem okoliczności nie wrócił do siebie. Mieliśmy propozycję prywatnej imprezy psytrance, ale ja i M nie chcieliśmy nigdzie jechać, padło więc na dom, ewentualne wyjście na fajerwerki o 12. Jeśli ktoś nie ma ochoty czytać prologu - trip właściwy zaczyna się od 23:40.

 

Ahoj!

 

  • Grzyby halucynogenne

20.06.2003

Paliwo:

psilocybe semilanceata

3 dilpaki suszonych grzybów (ok 130-140 szt.) pokruszone, zalane gorącym

wywarem z mięty, odcedzone, wypite na czczo.

Satelity :

Kolega X, kolega Y i koleżanka A.

Przestrzeń:

Ogródek z gęstą soczystą trawą, wielki leżak w cieniu śliwy, doskonała

pogoda, przed chwilą kropił deszczyk.

  • Muchomor czerwony


Poniższy rysunek i tekst został stworzony pod wpływem muchomora czerwonego.



  • LSD-25

Nikomu nie życzyłbym tego co przeżyłem niedawno na kwasie.

Zaczeło się zwyczajnie. Jeden z moich kumpli miał urodziny więc

postanowiliśmy się zkwasić. Dla niego to był pierwszy raz, a ja już miałem

kilka tripów za sobą. Poszliśmy w pięciu. Kupiliśmy sobie trzy `Baby na

rowerze` (dla mnie najlepszy kwas).


Już od początku dzień wydawał się jakiś pechowy. Kiedy dzieliliśmy kwasa

siedząc na ławeczce koło stadionu podeszło do na dwuch łysych z szlikam

randomness