Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

przegięcie z władkiem

detale

Substancja wiodąca:
Natura:
Dawkowanie:
3 duże kreski fety, 3 jointy, drink z whisky
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Dzień wolny, weekend a rodzice w pracy. Na początku obce miasto, obcy ludzie, mieszkanie jakaś melina - strach, niepewność. Potem z moją ekipą w domu jednego z ziomków - spokojnie, luźno.
Doświadczenie:
- Etanol (dużo)
- Marihuana (dużo)
- Ur 144 (dopalacz / kilkanaście razy)
- Wiśniowy Powiew (dopalacz / 2 razy)
- Amfetamina (1 raz)

przegięcie z władkiem

Ten dzień miał być spokojnym dniem z koleżanką z klasy. Zabrała mnie do obcego miasta do swojego dostawcy. Złożyłyśmy się na porządną porcje amfy ale ja z góry powiedziałam ,że nie chce przesadzać bo to mój drugi raz dopiero. Ona już jest bardziej doświadczona z tą substancją. Dodam jeszcze ,że jestem młodą, drobną dziewczyną.

15:00 Pierwsza krecha: Uczucie świetne, rozluźniłam się nieco, zachciało mi się gadać, zrobiło mi się swobodniej chociaż byłam w obcym miejscu. Serce i oddech mi przyspieszyło. Włączyliśmy dosyć energiczną muzykę i oczywiście leciała fajka za fajką.

16:00 Druga kreska: Poczułam napływ energii. Serce biło mi jeszcze szybciej, noga zaczęła skakać. Zauważyłam ,że zaczynam przygryzać wargę więc wzięłam sobie gume do żucia. Miałam bardzo dobry humor, nie czułam głodu pomimo ,że jeszcze nic dziś nie jadłam.

17:00 Powoli już miałam wracać do domu, więc odsypałam sobie jeszcze na dwie kreski. Poszłam do toalety i w momencie, gdy zamknęłam za sobą drzwi coś zaczęło się dziać. Zrobiło mi się ciemno przed oczami, uszy mi się zatkały ale nie tak jak przy ciśnieniu czy po wyjściu z wody. To było coś jakbym była za szklaną szybą i słyszałam przytłumione dźwięki. Zakręciło mi się w głowie, szumiało mi w uszach, obraz miałam w prążkach.

17:30 Znalazłam się w ciepłym samochodzie i zrobiło mi się niedobrze. Otwarcie okna pomogło. Twarz mi drętwiała, nie czułam zębów. Uczucie porównywalne jakby stado mrówek przebiegało przez głowę. Nogi miałam jak z gumy, bardzo słabe. Oddech miałam szybki i urwany. Po wyjściu z samochodu, udałam się do domu mojego kumpla.

18:00 Trzecia kreska: Dziwne uczucie zniknęły i poczułam się lepiej. Dostałam siły do działania, powróciła chęć rozmowy, noga znowu zaczęła mi skakać. Resztką fufu podzieliłam się z kumplem. Od razu potem odpalił jointa. Nie wiem czego się spodziewałam z połączenia tych substancji ale jakoś nic specjalnego. Ani nie miałam jakoś mega dużo energii ani nie był to przymulający chill.

20:00 Spaliliśmy pozostałe dwa skręty i wypiłam drink z whisky. Fufu przestała działać, dostałam dreszczy i raz na jakiś czas dziwnych drgawek - coś jakby mną rzucało na boki. Twarz zaczęła porządnie drętwieć i tego dnia wyżułam dwie paczki gum. Cały czas było mi niedobrze i kręciło mi się w głowie.

21:00 Pobiegłam do toalety i miałam odruchy wymiotne. Nic nie zwymiotowałam, bo nie jadłam nic cały dzień. Chciałam żeby to się już skończyło. Gdy wyszłam na dwór na zimne powietrze polepszyło mi się choć czułam się jak chodzący trup. Nie byłam pewna co mi pomoże a co pogorszy mój stan, więc wolałam już nic nie pić i nie brać.

01:00 Znalazłam się w domu i marzyłam o tym żeby zasnąć. Nic z tego- leżałam całą noc z dziwnymi myślami w głowie, z nudnościami i czekałam aż nastanie ranek.

