Będzie to dość osobiste, jeśli ktoś nie lubi lekko smętnego, za przeproszeniem, pierdolenia, niech sobie odpuści.
(Po 21 piszę czas "na oko", miejsca i osoby pamiętam, gorzej z chronologią i umiejscowieniem w czasie)
Cztery osoby oskarżone o produkcję i sprzedaż dopalaczy stanęły przed sądem w Łodzi. Wśród nich jest Dawid B. (28 l.). Prokurator zarzuca mu, że wytwarzaniem i wprowadzaniem na rynek środków psychoaktywnych sprowadził niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia wielu osób.
W Łodzi rozpoczął się proces Dawida B. zwanego „królem dopalaczy". Na ławie oskarżonych zasiedli także producenci dopalaczy
Cztery osoby oskarżone o produkcję i sprzedaż dopalaczy stanęły przed sądem w Łodzi. Wśród nich jest Dawid B. (28 l.). Prokurator zarzuca mu, że wytwarzaniem i wprowadzaniem na rynek środków psychoaktywnych sprowadził niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia wielu osób. Na ławie oskarżonych zasiedli też Łukasz K. (27 l.), który wbrew zakazowi inspekcji sanitarnej otworzył sklep z dopalaczami oraz dwaj „chemicy” Ireneuszowi C. (52 l.) i Piotrowi P. (26 l.).
Chemicy to wielkie słowo. Żaden z nich nie ma wykształcenia chemicznego. Jeden interesował się dopalaczami, a wiedzę o ich mieszaniu czerpał z internetu. Drugi interesował się zielarstwem. Nie przeszkadzało im to wytwarzać substancji chemicznych, które niemalże doprowadziły klientów do śmierci. Na liście pokrzywdzonych znalazło się ponad 50 osób. Według prokuratora od stycznia do października 2010 roku Dawid B. sprzedawał dopalacze prowadząc sieć tzw. smartshopów. W prawie 130 sklepach w Polsce można było kupić tzw. produkty kolekcjonerskie. badania wykazały,ż e zawierają dawki narkotyków. Co najmniej kilka osób w wyniku ich zażycia trafiło do szpitala.
Kamil z Łodzi był na imprezie. Nie pił alkoholu, a nagle z jego organizmem zaczęło dziać się coś podejrzanego. – Zacząłem odczuwać dziwny lęk, niepokój. Ktoś powiedział, że mam bardzo szerokie źrenice. Potem był oczopląs, bardzo wysokie ciśnienie. Przytomność odzyskałem dopiero w szpitalu.
Artur „odleciał" w szkole. – Nie pamiętam co się działo. Nauczyciele zwrócili uwagę, że nie jestem sobą. Bełkotałem, miałem omamy wzrokowe i słuchowe, traciłem równowagę, a głowie mailem mętlik.
U Bartosza dopalacze wywołały ataki agresji. – Nie potrzebowałem snu, cały czas byłem pobudzony. Tak było przez kilka dni. Po prostu nie spałem.
Monika wypaliła dopalacz w mieszkaniu. – Nagle serce zaczęło mi walić jak oszalałe – opowiadała później. – Usta mi zsiniały, a język stał się drętwy. Nie mogłam nic powiedzieć.
Dopalacze to mieszanki substancji o działaniu psychoaktywnym jak amfetamina, marihuana czy haszysz. Powszechnie było wiadomo, że w sklepie kolekcjonerskim można było kupić takie środki i wprowadzić się w stan euforii, która często kończyła się na toksykologii lub na intensywnej terapii.
Dla oskarżonych był to tak szybko rozwijający się biznes, że Dawid B. zatrudniał kilkadziesiąt osób i otworzył fabrykę dopalaczy. Maił nawet swoich grafików projektujących opakowania i speców od reklamy. Jego sklepy zachęcały klientów: Chcesz mieć udaną imprezę? Przyjdź do nas.
Prokurator w śledztwie ustalił, że Oskarżeni byli bardzo ostrożni. Polityka firmy była taka, że za samo mówienie o zażywaniu towarów ze sklepu, można było wylecieć z pracy. Nowe produkty Dawid B. testować miał na pracownikach rozdając im próbki z ankietą na temat samopoczucia po ich zażyciu.
Według prokuratora w w dopalaczach znajdowały się mieszanki szkodliwych substancji i to w różnych proporcjach nawet w tym samym produkcie. To powodowało, że nie sposób było przewidzieć skutków zażycia. Mogło skończyć się na euforii albo pozbawić przytomności lub wręcz zabić.
Dawidowi B. grozi do ośmiu lat więzienia. Przed sądem nie przyznał się do winy. Nie chciał też składać wyjaśnień ani odpowiadać na pytania sądu.
Chciałem aby ecstasy było czymś, co otworzy mnie na ludzi. Chęć otwarcia.
Będzie to dość osobiste, jeśli ktoś nie lubi lekko smętnego, za przeproszeniem, pierdolenia, niech sobie odpuści.
(Po 21 piszę czas "na oko", miejsca i osoby pamiętam, gorzej z chronologią i umiejscowieniem w czasie)
Dobre nastawieniem, chęć doświadczenia czegoś głębszego po raz drugi po mj. Sam w domu.
Wypiłem 4 yerby mate, przebigłem moją małą miejscowość na sprincie, po czym przy dalej wzmożonym oddechu przyjąłem w płucka pięknego spuszczaka.
Na początku wiadomo nic sie nie dzieje, tak więc zabieram co moje z łazienki, i ruszam do zaciemnionego pokoju. Minęło juz pare mnut a mi dalej nic sie nie dzieje. Co bylo dosyć dziwne ponieważ zazwyczaj od razu mnie łapie. Tak więc zrezygnowany kładę sie na łózko, wkładam słuchawki i zapuszczam sobie piosenkę "rly real-blackbear" i zamykam oczy.
Park Krajobrazowy ujścia Warty, pod Kostrzynem. Ciepły sierpniowy dzień, piękna pogoda, pozytywne nastawienie. Dużo miłości.
Spróbowanie LSD jest jedną z idei, które pojawiły się w mojej głowie dość dawno- zanim jeszcze zjawiło się przy mnie moje Hitori. Moim poszukiwaniem LSD kieruje jakieś fatum, lub klątwa, gdyż za każdym razem gdy chciałem tego kartona spróbować działy się dziwne rzeczy lub też nie udawało mi się. Kilka razy trafiał trefny karton (chyba BRDF), raz Igor mi zjadł (pozdro IGI:)) ,raz zabrakło kasy bo był inny plan, sto razy nie było jak załatwić.
W międzyczasie zapomniałem oczywiście o tym kwasie, poznałem hometa, grzyby oraz inne tryptaminy a także LSA.
Komentarze