Poprzedni artykuł - Problem z narkotykami wśród uczniów (przyp. red. hyperreal)
Bomba w Lesku wybuchła pod koniec stycznia: dwudziestu uczniów tamtejszych szkół ponadgimnazjalnych zostało zatrzymanych za posiadanie i sprzedaż narkotyków. Policjanci znaleźli przy nich 200 tabletek ecstasy oraz inne narkotyki, w które zaopatrywali się u dilerów w Tarnowie, a sprzedawali młodzieży z Leska i okolic.
Wobec uczniów toczy się postępowanie. Część z nich po tym zdarzeniu została wyrzucona ze szkół, do których uczęszczała, część postanowiła z nich odejść sama. Dwóch licealistów odwołało się od decyzji o skreśleniu z listy uczniów do kuratora, który podważył decyzję szkoły. - Bo była bezprawna - uzasadnił kurator.
Skoro nie można wyrzucić uczniów, to jak poradzić sobie z problemem? Kuratorium zaproponowało całej leskiej społeczności specjalny program naprawczy, przygotowany wspólnie z ministerstwami sprawiedliwości i edukacji. - Jego celem jest przywrócenie ładu społecznego, który przez to, co w ostatnich miesiącach wydarzyło się w miasteczku, został zburzony - wyjaśnia Jolanta Tudrój-Darska, wicekurator oświaty i dodaje: - Uczniowie zostaną ukarani. Ale chodzi nam też o to, by wszystko wróciło do normalnego stanu.
Program zaproponowany przez kuratorium już jest realizowany: - We wszystkich leskich szkołach przeprowadzana jest wśród uczniów ankieta, dzięki której znajdziemy odpowiedź na pytania: co było przyczyną tego, co wydarzyło się w miasteczku i jaka jest skala problemu - wyjaśnia wicekurator Tudrój-Darska. Ale najważniejszym punktem będzie dwudniowa konferencja naprawcza, na którą w poniedziałek do Leska przyjadą mediatorzy akredytowani przez Ministerstwo Sprawiedliwości. - Zaprosiliśmy osoby z zewnątrz, aby na całą sprawę spojrzały obiektywnie, bez emocji i pomogły nam w rozwiązaniu problemu - mówi Jolanta Tudrój-Darska. - Przyjeżdżamy do Leska na zlecenie ministerstwa edukacji - wyjaśnia Robert Kaszczyszyn, jeden z mediatorów z Polskiego Centrum Mediacji, który będzie w Lesku.
Pierwszego dnia Kaszczyszyn i jego koledzy spotkają się z wszystkimi stronami konfliktu: wysłuchają opinii, obaw, uwag, oczekiwań. We wtorek natomiast rozmawiać będą z tymi, którzy mają pomysły, jak poradzić sobie z problemem. Na to co stanie się później, nikt nie ma gotowej recepty. Pomysły i plany będą rodzić się na miejscu. - Na pewno jednak zostaną po nas w Lesku ludzie, którzy będą umieli rozwiązywać konflikty na miejscu - obiecuje Kaszczyszyn.
Komentarze