9:00 Idę się okąpać i zauważyłam ,że całe moje dłonie i stopy są sino fioletowe. Uczucie porównywalne do bardzo silnego kaca. Byłam zmęczona i głodna ale nie byłam w stanie ani spać ani jeść. Do tego całe policzki miałam w środku pogryzione i skronie mnie bolały z żucia gum.

Amfetaminy już się nie tknę. Faza nie jest warta tych męczarni. Choć wiem ,że troche przesadziłam z ilością jak na początek. Wielu ludzi jednak nie ma tych złych skutków. Każdy reaguje inaczej na daną substancję.

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Set and setting: 
Dzień wolny, weekend a rodzice w pracy. Na początku obce miasto, obcy ludzie, mieszkanie jakaś melina - strach, niepewność. Potem z moją ekipą w domu jednego z ziomków - spokojnie, luźno.
Ocena: 
Doświadczenie: 
- Etanol (dużo) - Marihuana (dużo) - Ur 144 (dopalacz / kilkanaście razy) - Wiśniowy Powiew (dopalacz / 2 razy) - Amfetamina (1 raz)
natura: 
Dawkowanie: 
3 duże kreski fety, 3 jointy, drink z whisky

Odpowiedzi

ile masz lat? bo zastanawiam sie czy twoj organizm jest dojrzaly. Wiadomo nastolatki inaczej reagują na dragsy niz dorosli. 
pis joł 

Prawdziwa przygoda zaczyna się podczas 5 doby bez snu.

Halucynacje, które już od 2 dni nękają poszukiwacza przygód stają się częstsze i kończą się nagle lub przechodzą w wielowarstwowe, splecione ze sobą historie. Jednak sielankę psują jedynie niekontrolowane krótkotrwałe utraty świadomości, podczas wykonywania standardowych czynności. Osobiście najlepiej wspominam brainOFFy podczas rozmów tel - zgadywanie treści rozmowy... i udawanie że cały czas słucham... i jestem. Ilość zjaranych szlugów można policzyć w paczkach i określić na podstawie kapcia w ustach, bo jedzenie nie jest potrzebne, a o piciu napojów zapomina. Twarz zastyga w grymasie szaleńca a słowa więzną w gardle i brzmią nieswojo, dziwnie, oczy palą ogniem bo od 120 godzin nie zamykały się na dłużej niż mrugnięcie. Wszędzie walają się porozrzucane "PRZEDMIOTY", które oglądała, modyfikowała, naprawiała ANETA za pośrednictwem użytkownika, nauka tylko na początku szła gładko, później czytanie"trwa zbyt długo" i rozpoczyna się nowa misja. To wszystko oczywiście dzieje sie w czasie rzeczywistym czyli w pracy, w szkole, na wakacjach u babci itp. A to był dzień 5. Pora na wrażenia 6 doby które zwielokrotniają się w tempie geometrycznym i w końcu po mękach i porażkach w staraniach o utrzymanie świadomości jeszcze przez chwilę następuje SYSTEM SHUTDOWN i na 20 godzin zasypiasz gdzie stoisz, siedzisz czy leżysz.

JA OD LAT STARAM TRZYMAĆ SIĘ ZASADY, ŻE 6 NOC TRZEBA PRZESPAĆ, BO NIE MA TAKIEGO WŁADKA KTÓRY WYSTRZELI CIĘ W DALSZĄ PODRÓŻ...

...no chyba, że KAKAŁO...

W imieniu serwisu proszę o dłuższe wypracowanie we własnym raporcie.

Bardzo duży % tak zwanego "zejścia" po afmetaminie bierze się właśnie z powodu nie jedzenia niczego. To bardzo poważny błąd. Wiem jak to jest kiedy totalnie nic nie wchodzi, jednak da się to w nietrudny sposób zrekompensować. Oprócz dramatycznie skrajnych przypadków jadłowstrętu, wyjątkami, które "wchodzą" są jogurty (najlepiej pitne i owocwoe), mleka i owoce, najlepiej te słodkie i miękkie. Organizm je przymie i będzie się lepiej czuł ;)

Ale ogólnie odradzam stosowanie amfetaminy. Wywołuje ona wybitnie nienaturalne i destrukcyjne stany w organizmie. Wystarczy podstawowa wiedza o fizjologii i biochemii człowieka żeby się złapać za głowę i rzec; "Co ja k*** z sobą robię?!"

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media