Psychoterapeuta, który sam odbił się od narkotykowego dna. Historia Roberta Rutkowskiego

Zdarzało mu się wylądować na głodzie, w środku nocy, na Dworcu Centralnym i prosić o pieniądze na narkotyki. Dziś Robert Rutkowski, ekspert w dziedzinie psychoterapii, pomaga innym.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Alateja
Katarzyna Szkarpetowska

Odsłony

988

Zdarzało mu się wylądować na głodzie, w środku nocy, na Dworcu Centralnym i prosić o pieniądze na narkotyki. Dziś Robert Rutkowski, ekspert w dziedzinie psychoterapii, pomaga innym.

Robert Rutkowski jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych psychoterapeutów w kraju. Zapraszany do programów telewizyjnych jako ekspert w dziedzinie psychoterapii i rozwoju osobistego. Autor bestsellerowych książek „Pułapki przyjemności” i „Oswoić narkomana” (napisanych w duecie z Ireną A. Stanisławską).

Rozmowy z pacjentami zawsze zaczyna od słowa „dziękuję” (to z jednej strony niewiele, a z drugiej bardzo dużo).

Dziękuję pacjentowi za zaufanie, że zdecydował się obcemu facetowi powierzyć kawałek siebie – i to tę część, która boli – a dopiero później pytam, z jakim problemem przychodzi

– mówi Robert Rutkowski.

Robert Rutkowski: Bardzo doskwierało mi życie

Jako młody chłopak sięgnął po narkotyki. Miał wtedy osiemnaście lat. Nie była to marihuana czy LSD, ale heroina – jeden z najmocniejszych i najszybciej uzależniających narkotyków. Wziął z bezsilności. Z poczucia przytłaczającego niepokoju i wewnętrznej niezgody.

Bardzo doskwierało mi życie. Brakowało mi bezwarunkowej akceptacji mojego ojca, który nie umiał okazać, że jestem dla niego ważny. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego skoro jestem owocem miłości, moja matka i mój ojciec tak się nienawidzą. Żyłem w ciągłym napięciu, między jedną awanturą a drugą

– wspomina.

Narkotyki napięcie redukowały. Czyniły życie znośniejszym. Nie można było nie brać. To znaczy można, ale organizm „domagał się” ich. I to w coraz większych dawkach. Nie do zniesienia stawał się głód psychiczny i fizyczny, obydwa objawiające się potwornym bólem. Najpierw brał, żeby czuć się wyjątkowo; potem brał po to, żeby czuć się normalnie (jeśli w przypadku uzależnienia o normalności można w ogóle mówić).

W głowie tłukła mi się myśl, że muszę coś z tym zrobić, że muszę sobie poprawić nastrój, bo przecież chcę się czuć normalnie. Marzeniem już nie była chęć mistycznego odlotu, tylko pragnienie zwykłej, szarej normalności

– opowiada w książce „Oswoić narkomana”.

Na głodzie, w środku nocy, na Dworcu Centralnym

W tamtym czasie nosił maski. Jego bliscy podejrzewali, że bierze, jednak pewności nie mieli – wyprowadzał ich skrupulatnie w pole, manewrował. Dziś sam zastanawia się, jak udawało mu się tak długo oszukiwać bliskich. „Gdy mówię o tym teraz, z perspektywy trzydziestu paru lat, mam wrażenie, jakbym opowiadał historię obcego człowieka” – przyznaje.

Zdarzało mu się wylądować na głodzie, w środku nocy, na Dworcu Centralnym i prosić o pieniądze na narkotyki, mówiąc, że to na bilet. Zdarzało mu się płukać brudną, zakrwawioną strzykawkę w zardzewiałym hydrancie. Zdarzało mu się ukraść rodzicom pieniądze, a nawet wynieść z domu zbierane przez dziesięciolecia książki. To ostatnie szczególnie leży mu na sercu:

Do tej pory nie potrafię się z tym pogodzić, więc gdy wchodzę do antykwariatu, zostawiam po kilkaset złotych. Jest to dla mnie miejsce, w którym tak naprawdę powinienem uklęknąć i przeprosić za swoje grzechy, bo przez wiele lat, gdy jechałem po towar, najpierw sprzedawałem książki.

Rutkowski: Nie mam poczucia misji, ale jeśli komuś pomogę…

Odtruwał się kilkadziesiąt razy. Szukał czegoś, co trzymałoby go w pionie. Co byłoby motywacją, żeby nie ćpać. Dziś twierdzi, że w procesie wychodzenia z uzależnienia ważną rolę odgrywa budowanie zdrowego poczucia własnej wartości. I że „kryzys wiary, który się przytrafia wszystkim wierzącym, może być śmiertelnym zagrożeniem dla uzależnionego, jeśli zamieniamy narkotyki na religię bez etapu budowania miłości własnej”.

