"faza taka, jaka powinna być"

Często słyszymy o tym, jak palenie marihuany wpływa na nasze zdrowie, ale zwykle mówi się o skutkach, które zauważamy od razu. Natomiast nie jest tak wiele wiadomo o tym, jak palenie marihuany może wpływać na nasze zdrowie w dłuższym okresie, szczególnie jeśli chodzi o chorobę płuc zwane przewlekłą obturacyjną chorobą płuc, czyli POChP.
Często słyszymy o tym, jak palenie marihuany wpływa na nasze zdrowie, ale zwykle mówi się o skutkach, które zauważamy od razu. Natomiast nie jest tak wiele wiadomo o tym, jak palenie marihuany może wpływać na nasze zdrowie w dłuższym okresie, szczególnie jeśli chodzi o chorobę płuc zwane przewlekłą obturacyjną chorobą płuc, czyli POChP.
Palenie marihuany nie wiąże się z podwyższonym ryzykiem przewlekłej obturacyjnej choroby płuc (POChP), nawet wśród osób z klinicznie wysokim ryzykiem rozwoju tej choroby, wynika z badania “Wpływ palenia marihuany na progresję POChP w kohorcie osób w średnim wieku i osoby starsze“, opublikowanego w czasopiśmie COPD Foundation.
Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles (UCLA) ocenili związek między używaniem konopi indyjskich a rozwojem POChP w kohorcie starszych osób, które obecnie palą marihuanę lub regularnie paliły papierosy w przeszłości.
Naukowcy ustalili, że ani wcześniejsze, ani obecne palenie konopi indyjskich nie było związane z dowodami progresji POChP lub jej rozwoju.
Badacze podzielili osoby, które kiedykolwiek paliły papierosy, na trzy grupy. Grupy te zależały od tego, czy osoby te paliły marihuanę – byli tam zarówno obecni palacze marihuany, byli palacze marihuany, jak i osoby, które nigdy nie paliły marihuany. Badacze następnie obserwowali te osoby przez co najmniej rok, sprawdzając ich stan zdrowia co najmniej dwa razy.
Badacze porównywali osoby z różnych grup oraz osoby, które w różnym stopniu używały marihuany w swoim życiu. Zbierano informacje o tym, jak się zmieniało ich zdrowie – na przykład jakie miały objawy, czy ich stan zdrowia się pogarszał, czy na zdjęciach z badania rentgenowskiego widać było jakieś zmiany. Badacze również uwzględnili wiek osób badanych, ich płeć, rasę, ile papierosów paliły na początku badania i jak wyglądała ich spirometria – czyli badanie, które pokazuje, jak dobrze działają ich płuca.
Większość osób była obserwowana przez co najmniej 4 lata. Badacze nie zauważyli różnic w tym, jak zmieniało się zdrowie osób, które obecnie palą marihuanę, osób, które kiedyś paliły marihuanę, i osób, które nigdy nie paliły marihuanę. Nie było różnic nawet jeśli porównywano osoby, które używały marihuany w różnym stopniu.
Co to dla nas oznacza? Nawet jeśli osoba paliła marihuanę w przeszłości, albo pali ją obecnie, to nie oznacza, że rozwinie przewlekłą obturacyjną chorobę płuc. Ale pamiętajmy, że to jest tylko jedno badanie i ma swoje ograniczenia. Dlatego też potrzebujemy więcej badań, żeby lepiej zrozumieć, jak długotrwałe palenie marihuany może wpływać na nasze zdrowie, szczególnie jeśli chodzi o chorobę płuc.
Objawy POChP mogą być różne i zależą od stopnia zaawansowania choroby. Na początku mogą być niewielkie i często są mylone z objawami starzenia się lub zmęczenia. Do najczęstszych objawów należą:
Przyczyny POChP to przede wszystkim długotrwałe narażenie na czynniki drażniące płuca. Najważniejszym czynnikiem jest palenie tytoniu. Palacze papierosów mają znacznie większe ryzyko zachorowania na POChP niż osoby, które nie palą. Inne czynniki to długotrwałe wdychanie zanieczyszczeń powietrza, pyłów czy chemikaliów. Rzadziej, POChP może wynikać z genetycznej choroby, która nazywa się niedobór alfa-1 antytrypsyny.
Skutki POChP są poważne i mogą znacznie obniżać jakość życia. Osoby z zaawansowaną POChP mogą mieć problemy z codziennymi czynnościami, takimi jak chodzenie, gotowanie czy sprzątanie. Ponadto, choroba ta może prowadzić do innych poważnych problemów zdrowotnych, takich jak choroby serca, wysokie ciśnienie krwi w płucach, osteoporoza, depresja czy zaburzenia snu. Niestety, POChP jest nieuleczalna, ale odpowiednie leczenie i zmiana stylu życia mogą pomóc złagodzić objawy i spowolnić postęp choroby.
Euforia, entuzjazm, radość, pozytywne oczekiwania, niemal pewność, że wszystko będzie szło po mojej myśli.
"faza taka, jaka powinna być"
Już nie pamiętam kiedy się zaczęło, jedyne co udaje mi się przypomnieć to wiatr, który zrywał czapki z głów. Halny. Niedziela była ciepła ale mglista. Zjadłem mango żeby coś się działo i dzieje się. Otwieram oczy i czuję jakbym obudził się z długiego snu. Odkładam fajkę. Pień drzewa, pod którym usiadłem oraz mój kręgosłup zlewają się w jedno. Podłączyłem się do systemu nerwowego ziemi. Czuję mądrość ale nie w wymiarze ludzkim - zrozumienie raczej.
Ja, sam. Zbliża się zmrok. Gdzieś w polach, na dróżce niedaleko lasu. Chęć zjednoczenia się z naturą, duchowego oczyszczenia, głębszego poznania swoich problemów, i stania się lepszym sobą. Warunki atmosferyczne: zimno, wije lekki wiatr, słoneczko powoli zmierza ku zachodowi. Ja, ubranie, rower, słuchawki, gumy do żucia- nawet wody nie zabrałem ;) Nastawienie umysłu- również nie idealne, miałem troszkę dziwnych myśli i lęku.
Heja, jest to mój pierwszy trip raport na tej stronie, również pierwsze spotkanie z tymi prawdziwszymi psychodelikami ;) Więc proszę o wyrozumiałość i ewentualne poprawienie. Też jak widać set and setting nie było najlepsze, więc nie będzie to doświadczenie rodem lotu w kosmos, nie mniej jednak starałem się zassać całą wiedzę, jaką kwas ma mi do przekazania.
Moje doświadczenie: Blanciki częst, alkochol to chyba jak większość, kilka razy drops i amfetamina, Raz gałkei kilka razy tussi.