... a wreszcie dziecięce akcesoria z symbolami środków odurzających, to tylko nieliczne elementy naszej rzeczywistości. Bluzy, t-shirty, torebki, portfele i inne gadżety prezentują m.in. znak marihuany, która dla nieświadomych niczego rodziców przypomina znaną przyprawę- oregano. W Sochaczewie też niestety nie brak takich ubrań i przedmiotów. W sprawie sprzedaży napojów alkoholowych poczyniono duże obostrzenia, a tymczasem nikt nie reaguje na rozprzestrzeniającą się falę narkomanii. Narkotyki przestały być tylko częścią świata uzależnionych, ale wkraczają też w sferę życia zwykłych ludzi w postaci przedmiotów codziennego użytku- ubrań, szkolnych gadżetów. Przyzwolenie na rozpowszechnianie symboli narkotyków jest coraz większe. Legalizacja marihuany w niektórych krajach UE spowodowała, że starania o zaliczenie jej do grona narkotyków „miękkich” rozpoczęli także jej polscy zwolennicy(to bowiem spowoduje, że jej sprzedaż i udostępnianie będzie zgodne z prawem). Rodzi to jednak ogromne zagrożenie dla młodych ludzi, a zwłaszcza dla nieświadomych dzieci. Klikniesz i wiesz
Brak zainteresowania tym problemem powoduje, że rzeczywiście w świat narkotyków wkraczają coraz młodsze osoby. Mylą się ci, którzy sądzą, że nie grozi to ich pociechom. Dziś jedynym źródłem otrzymania drugów są nie tylko dealerzy. „Maryśka”, „Mary Jane”, to tylko nieliczne nazwy marihuany, o której wszystkiego można dowiedzieć się w Internecie. Zwolennicy narkotyku nie mówią o niej wprost, gdyż jest to karalne. Wprowadzając jednak jej slangowe określenia, można znaleźć porady, jak hodować rośliny służące produkcji marihuany lub nawiązać kontakty z dealerami. Wystarczy kliknąć na odpowiednie hasło i gotowe. Ukazuje się cała wiedza, jak przechowywać nasiona do hodowli, jak je nawozić, przycinać, suszyć czy jak oszukać test antynarkotykowy. Dla prawdziwych koneserów nie brak przepisów kulinarnych, których głównym składnikiem jest ten narkotyk. Hipokryzja i cynizm autorów stron internetowych poświęconych środkom odurzającym są niewyobrażalne. Całą odpowiedzialnością obarczają internautów, tłumacząc, że wchodzą na ich strony na własną odpowiedzialność. Bronią się, iż nie namawiają do zażywania narkotyków, przedstawiając jednocześnie ich „dobroczynny” wpływ na samopoczucie. Oferują do kupienia koszulki( z emblematami marihuany) za promocyjną cenę. Nieświadomi niczego rodzice akceptują wybór dziecka. Widząc np. bluzkę z logo McDonald’s nie zwracają uwagi na to, że nie widnieje na niej napis koncernu, ale słowo marihuana. Dla małolata taka koszulka jest symbolem nowości, podążania za modą. Z powodu bezmyślności rodziców coś, co powinno być dla nas synonimem zła, degradacji i upadku człowieka, staje się znakiem nowoczesności, postępu, bycia sobą. Ośmiela to narkomanów i ludzi rządzących narkotykowym biznesem do walki o swoje przekonania. Wystarczy 100 tys. podpisów, by ich żądania rozpatrywał Sejm, a akcje mające na celu ich zebranie już miały miejsce.
Ignorując ten problem, przyczyniamy się do tragedii, której udziałem mogą stać się za kilka lat nasze dzieci. Armia izraelska już głosi, że prawdopodobnie będzie stosować marihuanę dla żołnierzy cierpiących na stres pola walki. W Polsce od kilku miesięcy krakowska hurtownia sprzedaje piwo, które produkuje się z konopi indyjskich. Mimo, iż nazwa i etykieta jednoznacznie kojarzą się z tym narkotykiem, napój można rozprowadzać legalnie. Odpowiedź na pytanie o to, dlaczego takie piwo wyprodukowano jest prosta- bo takie było zapotrzebowanie klientów. „Wolny rynek rządzi się swoimi prawami i jeżeli ja nie będę oferował takiego towaru, sprawą zajmie się konkurencja”- mówi dyrektor handlowy jednej ze spółek oferujących piwo konopijne. Zabawa w kotka i myszkę Absurd, fikcja? Nie, to wynik naszej bierności na problem narkotykowy. Zamiast z nim walczyć, udajemy, że go nie ma. Tak jest w przypadku niektórych sochaczewskich szkół. Wiadomo od dawna, że uczniowie zażywają narkotyki i mogą je dostać w szkole od swoich kolegów, ale nikt nie reaguje. Trzeba przecież stwarzać pozory. Nagłośnienie sprawy powoduje bowiem, że do pierwszych klas zgłasza się mniej kandydatów, a mniej chętnych to mniej napływających pieniędzy.
Społeczna zgoda na używanie przetworów konopi zaczęła mieć charakter powszechny. Nikogo już nie oburza, nie irytuje, nie motywuje do walki. Przyczyna jest oczywista. Jak dowiedzieliśmy się w Towarzystwie Zapobiegania Narkomanii w Sochaczewie, bierność na rozprzestrzenianie się narkomanii i zgoda na używanie przedmiotów z emblematem marihuany wynika z naszej nieświadomości. Mało kto wie, jak wygląda ten narkotyk oraz jakie szkody powoduje w organizmie. Dorośli, kupując dziecku ubranie czy chociażby portfel, nie zwracają uwagi na to, co dokładnie przedstawia. O swojej niewiedzy przekonują również właściciele sklepów z ubraniami i gadżetami dla dzieci i młodzieży. Po pierwsze, koszulka ze znakiem liścia to dla nich nic złego, po drugie, nie przeglądają dokładnie całego przywiezionego towaru. Winę można zrzucać na innych, ale co to oznacza dla nas? Celowe działania producentów powodują, że akceptacja i oswajanie się z narkotykami bardzo wzrasta. A wszystko drogą podstępu. Bluzka z symbolem marihuany i napisem „szanuj zieleń” dla ludzi, którzy nie wiedzą jak wygląda roślina, z której produkuje się ten narkotyk, nic nie oznacza. Jeżeli zaś produkty nie namawiają wprost do zażywania narkotyków, producentom, a tym bardziej sprzedawcom, nie grożą kary. Narkotykowy biznes rozwija się na naszych oczach. Dealerzy zatrzymywani przez policję to tylko „wierzchołek góry lodowej”. Sami możemy jednak choć częściowo ograniczyć ten problem. Zwracajmy uwagę na to czy przypadkiem ubranie, które kupujemy swojemu dziecku nie ma emblematu bądź napisu narkotykowego. Zainteresujmy się, czym tak bardzo zaabsorbowana jest nasza pociecha, kiedy godzinami przebywa w Internecie, czy nie jest w obliczu kłopotów pozostawiona sama sobie, z kim się przyjaźni? Te z pozoru błahostki nie tylko pozwolą nam utwierdzać siebie i innych w prawdzie, że narkotyki to zło i upadek, ale przede wszystkim uchronić dziecko i całą rodzinę od naprawdę wielkiej tragedii.
Komentarze