Co jeszcze odgrywa kluczową rolę w wychodzeniu z uzależnienia – nie tylko od narkotyków, ale też każdego innego – uzależnienia od alkoholu, od seksu, od nikotyny, internetu? POKORA.

Jeżeli ktoś mówi mi: „Ten problem mam już przepracowany!”, zawsze go stopuję: „Włącz pokorę!”. Pozamykane drzwi wcale takie być nie muszą. Mogą być nieszczelne

– uważa Rutkowski.

Narkotyki, ciągi alkoholowe, odbijanie na bagna… Od tamtych wydarzeń minęło ponad trzydzieści lat. Mógłby do nich nie wracać – tym bardziej, że dziś jest wziętym, szanowanym psychoterapeutą. Ale spisał je z nadzieją, że komuś pomogą. Być może nawet uratują życie:

Nie mam poczucia misji, żeby ratować całą ludzkość, jednak jeśli choć jeden człowiek zmieni się dzięki mojej historii, to warto. Mnie też kiedyś pomogła czyjaś historia, dzięki której zrozumiałem i poczułem, że zmiana jest możliwa.

Czytaj także: Dziennik umierania, który pokazuje… jak żyć

*Wypowiedzi Roberta Rutkowskiego pochodzą z książki „Oswoić narkomana” (R. Rutkowski, I.A. Stanisławska, wyd. MUZA SA, 2018)

Oceń treść:

Average: 9.3 (4 votes)

Komentarze

Alkoholik emeryt (niezweryfikowany)

Wrocisz wrocisz
Zajawki z NeuroGroove
  • Marihuana

Spokó i cisza. Ogólnie spoko.

Dziś ciąg dalszy raportu ze strony: https://neurogroove.info/trip/zrozumia-em-przes-anie-thc

Obudziłem sięprzed 11:00. Zapodałem 2 kapsułki Citroseptu. To jest grejfrut w tabletkach. Wersja forte :)

Około 11:30 - pierwszy skręt z maryśki zmieszanej z tytoniem. Standardowo, 1/3 paapierosa.

11:40 - poszedłem do dilera po 2 gramy. Ciepło jak diabli. Mokra koszula od tego gorąca. W ogóle nie czuję działania THC.

  • Dekstrometorfan

Prolog

DXM zażywałem niejednokrotnie, przez pewien czas niemal codziennie. Oczywiście substancja ta, jeśli jest brana zbyt często, szybko traci swój urok- chciałem więc opisać dwa najciekawsze tripy w moim życiu. Najciekawsze? Nie, to nieodpowiednie słowo... Najbardziej odmienne, najmniej DXMowe? Miałem kilka bardziej przyjemnych, głębokich tripów, ale te dwa były po prostu inne- czułem się, jakbym wziął całkowicie inną substancję. Oczywiście, nie było to możliwe- chyba że aptekarz postanowił dać mi coś, co sam uwarzył w piwnicy zamiast Acodinu.

  • Benzydamina
  • Pierwszy raz

Ekscytacja przed nowym doświadczeniem. Dobry nastrój. Trip w domu kolegi.

Całe zajście miało miejsce ponad dwa lata temu. Opisuję je teraz bo tak miło powspominać :D

  • Dekstrometorfan
  • Tripraport

Przed wzięciem byłam raczej przybita, zdołowana, zmęczona. To był męczący tydzień i uciążliwy dzień. Nie miałam siły, byłam rozdrażniona. Tego dnia nie planowałam brać, miałam za sobą tydzień intensywnego grzania i serce powoli zaczynało odmawiać posłuszeństwa. Bolała mnie głowa, serce kołatało przy każdym pokonywaniu schodów, do tego nasilające się uderzenia w skroń i znacznie osłabiona wydajność płuc...

Swoje przeżycia z DXM zaczęłam około pół roku temu. Większość moich tripów zawsze wahała się pomiędzy drugim i trzecim plateau, jedynie raz doszłam do czwartego. Dawkowanie ograniczam zawsze do 150mg, ze względu na to, że mam 1,68m i ważę 42kg. Przez ostatni rok brałam ketoprofen, tramadol w silnym dawkowaniu. Do tego morfina i dwukrotna długa narkoza.

Wstęp

randomness