Siema!
Standardowo, dzięki za wybranie tego raportu. A teraz do rzeczy!
WSTĘP
W Warszawie usuwają konopie już za wczasu.
Na przełomie maja i czerwca bujnie rozkwita wawerska zieleń, a pośród niej... konopie. Niekoniecznie mogła z nich powstać marihuana, bo nie wiadomo, czy były to konopie indyjskie czy rodzime. Na wszelki wypadek zostały jednak zlikwidowane.
- To już tylko pozostałości po wcześniejszych uprawach - mówi Stanisław Steciuk, naczelnik wawerskiej straży miejskiej, która na początku czerwca odkryła dwa poletka z konopiami indyjskimi.
Pierwszą "plantację" znaleziono w sąsiedztwie Szkoły Podstawowej nr 128 przy ul. Kadetów. - Patrol szkolny zauważył, że uczniowie bardzo interesują się tym miejscem - opowiada Stanisław Steciuk. - I okazało się, że pośród innych chwastów rosną tu także konopie. Roślinki jeszcze nie kwitły, ale osiągnęły już wysokość ok. 70 cm. Ginęły w gąszczu innych chwastów, ale rozsiały się na obszarze kilkudziesięciu metrów, naprzeciwko szkoły.
Kilka lat temu na terenie gminy straż znalazła więcej miejsc, gdzie rozrosły się takie dorodne uprawy. Wtedy było wiadomo, że ktoś je tutaj zasiał, ale nigdy nie ustalono, kim jest hodowca.
nastawienie całkiem pozytywne, zaufani ludzie, wolna znajoma chata
Siema!
Standardowo, dzięki za wybranie tego raportu. A teraz do rzeczy!
WSTĘP
Substancja:LSD-25 pod postacią małego kartonika z nadrukiem
(kot z Alicji w krainę czarów).
Jestem mężczyzną, wiek: 21 lat, waga: 81kg.
Doświadczenie: konopie: prawie codziennie od 5 lat, DXM -
kilkanaście razy, grzybki: kilka razy, meskalina - kilka razy
(w bardzo małych dawkach), amfetamina: kilka razy, LSD - 1 raz
zjadłem 0,5 kartonika, ale wypiłem do tego 6 piw, więc moje
doświadczenie z kwasem zostało zatarte przez katatoniczne
zejście alkoholowe:(.
S&S Miejsce: Dom, Praca, Miasto Substancja: Alkohol, Marihuana, Amfetamina, Mefedron, Viagra, Kokaina, MDMA, LSD, Oksykodon, Klonozepam Nastawienie: Depresja z licznymi powikłaniami psychicznymi
Otwieram swoje ciężkie oczy i zerkam na neonowy wyświetlacz mojego budzika.
5:43.
Cholera - myślę sobie i na spokojnie wygrzebuję się z legowiska. Nawet nie próbuję się oszukiwać że uda mi się zdążyć na poranną odprawę.
- Kurwa mać - mruczę do siebie -który to już raz w tym miesiącu ? Piąty ? Szósty ?
Nie jestem w stanie sobie przypomnieć jak wyglądał wczorajszy dzień a co dopiero to.