Prowadzi salon prasowy, a słyszy: "Niech pani da dopalacze"

Pani Dorota mierzy się z nieustanną obserwacją i nalotami młodzieży szukającej dopalaczy. Wszystko dlatego, że poprzednio był tu sklep... z dopalaczami.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

olsztyn.wm.pl
Paweł Jaszczanin

Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła.

Odsłony

734

Pani Dorota mierzy się z nieustanną obserwacją i nalotami młodzieży szukającej dopalaczy. Wszystko dlatego, że poprzednio był tu sklep... z dopalaczami.

— Salon prasowy prowadzi pani ze wspólniczką. Wiedziałyście jaki sklep był tutaj wcześniej?

— Wiedziałyśmy, bo jesteśmy z Zatorza, więc ten wybór był w pełni świadomy.

— Trochę pani jednak zaryzykowała...

— Fakt, to ogromne ryzyko. Może nawet większe, niż mi się zdawało, ale pomyślałyśmy sobie, że to dobry pomysł dla młodzieży, pewna alternatywa — zamiast dopalaczy znajdą u nas gazety. W pobliżu naszego salonu są szkoły, same też mamy dzieci, więc ten problem jest nam znany. Trochę chciałyśmy też uspokoić ludzi. Ale oni dalej się boją. Mamy też naloty młodzieży pod wpływem narkotyków. Jak tylko zrobiło się cieplej, są po prostu tłumy.

— Domyślam się, że nie przychodzą po czasopisma.

— Dzieciaki wchodzą i mówią, że chcą „to, co kiedyś się tu kupowało. Da pani dopalacze”. Niestety, takie mniemanie o tym lokalu wciąż się utrzymuje.

— A dorośli? Też kontrolują, co pani sprzedaje?

— Była tylko jedna konkretna sytuacja. Przyszedł do nas prokurator z kontrolą. Po kontroli stwierdził tylko, że „ma nadzieję, że tak zostanie, że jest tu tylko prasa”. Ale ja kontroli się nie boję. Powiedziałam, że może nawet przychodzić codziennie, tylko żeby był porządek (śmiech).

— Wie pani skąd ta kontrola?

— Nie. Prokurator przedstawił mi tylko legitymację. Podejrzewam, że ktoś to po prostu zgłosił. Ludzie się boją i obserwują. Bo tak naprawdę czuję się ciągle obserwowana w tym lokalu. Ludzie patrzą, czy ktoś tu wchodzi i po co, obserwują z balkonów...

— Skoro tak jest, to nie myślała pani o tym, żeby jednak zrezygnować z tego miejsca?

— Jestem twardą osobą i to w ogóle nie wchodzi w grę. Dlatego że coraz więcej osób mi zaufało. Przychodzą po gazety, życzą powodzenia i cieszą się, że nie ma tu już dopalaczy, że ten rozdział jest zamknięty. Od kwietnia będziemy miały totolotka, więc mam nadzieję, że ludzie w końcu uwierzą w to, że nie ma tutaj nic poza prasą. Zwłaszcza, że wraz z totolotkiem pojawi się w lokalu monitoring.

— Od kiedy prowadzi pani salon?

— Otwarcie było 8 lutego, więc stosunkowo niedawno. Może po prostu potrzeba czasu, żeby ludzie się przestawili? Nasz salon w ogóle nie przypomina tego poprzedniego sklepu. Mamy ładną wystawę, stronę, sprzedajemy bilety do Andergrantu.

— Boi się pani trochę tych nalotów młodzieży?

— Gdybym była sama, to byłoby o wiele gorzej. Ale trzeba sobie jakoś dawać radę. Obserwuję drzwi, więc jakby co, to się zabezpieczam i je po prostu zamykam.

— Czy pomysł na biznes pojawił się niezależnie od tego miejsca? Czy dopiero gdy ten lokal się zwolnił, pomyślała pani o salonie prasowym?

— Już dawno miałam zamiar otworzyć coś swojego, ale musiałam nabrać odwagi. Fakt, wahałam się co do lokalu. Oglądałam też kilka innych, również na Zatorzu, bo chciałam żeby wszystko było blisko. Niby są tutaj sklepy, ale kiosku już nie ma.

— Ma pani już jakieś plany na rozwój?

— Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to planujemy otworzyć drugi punkt w jakimś atrakcyjnym miejscu w Olsztynie. Wszystko zależy od przyjęcia naszego pomysłu.

Oceń treść:

Average: 9 (3 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Mieszanki "ziołowe"
  • Szałwia Wieszcza

Set & setting: Jesienny wieczór w bezpiecznym, ładnym pokoju z kominkiem
Doświadczenie: Alko, Gandzia i dużo innych rzeczy, szkoda gadać
Pilot: Trzydziestoletni mężczyzna rasy białej, ok. 90kg wykształconego obywatela

  • LSD-25

Pamiętam mojego któregoś_już kwasa [gdyby nie otępiające piguły nie zastanawiałbym się teraz, czy było ich już ponad 15, czy 30 - w każdym razie - było dużo :) ] - czarny kryształ, na którego namówiłem się sam. No i wkręciłem w niego również T. ,która bardziej się bała, niż chciała rzeczywiście spróbować. Pamiętałem jak opowiadała o swoich niektórych bad tripach grzybowych, poza tym ma paranoiczno-histeryczną osobowość i bardzo często sama sobie coś wkręca ;-)

  • Etanol (alkohol)
  • Grzyby halucynogenne
  • Miks

weekend, siedzę sam w domu, perspektywa grania na kompie/siedzenia na necie/oglądania filmów. Ogólny nastrój - dobry. Komfort psychiczny związany z bezpieczeństwem w domu i pewnością bycia samemu.

Siedzę sobie wieczorkiem, gram w Call of Duty, popijam drinkami, żeby sobie umilić czas. Niestety z mj strasznie lipnie było na osiedlu, nie udało mi się niczego pochytać więc - wódka stary przyjaciel. Ok. godz 21, już lekko sfazowany alkoholem, miałem niesamowitą chcicę na palenie. Brak możliwości, ale non stop wracałem do tego myślami. Wtedy też mnie olśniło, że jeden kumpel ma przecież grzyby, podobno te lepsze, czyli cubensisy, a nie nasze polskie łysiczki. Kumpel mnie uprzedzał, że już po połowie tego co kupiłem jest niesamowita bania grzybowa.

  • MDMA (Ecstasy)


Nazwa substancji biorącej udział w tej relacji: XTC + troche

alko
.

Poziomo doswiadczenia: doswiadczona(marihuana, amfetamina,

extasy - nie raz nie dwa :P)

Dawka: Mniejsza niz zwykle (ku memu zdziwieniu) - jedna

tabletka doustnie


"set & setting" Dobry humor ,piwko...Przystanek PKS gdzies na

zadupiu
...





randomness