Wyjaśnienie osób i zdarzeń w pierwszej części czyli tu -> https://neurogroove.info/trip/moda-na-mefedron-vol1
Dzień po powrocie z urlopu zostałam zwolniona z pracy.
W badaniu przekrojowym opartym na populacji, dotyczącym danych z lat 2016-2020 z Ankiety Monitorowania Czynników Ryzyka Zachowań, codzienne używanie marihuany było związane z nieco zwiększonym ryzykiem chorób sercowo-naczyniowych u dorosłych w wieku od 18 do 74 lat.
W badaniu przekrojowym opartym na populacji, dotyczącym danych z lat 2016-2020 z Ankiety Monitorowania Czynników Ryzyka Zachowań (Behavioral Risk Factor Surveillance Survey) z 27 stanów amerykańskich i 2 terytoriów, które objęło 434 104 respondentów, codzienne używanie marihuany było związane z nieco zwiększonym ryzykiem chorób sercowo-naczyniowych u dorosłych w wieku od 18 do 74 lat. Wśród respondentów, częstość codziennego i nieregularnego używania marihuany wynosiła odpowiednio 4% i 7,1%.
Skorygowany współczynnik szans dla związku codziennego używania marihuany z chorobą wieńcową, zawałem mięśnia sercowego i udarem mózgu wynosił odpowiednio 1,16, 1,25 i 1,42. Relacje między używaniem marihuany a wynikami sercowo-naczyniowymi były podobne dla mężczyzn powyżej 55 roku życia i kobiet powyżej 65 roku życia. Autorzy z University of California w San Francisco i Massachusetts General Hospital w Bostonie, USA, doszli do wniosku, że używanie marihuany „jest związane ze złymi wynikami sercowo-naczyniowymi, przy czym cięższe używanie (więcej dni w miesiącu) wiąże się z wyższym ryzykiem niekorzystnych wyników”.
Źródło: PubMed
Kilkumiesięczna "zabawa" z RC
Wyjaśnienie osób i zdarzeń w pierwszej części czyli tu -> https://neurogroove.info/trip/moda-na-mefedron-vol1
Dzień po powrocie z urlopu zostałam zwolniona z pracy.
Chęć przejażdżki po Polsce na stopa przy okazji infekując swój mózg różnorakimi ustrojstwami (m.in. "dopalaczy"), poznając przy okazji różnych ludzi. Podróż miała być przygodą i przerwą od uczelni (w trakcie trwania semestru).
Komentarz: Tekst został spisany jakoś miesiąc po wydarzeniach mających miejsce w nim opisanych. Był to specyficzny okres w moim życiu, po dość kiepskich przejściach, którego zwieńczeniem miała być podróż na stopa po Polsce. Niedługo po powrocie z "rajdu po Polsce" postanowiłem porzucić Beta-Ketony, z racji tego iż mają na mnie zbyt duży potencjał uzależniający - a w owym okresie byłem w ciągu od kilku miesięcy. Wiem, że tekst zawiera ok. 6,7-6,8K słów, nie mniej jednak wydaje mi się że to dobre miejsce do jego opublikwania. Tekst, jak i sama przygoda ma już ponad półtora roku.
Leczenie psychiatryczne.
W wyniku ciągłego stresu związanego przede wszystkim z chorą ambicją i całym procesem edukacji, a także w wyniku przykrych doświadczeń z dzieciństwa (przez które popadłem w depresję), w pewnym momencie życia zdecydowałem się na terapię. Nie byłem pewien czy od razu chcę udać się do psychiatry. Na początek wybrałem psychologa. Niestety - albo miałem pecha przy wyborze albo po prostu to nie jest dla mnie. Od jednego z psychologów usłyszałem, że mogę być opętany....Dlatego właśnie zrezygnowałem z tego hmmm...'leczenia'. Udałem się do psychiatry.
nastawienie – wieczny optymista, miejsce – dom w małej pięknie położonej miejscowości.
Spotkałem na mieście kumpla. Pokazał mi z uśmiechem na twarzy swoje zakupy, w reklamówce znajdowała się paczka aco i 2 saszetki proszku do mycia cipek. Przypomniał mi się mój pierwszy i w tan czas jedyny, bardzo mocny trip po aco. Wyrzuciło mnie wtedy w kosmos a ciało rozpadło się w nicości, nawet myśli momentami rozpływały się i przestawały istnieć, byłem przez jakiś czas na 4 plateau. Znając potencjał niewinnego leku na kaszel postanowiłem to powtórzyć, tym razem zmniejszając dawkę.